Kolejna konferencja pokojowa właśnie zakończyła się sukcesem. To nic, że poprzednia konferencja zwołana w tej samej sprawie okazała się fiaskiem. Mówią nam, że tym razem będzie inaczej. Jakoś w to nie wierzę.
W rosyjskiej TV5 pokazano, że w ciągu doby rosyjskie czołgi mogą być w Warszawie. Faktem jest, że czerwona armia rosyjska od miesięcy nie potrafi sobie poradzić z ukraińskimi ochotnikami wyposażonymi w kałachy, wobec czego tak szybko im nie pójdzie. Ale faktem jest również to, że wszyscy zbrodniczy dyktatorzy jasno i wyraźnie zapowiadali swoje plany podbojów. Hitler nie ukrywał chęci podboju nie tylko Europy, ale również całej Rosji. Skoro teraz Putin zapowiada w swoich mediach, że ma zamiar podbić Europę – ja mu wierzę.
Polska powinna przygotowywać się do wojny obronnej. Zobaczymy jak Putinowi pójdzie z Ukrainą, ale ważniejszym wskaźnikiem będą kraje nadbałtyckie. Jeżeli zobaczymy tam zielonych ludzików, a potem ich nowowybrane parlamenty zagłosują za wyjściem z UE i za wejściem w skład Federacji Rosyjskiej, to będziemy wiedzieć, że zostało nam bardzo, bardzo mało czasu. My będziemy następni.
Wiadomo, Polska jest jaka jest. Brak możliwości normalnego życia i zepsuta klasa rządząca wygnała miliony ludzi za granicę. Wszyscy mają Polski serdecznie dość. Tak samo było w 1939, gdy ludzie widzieli dostatek innych krajów i wielką biedę w Polsce, i nie chcieli bronić takiego ustroju. Ale trzeba pamiętać, że innej Polski nie mamy. Może jest ta Polska ciasna, ale własna.
Miliony naszych rodaków oddało życie za to żeby Polska istniała i jeżeli nie chcemy znowu być ludźmi bez własnego kraju, mordowanymi przez okupanta, to musimy się bronić. Mamy duże szanse – w 1920 nam się udało. A skoro teraz wspomniani Ukraińscy cywile też dają sobie radę, to i my możemy zwyciężyć.
Proponuję szereg działań, które mogą umożliwić nam wygraną. Ich stopniowe wdrażanie musi być skorelowane z krokami podejmowanymi przez Rosję. Najpierw konieczny jest plan, a gdy agresja reżimu Putina będzie narastać plan będzie stopniowo realizowany.
Potrzebna jest akcja ochotniczego przysposobienia wojskowego, kierowana do ludzi w wieku 18-40 lat obu płci. Potrzebna nam każda osoba zdolna do noszenia broni. Optymalnie kurs taki trwałby w ciągu 2-3 miesięcy lata, gdy akademiki i szkoły są puste. Jest to wystarczający okres by przysposobić obywateli/ki do posługiwania się bronią osobistą i funkcjonowaniem w ramach swojego oddziału. Na tym etapie należy wyselekcjonować wyróżniających się kadetów do kształcenia specjalistycznego, na przykład na strzelca wyborowego, obsługę ATGM, itp. Duży nacisk należy położyć na przekazanie podstaw konspiracji i sabotażu, gdyby jednak konieczna okazała się walka w warunkach partyzantki miejskiej.
Udział w takim kursie byłby wynagradzany. Lepiej zachęcić obywateli niewielką kwotą pieniężną niż pakować środki finansowe w idiotyzmy, których nigdy nie wykorzystamy. Przykładem takiego marnotrawstwa niech będzie pakowanie miliardów złotych w marynarkę wojenną, która dziś będzie nam tak samo potrzebna jak marynarka w 1939.
Konieczny będzie właściwy PR. Posadzić Gustlika z Jankiem na Leoparda i niech mówią do kamery, że każdy może być jednym z czterech pancernych. Im większy viral tym lepiej. Mamy w Polsce speców od reklamy proszków do prania – niech zrobią choć raz w swoim życiu coś pożytecznego.
Morale rosyjskiego wojska jest tradycyjnie kiepskie. Mało kto z nich chce ginąć za Putina. Trzeba zachęcić ich do dezercji. Należy ogłosić, że każdy dezerter po wojnie będzie miał prawo do osiedlenia się wraz z rodziną w UE. Za każdą przyniesioną jednostkę broni należy wypłacać wynagrodzenie. Za czołg czy samolot płacić po milionie złotych, zamalować tylko sierp i młot naszą szachownicą i z powrotem na front, już jako nasze wyposażenie.
Należy dogadać się z NATO. Stawiamy sprawę jasno – wiemy, że w razie czego możemy liczyć tylko na wsparcie lotnicze i nie żądamy wsparcia lądowego. W zamian żądamy zdeponowania na terenie Polski zapasów sprzętu i uzbrojenia, formalnie należącego do NATO, ale do wykorzystania przez naszą armię w czasie wojny.
Mamy podobno jakiś tam wywiad. Niech ustalą czy można zabić Putina, na przykład w czasie podróży czy urlopu. Niech zastanowią się, czy jest możliwy scenariusz, w którym zielone ludki pokazują się w Białymstoku, a w odpowiedzi nieoznakowany MIG29 wykonuje nalot na daczę pod Moskwą. Fakt, że przy zasięgu maksymalnym 2100 km byłaby to misja samobójcza nie ma znaczenia, skoro utrata jednego czy kilku samolotów kończyłaby wojnę.
Najważniejsze, że musimy wyciągnąć lekcję z tego nieszczęścia, jakim był Wrzesień 1939. Przyczyną klęski była armia, która jedyne co potrafiła bronić to własne status quo, ale nie potrafiła chronić granic. Tym razem ma być inaczej. Obywatele mają być przeszkoleni i mają mieć broń wydaną natychmiast w chwili zagrożenia. Dość słuchania kretynizmów, że profesjonalne wojsko będzie nas najlepiej bronić, a wydanie broni z magazynów skutkować będzie wypadkami, więc lepiej niech nas Rosjanie rozjadą czołgami. Profesjonalna armia jak zwykle pryśnie w las i przez granice, łącznie z wszystkimi tymi super-komandosami w kominiarkach. Jedyną szansą jest duża, powszechna armia.
Szczególną uwagę zwrócić należy na żołnierzy zawodowych i oficerów rezerwy (roboczo nazywajmy ich trepami). Wielu z nich ma duży sentyment do Rosji. Są to zwykli zdrajcy, którzy całe swoje życie oparli na służbie okupantowi. Inni swoją rolę wyobrażają sobie jako coś w rodzaju pracy urzędnika, pracującego w godzinach 7-15. Tymczasem trepy mają być strukturą służącą do wchłonięcia ochotników. Trep nie ma skupiać się na badaniu jak poborowy pościelił łóżko. Trep ma wziąć grupę wstępnie przeszkolonych poborowych, utworzyć z nich zgraną i zmotywowaną grupę bojową i zabić jak najwięcej Rosjan.
Hejterzy mają rację – jestem zupełnie nieznaczącym blogerem. Mogę sobie pisać co chcę, a i tak nie mam żadnego wpływu na zapadające decyzje i na bieg wydarzeń. A szkoda, bo wraz z pewną grupą osób moglibyśmy w ciągu roku utworzyć sprawną armię mogącą obronić kraj. Jest duża szansa, że obecna ekipa władająca krajem będzie opisywana wraz z Sanacją na tych samych kartach podręczników historii, jako przykład grupy uzurpującej sobie bycie elitą, w rzeczywistości będąc bandą, która doprowadziła do utraty niepodległości.