Categories
Ekonomia

Wojna a nieruchomości

Po raz kolejny jesteśmy świadkami hiperinflacji w Europie. Obserwowaliśmy to nie tylko w PRL, ale również w państwach powstałych po rozpadzie Jugosławii i ZSRR. Sytuacja, którą widzimy dziś na Ukrainie przypomina scenariusz odgrywany już setki razy, od Weimaru po Białoruś. Waluta papierowa traci siłę nabywczą => ludzie wykupują złoto i waluty obce => wymiana walut jest ograniczana przez rząd => wymiana handlowa z zagranicą zamiera => brak handlu powoduje recesję => spadają wpływy budżetowe => rząd musi finansować więcej wydatków drukiem waluty => inflacja jeszcze bardziej się rozpędza. Koło się zamyka i proces coraz szybciej napędza.

Szmacenie hrywny powoduje, że mamy pewnego rodzaju okazję inwestycyjną. Z dnia na dzień spadają ceny nieruchomości, ukraińskich akcji, a także produktów pochodzących z Ukrainy. Niestety, uzyskanie profitów z tej przykrej dla Ukrainy sytuacji nie jest łatwe. Wymiana handlowa jest o tyle utrudniona, że ukraińskie firmy nie są skore do sprzedawania swoich produktów za hrywny, ponieważ uzyskane środki nie pokrywają galopujących kosztów  produkcji. Płatność w hrywnach ma również ten mankament, że nie daje naszemu kontrahentowi możliwości nabywania walut obcych, co jest niezbędne dla zakupienia surowców za granicą. Natomiast płacenie w euro czy dolarze nie jest zachęcające, cena przestaje być atrakcyjna. Płatność w twardej walucie może być nielegalna – rząd ukraiński na to nie pozwala i rekwiruje waluty wymieniając je na hrywny, a rząd polski nie pozwala traktować jako koszty zakupu płatności w gotówce >15000 EUR, dokonane ‘pod stołem’.

Byłbym także bardzo ostrożny w zakupie nieruchomości pod wynajem. Wyobraźmy sobie sytuację, w której kupujemy i wynajmujemy komuś mieszkanie w Kijowie. Zawieramy umowę na pewną ilość hrywien tytułem czynszu, ale szybko przekonujemy się, że za każdym razem płacony nam czynsz jest wart mniej po wymianie na złotówki. Podpisanie umowy wyrażonej w euro nie jest opcją, bo dla najemcy takie lokum staje się z miesiąca coraz droższe, a większość jego wypłaty idzie i tak na szybko drożejącą żywność. Potem wkracza państwo, regulując rynek celem ‘ochrony najemców’ i określa wysokość maksymalnego czynszu, co powoduje, że za zapłacony nam czynsz możemy sobie kupić paczkę czipsów. Chcemy wyrzucić lokatora na ulicę, ale na ulicach stoją czołgi i aparat państwowy ma inne rzeczy na głowie niż usuwanie lokatora nie płacącemu jakiemuś ‘bogatemu Polakowi’. W międzyczasie cały rynek wynajmu nieruchomości się zmienia. Emeryci i urzędnicy dostają bezwartościowe wypłaty wobec czego stojąc w obliczu głodu wynajmują jeden pokój w swoim mieszkaniu, zajmując całą rodziną drugi. Hiperinflacja to nie jest środowisko do zarabiania pieniędzy, chyba że jest się przemytnikiem, spekulantem albo cinkciarzem i nie obawia się śmierci.

Zanim możliwe będzie podejmowanie działań biznesowych za wschodnią granicą musi dojść do zakończenia wojny i ustabilizowania sytuacji politycznej. Nie ma sensu kupowania nieruchomości gdy nie wiadomo, czy jutro nie spadną na nie pociski rosyjskie separatystów. I najważniejsze pytanie – czy Ukraina jest w ogóle zdolna do stworzenia warunków do normalnego biznesu i normalnego życia. Doświadczenia ostatnich 25 lat wskazują, że Ukraina to typowy “kraj upadły”, gdzie każda próba prowadzenia biznesu może w każdej chwili zakończyć się najazdem bandytów.

Co mogą zrobić Ukraińcy w tej sytuacji? Ci co byli mądrzy już dawno posiadają złoto i zabezpieczyli swój kapitał do czasu, gdy sytuacja powróci do względnej normalności. Ci co byli głupi mają lokaty w bankach, które tracą wartość każdego dnia. Jest to sytuacja dokładnie taka sama jak w Polsce, gdzie publika posiada setki miliardów złotych na rachunkach bankowych, gdy tymczasem złota inwestycyjnego jest może tysięczna część tej sumy. Wszyscy posiadacze depozytów mogą się boleśnie przekonać, że gwarancje bankowe oznaczają, że dostaną swoje depozyty do równowartości 100 000 EUR, ale nikt nie gwarantuje im, że utrzymana będzie siła nabywcza wypłaconego depozytu. Prawie wszyscy Polacy dali się ogłupić, że ‘tym razem jest inaczej’ i już nigdy nie zobaczymy złotówki szmacącej się jak to się jej zdarzało w przeszłości. Odkąd czytanie książek stało się niemodne a rozmowa ze starcami nudna – każde pokolenia musi samo przejść własną lekcję.

Share This Post

7 replies on “Wojna a nieruchomości”

Wkońcu porządne naganianie na złoto:). Klasyczny bias: miło przeczytac to, co się samemu myśli.:)

Starcy to aktualnie w wiekszosci to “naganiaja” na ZUS. Bo teraz 70tke to maja urodzeni w 1945 roku, czyli typowe produkty socjalizmu dla ktorych upadek ZUSu to herezja i bajka o zelaznym wilku.

@st3752

Oczywiscie ze na zloto chociaz diamenty lepiej “koncentruja” wartosc.Przeciez jest oczywiste ze faktyczne trzeba miec trzy PRZENOSNE aktywa na czas kryzysu.Srebro-bo nadaje sie na drobne zakupy,zloto bo masy mu ufaja i diamenty aby przeniesc niezauwazenie naprawde duze kwoty.Ewentualnie bitcoiny jako dodatek.A ziemia sama w sobie(nie nieruchomosc tylko gola ziemia)przetrwa wszystko oprocz nowych bolszewikow lub nowego kalifatu(ktorzy zagarna je dla siebie)ale jedni i drudzy maja szanse na przejecie wladzy tylko w okreslonych rejonach-tam sie nie kupuje albo tylko krotkoterminowo na spekule lub wynajem na pare lat jesli jest na to szansa.

Piotr34

Rząd ukraiński zakazał handlu złotem,czyli w tym wypadku aby zbyć złoto pozostaje szara strefa. Mam 55 lat i doskonale pamiętam jak za czasów PRL handel z przedstawicielami tzw.szarej strefy kończył się często nie tylko utratą walut czy złota ,ale też i zdrowia.

Jest też plus tego, że w PL tak mało ludzi ma złoto. Rząd przyciśnięty wydatkami do muru zacznie szukać kasy w opodatkowaniu rachunków bankowych, nieruchomości itp. Delegalizacja złota da rządowi niewiele korzyści więc może nie nastąpić.

miło byłoby wiedzieć czy autor, stawiając dobrą diagnozę opisuje rozwiązania w które rzeczywiście wierzy. Wszyscy krajanie podejrzewają że jako diler skręca w stronę nakręcania, ale być może tak wcale być nie musi…czy naprawdę brak jest alternatyw poza kruszcem?

Zalezy jak lezy. Z punktu widzenia Ukrainca zloto moze byc wybawieniem, z mojego majacego dochod w USD to kolejny rok dolowania. Bajki o hiperinflacji zarezerwowane sa dla takich bananowych republik i rewolucyjnych rzadow.
Spokojnie bez paniki, czekamy na zlamanie $1000

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *