Niedawno spektakularnie zbankrutowały zakłady w Łapach. Postawiło to w tragicznej sytuacji pracowników i ich rodziny.Po bankructwie głównego pracodawcy w mieście, mieszkańcom dosłownie głód zagląda w oczy.
Nasuwa się kilka pytań. Jaki jest sens siedzenia w miasteczku, w którym zlikwidowano główne miejsce pracy? Racjonalne podejście polegałoby na rozsyłaniu CV/resume do wszystkich zbliżonych miejsc pracy w całej EU, lecz przegrywa z typową polską niemobilnością społeczną. Lud żąda – praca ma być w mieście i to najwyżej 5 minut piechotką od miejsca zamieszkania ! Urodziłem się Łapach, jestem Łapaninem i rząd ma mi zagwarantować miejsce pracy w Łapach !
Ciekawe jest też pytanie, kto jest odpowiedzialny na zaistniałą sytuację. Główny akcjonariusz Ryszard Ekiert wygląda na niezłego cwaniaka. Był w stanie wyczarować odpowiednią kupę pieniędzy, aby wykupić większościowy pakiet akcji. Zapewne pieniądze te pochodziły z oszczędności – przez kilkanaście lat pracy z ZNTK odkładał pewną część wypłaty i voila – uskładany kapitał akurat się przydał. Po prostu wziął gotówkę z materaca i kupił sobie prywatyzowaną firmę.
Niestety poziom sprytu okazał się zbyt niski by być w stanie prowadzić zarząd nad spółką. Firma nie przetrwała na WGPW nawet dwóch lat. Przekopanie się przez sprawozdania i nadal istniejącą stronę internetową spółki dostarcza wskazówek dlaczego tak się stało.
ZNTK była przedsiębiorstwem uzależnionym od monopolisty na rynku – PKP – obecnie w formie plejady spółek. Można podejrzewać, że zarządy tych spółek mogą być skorumpowane, i remontują swój tabor tam, gdzie dostają największą wziątkę. Spółka publiczna nie bardzo mogła dawać w łapę i Łapy zostały bez zleceń. Błędem prezesa było więc uzależnienie się od jednego, nieprzewidywalnego kontrahenta.
Drugim błędem było olewanie R&D. Przemył kolejowy jest niezwykle perspektywiczny. Tabor musi być stale wymieniany a zastępowanie samochodów szynobusami i szybką koleją wydaje się nieuniknione w okresie po Peak Oil. Tymczasem prezes chwali się na stronie internetowej JEDNYM patentem, jak sądzę kluczowym dla przyszłego losu ludzkości, o nazwie ‘Komora mikrofalowego urządzenia grzejnego’. O nowoczesnych i lekkich szynobusach lub o energooszczędnych szybkich pociągach ani słowa.
Obawiam się, że procesy które doprowadziły do upadku prezesa (obecnie na emeryturze) należą do opisanego kilka dni temu typowo polskiego pogardzania pracą intelektualna. Domyślam się że prezes Ekiert gotował się gdy widział gości popijających kawę za jego pieniądze. Lepiej niech wezmą młotki i pójdą ponapierdalać nimi na hali, będą bardziej przydatni.