Dolny Śląsk żyje historią o rzekomym odnalezieniu tak zwanego ‘złotego pociągu’. Media głównego nurtu nie do końca zdają sobie sprawę z konsekwencji całej tej sytuacji. Warto przyjrzeć się tej sprawie bliżej.
Pierwszy podstawowy problem polega na tym, że cokolwiek by nie było w odnalezionym pociągu, to rząd RP nie może tym dysponować. Jeżeli są to depozyty mieszkańców Breslau (obecnie: Wrocław), to należą one do ich spadkobierców, którzy łatwo mogą przedstawić kwity depozytowe i zeznania świadków. Jeżeli są tam zrabowane dzieła sztuki, to należą one do spadkobierców obrabowanych obywateli RP. Jeżeli jest tam Bursztynowa Komnata, to należy ona do Rosji. Jeżeli jest tam złoto Banku Rzeszy, to należy ono do Niemiec i nawet ogromne zniszczenia wojenne nie umożliwiają jego zarekwirowania, ponieważ PRL zrzekł się reparacji wojennych na rzecz ZSRR. Jeżeli są tam papierowe banknoty III Rzeszy, to dziś mogą służyć jako podpałka. Jeżeli są tam elementy uzbrojenia, to nie mają dziś większej wartości materialnej i nadają się do wystawienia w muzeum.
Z tego wynika problem drugi. Skoro rząd nie może rozporządzać niczym co może znajdować się w pociągu by to sprzedać, to nie ma z czego wypłacić 10% odszkodowania. Byłoby absurdem, gdybyśmy na przykład wypłacili 10% wartości Bursztynowej Komnaty, a następnie przekazali ją bezpłatnie Rosji. Zawiadomienie, które wpłynęło do starostwa doprowadziło do bólu głowy przede wszystkim prawników.
Problem trzeci polega na tym, że rzekomy znalazca na razie nie spełnia ustawowych warunków do otrzymania znaleźnego – nie oddał znalezionego przedmiotu staroście. Zresztą wcale się nie dziwię, pewnie zamiast znaleźnego dostałby parę kijów po plecach. Napisał tylko pismo, w którym mówi, że wie gdzie ów złoty pociąg jest. Może wie, a może nie wie. Może jest nawiedzonym różdżkarzem, może ma schizofrenię, a może jest żartownisiem. Takie przypadki zgłaszania lokalizacji hitlerowskich skarbów wielokrotnie zdarzały się w okresie PRL, zawsze okazywało się, że żadnego skarbu nie ma.
Sama forma przedstawionego pisma jest zastanawiająca, trochę jakby ją pisał gimnazjalista, a nie przedstawiciel palestry. W mediach pojawił się taki cytat – “Zawiadamiamy o znalezieniu (…) pociągu pancernego z czasów II wojny światowej. Pociąg ten zawiera prawdopodobnie dodatkowe urządzenia w postaci np. dział samobieżnych ustawionych na platformach. Mieści w sobie także przedmioty wartościowe, cenne materiały przemysłowe oraz kruszce szlachetne”. Pociąg pancerny to pojazd pancerny na podwoziu kolejowym i wygląda mniej więcej tak:
Jak widać nie ma tu miejsca na działa samobieżne czy nawet większą ilość skrzyń ze złotem. Działa pancerne przewozi się na odkrytych platformach, nazywamy to eszelonem.
Natomiast pojęcie ‘kruszcu szlachetnego’ wygląda na zwykły pleonazm, kruszec to przecież metal szlachetny. Zresztą rzeczniczka starostwa potrafiła podbić stawkę i w jej wypowiedzi pojawia się pojęcie ‘kruszywa szlachetnego’. Biedaczka pewnie myli również magnez i magnes. Świat w oczach urzędnika potrafi być naprawdę podle skomplikowany. Nie wolno jednak bagatelizować urzędników, posiadają oni we krwi chłopski spryt i łatwo nie dadzą się oszukać. Jedna z pierwszych decyzji było polecenie wydane miejscowemu nadleśnictwu by rozpoczęto poszukiwania śladów pozostawionych przez znalazców. Jeżeli dałoby się odnaleźć naruszoną sztolnię prowadzącą do ‘złotego pociągu’ to pismo by się wyrzuciło do kosza, a znalazców poszczuło by się psami.
Między bajki należy włożyć obawy starostwa, że pociąg może być w tunelu zawierającym wybuchowy metal lub że może być zaminowany. Metan nie występuje w tunelach kolejowych, tylko w wyrobiskach węgla kamiennego. Nie są też znane przypadki zaminowania cennych depozytów niemieckich, przecież jeżeli pociąg zawiera dzieła sztuki to Niemcy nie chcieliby, aby zostały one zniszczone w przypadku wybuchu miny. Poza tym to samo ukrycie jest zabezpieczeniem, a nie miny. W przypadku wybuchu miny służby nie odejdą od rejonu znaleziska mówiąc ‘ojej, tam są miny, lepiej sobie pójdziemy’. Przeciwnie, taki incydent postawiłby na nogi wszystkie możliwe służby mundurowe, które dzień i noc prowadziłyby eksplorację, bo skoro ktoś zaminował tunel, to znaczy, że musi być tam coś cennego. Taka wypowiedz to zwykła manipulacja starosty, próba wymuszenia ujawnienia lokalizacji znaleziska aby ‘chronić obywateli przed niebezpieczeństwem’.
Wydobycie takiego skarbu mogło być problem w czasach PRL, gdy każda większa aktywność gospodarcza była prowadzona w ramach gospodarki uspołecznionej. Dziś wydobycie takiego skarbu oraz sfinansowanie poszukiwań nie jest żadnym problemem, tym bardziej, że dokonano ogromnego postępu technicznego w zakresie georadarów i magnetometrów. Wystarczyłoby powołać stowarzyszenie lub fundację i już można prowadzić pracę tak samo skutecznie jak robią to opiekunowie jakichkolwiek fortyfikacji. Jeżeli pociąg jest gdzieś w zboczu góry to można posłużyć się wiertnią w ramach ‘poszukiwań geologicznych’ czy ‘projektowaniu trasy narciarskiej’. Jeżeli natomiast ‘znalazca’ nie do końca tak naprawdę wie, gdzie znajduje się pociąg, to proszenie starostwa o prace eksploracyjne jest pozbawione sensu. Starostwo nie wyda setek tysięcy na poszukiwania tylko dlatego, że ktoś napisał pismo, że wie gdzie jest ‘pociąg pancerny z kruszcami szlachetnymi’.
12 replies on “Złoty pociąg – mity i fakty”
bzdura, że aż huczy…. pociąg jest ‘mieniem porzuconym’
art. 180 k.c. właściciel może wyzbyć się własności rzeczy ruchomej przez to, że w tym zamiarze rzecz porzuci.
Niemcy we Wrocławiu przynosili rzeczy do depozytu, a nie po to, żeby je porzucić. Po co robisz czytelnikom wode z mózgu? Dla kogo pracujesz?
Naprawdę sądzicie, że dopiero teraz ten pociąg znaleźli? Jeśli on tu był, to już dawno został opróżniony. Raczej należałoby się zastanowić, kto tą informacją, komu i jaki komunikat wysyła, dlaczego i dlaczego teraz.
Skoro twierdzisz że skarby te nie należą do państwa to znalazca nie dostanie znaleźnego od państwa tylko od właścicieli.
Co do pociągu pancernego – wagony można zestawiać w różne kombinacje. Bardzo często stosowano w składzie platformy z bronią pancerną (tankietki – II RP), czy też wagony towarowe. To, co napisali na temat składu nie jest żadną niemożliwością.
tutaj znajdziecie więcej prawdy
http://moje-riese.blogspot.com/
Moim zdaniem gdyby ktoś rzekomo wiedział, gdzie znajduje się taki pociąg to sam za wszelką cenę próbowałby go opróżnić zamiast wysyłać taką naiwną informację, do której nie ma podstaw, by się nią na poważnie zainteresować.
Bazujac na ksiazce “Panstwo Hitlera” Polska powinna powolac zespole ekspertow ktory ocenie zniszczenia niemieckie w Polsce po raz kolejny.
Nastepnie zas wystapic z nowym wnioskiem o odszkodowanie od Niemiec-to by nawet przeszlo bo z tego co wiem owa polska rezygnacja z odszkodowan wojennych jest mocno naciagana.Brak chociazby rejestracji w ONZ,brak samego traktatu czy jakiegokolwiek aktu prawnego na ten temat a tylko listy z obietnicami,listy owe pisane przez osoby bez odpowienich uprawnienien w swietle prawa miedzynarodowego(musza to byc osoby uprawomocnione co tu nie mialo miejsca),brak zewnetrznej presji(tu byla ze strony ZSRR),zrzeczenie sie tylko w stosunku do NRD,potwierdzenie w dalszych dzialanich(tego tez nie bylo-chocby nie odnieslismy sie nigdy do tego w formie trakatatowej,prawnje czy oficjalnego komentarza do traktatu 2+4).Reasumujac wystarczy troche poczytac aby sie zorientowac iz owa “rezygnacja” nie ma zadnej mocy prawnej-to byly takie sobie “lisciki” pisane przez Bieruta pod naciskiem Stalina-ich moc prawna jest ZEROWA.
Dziwie sie Tobie Doxa ze tym razem tak latwo uwierzyles mainstreamowi-powiem brutalnie ale szczerze:nadchodzi dla tego kraju taki czas iz nawet przyslowiowy polski pierdolnik i balgan bedzie naszym atutem-i tak jest wlasnie w tej kwesti-owo “zrzeczenie sie bylo zrobione tak po komunistycznemu nieudolnie ze nie ma ZADNYCH skutkow prawnych.
Potem zas na tej podstawie nalezy czy to ow pociag czy cokolwiek zarekwirowac.
Piotr34
Doczytaj http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=1EB41FD4 i zejdz na ziemię
http://www.maciejmazur.cba.pl/piechowice/-_historia.html
Powiem tak-moje zrodla twierdza co innego a to znaczy ze sprawa smierdzi.NIe mowie ze nie masz racji ale nowa wladza powinna sie temu przyjrzec bo to ze takie pismo “produkuje” ktos z PO nie jest dla mnie zadnym argumentem.Uwierze ze sprawa jest zamknieta jak tak oficjalnie powiedza ludzie od Dudy po szczegolowym zbadaniu.Zlodziejom z PO nie wierze wcale nawet jesli swoje klamstwa nazywaja uchwalami czy interpelacjami poselskimi.
Piotr34
Aż się prosi, by Putler wraz z Makrelą wspólnie ustanowili na Śląsku (a nie Dolnym, to nasz wymysł, za Niemca był Śląsk i Górny Śląsk) coś w rodzaju enklawy, celem ochrony przed polskimi rabusiami…