Coraz więcej mówi się o wymuszeniu wymiany kas fiskalnych. Wersja oficjalna jest taka, że klienci będą mieli wiele fajnych możliwości, jak na przykład historię dowodów zakupu, co może usprawnić proces reklamacyjny. Państwo też ma mieć z tego swój zysk w postaci większych dochodów z uszczelnionego systemu podatkowego.
Ma być fajnie, a wyjdzie tak jak zwykle, ponieważ:
- “Luka VAT” (czyli różnica wynikająca ze spodziewanych a rzeczywistych przychodów z tego podatku) nie wynika z unikania opodatkowania w rzeczywistym obrocie gospodarczym. To są wałki robione w dużych grupach przestępczych, zwykle związane z obrotem międzynarodowym. Wypłaty zwrotów VAT muszą być autoryzowane przez Urzędy Skarbowe, w grę wchodzi więc korupcja na wysokim szczeblu.
- To, czy kwiaciarki i fryzjerzy będą miały Internet w kasach nic nie zmieni. Owszem, można ograniczyć straty budżetu, wynikające z wypłat wyłudzonych podatków, ale nie sposób zwiększyć przychodów. Firmy istniejące wyłącznie do prowadzenia przekrętów – gdy stanie się to niemożliwe – znikną.
- Jeżeli spotyka się dwóch kontrahentów i umawiają się, że ‘robota ma być bez rachunku’, to istnienie kas, obecnego czy nowego typu, nic nie zmieni.
- Nieważne, ile pieniędzy nie zbierze Skarb Państwa, ponieważ zawsze będzie ich za mało. Politycy potrafią przepalić dowolną ilość przychodów podatkowych.
- Najskuteczniejszą metodą zwalczania szarej strefy jest zmniejszanie obciążeń podatkowych, aby oszustwa się nie opłacały. Politycy nie mają pojęcia o ekonomii (ani o innych rzeczach), więc w ich prostych rozumkach pojawia się myśl “każmy im przynosić więcej pieniędzy i lepiej kontrolujmy, to będziemy mieli więcej pieniędzy na nasze wydatki”. To tak nie działa. W pewnym momencie podatnikom przestaje się chcieć pracować w tym kraju.
- Jedyna możliwość zwiększenia przychodów budżetowych to rozwój gospodarki. Większa gospodarka to większa baza podatkowa. Niestety, tego nie chcą słuchać nasi władcy, ponieważ jest niewygodna prawda i trzeba by podjąć kroki niewygodne politycznie. Zamiast promować przedsiębiorczość wolą oskarżać przedsiębiorców o bycie oszustami.
- Prawdziwe bogactwo tworzy się na biurkach informatyków i w fabrykach, przy produkcji dóbr wysoko-przetworzonych. Tego w Polsce brakuje. I tam nie mają zastosowania kasy fiskalne.
4 replies on “Wymiana kas fiskalnych”
Przyznaje ze nie jestem wielkim fanem forsowanej przez PIS biurokratyzacji ale pamietajmy ze za PISu luka podatkowa wynosila ok 10 miliardow a teraz wynosi ponad 50 milardow.Wiec z krytykowaniem/chwaleniem wole poczekac na wyniki za rok czy dwa.
Niewątpliwie można mieć wątpliwości czy to ma sens dla kwiaciarki albo fryzjera ( to zresztą zależy bo są tacy którzy biorą +500 – więc możlowość zweryfikowania ich paragonu za pomocą “lornetki” może działać )
Jeśli chodzi o koszty to w sumie to napędzi PKB w 2017 – producenci kas są z PL itd.
A przedewszystkim możliwość ustawienia w DB zapytań filtrujących przelewy VAT powyżej np 10 tyś $ ONLINE stwarza zupełnie nowe możliwości do ścigania przestępstw.
Oczywiście zgadzam się że zmniejszenie VAT i jedna stawka było by skuteczniejsze.
Ale nie oszukujmy się – jak ktoś robił wałki na paliwie to nie przestanie ich robuić tylko dlatego że zarobi zanmiast 10 tylko 7 mln ( a niżej niż 15% VAT nie da się wprowadzić bądzmy realistami)
Bez uszczelnienia podatków podróże będą mmniej wygodne!
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,20289303,szydlo-i-duda-beda-latac-nowymi-samolotami-mon-chce-je-kupic.html
Może ten artykuł jest propagandowym zagraniem GW, ale w moim przekonaniu obrazuje to pewien stan umysłów ludzi u władzy. Jakim trzeba być wielkim degeneratem moralnym, by bezwzględnie czerpać zyski z tak bezlitosnego systemu ucisku społeczeństwa? Drenaż kieszeni ludzi zaradnych przez tę socjalistyczną hordę jest wręcz porażający. Jako człowiek o średnich możliwościach radzenia sobie w świecie, ale potrafiącym zarobić na siebie i rodzinę, zainwestować trochę na przyszłość, obserwując jak odebrane mi pieniądze wędrują do tych lepkich pysków pijawek, tracę wiarę i chęć do tworzenia. Zyskuję jednak przekonanie, że więcej sił należy włożyć w zabezpiecznie się przed tym drenażem i niepewną przyszłością. Zamiast tworzyć nowe koncepcje rozwijania swoich działań, ja bardziej zamieniam się w “prepersa” przygotowującego sobie bunkier. Źle też nastraja mnie ta cała sytuacja do tych biednych ludzi (tzw. socjalu), których to państwo skrzywdziło ucząc ich tych samych amoralnych zasad w relacjach międzyludzkich. To niszczy zaufanie społeczne, niszczy także zdrowe zasady współistnienia. Zepsute umysły źle rokują na przyszłość. Zgadzam się z Autorem bloga, że wielkich efektów dla władzy ta ich nowa “koncepcja” nie przyniesie, jednak chyba przyniesie kolejne krzywdzące zmiany w (już i tak biernej) mentalności zwykłych obywateli.
Nasze państwo ma charakter reżimu urzędniczego. Taki urzędnik zwolniony jest z myślenia, za to ma rozwinięty strach przed zwolnieniem z pracy, bo przecież wie, że nic nie umie. Znajomość tych wszystkich przepisów wbijanych mu do głowy nie przyniosło by mu zarobkowania po zwolnieniu z pracy. Urzędnicy wiedzą co co jest MOPS i nie chcą trafić pod opiekę MOPS-a. Urzędnicy wysokich szczebli tworzą więc nowe przepisy. Te nowe przepisy siłą rzeczy wymagają przyjmowania nowych urzędników, aby je wprowadzać w życie. Ta kula śniegowa się toczy. Nikt nie chce jaj zatrzymać. Nie słuchają ani pana Gwiazdowskiego, ani Sadowskiego, a gdy to powie Korwin, to nazwą go głupkiem…