Categories
Ekonomia

Dzieci i szkła nigdy nie za wiele

Tytułem wpisu jest polskie powiedzenie sprzed kilkuset lat, które znalazłem w książce z 19 wieku. Wyroby szklane były drogie i trudno dostępne, a dzieci pożądane. Dziś powiedzenie to jest całkowicie zapomniane, nieaktualne w obu aspektach.

Całkowite zlikwidowanie narodu polskiego było sednem zagrożenia, przed jakim stanęła Polska w latach 1939 – 1945 roku. Najbardziej tępa część narodu cieszyła się, że Niemcy zabrali się za eksterminację żydów. Potwierdzenie można znaleźć w wielu źródłach z tamtego okresu, w publicznych wypowiedziach zwykłych ludzi. Ci bardziej rozgarnięci Polacy zdawali sobie sprawę, że najpierw zostaną zlikwidowani żydzi, potem Polacy. Stąd właśnie tak masowy i silny ruch oporu. To była desperacka walka o przeżycie.

Dziś naród stoi przed równie poważnym zagrożeniem dla istnienia. Przy obecnej dzietności populacja Polski w 2100 będzie wynosić 27 milionów, o 10 milionów mniej niż dziś. Nie trzeba gazować, głodzić ani rozstrzeliwać Polaków, wymażemy się z kart historii sami.

Mieszkańcy przeludnionych krajów południa nie będą grzecznie czekać i przyglądać się jak Polska i inne kraje północy wymierają. Proces wędrówki ludów jest nie do powstrzymania. Dokładnie jak w przypadku upadku Rzymu, gdy wojska rzymskiego było coraz mniej, a barbarzyńców coraz więcej. Oni po prostu przybędą, będzie ich coraz więcej, a potem stopniowo kraje północy bedą stawać się kalifatami. Zdobędą tak czy inaczej prawa wyborcze, choćby przez masowe protesty społeczne i walkę z policją, a potem przegłosują tubylców. Kto chce zobaczyć ten proces z bliska, niech jedzie do Paryża.

Zastanawiałem się przez bardzo długi czas, co powoduje boom demograficzny, a także jakie są powody czegoś, co trzeba nazwać dla symetrii bust’em. W pracach na ten temat jest mnóstwo bełkotu i wodolejstwa. Jakiś bzdur, że im więcej przedszkoli albo socjału, tym więcej rodzi się dzieci.

Największą przyczyną boomu jest zakończenie wojny. Na naszych ziemiach mieliśmy z tym do czynienia po I i II wojnie światowej oraz po stanie wojennym. I co ciekawe, przyczyną może być także zakończenie epidemii. Spodziewam się niewielkiego boomu po pandemii. Niewielkiego, ponieważ szybko spada nam liczba ludzi w wieku rozrodczym.

Dodatkowym czynnikiem boomu jest brak ubezpieczenia społecznego. Dzieci stają się najtańszą inwestycją dającą szansę na uniknięcie głodu na starość. Ale nie całkowitą. W słowiańskiej tradycji było wywożenie starców zimą do lasu, gdy żyli za długo albo się pochorowali. Swoją drogą sprytny pomysł, jest to bezkrwawy i jeden z mniej bolesnych sposobów umierania.

Czynnikiem bustu demograficznego jest szybkie polepszania sytuacji ekonomicznej. Po prostu ludzie chcą konsumować, bawić się, korzystać z życia. Zmienianie pieluch odbiera im tą możliwość, utrudnia spędzenie wakacji na Zanzibarze.

Istnienie systemu emerytalnego, nawet złudzenie istnienia takiego systemu jak w Polsce, nakręca bust. Ludzie wierzą, że jakoś to będzie, że państwo jakoś nimi się zajmie, więc dzieci nie są już potrzebne. Są też ludzie wierzący, że sami sobie zorganizują emeryturę, choć uda się to garstce ludzi.

Jest też kwestia pewnej grupy ludzi, wierzącej, że rezygnują z dzieci na rzecz kariery. Obiektywnie biorąc zarabiają grosze, zajmują się pracą bez znaczenia, ale wierzą, że ich zaczernianie papieru ma strasznie głęboki sens.

Bezdzietność jest chorobą, czy to fizjologiczną czy socjologiczną. Apeluję do wszystkich, aby w czasie, gdy patologia jest normą stawiali na tradycyjne wartości rodzinne, 2+2. Rodzina nie tylko jest podstawą normalnego życia w społeczeństwie, ale również źródłem satysfakcji i optymistycznego spojrzenia na przyszłość.

Share This Post

41 replies on “Dzieci i szkła nigdy nie za wiele”

2+2 to za mało. Tyle to i ja mam. Uważam, że 2+3 względnie 2+4 to o wiele lepiej.
No ale namów niewiasty do rodzenia…

Nie jestem przekonany do jak pan napisal ‘ Dzieci stają się najtańszą inwestycją’. Wedlug roznych szacunkow koszt wychowania dziecka do 18go roku zycia w UK to £100000 – £150000. I pewnie dlatego potencjalni rodzice dwa razy sie zastanowia czy ich stac na dziecko. Imigranci takich rozterek nie maja.

A mnie to zawsze zastanawia, skad ta potrzeba, zeby nas ciagle bylo wiecej i wiecej? Tylko dla zapewnienia sobie jakiejs spokojniejszej starosci? To 1, 2 dzieci wystarczy przeciez. A w perspektywie 200-300 lat to co za roznica. I tak umrzemy.

“Duzo dzieci”
No nie,nie,nie-przeciez to takie ciemnogrodzkie,katolskie i pisowskie!!!!-“mlodzi,wyksztalceni z wielkich miast” nie dadza sie “nabrac” na takie numery!!!To moze jeszcze zabronic aborcji i gumek co?Katolstwo i pisizm!!!

A tak na powaznie-dla Europy w tym i dla Polski jest juz za pozno-za pozno bylo juz nawet w 2017 kiedy pisiaki wprowadzaly 500+ bo juz wtedy kobiet w wieku rozrodczym bylo za malo-zeby to zadzialalo to 500+ musialoby byc wprowadozne w roku 2000-ale przy polskiej mentalnosci i zawistnosci oraz dzikim kapitalizmie nastawionym na zlodziejstwo a nie myslnie strategiczne bylo to niemozliwe.
Tym bardziej ze nie wiadomo czy 500+(i podobne programy)w ogole maja sens bo forsa to jedno a chodzi jeszcze o mentalnosc”mlodzi,wyksztalceni” nie chca dzieci-oni wlasnie chca “robic kariere w korpo” i wakacji na Zanzibarze a nie podcierac tylki dzieciakom.
Zreszta w erze nadchodzacej automatyzacji,AI,wojen korporacji,masowej inwigilacji oraz anomalii klimatycznych(specjalnie nie pisze o kontrowersyjnym globalnym ociepleniu tylko o jak najbardziej widocznych anomaliach)tak do konca to nie wiadomo co lepsze-nie miec dzieci i na starosc zrec z smietnika czy miec i patrzec jak sie mecza w swiecie rodem z “Neuromancera”,”Brave New world” czy “1984”?
A na horyzoncie jest jeszcze przeciez mozliwa kompletna zwala cywilizacyjna niczym upadek Cesarstwa Rzymskiego (albo jak z “Mad Maxa” dla kinomanow)-chyba juz kazdy widzi ze spoleczenstwa sie rozpadaja,podobnie jak systemy finansowe,systemy energetyczne,systemy prawne i kazde inne.W tym temacie zreszta polecam ksiazke “Dlaczego Zachod rzadzi…na razie” Iana Morrisa-on tam dosc dobrze opisuje poprzednie okresy wzrostu i upadku poprzednich cywilizacji i podobienstwa okresow upadku do naszej obecnej sytuacji wprost wala brutalnie po oczach.

Ja mam dzieci i uwazam ze to sluszny wybor ale jak czasami mysle jak moze swiat wygladac kiedy one dorosna to mnie ciarki przechodza.

Mamy płodzić dzieci w kraju wrogim wobec przedsiębiorczości, nie mogąc usunąć uszkodzonego płodu, tylko dlatego, “żeby Polska nie zginęła”? To tak głupie, że nie pasuje do autora tego blogu.

Panie Słomski, 2+2 to za mało. 2+3 i więcej to jest sposób.
Całymi latami zwalczał Pan – ręka w rękę z lewicą Kościół, a teraz odkrywa Pan, że staranie KK o rodzinę oraz o dzietność ma wielką wartość ?
Lepiej późno niż wcale 😉

@InterBlack

Tu jest taka sprawa, że te myszy miały do końca dostarczane zasoby przez inny gatunek.

Ludzie nie będą tego mieli. Wraz ze “zgłupieniem” poniżej pewnego progu zniknie im dostatek zasobów.
Historia pokazuje, że ten próg jest wyjątkowo niski, co pokazuje przykład Arabów.
To Arabowie wymyślili peer-review, czyli tak naprawdę naukę, bo przed peer-review np. astronomia i astrologia były tym samym, albo chemia i alchemia.
Arabowie wymyślili peer-review, ale w którymś momencie uznali, że lepiej niż w zawartość recenzowanych publikacji naukowych wierzyć różnym guru religijnym.
To wystarczyło by z wiodącej cywilizacji stać się tą która głoduje.

Dziś sam Izrael tworzy więcej recenzowanych publikacji naukowych niż wszystkie państwa arabskie razem wzięte.

Na “Zachodzie” obecnie zachodzi chyba podobny proces: mieszkańcy “Zachodu” wydają się przestawać wierzyć w to co zawierają recenzowane publikacje naukowe, a zaczynają wierzyć bredniom różnych guru z Internetu.

Płaskoziemcy, QAnnon-owcy, antyszczepionkowcy, denialiści AGW, denialiści ewolucji, denialiści Holokaustu – to wszystko opiera się na odrzuceniu ustaleń recenzowanych publikacji naukowych i uwierzeniu bzdetom różnych internetowych guru…

Zawsze uwazalem(wbrew roznym Coryllusom)ze rodzina krolewska ma w UK duzo wiecej wladzy niz to sie oficjalnie przyznaje-tak jakos mi rozne drobne poszlaki wskazywaly.Polecam ponizszy artykul a szczegolnie jego srodkowa czesc.

https://tygodnik.interia.pl/rafal-sroczynski/news-krolewskie-skandale-brytyjska-monarchia-drzy-w-posadach,nId,5102306#iwa_source=weeklies

@Wojtek S.

Tak,tak bo najwazniejsza jest przedsiebiorczosc i niskie podatki a jak ich nie ma to na zlosc babci juz nie tylko odmrozicie sobie uszy ale wyeliminujecie swoje geny z puli ludzkosci-“brawo”!!!!!

Napisze z mojej perspektywy.
Nie stac mnie na drugie dziecko. W sensie dziecko to dla mnie luksus. Majac drugie musialabym zrezygnowac z pracy, albo wynajac opiekunke – za duzy to koszt. Juz teraz sie martwie, czy bedzie mnie stac w przyszlosci utrzymac rodzine.
Maz zmuszony wujezdzac za granice inaczej wpadlibysmy w nedze.
Nie kazdy zarabia duzo, a zyc jakos trzeba.
Drugim bardzo waznym powodem przemawiajacym by nie miec drugiego sa polskie procedury medyczne. Mozesz urodzic zdrowe, ale rownie dobrze mozesz miec nagle chore.

Od dawna rozwazam wyjazd do meza. Zawsze powstrzymywal mnie naplyw obcych ludow. Ze bedzie sie tam pogarszac pod wzgledem bezpieczenstwa, pracy. Teraz covid, wiec bedzie wzrastalo bezrobocie.
I gdzie lepiej bedzie zyc – ktos cos wie?

Jeszcze jeden watek trwa depopulacja. Wg niektorych ludzi jest za duzo. Poza tym ida czasy, gdzie ludzkosc bedzie chodzic krotko. Czy warto w takim swiecie zyc?
Polakow bodajze ma byc 15 mln, wiec i tak jest jeszcze ich za duzo.

Ja jakoś nie bardzo mogę zrozumieć o co chodzi z tym naganianiem na rodzenie dzieci. Każdy ma swoje życie i powinien mieć prawo decydować sam, wystarczająco dużo presji jest już wewnątrz rodziny, a tu jeszcze zaczyna się politykowanie i pociskanie jakichś narodowych wizji – i w polityce, i w mediach, no i nawet na blogach w Internecie.
Tak szczerze – mam dzieci i interesuje mnie żeby miały dobry start w życiu, ale zupełnie nie widzę tego żeby przymuszanie innych do rozmnażania się miało jakąś wartość, czy to dla mnie czy to dla moich dzieci, a tym bardziej dla osób którym się robi wodę z mózgu takimi nacjonalistycznymi ideologiami. A tym bardziej nie widzę związku między zagładą Żydów a aktualną demografą w Polsce.
Do tego nie wydaje mi się żeby miało to jakieś znaczenie czy Polska jako kraj przetrwa w takiej postaci jakiej jest teraz, czy za 100 lat będzie katolicka czy muzułmańska, czy może urośnie albo albo wręcz zniknie – mnie już tam nie będzie, swój kawałek ziemi oddam i nie widze uzasadnienia żebym teraz miał decydować co będzie lepsze dla ludzi którzy przyjdą po mnie. Tworzenie jakichś zabetonowanych struktur i utrwalanie status quo było raczej przyczyną nieszczęść całych narodów – typowa tetryko-kracja gdzie kasta dziadków trzyma w garści całe bogactwo kraju i tylko pilnuje żeby parobków nie zabrakło bo ktoś musi przecież robić na cały ten ‘dobrobyt’. A cały aparat państwa, prawa i polityka nastawione na to żeby nie wypuścić z rąk tego czego się szlacheckie rody nachapały.

Wojtek S.

10/10, az mi rece opadly.

Nie liczy sie ilu bedzie Polakow, ale co beda miec w glowach. Czy Zydow jest wiecej na swiecie niz Polakow? Czy Izraelczycy masowo nie wierza w covid19/szczepionki?

Polskosc powinna byc czyms atrakcyjnym dla swiata, wtedy nie bedzie nas zbyt malo. Chocby Ukraincow traktujmy lepiej, niz to robia nasze urzedy (kto ma znajomych z Ukrainy, ten wie jakie rasistowskie sa nasze urzedy), to moze zechca zostac Polakami.
Chyba, ze chemy chronic nas wspanialy genotyp, za malo na swiecie przystojniakow i inteligentow, jak Polacy (oczyiwscie ja jestem wyjatkiem, jestem ladny i madry:-).

Z racji zawodu mojej zony (m.in. biegla sadowa) prosze mi uwierzyc, ze nie kazdy powinien miec chocby jedno dziecko, nie piszac o wielu.

Smiesza mnie tez te wielkie smutki, co bedzie za 80 lat. Nie mamy pojecia, co bedzie za rok. Choc zgaduje, ze ostatnie zgnojenie kobiet w Polsce bardzo przyspieszy wyludnienie naszego kraju. W nadmiarowych zgonach tez przodujemy na swiecie.

Akurat kler zwalcza dzietność w Polsce lepiej niż cokolwiek innego, poprzez delegalizację praw kobiet takich jak możliwość badań prenatalnych i delegalizując aborcję “muminków”. Jeżeli kościół uważa, że dzietność ma znaczenie, to niech porzucą herezje o celibacie i zaczną robić dzieci, zamiast je ruchać.

Antynatalizm. Adoptowałem dziecko, ktore poszukiwało rodziny. Moja babcia była adoptowana po wojnie. Można? Można.

Znakomita wiekszosc ofiar skrobanek to nie “uszkodzone” czy tez “wygwalcone” dzieci.
To te dzieci , z calkiem zwyczjnych, o zwyczajnych dochodach rodzin, ktore przegraly konkurencje z wyjazdem na urlop, nowym autem, czy tez ladniejszym mieszkaniem.
IL.

Wątpię. Zwykli ludzie kupują prezerwatywy. Problemem jest to, że normalne kobiety boją się zachodzić w ciążę, ponieważ w razie czego nie mogą się zbadać i wyskrobać w razie mongolizmu.

Wychowanie daje satysfakcję, o ile szybko porzuci się mrzonki, że ma się jakiś większy wpływ na wychowanie swoich dzieci.

@xxx
To Arabowie wymyślili peer-review, czyli tak naprawdę naukę, bo przed peer-review np. astronomia i astrologia były tym samym, albo chemia i alchemia.
To mit. Zrobili to byli poddani Cesartwa Rzymskiego Wschodniego, bizantyjskim zwanego.
Po tym jak znaleźli się po podbojach pod władaniem watach Arabów, zrobili jedyne co było sensowne, czyli “przyjęli” ich wiarę, zmienili imiona na arabsko-brzmiące i dalej robili swoje.

Te i wiele innych informacji można znaleźć w tej
https://www.goodreads.com/book/show/20256480-the-myth-of-the-andalusian-paradise
i innych publikacjach.

Idąc logiką tego mitu o arabach można by wnioskować, że komuniści pierwsi wysłali człowieka w kosmos… 😉

@Doxa / Przemysław Słomski

Zwykli ludzie kupują prezerwatywy.
To mit. Z badań w wielu krajach wynika niechęć do stosowania kondomów wśród mężczyzn. W tym zakresie IL ma rację.

Tapacco,

dzieki takim jak Ty i Twoja babcia, swiat jest lepszy.

IL,

nie rozrozniach plodow od dzieci.

A co do powodu, dla ktorego dzietnosc poszybuje teraz w dol, odpowiedzial Ci Autor. Poza fanatykami religijnymi, ludzie starajacy sie o dziecko chca miec wybor, czy rodzic dzieci zdrowe, czy donaszac uszkodzone plody (do 12 tygodnie nie czujace bolu, o swiadomosci nawet nie wspomne), az stana sie cierpiacymi dziecmi (czasem na pare godzin, czasem na kilkadziesiat lat). Moi znajomi 3 razy dokonali aborcji z powodu powaznych wad plodow, a za 4. razem urodzili zdrowe, sliczne, kochane dziecko. Od pazdziernika wiekszosc Polakow starajacych sie o dziecko dalo sobie na wstrzymanie. Sama aborcja to nie jest nic fajnego, a zakladac jakies wyjazdy za granice, w razie klopotow, w czasach pandemii, to w ogole abstrakcja.

@Doxa/Przemysław Słomski & IL
Wątpię. Zwykli ludzie kupują prezerwatywy.

A large proportion of induced abortions worldwide are due to unwanted or mistimed pregnancy.[40][41] Unintended pregnancies result in about 42 million induced abortions per year worldwide.[14] In the United States, approximately 42% off all unintended pregnancies ended in abortion.[4] Over 92% of abortions are the result of unintended pregnancy.
https://en.wikipedia.org/wiki/Unintended_pregnancy#Induced_abortions

The global rate of unintended pregnancy was estimated at 44% of all pregnancies between 2010 and 2014, corresponding to approximately 62 unintended pregnancies per 1000 women between the ages of 15–44 years old.
https://en.wikipedia.org/wiki/Unintended_pregnancy#Global_incidence

Ergo, globalnie w pewnym momencie prawie połowa ciąż to były (albo ciągle są) ciąże nieplanowane, z czego prawie połowa ciąż nieplanowanych była/jest przerywana.

Natomiast odnośnie badań prenatalnych.
Ze statystyk wnika, że przy badaniach prenatalnych zachodzi 1% ryzyka poronienia. Natomiast uśredniając ryzyko ciąży obciążonej którąkolwiek trisomią wynosi ok. 0,25%.
Czyli efektywnie – statystycznie rzecz ujmując – zabijamy samym badaniem 3 zdrowe płody, aby wyłapać jeden z trisomią.
Można dodać do tego,
– że sam wynik badania prenatalnego genetycznego jest również obciążony 0,5-1% niepewności (istnieją np. trisomie mozajkowe albo trisomie wyłacznie łożyska przy zdrowym dziecku) oraz,
– że NIE PROWADZI SIĘ BADAŃ WERYFIKUJĄCYCH – czyli nie weryfikuje się po aborcji czy to płód był faktycznie uszkodzony, czy może tylko łożysko z którego pobrano materiał do badania
Więc nie wiadomo ile faktycznie zdrowych dzieci zostaje wylanych z kąpielą z powodu wygody posiadaczek macic.

@all

Polecam:

Gotz Aly, napisał także inne “wstydliwe” dla Niemiec książki – np. “Obciążeni” – o akcji likwidacyjnej dzieci [i dorosłych] upośledzonych w III Rzeszy – zabito w ramach akcji K4 200 tys ludzi. To tak a propos forsowania aborcji i eutanazji w ramach “postępu” przez eurokratów. Podczas Procesu w Norymerdze sądzono hitlerowców m.in. za zbrodnie aborcji i eutanazji – dzisiaj histeryczna propagandą i wmawianiem “postępu” forsuje się te zbrodnie pod hasłem Praw Człowieka – stworzonych właśnie podczas Procesu Norymberskiego – w tym własnie dla obrony przed eutanazją i aborcją. Czyli mamy “postęp” neohitlerowskiego Berlina w przebraniu Brukseli.

No jak bym slyszal Gwiazdowskiego, albo Stalina, wielka Niezwyciezona Polska. rozmnazac sie bo bedziemy podbijac swiat, rozmnazac sie bo nie bedzie na emerytury. Gdyby uslyszal od swoich rodzicow ze zrobili mnie z obawy o swoja emeryture, albo jako zabezpieczenie na starosc to naplul bym im w twarz i tyle by mnie widzieli. A co do rodziny. Kto powidzial ze obecny model jest najlepszy? Poza kurwiami biskupimi? Modeli jest setki… tyle ze przez kurwie biskupie testowany jest tylko jeden…. od 1400 lat… no i okazuje sie ze sie nie sprawdza. A co do aktualnego prawa. Oczywiscie ze obecnie zadna rozsadna kobieta nie bedaca zamozna (magoaca prowadzic ciaze) nie zdecyduje sie na ciaze w polsce. Teraz reprodukowac bedzie sie tylko patologia i klasa wyzsza. Ale przeciez krk od tysiaca lat udowadnia ze cos tak sztucznego jak niepodlegla polska im zwisa…. wazne tylko zeby na tym terenie bylo jak najwiecej ciemnoty i patologii z ktorej bedzie mozna kolejne tys hetkarow ziemi, tysiace nieruchomisci po babciach…. i kolejne nieopodatkowanie, ba! niezaewidencjonowne mld wyciagnac (ilez ofiar pedofili i innych zbrodni mozna wyciszyc za lewe pieniadze)

“populacja Polski w 2100 będzie wynosić 27 milionów, o 10 milionów mniej niż dziś”

Lepiej, gdy zasoby kraju przypadają na większą liczbę mieszkańców, czy mniejszą?

“wojska rzymskiego było coraz mniej, a barbarzyńców coraz więcej.”

W czasach rzymskich żołnierze musieli walczyć z przybyszami osobiście, 1:1. Teraz żołnierz uruchamia karabin i w minutę jest w stanie powstrzymać 20 przybyszów. A nawet jak przybysze przybędą z karabinami, to nadal nie będą mieć transporterów opancerzonych, samolotów, helikopterów, rakiet i bomb. Zatem przy obecnej technice wojskowej powstrzymanie imigrantów jest kwestią decyzji politycznej, a nie siły militarnej.

@Doxa/Przemysław Słomski

W zasadzie, to jaką motywację masz, aby pisać takie apele?
Bo znając ten blog od lat trochę nie rozumiem.

Mam kilka pomysłów na poprawienie sytuacji demograficznej w Polsce. Są one niestety bardzo nierealne, bo od czasu Adolfa H. tak naprawdę żaden przywódca ani rząd, nie mieli wysoko w priorytetach tworzenia społeczeństwa nazwijmy to “wysokiej jakości”. Nie żebym popierał metody Adolfa, bo to były zbrodnie ludobójstwa, ale niektóre cele można osiągnąć w całkiem humanitarny sposób.
Tutaj kilka pomysłów. Przyjemnej lektury.
1. Należy natychmiast wprowadzić „antybecikowe” i anty 500plus. Generalnie rzecz biorąc te programy zostają zatrzymane, a osoby z marginesu społecznego, skazani prawomocnymi wyrokami na bezwzględne kary pozbawienia wolności, osoby pobierające świadczenia socjalne od państwa (listę można rozszerzyć o inne kategorie) dostaną dobrowolną możliwość poddania się nieodwracalnej kastracji na koszt państwa, i zostanie im wypłacony jednorazowy ekwiwalent w wysokości 1000 PLN. W przypadku kobiet zdolnych do rozrodu będzie to 4000 PLN.

Uzasadnienie: W 2014 r. urodziło się w Polsce około 380 tys. dzieci. Zakładając, że 10% dzieci rodzi się w rodzinie patologicznej (liczba raczej niedoszacowana, jednak nie znam takich badań) otrzymujemy około 40 tys. przypadków, z których być może 10% zdecyduje się na sterylizację. Maksymalny koszt dla państwa to około 16 mln PLN rocznie.
A zysk liczony w zaoszczędzonych kosztach socjalnych to miliardy. Dodatkowy, pozytywny efekt uboczny to mniej noworodków w beczkach, lodówkach, na śmietnikach, że nie wspomnę o drastyczniejszych przypadkach.

2. Kobiety absolwentki następujących wydziałów:
– nauki przyrodnicze (fizyka, matematyka, biologia, chemia, genetyka i pochodne)
– ekonomia i finanse
– informatyka i większość nauk związanych z przepływem prądu elektrycznego
– architektura i budownictwo
– inne przyszłościowe kierunki techniczne
– wychowanie fizyczne
otrzymują 50000 PLN w momencie urodzenia dziecka, 50000 PLN w momencie, gdy dziecko zda maturę (pamiętamy: matematyka i język obcy) oraz 50000 PLN jako nagrodę, gdy potomek skończy studia, oczywiście na kierunkach wymienionych powyżej

3. Zniesiony zostaje VAT na artykuły związane z posiadaniem dzieci (lista artykułów do opracowania przez specjalistów)

4. Kobiety posiadające dzieci mogą w 100% odliczyć kredyt na mieszkanie od osiąganego dochodu. Przykład: informatyczka zarabiająca rocznie brutto 70000 PLN i spłacająca kredyt w wysokości rocznie 20000 PLN będzie miała do opodatkowania 50000 PLN.
Często będzie tak, że mając partnera, który jest w stanie sam utrzymać rodzinę, będzie mogła cały swój dochód przeznaczyć na spłatę kredytu, czyli 70000 PL rocznie, a to oznacza spłatę kredytu w ciągu kilku lat.

Uzasadnienie: takie rozwiązanie zachęci kobiety do studiowania kierunków przyszłościowych oraz do zakładania rodziny i posiadania dzieci. Oczywiście taka propozycja może być dostępna dla wszystkich kobiet. Weryfikacji za darmo dokonają banki, które raczej nie udzielą kredytów w wysokości 300 000 PLN kobietom z marginesu społecznego będących matkami gromady młodocianych przestępców.

Tak naprawdę o przyroście naturalnym decydują kobiety, bo to one są “wąskim gardłem” i dlatego decydującym jest sposób w jaki skłonimy je do rodzenia dzieci.
Generalnie jestem za tym, żeby zachęcać do rozrodu osoby posiadające dobrze rokujący materiał genetyczny. Wystarczy też nie zachęcać reszty tak jak robią to rządy przy pomocy redystrybucji dochodu narodowego, której celem jest przede wszystkim dotowanie swojego elektoratu.
To tylko takie moje luźne przemyślenia.

@marcin
Tu się zgadzam.
Najtańszym sposobem obrony przed przybyszami z południa polega na sprytnym zaminowaniu różnych obszarów granicznych, szczególnie wybrzeży. Do tego odpowiednie oznaczenie tych obszarów przy pomocy przemawiających do wyobraźni billboardów i na jakiś czas problem byłby rozwiązany.

Nie zwykłem wypowiadać się w internetach, bo to niestety konsumuje cenny czas, ale jako ojciec dorzucę swoje dwa grosze.

Szanowni dyskutanci przedstawiają całkiem rozsądne argumenty dlaczego dzieci ma się mało (1-2) lub w ogóle. I w dużej mierze z tymi argumentami się zgadzam, ale dostrzegam też kwestie związane z tymi argumentami, które są przez Szanownych dyskutantów pomijane umyślnie lub nieumyślnie.

I tutaj w pełni zgadzam się z Autorem, bo:
– rzadko kiedy na prawdę nie stać nas na dzieci, bo to głownie kwestia tego jak bardzo chcemy obniżyć komfort życia – większość ludzi, których znam nie ma (więcej) dzieci z wygody, a nie z braku środków na ich utrzymanie,
– jeśli prawo antyaborcyjne jest głupie, takie sprawy załatwia się na lewo albo za granicą, niestety słowo kombinować nie wzięło się znikąd, poleganie na państwie w większości przypadków jest ślepą uliczką,
– to co będzie za 100 lat jest jednak dość istotne, jeśli posiada się co najmniej jedno dziecko, bo rzutuje to na jakość życia tego dziecka w przyszłości, poza tym sporo zmian następuje stopniowo a nie skokowo, więc “przyjemne życie” to i my możemy mieć, stąd powiedzenie “po nas choćby potop” jest tylko częściowo prawdziwe,
– Izrael aktywnie pracuje aby zwiększać dzietność i przez to populację Żydów na swoim terytorium, często dzieje się to również bez ingerencji państwa (np. podejście ortodoksów do posiadania dzieci, konflikt z arabami i myślenie kogo będzie więcej w przyszłości na danym terytorium. itd. itd.), podejrzewam, że w przedstawionej perspektywie czasowej (100 lat) będzie nas mniej niż Żydów w Izraelu,
– posiadanie dzieci jest dużym obciążeniem finansowym i logistycznym ale daje dużo satysfakcji, zmienia myślenie o przyszłości, potrafi silniej motywować do działania, dzięki czemu uzyskuje się lepsze wyniki niż w analogicznym przypadku osób bezdzietnych (mocno subiektywnie tutaj – może ktoś ma doświadczenie wprost przeciwne, z chęcią się zapoznam z nimi jako kontrargumentem),
– jak człowiek nie chce albo się boi to każdy sposób na racjonalizowanie się znajdzie, tylko nie zawsze będziemy młodzi i wtedy co? Bynajmniej nie chcę być obciążeniem dla moich dzieci, ale przyznam, że będę się czuł pewniej mogąc chociażby pogadać z kimś kto może trochę interesuje się moim losem.

A teraz trochę bardziej subiektywnie:
Sam mam 2 braci. Jeden brat, bliźniak, ma czworo dzieci (bynajmniej wierzący nie jest), ja mam trójkę, starszy brat nie ma dzieci w ogóle. Żyjemy zupełnie inaczej i z bliska mam przegląd większości argumentów z komentarzy. Widzę też, jak rozwija się życie mojego starszego brata i nie zazdroszczę mu, choć ma największe dochody z naszej trójki (staram się go gonić, dość nieźle to idzie). Szanuję wybór mojego starszego brata i nie próbuję go zmieniać.

Dostrzegam wśród rówieśników i młodszych kolegów brak myślenia o odleglejszej perspektywie czasowej. Tu i teraz się liczy a chęci do poprawiania swojego bytu są mocno ograniczone wysokimi wymaganiami odnośnie komfortu życia (po co się wysilać skoro jest całkiem nieźle?).
Praca, mieszkanie, auto, piesek, potem dzieci. Ale ile dzieci można mieć jak się zaczyna po 30ce, gdy przepracuje się już kilka lat bez specjalnej motywacji? Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem jest odwrotna kolejność: dzieci, a potem szukanie komfortu. Silniejsza motywacja, więcej się osiągnie. W moim skromnym przypadku zacząłem od zapowiedzi ciężkiej nieuleczalnej choroby, gdy żona była w pierwszej ciąży, na wynajętym mieszkaniu, bez doświadczenia zawodowego i kapitału, w obcym, dopiero poznawanym mieście. Na szczęście diagnoza okazała się lepsza niż szacowano na początku i po 2 latach jazdy bez trzymanki stanąłem na nogach. To mi dało do myślenia – nie dostrzegałem w jak korzystnej sytuacji znajdowałem się przed chorobą. Od tamtego czasu zmuszam się do wychodzenia ze strefy komfortu i poprawiania swojej sytuacji materialnej.

Poza tym kluczowe pytanie – co planujecie, Szanowni, gdy bieżące terytorium stanie się tak niehomogeniczne kulturowo, że zwykłe wyjście po gazetę do kiosku będzie wyprawą w nieznane? Czy wtedy będziecie mieli motywację do drastycznych zmian w swoim życiu, żeby zachować komfort albo chociaż fizyczne bezpieczeństwo?

Pytam, bo na razie nie mam rozwiązania na to co idzie. A idzie nowe i lepsze. Tylko sam nie wiem w jaką jurysdykcję mam się eksmitować jak już nadejdzie. I czy takiego starca wtedy przyjmą z kwiatami w urzędzie imigracyjnym.

BTW
Zauważam też ciekawą prawidłowość w większych miastach Polski: rodzina w Polsce to kobieta, mężczyzna i auto w leasingu, albo dwa, obowiązkowo duża chata na kredyt, ponad ich potrzeby i piesek. Bida aż piszczy, normalnie panie na dzieci nas nie stać, bo żona do Egiptu chce jechać. Wygoda się liczy, a nie myślenie o przyszłości. Są jeszcze warianty tego rozwiązania (piesek i dziecko, dwa pieski, 2 auta w leasingu itd. itd.).

A co do krk, dość tragikomiczny to temat. IMHO patologią jest, że ksiądz nie może mieć oficjalnie żony i dzieci. Dałby przykład z ambony, to przynajmniej krk zyskłaby wiarygodności na niskim poziomie, bliżej ludzi.

Jeszcze bardziej tragikomiczne jest kwalifikowanie rodziny z trójką dzieci jako wielodzietnej przez tutejszych biurokratów. Bareja przy tym to pikuś.

@k
Rzadko mi się zdarza czytać komentarz będący w dużej mierze refleksją, do tego nieszablonową. Dziękuję w imieniu swoim, a zapewne i części Czytelników.

“Jeżeli kościół uważa, że dzietność ma znaczenie, to niech porzucą herezje o celibacie i zaczną robić dzieci, zamiast je ruchać.”

Ja pitole. Czytam Ciebie czasem człowieku, ale ty jesteś całkowicie jebnięty, albo konkretnie wyruchany. Co Ty piszesz gościu.

@knecht ruprecht
Takie superinteligentne dziecko superszybko policzy, że otrzymywanie rodziców się nie opłaca. I co wtedy?

Tak sobie czytam te wszystkie recepty na poprawę liczby urodzeń i mam wrażenie, że żyję w jakiejś alternatywnej rzeczywistości.
Z jakiegoś powodu wszyscy koncentrują się na tym jak zachęcić kobiety do zakładania rodzin i posiadania dzieci (najczęściej wymyślając koło na nowo i proponując jakieś pionierskie strategie nie mające żadnego potwierdzenia w historii).

Ja natomiast będąc ok. 30-sto letnim facetem czytam to wszystko i zastanawiam się o co wam w ogóle chodzi?

Mam pytanie do autorów tych wszystkich pro-kobiecych strategii (i pytam absolutnie serio) czy wy na prawdę żyjecie w świecie, w którym mężczyźni koło trzydziestki nie myślą o niczym innym jak tylko zaciągnąć jakąś dziewczynę przed ołtarz a później spłodzić jej gromadkę dzieci? Czy w waszym świecie młodzi faceci żalą się wzajemnie przy piwie, że już tyle razy próbowali się oświadczyć ale ich wybranka ciągle odrzuca ich starania? Czy w waszym świecie młodzi faceci opowiadają sobie wzajemnie, że tak bardzo chcieliby już mieć dziecko, ale nie mają do tego okazji? Z kolei młode kobiety w waszym świecie narzekają bez przerwy, że ich partnerzy naciskają na małżeństwo i dzieci a one chcą korzystać z wolności?

Bo w moim świecie wygląda to dokładnie na odwrót. Kobiety w wieku 25-30 lat ciągle żalą się, że ich faceci nie chcą się oświadczyć. Narzekają w kółko, że współcześni mężczyźni liczą tylko na łatwy seks i przyjemną relację bez zobowiązań, a one chciałby już mieć dziecko, bo “zegar tyka” a one tracą czas.
Z kolei młodzi mężczyźni w moim świecie ciągle straszą się wzajemnie jak to małżeństwo zmienia wszystko na gorsze, jak to współczesna kobieta nie potrafi nawet obiadu ugotować, a rozpad małżeństwa wiąże się z katastrofą finansową, z której większość mężczyzn już nigdy się nie wydostaje (popularne jest zwłaszcza karmienie się obrazem jak to po rozwodzie trzeba oddawać połowę swoich zarobków w postaci alimentów, a następnie patrzeć jak twoje miejsce zastępuje jakiś “nowy tata” i wychowuje twoje dzieci za twoje własne pieniądze, które jak frajer musisz co miesiąc przesyłać “na dzieci”).

Moim skromnym zdaniem należałoby raczej przekonać mężczyzn do posiadania dzieci i zakładania rodzin. Do urodzenia dziecka potrzebna jest w równym stopniu wola obojga potencjalnych rodziców a mam wrażenie, że większość koncentruje się na przekonywaniu tej strony, która już jest przekonana.

Tym nie mniej, wszyscy tak konsekwentnie powtarzają mantrę o “przekonywaniu kobiet”, że może ja na prawdę żyję w jakimś innym kosmosie, a w tym waszym to kobiety a nie mężczyzn trzeba przekonywać do małżeństwa.

A tak trochę bardziej poważnie, jedynym państwem w Europie, które w jakimś stopniu wydobyło się z kryzysu demograficznego bez udziału migrantów z krajów 3 świata jest putinowska Rosja (wzrost liczby urodzeń z poziomu 1,16 w 1999 roku do poziomu 1,82 w 2020 i co ważne, wskaźnik urodzeń każdego roku był wyższy niż w roku poprzedzającym, czyli odnotowują tam nieprzerwany wzrost wskaźnika urodzeń od 22 lat https://www.macrotrends.net/countries/RUS/russia/fertility-rate). Rosjanie wybrali jednak odmienną taktykę od państw zachodnich. Zamiast wsłuchiwać się w postulaty organizacji feministycznych (rzekomo reprezentujących głos kobiet) systemowo zwalczają feminizm. FSB szkoli nawet agentki, które mają infiltrować i ośmieszać takie organizacje (np. głośna sprawa pewnego virala sprzed paru lat https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24049021,widziales-ten-filmik-zdenerwowal-cie-tak-rozegrali-cie-rosjanie.html). Z kolei władze postawiły min. na stworzenie przyjaznego mężczyznom prawa rodzinnego i wzmocnienie pozycji cerkwi prawosławnej jako narzędzia odbudowy wartości rodzinnych w społeczeństwie (Rosja to jedyny kraj w Europie, w którym odsetek “praktykujących” chrześcijan konsekwentnie rośnie).

Na pewno za pensje 2000 zł, ludzie kupię mieszkania 50m2 za 400 000 zł i wychowają dwójkę lub trójkę dzieci. Koszt wychowania dziecka do 18 roku życia to 200 000 zł. Gołym okiem widać, że się to wszystko nie bilansuje i już. Najczęściej wypłacana w Polsce pensja wg GUS to 1700 zł netto na rękę. Widać gołym okiem, że nie da się na wszystko tutaj zarobić, albo jest to ekstremalnie trudne.

Witam,

No i autor popłynął…. O ile pamiętam badania jednej fundacji to korelacje z dzietnością są 2: 1) im większa bieda – tym większa dzietność, 2) im większa religijność – tym większa dzietność. Więc zwiększenie dzietności można realizowac – albo zwiększając biedę albo zwiększając religijność co antyklerykalnemu autorowi jakoś dziwnie nie leży….

@rasputnik
“Ja jakoś nie bardzo mogę zrozumieć o co chodzi z tym naganianiem na rodzenie dzieci”

Szkoda, myślałem że to jest jasne dlaczego władze każdego socjalistycznego kraju tak naganiają. Bo praca nawet przyszłych nienarodzonych jeszcze obywateli idzie w zastaw pod dzisiejsze pożyczki. O ile więcej długu może zaciągnąć władza państwa 80-milionowego od 40-milionowego ? (oczywiście zależy od poziomu rozwoju, ale załóżmy że na tym samym poziomie rozwoju). A nie wiesz że system emerytalny zależy od pieniędzy zabieranych obecnym i przyszłym pracującym ? że żaden emeryt w ZUS nie odłożył ani złotówki ? co roku stan konta ZUS to 0, wszystkie wpłaty równają się wypłatom, co jest w każdym dorocznym sprawozdaniu ZUS. A ty myślaleś że tam odkładają twoją składkę ? haha dlatego rozumiesz juz po co ci sa potrzebni inni ludzie ? żebyć cos na starość dostał.

@Marco
Zgadza się, sporym problemem jest społeczność RedPill i ich ideolo, a najbardziej jej odłam PickUpArtists. Oni psują mężczyzn.

Jednakże w drugą stronę też to częściowo działa. Większość kobiet jak już jedno dziecko urodzi, to uważa, że misja spełniona. A jak dwójkę, to definitywny koniec.

W poprzednim wpisie autor kilkakrotnie wspominał o ciasnocie i przeludnieniu w kontekście pandemii…
A swoją drogą – dlaczego w przestrzeni publicznej próby dyskusji o częściowym zastąpieniu ilości jakością są ignorowane a wręcz zwalczane?

@Marco
Wbrew Twoim obserwacjom żyję w świecie, gdzie część kobiet ma mentalność i plany życiowe Jackie Kennedy, niepochlebne stereotypy niekiedy się potwierdzają.
Żyję w świecie gdzie małżeństwo nie będzie miało drugiego dziecka – pierwsze wymaga większej niż zwykle opieki, chociaż za niepełnosprawne nasze standardy go nie uznają. Pomocy właściwie nie ma, jednak dość wysokie zarobki ojca dają czas matce na opiekę. Tej po ciężkim porodzie przy następnym grozi sytuacja Alicji 1000 (podobne ułomności zdrowotne), nie podejmą ryzyka. Stryj dziecka bezpotomny – zaraził się świnką od ojca dziecka w młodym wieku, doszły powikłania.
Żyję w świecie w którym ludzie zaczynają się zastanawiać, czy warto mieć więcej dzieci, którym państwo coraz bardziej ograniczy wolność. Zrozumieli, gdy rozważając zmiany zauważyli, że nie mogą kupić apteki lub ziemi rolnej. Spóźnili się…
Dużo by jeszcze pisać, pesymistycznie; o pandemii nie wspomnę…
Wniosek, że wojnę demograficzną wygrać mogą ludzie bez refleksji…

Nie ma dzieci? Czy nie pomijamy istotnego, socjobiologicznie warunkowanego fundamentu obecnego kryzysu relacji i dzietności, którego przejawami mogą być:
– kobieca hipergamia, która każe “czekać na księcia” tak długo, że potem (gdy on jednak nie przyjezdza, albo po seksie odjeżdża nie dając związku) juz nie ma czasu na wiecej niż 1 dziecko;
– wypieranie statystycznego mężczyzny z szans na trwałe relacje przez demosocjalne północnoatlantycie panstwo, które przekazuje kobietom coraz więcej bezpieczenstwa i zasobów niezależnie od mężczyn je wytwarzających, bez potrzeby oferowania “w zamian” seksualno-reprodukcyjnej dostepnosci statystycznym mezczyznom jakich statystyczne kobiety nie pożądają, przez co jedyne aktywa jakie mają mężczyni fenotypowo poniżej hipergamicznego progu selekcji statystycznej kobiety) są im odejmowane;
– niechęć coraz większej liczby mężczyzn do podejmowania ryzyka skończenia jako “niewolnik alimentacyjny” = ojciec który nie moze wychowywac i bezposrenio lozyc na swe dzieci srodków ktore musi przekazac do ręki matki, bez realnej kontroli jak zostaną wydatkowane
?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *