Categories
Survival

Broń, mieć czy nie mieć, oto jest pytanie

Dobrem najważniejszym jest życie nasze i naszych rodzin. Dobro to musi być chronione przez państwo w sposób nadrzędny, między innymi poprzez uszanowanie przez ustawodawcę prawa obywateli do samoobrony. Z tej perspektywy ustawy delegalizujące posiadanie broni uważam za niezgodne z art 30 i 38 Konstytucji RP.

W nowoczesnym surwiwalu ciągle powraca kwestia posiadania broni na wypadek wojny. W przypadku mieszkańców USA recepta jest prosta – po prostu kup sobie broń i wyrób licencję na noszenie jej w miejscach publicznych, na zasadach obowiązującym w danym stanie.

W przypadku pozostałych krajów ‘zachodnich’, w tym Polski, sprawa jest trudna. Społeczeństwo jest rozbrojone i obywatel chcący bronić się przed kryminalistą/terrorystą sam staje się przestępcą. Jest to zaprzeczenie moralności/sprawiedliwości w stylu iście stalinowskim – tam przedsiębiorca (kułak) był przestępcą, a przestępca (rozkułaczający) stawał się bohaterem walki klasowej. Dziś przestępca jest ofiarą, a osoba broniąca rodziny jest przestępcą.

Uzyskanie licencji na posiadanie broni jest w Polsce bardzo trudne. Słyszałem o absurdalnej sytuacji, w której kantorowiec realnie zagrożony napadem nie dostaje pozwolenia na broń lecz radę, by zatrudnił sobie ochroniarza – tymczasem dochody z kantoru nie są w stanie pokryć takiego kosztu. Poza tym legalna broń nie ma zastosowania w godzinie W. W takiej sytuacji policja przyjdzie i zabierze, a jeżeli nie zdąży, to zrobi to okupant. Dokładnie tak stało się w październiku 1939 – niemieccy żandarmi skonfiskowali całą broń, która była zarejestrowana na policji.

Nie radzę kupować nielegalnej broni. W razie jej zatrzymania przez policję każda broń jest poddawana analizie balistycznej. Jeżeli kupiło się broń wykorzystaną wcześniej do przestępstwa można być oskarżonym o jego popełnienie. Już to ryzyko przekreśla sens podejmowania takiego kroku.

Inna sytuacja to posiadanie broni w rodzinie, jeszcze z czasów ostatniej wojny czy wycofywania się Sowietów z Legnicy. W takim przypadku broń trzeba konserwować, trzymać z dala od dzieci i trzymać buzię na kłódkę, również przed żoną, która może z czasem wyewoluować we wściekłą byłą żonę, szukającą sposobu jak się odegrać. Nic nie poprawi jej humoru lepiej niż donosik.

Najskuteczniejsza broń dopuszczona do posiadania bez zezwolenia to kopie czarnoprochowców. Co prawda jest to broń tak samo zabójcza jak współczesna, ale bardzo niepraktyczna. Nabijanie zajmuje mnóstwo czasu, przez co jej posiadanie nie ma większego sensu. Natomiast jest to najtańszy i najprostszy sposób na strzelanie sportowe. Sam osobiście bardzo lubię ten charakterystyczny delikatny odrzut starego Colta, dużo fajniejszy niż kopanie Glocka.

Szczęście w nieszczęściu jest takie, że wkrótce po destabilizacji sytuacji pojawia się w obrocie mnóstwo broni. W tej chwili w Polsce w wojskowych magazynach mamy 2 300 000 sztuk broni – wszystko to trafi w ręce żołnierzy, pospolitego ruszenia, a przede wszystkim handlarzy. Z drugiej strony dziś złoto jest w przystępnej cenie, legalne i dostępne. W godzinie W złoto zawsze zyskuje ogromną siłę nabywczą, staje się cenne i pożądane. Innymi słowy – dziś za monetę dostaje się 1 sztukę broni i ryzykujemy czy broń nie jest ‘brudna’. W oparciu o dane historyczne można powiedzieć, że godzinie W za taką samą monetę można kupić kilkadziesiąt sztuk broni. Obrót złotem, bronią czy żywnością trwał w każdej sytuacji, choćby na Karcelaku, a złoto jest środkiem płatniczym nawet wtedy, gdy banknoty zupełnie tracą siłę nabywczą. Jak ceny wyglądają w takich sytuacjach można się zapoznać w źródłach takich jak to – cena broni krótkiej dziś to kilkadziesiąt euro.

Reasumując, należy zachowywać się spokojnie, bez paniki, skupić się na poukładaniu sobie spraw w głowie. Jeżeli ktoś jest religijny, to warto się modlić, żeby pokój w Polsce trwał przez kolejne dziesiątki lat.

Share This Post

6 replies on “Broń, mieć czy nie mieć, oto jest pytanie”

>> Dokładnie tak stało się w październiku 1939 – niemieccy żandarmi skonfiskowali całą broń, która była zarejestrowana na policji.

Ależ nic podobnego. Broń została skonfiskowana wcześniej przez rząd polski, który nie zdążył/nie wiedział co z nią zrobić i utopił skonfiskowaną broń w Warcie. Zabawne, prawda? Zwłaszcza w kontekście harcerzy uzbrojonych w butelki z benzyną.

ps. To samo stało się w USA, w Nowym Orleanie po przejściu tornado. Obywatele posiadający broń legalnie musieli ją oddać.

Kwestia wściekłej byłej żony lubującej się w donosach szczerze mnie zaciekawiła… czy będzie coś więcej na temat samoobrony przed byłymi żonami, szwagrami i teściowymi?

czy autor może powiedzieć dlaczego uderza w taką wojenną retorykę? czyżby wiedział lub dostrzegał coś więcej? czyżby się zanosiło na wojnę u nas? a jeżeli tak to z kim? pytam zupełnie na serio, nawet sensowne przypuszczenia będą wartościowe…

@Stanisław
“Dokładnie tak stało się w październiku 1939 – niemieccy żandarmi skonfiskowali całą broń, która była zarejestrowana na policji.”
Ależ nic podobnego. Broń została skonfiskowana wcześniej przez rząd polski, który nie zdążył/nie wiedział co z nią zrobić i utopił skonfiskowaną broń w Warcie. Zabawne, prawda?

Prawda i nieprawda. Pod koniec sierpnia zarządzono (lokalnie) rozbrojenie i ewakuowanie wszystkich mężczyzn narodowości niemieckiej zdolnych do noszenia broni, a przeprowadzono jednak tylko akcję konfiskaty broni palnej i amunicji. Traf chciał, że akurat ludność pochodzenia niemieckiego była lepiej uzbrojona niż obywatele narodowości polskiej.

Na szczęście od 2011 roku można zupełnie legalnie dostać broń w ciągu 6-12 miesięcy. Trzeba trochę pochodzić do klubu, zdać patent, przejść rutynowe badania, wydać 1500-2000 zł i otrzymuje się pozwolenie sportowe lub kolekcjonerskie na broń. W ramach tego pozwolenia można kupić zupełnie zwyczajnego Glocka, kałacha w wersji cywilnej, strzelbę gładkolufową itd.

https://www.youtube.com/watch?v=gn9e1GOXVhc

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *