Categories
Ekonomia

Usługi medyczne VIP

Postęp gospodarczy opiera się na ciągłym wymyślaniu kolejnych towarów i usług, które nie tylko okazują się przydatne, ale również z czasem stają się niezastąpione. Tego typu innowacje przychodzą z krajów bardziej rozwiniętych do krajów zacofanych. Weźmy przykład komputera osobistego. W 1980 roku był to śmieszny gadżet, w 2000 roku niezbędne narzędzie pracy każdego profesjonalisty, od hydraulika robiącego księgowość na komputerze i składającego zamówienia na rury, po uczniów podstawówki używających edytora tekstu i Internetu do pisania wypracowań. Dobrym przykładem jest również rynek ‘koszenia trawników’, początkowo pewnego rodzaju forma wspierania finansowego młodzieży w Stanach, a potem cały przemysł opanowany tam przez Latynosów. W Polsce – nadal zupełna nowość, bo i po co ktoś miałby zlecać skoszenie swojego trawnika, skoro może to sam zrobić. Stąd w Polsce nadal można spotkać profesora czy prezesa wykonującego prace sprzątacza. Godzina pracy warta 1000 zł jest marnowana by nie wydać 50 zł i to wszystko trzeba przemnożyć przez miliony takich zjawisk występujących rocznie w skali kraju. Stąd w Polsce nadal nie stawia się na specjalizowanie się w swojej pracy, nadal jest przez to większe bezrobocie i niska wydajność pracy.

Klasa średnia zdechła, wyduszona przez import z Azji. Dlatego są dziś możliwe tylko dwa rodzaje biznesu. Albo masówka dla najniższych warstw, na przykład produkowanie najtańszej pasztetówki w całej galaktyce, albo oferowanie towarów i usług dla tych kilku procent społeczeństwa, które mają jeszcze pieniądze (bandyterka, skorumpowani urzędnicy, dzieci polityków, zarządy dużych firm, spekulanci giełdowi, lekarze i tak zwane ‘stare pieniądze’ czyli posiadacze odziedziczonego kapitału).

Jednym z ciekawszych rynków, które dopiero powstają, są usługi medyczne super premium. Nie mówię o dziadostwie znanym z Polski, typu karta do prywatnej przychodni. Mam na myśli stałą opiekę lekarską, dokładne i szczegółowe badania lekarskie bardzo często powtarzane.

Większość chorób kończących się śmiercią da się bardzo prosto wyłapać zanim zaczną być groźne. Pierwsza grupa to choroby groźne, ale tanie do wykrycia. Jako przykład można podać nadciśnienie tętnicze, bardzo groźne dla zdrowia, do pewnego momentu bezobjawowe, łatwe do wykrycia ciśnieniomierzem za 20 zł, tanie do zaleczenia. Podobnie cukrzyca, śmiertelnie groźna, początkowo bezobjawowa, a jej koszt wykrycia to kilka złotych. Druga grupa to choroby groźne, ale drogie do wykrycia. Choroba wieńcowa, grożąca zawałem i śmiercią, jest początkowo bezobjawowa, ale jest do wykrycia przy pomocy tomograficznego obrazowania tętnic wieńcowych. Rak trzustki, który zabił Annę Przybylską, nie daje objawów do momentu gdy jest nieuleczalny. Można go próbować wykryć w tanim USG, ale najlepiej poddać się skanowaniu tomograficznemu. Jacek Żakowski jest w 2% chorych na raka trzustki, którzy przeżyli tą chorobę dzięki jej wykryciu zanim dała objawy.

W Stanach coraz popularniejsze są tomografie całego ciała. Jest to droga usługa, którą można zakwalifikować do premium VIP. Otrzymuje się dość dużą dawkę promieniowania, co może zwiększyć ryzyko zachorowania na raka, ale z drugiej strony wykrywa się zmiany chorobowe niewykrywalne innymi metodami, zwane incidentaloma.

Co ciekawe, Food and Drug Administration zniechęca do korzystania z takiej usługi. Rzekomo nie ma udowodnionych korzyści z jej stosowania – chyba urzędnicy nigdy nie słyszeli o przypadkach takich jak Żakowskiego. Podejrzewam, że powód jest znacznie bardziej prozaiczny – pieniądze. Gdyby FDA zacząłby rekomendować tego typu badanie to zaczęliby go żądać pacjenci, co obciążyłoby zarówno placówki zdrowia, jak i budżet ubezpieczycieli oraz federalny.

Każdy może rozważyć w swoim zakresie, czy woli nie ryzykować zbytnim napromieniowaniem i nie wydawać pieniędzy, czy ponieść ryzyko, że ma w sobie zarzewie groźnej choroby w wyniku której umrze, ale bogatszy o pieniądze zaoszczędzone na tomografii.

Share This Post

24 replies on “Usługi medyczne VIP”

Panie Słomski. Niech Pan sobie przeczyta to co pan napisał w pierwszej części o specjalizacji i w drugiej części pozostawi wyciąganie wniosków profesjonalistom bo w tematach medycznych kompromituje się pan nie po raz pierwszy. Proszę wybaczyć, że bez merytorycznej krytyki ale nie mam kilku godzin na tłumaczenie Panu jak bardzo Pan błądzi i jak bardzo się nie zna.

Mam na imię Monika, lat 33. 3 lata temu za namowa Doxy kupiłam 4 uncje złote i 120 uncji srebra. Jestem juz do tyłu około 14 tys. A wy ile straciliście?

Tez mi super VIP.USTAWOWO kazdy powinien jeden dzien w roku spedzac na badaniach wszelakich co by wreszcie postawilo prewencje na nogi i po paru latach zwiekszonych wydatkow obnizylo ogromnie koszty opieki zdrowotnej dla budzetu.A kto zaplaci za ow jeden dzien poza praca?-normalnie ustawowo dodajemy jeden dzien urlopu ale “dzien zadaniowy”(niech to bedzie chociazby dzien urodzin bo latwo zapamietac itp).Pracodawcy w PL placa tak malo ze udzwigna ten “ciezar” a zdrowie ludnosci poprawi sie znaczaco.Liudnosc to kapital ludzki i trzeba o niego dbac a nie przepieprzac jak w Rosji czy PL.

@lekarz

Panie lekarz. Jak juz sie Pan uswiadomil o spacjalizacji to komentowanie niech Pan zostawi komentatorom, pisanie pisarzom, a stukanie w klawiature profesjonalnym informatykom. A was lekarzy za takie gadki to na razie w bezposrednim kontakcie operdalam jak bure suki, ale trzeba was zaczac walic w pysk, zebyscie sie oduczyli pouczac ludzi powolujac sie na swoja wiewdza fachowa i boskie zdolnosci.

Widze, ze konkurencja albo hejterzy zaczynaja ostro walic w chuja. Sprawdzilem w zamowieniach, co nie bylo trudne, bo wiekszosc zamowien skladaja mezczyzni. Nie ma zadnej Moniki, ktora by u mnie zamowila 4 oz au i 120 oz ag. Adres mmmmonikaxx@wp.pl tez nie pasuje do zadnego zamowienia. Specjalnie puszczam ten komentarz z ostrzezeniem, zeby uwazac z hejtem, bo mozna sobie lapki sparzyc.

Tomografia to już wypas. W większości wystarczy coroczne badanie krwi (rozbudowana morfologia, cholesterol, cukier), moczu i raz na dwa lata trg klatki. Koszt symboliczny, robię prywatnie, bo nie chcę tracić czasu na wizyte u lekarza ogólnego i skamlenie o skierowanie. Tylko by się badać bez jakichś oznak trzeba świadomości, a tej nie zawsze uświadczysz w społeczeństwie, gdzie pokutuje wiele mitów dotyczących zdrowia.

Monika 33lat, wybacz szczerość, ale głupia jesteś.
Inwestując pieniądze, nie podejmuje się decyzji pod wpływem czyjejś namowy, a jeżeli już się tak postąpi, to w przypadku strat można mieć pretensję tylko do siebie.
W tym wieku powinnaś być już mądrzejsza. Szkoda dalszych słów.

@doxa
Ona nie napisała, że kupiła u Ciebie, tylko że ją namówiłeś. 🙂

@Roman

NIe upieram sie przy tomografii co rok.Co trzeba to co rok a co mozna to rzadziej(biorac pod uwage wiek,grupy ryzyka itp).

Ja nikogo do zakupu zlota nie namawialem ani nie namawiam. Dziele sie tylko swoimi przemysleniami co do stanu gospodarki swiatowej i mozliwych dalszych scenariuszy rozwoju sytuacji. I tyle.

Cytaty z artykułu lekarza ( http://exignorant.wordpress.com/2014/10/06/medycyna-w-malej-osadzie/ ):
“Liczni mieszkańcy Zachodu są przeświadczeni, że mogą zachować zdrowie składając raz na dwanaście miesięcy wizytę swojemu lekarzowi z intencją poddania się corocznej kontroli, podczas której medyk bada ich od stóp do głów, zleca testy morfologiczne i inne, przepisuje leki, aby utrzymać ich w dobrej kondycji i ogólnie dostroić niczym samochodowy silnik. […] Z moich osobistych obserwacji jako lekarza rodzinnego wynika, że pacjenci, którzy pojawiają się w moim gabinecie regularnie są najmniej zdrowi, a ci, którzy cieszą się dobrym zdrowiem w wieku lat 80-ciu i 90-ciu przychodzą sporadycznie lub w ogóle i zazwyczaj biorą niewiele leków lub nie wymagają żadnej terapii farmakologicznej”

Ok regularne badania jak najbardziej, tylko rodzi się kolejny problem – czy ufasz lekarzowi? Lekarze to teraz biznesmeni i przy byle gównie wypisują ci całą siatkę leków. I co teraz zrobić? wykupić bo pomoże, iść do innego lekarza, który powie że poprzednik się mylił i wypiszę siatkę innych leków, czy zacząć przeglądać fora w necie? Jak uda ci się trafić na ‘dobre’ lekarza (w tym wyrażeniu rozumiem, osobę która poza maksymalizacją swoich przychodów też ma jakieś resztki etyki zawodowej – chociaż teraz już na świecie tego brakuje w każdym zawodzie) to masz szczęście.

To powoduje u mnie sceptyczne podejście to niektórych nowinek medycznych, bo później jak człowiek pogrzebie to się okazuje, że taki celebryta ma udziały w klinikach tomograficznych, a każdy z nas może mieć 2% raka, który się nie rozwinie (mówię czysto hipotetycznie). A wiadomo, że najlepiej jest bić pianę jak się stała tragedia, bo ludzie przestają myśleć racjonalnie. Niestety żyjemy w czasach, w których trzeba się znać na wszystkim żeby nie dać się zrobić z uja.

A o co chodziło w cytowanym przez @Hansa wpisie, to że aby chorować trzeba mieć końskie zdrowie, jak patrze na tych schorowanych dziadków u lekarza to się czasem zastanawiam, czy jakby zaczęli się więcej ruszać, zamiast siatki leków kupili sobie trochę lepszę jedzenie, niż biedronkowe ścierwo i zamiast licytować się swoimi chorobami pograli więcej w bingo, czy suma sumarum nie wyszli by na tym lepiej, a nawet jeżeli tak samo, to jakie weselsze życie by to było.

” Dobrym przykładem jest również rynek ‘koszenia trawników’, początkowo pewnego rodzaju forma wspierania finansowego młodzieży w Stanach, a potem cały przemysł opanowany tam przez Latynosów. W Polsce – nadal zupełna nowość, bo i po co ktoś miałby zlecać skoszenie swojego trawnika, skoro może to sam zrobić. Stąd w Polsce nadal można spotkać profesora czy prezesa wykonującego prace sprzątacza. Godzina pracy warta 1000 zł jest marnowana by nie wydać 50 zł i to wszystko trzeba przemnożyć przez miliony takich zjawisk występujących rocznie w skali kraju. Stąd w Polsce nadal nie stawia się na specjalizowanie się w swojej pracy, nadal jest przez to większe bezrobocie i niska wydajność pracy.”

To u nas kulturowe jest.Wsrod moich znajomych Polakow w UK uchodze za dwie lewe rece i czlowieka rozrzutnego gdyz poza malymi drobiazgami na szybko zasadniczo nie zajmuje sie takimi rzeczami jak malowanie mieszkania na urlopie czy kladzenie kafelek we wlasnej lazience po godzinach lecz zlecam to fachowcom.Fachowiec robi dwa razy szybciej i mniej materialu marnuje-ja tylko musze jakosci wykonania przypilnowac popijac zimne piwo ale moi znajomi nadal sami wykonuja 99% napraw i remontow lacznie z takimi hardkorami jak podlaczanie instalacji gazowych.Co jest ciekawe przyklad Angoli ktorzy zlecaja wszystko fachowcom na nich nie dziala.Ja nawet zdaje sobie sprawe ze bycie “zlota raczka” kiedys bylo niezbedne do przezycia a dobrego fachowca ciezko znalezc ale przy obecnym wyspecjalizowanym rynku pracy zlota raczka to przezytek-czasem sie przydaje ale w wiekszosci wypadkow jest mniej wydajny niz wyspecjalizowany fachowiec o czym sam sie przekonalem zatrudniajac do remontu raz czy dwa tzw.zlota raczke-robote nawet zrobil ale polowe odwalil metoda prob i bledow co znacznie podnioslo koszty i pogorszylo jakosc wykonania.Od tego czasu tylko wyspecjalizowani fachowcy nawet jesli kosztuja wiecej-ja place im ale mam jakosc i szybkosc wykonania potem oni kupuja u mnie i mam obrot i sie kreci podczas gdy w PL przeplywu kasy nie ma zadnego bo kazdy probuje robic wszystko samemu i do tego najczesciej jest to prowizorka.Wszystko to nawet dla mojej zony(ekonomistka i bystra kobieta notabene)byly dosc trudne do zrozumienia i dlugo musialem ja przekonywac ze lepiej placic fachowcowi 10 na godzine a w tym czasie samemu brac 20 niz probowac robic jego robote odwalajac fuszerke przy okazji.W koncu zrozumiala ale jak juz napisalem to bystra kobieta jest-wiekszosc moich polskich znajomych nadal uwaza ze ja jestem lewus do roboty i jak czasem wbijam gwozdzia to sie strasznie dziwia ze sobie nie wale po palcach bo “przeciez nie mam do tego drygu”.

Z tym koszeniem trawników to czegoś nie rozumiecie. To dla niektórych ludzi sposób na spędzanie wolnego czasu. Jedni ludzie odpoczywają popijając zimne piwo, inni odpoczywają kładąc kafelki. Są ludzie, którzy to lubią. A i nic się nie stanie jeżeli prezes popracuje 199 dni w roku zamiast 200.

Ja myślę że ludzie za bardzo uwierzyli w medycynę itp. Ja nie wierze w lekarzy, gdyby nie interwencja mojej babki, dziadek nie miałby już nogi, a ciotkę leczyli zupełnie na coś innego niż jej dolegało. Szkoda że nikogo nie interesuje skąd te raki, adidasy i inne pierdoły prześladujące ludzi, podobno za pierwszej komuny nawet ludzie nie wiedzieli że coś takiego jest. Mi ani w głowie iść na jakiekolwiek badania, wyśle swoją dziewczynę 😉 jakbym się mylił w swoich “teoriach spiskowych”, w których to odżywianie ma wielki wpływ na zdrowie na nie uprawianie sportu, łykanie leków i innych bredni z ogłupiacza (TV).

@ptasiak
“Szkoda że nikogo nie interesuje skąd te raki, adidasy i inne pierdoły prześladujące ludzi, podobno za pierwszej komuny nawet ludzie nie wiedzieli że coś takiego jest.”

Raki, zawały i udary plus inne choroby istniały od zawsze, problem pewnie jest tylko w tym, że nigdy nie były wykrywane nawet po śmiercie człowieka. Żył, chodził , przewrócił się i umarł… A teraz można stwierdzić na co umarł.
Może analizując statystyki okazałyby się ciekawe rzeczy.
Obecnie niezdrowy tryb życia i śmieciowe jedzenie robią swoje, znajdź mi kogoś kto odżywia się “normalnym” jedzeniem, a nie byle czym z marketów, choćby nawet było napisane na nim ‘eko’ to dalej jest spożywka produkowana na handel i w celu maksymalizacji zysku.

Co do przysłowiowego “koszenia trawników” – często jest dokładnie tak, jak mówi Haael: pewne czynności wykonuje się jako odskocznię. Ja np. zapier… przy klawiaturze – nieraz i 40-50 godzin tygodniowo, więc dla mnie super przyjemnością jest pojechać do lasu, wyrobić drewno, zwieźć je, pociąć i porąbać. I jakiś “wiedzący lepiej” pewnie powie: sknera, nie da innym zarobić, a dla mnie to taka siłownia na świeżym powietrzu i jeszcze psycha chwali człowieka, że zrobił coś konkretnego i pożytecznego.
Co do zasadniczego tematu: prawda często leży po środku i gdy pojawia się marketing – fakty idą w odstawkę, bo ktoś chce maksymalizować zyski. Kiedyś rozmawialiśmy przy piwku na identyczny temat w grupie lekarzy i zupełnie zjechali ideę takich badań. Ryzyko dla zdrowia wynikające z napromieniowania jest wielokrotnie wyższe niż ryzyko nierozpoznania zmian. Lepiej prowadzić tzw. zdrowy tryb życia i częściej korzystać z markerów. Poza tym w Polsce (i w cywilizowanym świecie również) jest duży problem z interpretacją danych. Bo samo uzyskanie danych z tomografii to jedno, a ich interpretacja – to kolejne.

“Jak myśli lekarz” J. Groopman to książka amerykańskiego lekarza, który opisuje różne ciekawe historie ze swojego środowiska. Największe wrażenie zrobił na mnie rozdział poświęcony diagnozom – jako kluczowym w procesie leczenia – i sposobom ich weryfikacji.
Test mniej więcej polegał na rozesłaniu zdjęć (rtg/zapisów tomogarfii???) już zdiagnozowanego, dokładnie zbadanego i wyleczonego przypadku choroby do lekarzy 8 różnych specjalności.
O dziwo każdy lekarz na tych zdjęciach dostrzegał dolegliwość, związaną z własną specjalizacją. Ale to jeszcze nic. Po pół roku wysyłano te same zdjęcia i prośbę o diagnozę do tych samych lekarzy. Tylko 8% z nich stawiało taką samą diagnozę. Nadal każdy podciągał zaobserwowane nieprawidłowości pod swoją specjalizację.

@ptasiak

NIe neguje tego co piszesz.Sam czytalem ze wedlug niezaleznych badan okolo 50% srodkow medycznych wcale nie dziala(albo byc byc precyzyjnym dziala tylko jako efekt placebo)-takich i podobnych newsow jest wiecej i kazdy srednio rozgarniety czlowiek zdaje sobie sprawe ze obecnie choroby sa “produkowane na zyczenie” a wiekszosc srodkow medycznych leczy jedno schorzenie w zamian wywoluja dwa inne zas farmaceutyczne korpo kosza miliardy zaleczajac ale nie leczac.Dlatego ja wlasnie sie przy tych badaniach okresowych upieram-to pozwala na wczesne rozpoznanie zagrozen i eliminacje wiekszosci z nich na eteapie kiedy wystarcza jeszcze lagodna terapia czy zmiana diety i stylu zycia a koszty sa niewielkieZ.auwaz ze korpo sa przeciw bo na profilakctyce slabo sie zarabia-one wola pacjenta z zaawansowna choroba ktorego leczy sie przez lata z pieniedzy podatnikow a koszty kuracji(a wiec i zarobek korpo)sa ogromne.
To jest zresza czesc szerszego problemu ktory nazywa sie ekonomiczny totalitaryzm i sprowadza sie do komercjalizacji WSZYSTKIEGO-kasa ponad wszystko a zasady wspolzycia spolecznego czy etyka ida w kat.Zeby byc szczerym to polowa obecnych tzw.elitarnych grupa spolecznych jak chocby wlasnie lekarze,prawnicy(kolejna grupa lobbystyczna lupiaca spoleczenstwo)i im podobni zasluguje zeby za swoje walki(robione pod przykrywka prawa)isc do pierdla i rowy kopac od konca zycia.Ale to temat na inna i znacznie dluzsza dyskusje-tu i teraz tylko o profilaktyce zagorozen zdrowotnych.

@Haael,@nikt

Oczywscie ze pewna odskocznia od pracy jest potrzebna-sam lubie kosic trawnik.Ale jak ktos w czasie urlopu/po godzinach ciagle,maluje,tynkuje i uklada kafelki zeby jakoby zaoszczedzic a potem narzeka ze na nic czasu nie ma i caly czas jest zmeczeony to cos tu jest nie tak.

Czesc komentarzy nie wchodzi?(odpowiedzialem haaelowi).A wlasciwie to czemu publikowane sa z tak duzym opoznieniem?-strasznie to dyskusje utrudnia,czyzbys mial az tyle trolii ze moderacja jest koniecznoscia?

@Roman – “Raki, zawały i udary plus inne choroby istniały od zawsze, problem pewnie jest tylko w tym, że nigdy nie były wykrywane nawet po śmiercie człowieka.”

http://gosc.pl/doc/2183241.Rekordowa-ilosc-zachorowan-na-raka
Po za tym mówiąc ze istniały “od zawsze”, to w sumie zamyka temat, bo jak istniały od zawsze to są i basta, tylko czekać kiedy nas dorwie no i się leczyć…. To jak z homosiami też podobno byli od zawsze.

@piotr34
Tak mamy korporacyjny świat, ostatnio mi gość z PKO dzwoni i pyta się czy może mi zająć chwilę, no to się z godziłem i pajac mi wyjeżdża z ubezpieczeniami i wymienił mi wszystkie “modne” dziś choroby, oczywiście pogoniłem dziada, ba a jak ubezpieczałem swoje 13 letnie auto, to chcieli mi wcisnąć ubezpieczenie na życie, w w razie jakbym się zabił. A jak miałem telewizję, to pamiętam jak przy obiedzie wyjeżdżali z reklamami – prochy na opróżnienie, na prostatę, hemoroidy, pochwy, zimne dłonie, a nawet na pamięć itd. (brakowało tylko prochów na powiększenie sobie…) No ludzie! W aptekach fajne maja tylko chyba plastry i bandaże jak się ktoś skaleczy, a odkażacze kupimy w każdym monopolowym. Lekarze też oczywiście są przydatni, wypadki się zdarzają.

A tak na marginesie – Ania Przybylska kiedyś na czateria.pl odpowiedziała na pytanie kogoś – czy je mięso? (czy jakoś tak), ale odpowiedziała że beż mięsa nie może żyć, niestety myliła się!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *