Jest w Polsce specjalistyczny blog, który zajmuje się tym zagadnieniem. To obszerny serwis, który został doceniony tytułem Bloga roku.
Ale po co co oszczędza się pieniądze? Aby mieć ich więcej i być bogatszym? Powstają przy tym pytania:
– Czy ludzie naprawdę bogaci są bogaci, ponieważ ograniczali wydatki?
– Jaki jest sens bycia bogatym, skoro ma się być oszczędnym i ma się nie wydawać pieniędzy, czyli nie korzystać z bogactwa? Czy trzeba sobie założyć jakiś moment, w którym będzie już można zacząć wydawać zaoszczędzone pieniądze, czy należy zostawić to chwalebne dzieło spadkobiercom?
– Gdzie leży granica między oszczędnością a skąpstwem, czyli kiedy oszczędność uderza w jakość naszego życia?
– Czy oszczędni ludzie zdają sobie sprawę, że ich oszczędności w banku są do dyspozycji rządu, który oszczędny zupełnie nie jest? Czy ci ludzie zdają sobie sprawę, że w perspektywie ich życia dojdzie co najmniej raz do sytuacji, gdy całe oszczędności zamieniają się w bezwartościowy papier?
Takich pytań postawić całkiem sporo i są to niestety kwestie, na które każdy obywatel powinien sobie odpowiedzieć. Każde z tych pytań daje tak obszerną odpowiedz, że można z nich stworzyć osobny wpis. I każde z nich skutkuje kolejnymi pytaniami.
Na odpowiedzi na powyższe pytania zostawiam miejsce w komentarzach, a potem na ich podstawie być może powstaną jakieś wpisy.
23 replies on “Jak oszczędzać pieniądze”
Szanowny Człowieku.
Powiedz Rotschildom, ze powinni zacząć rozpuszczać swój majątek. Ciekawe czy posłuchają 🙂 Ty masz perspektywę swojego życia. Ludzie mający głowę na karku mają perspektywę liczoną w wiekach.
Biedny oszczędza, bogaty inwestuje. Z tego powodu biedny co najwyżej zje później to, na co zaoszczędził wcześniej a bogaty zarobi i będzie miał coraz więcej. Tyle teoria 🙂
W praktyce zależy kto ile ma pieniędzy i czy ma głowę na karku. I tu ilu ludzi tyle przypadków. Można relatywnie niewiele zarabiać i do czegoś dojść a można obracać milionami i wylądować w rynsztoku. Można całe życie dorabiać się i paść na zawał, albo patrzeć jak dzieci roztrwaniają ojcowiznę w ciągu paru lat. Można całe życie odkładać i stracić wszystko na wojnie, wybudować pałac i patrzeć jak zostanie zbombardowany.
Bo pieniądze szczęścia nie dają. I tu proponuję nowy zestaw pytań:
– czy ktoś zna bogacza, który jest szczęśliwy? Chociaż jednego?
– czy warto tylko pieniądzom podporządkować całe swoje życie?
– czy ludzie zdają sobie sprawę jak wiele w ich życiu zależy od innych lub jak niewiele mogą sami?
Po co oszczędzać? Lepiej myśleć jak wydawać pieniądze. A można na 4 sposoby:
Pierwszy – kiedy wydajemy własne pieniądze na siebie samych. Wydajemy oszczędnie, a przede wszystkim celowo, bo doskonale własne potrzeby znamy.
[sytuacja kiedy płacimy swoją kasą za siebie]
Sposób drugi – kiedy wydajemy własne pieniądze na kogoś innego. Nadal wydajemy oszczędnie, ale już nie tak celowo, bo potrzeb tego innego człowieka nie znamy tak dobrze, jak własnych.
[Sytuacja kiedy za swoje pieniądze robimy np. komuś prezent]
Sposób trzeci – gdy wydajemy cudze pieniądze na nas samych. Nie liczymy się wtedy z kosztami, ale przynajmniej wydajemy celowo.
[Np kiedy kartą pracownik płaci kartą firmową za obiad]
I wreszcie sposób czwarty – gdy wydajemy cudze pieniądze na kogoś innego; ani oszczędnie, ani celowo.
[Czyli nic tylko zostać urzędnikiem państwowym!]
Nie wiem kiedy przekracza granicę między skąpstwem a oszczędnością ale wiem kiedy możemy mówić o sobie bogatej. Osoba zamożna to wcale nie jest taka, która posiada kilka milionów na koncie, garaż pełen luksusowych aut, dom i willę letnią nad morzem tylko taki który ma biznes w taki sposób rozwinięty aby zarabiał na siebie, który prowadzony jest przez zdolnego menagera a właściciel mógłby oddawać się przyjemności, podróżom i pasjom, czerpiąc z życia pełnymi garściami. Co z tego, że można epatować luksusami przed innymi jak trzeba zarywać nocki i wypalać kolejną paczkę papierosów w stresie. Naprawdę bogaty jest ten, który po telefonie do firmy, że wszystko jest w porządku, przekręca się na drugi bok, leżąc na plaży na Kanarach dopijając sok ze świeżo wyciskanych owoców.
I tego wszystkim życzę!
Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy oszczędzaniem a sknerstwem. Ja oszczędzanie widzę bardziej przez pryzmat pragmatyczny. Czy potrzebuje nowego smartfona jeśli stary działa bardzo dobrze ? Czy potrzebuję nowy samochód skoro stary w zupełności mi wystarcza ? Kwestia indywidualnych potrzeb człowieka. Jeśli czegoś potrzebuje to to kupuje. Jak kupuje to porządne jakościowo. Jednak staram się kupić najtaniej w sieci. Dajmy na to pralka. W sklepie kosztuje 2400zł a online z dostawą 2200. Czy wybierając tańszą opcję jestem sknerą czy zwyczajnie myślącym człowiekiem ?
Oszczędzanie jest ok jeśli jest z czego oszczędzać . Niektórzy niestety nie maja i dochodzi do skrajnych patologii. Jak siedzenie przy 1 energooszczędnej świetlówce 10w. Czy posiadanie samochodu a chodzenie pieszo. Bo paliwo za drogie ale samochód w domu musi być.
Czy wybór tańszego ubezpieczenia OC jest sknerstwem ? Czy wybór tańszego dostawcy energii jest sknerstwem ? Co przemawia za tym ,żeby płacić więcej za to samo ?
Dla mnie sprawa jest jasna. Jeśli można ograniczyć wydatki nie tracąc nic lub bardzo niewiele to należy to robić.
Jeśli stare jest dobre i nie czuję potrzeby kupienia to po co mi nowe ? Iphone 3 4 5… Zepsuje się pierwszy to kupię następny. Chyba ,że czuję wewnętrzną potrzebę zakupu.
Oszczędzać jak wszystko w życiu trzeba z głową. Jednak to tylko pieniądze i należy z nich korzystać bo po drugiej stronie dobra materialne są już bez znaczenia.
Inna sprawa ,że rodzice często ponoszą wiele wyrzeczeń dla swoich dzieci ,żeby dać im jakiś start i nie musiały tyrać tak jak oni sami.
Temat na książkę. Jednak ogólnie oszczędzanie jest dobre (mimo ,że w USA tak nie twierdzą bo według nich należy żyć na kredyt jak niewolnik.
Zależy jeszcze do jakiej grupy “zbieraczy borówek” należymy.
Zbieram jedną – jem jedną
Zbieram, zbieram, zbieram – jem wszystkie
Ja należę do drugiej grupy i jak sobie kalkuluje, miesięczna rata (x12) za nowy samochód i luksus z tego wynikający, czy rok podróży w Ameryce Południowej, to mi wyszło, że strasznie drogie te samochody.
W obu przypadkach wartość zostaje tak czy tak skonsumowana.
Jest dowcip obrazujący odpowiedzi ten zestaw pytań.
Leży pijaczek na ławce i popija piwko.
Obok przechodzi biznesmen, lituje się nad biedakiem. I powiada. Słuchaj dam ci dobra pracę.
– A po co?
– No żebyś mógł zarabiać robić karierę..
– A po co?
– Dużo zarobisz, zbijesz majątek
– A po co?
Będziesz mógł odpoczywać, leżeć sobi i p[opijać piwko..
Apropo oszczędzania. Wczoraj była u nas z żoną, dziewczyna brata mojej żony ze swoją przełożona ponieważ zaczyna pracę w ubezpieczeniach Compensa. Z uprzejmości zgodziliśmy się poświecić nasz czas na spotkanie ponieważ ona dopiero co uczy się bycia agentem ubezpieczeniowym. Proponowała “bardzo dobry” produkt Gwarancja Renta. Mówiła dużo ich klientów to wybiera. Z tym że jak odchodzisz przed osiągnięciem wymaganych 65 lat to zawsze dostajesz mniej kapitału niż włożyłeś. Pytałem dla czego: odpowiedz: aby klientów nie kusiło pobrać pieniędzy przed wyjściem na emeryturę. Dobre pytam, załóżmy że państwa firma upadnie, kto zagwarantuje mi otrzymanie naszych pieniędzy (już nie mowie o inflacji, która zapewnię ich zje, ponieważ 96% inwestują w papiery dłużne rządu RP), no to odpowiedz: nasza ubezpieczalnia jest ubezpieczona w większej ubezpieczalni SwissRe. Moje kolejne pytanie: a co jeżeli upadnie SwissRe? Odpowiedz nie nastąpiła.
Proponuję przeczytać pierwsze pięć komentarzy i zignorować pozostałe trzy. Właściwie to mogę jeszcze udzielić wyjaśnienienia Brombalowi. Cytujesz (choć nie zdajesz sobie z tego sprawy ale to akurat typowe) Łonę w całkiem niezłym kawałku: “Biznesmen”.
s_s
Czy warto oszcedzac kiedy jest sie biednym?
Zarabiam tyle ze kiedy mocno sie spreze jestem w stanie kupic sobie uncje na 4 lata przy obecnych cenach.
Czy nie lepiej jest poki jeszcze mozna pojechac na przyklad na wycieczke?
Co mam zrobic z jedna uncja kiedy bedzie juz goraca:P
@Marcin
Taka 1 uncja w czasie wojny może Ci nawet uratować życie. Z rdugiej strony jeśli stać by mnie było tylko na uncje co 4 lata to wolałbym te pieniądze wydać bieżąco na drobne przyjemności.
Czy warto oszcedzac kiedy jest sie biednym?
To zależy jesli masz dobry pomysł co mógłbyś zrobić z tymi pieniędzmi to tak.
@ Thomas
“To zależy jesli masz dobry pomysł co mógłbyś zrobić z tymi pieniędzmi to tak.”
jakimi pieniedzmi?
Problem w tym, ze czlowiek kreatywny nie bedacy geniuszem i szczesciarzem nie uplodzi z niczego 🙂
Z przebiegu mojego zycia wnioskuje ze nie jestem ani geniuszem ani szczesciarzem.
chyba dla takich ludzi jak ja sa 2 drogi:
Edukacja do wysokiego poziomu, jezeli istnieje taka szansai potem zapewnianie sobie przyszlosci w standardowy sposob czytaj kruszcce.
Inne sposoby szukania psychicznego bezpieczenstwa dzialalnosc rolnicza, odpowiednie miejsce bytowania, kladzenie nacisk na zdobywanie i doskonalenie niektorych praktycznych zdolnosci.
Sluzba wojskowa :)?
Oszczędzać gotówkę (polskie złote w banku lub w skarpecie) warto z jednego prostego powodu: żeby być chociaż odrobinę niezależnym!
Większość ludzi posiada przymus, żeby wydać całą zarobioną kasę co do grosza. Tak zwane życie “od pierwszego do pierwszego”. Gdyby ktoś miał opory przed wydaniem całej kasy, to bank przyzna kartę kredytową, żeby się jeszcze dodatkowo zadłużyć i żeby broń Boże nic nie zostało na później.
Taka postawa życiowa totalnie nas uzależnia od innych ludzi. Wystarczy zwolnienie z pracy, jakakolwiek choroba, głupia rzecz jak awaria samochodu czy nawet kilkudniowe spóźnienie z wypłatą od pracodawcy. W takim wypadku człowiek leży na ziemi z rozłożonymi nogami i kwiczy.
Natomiast wystarczą _jakiekolwiek_ oszczędności (choćby paręset złotych), żeby już się zabezpieczyć przed większością losowych zdarzeń, jakie nas spotkają w życiu. Parę tysięcy zabezpiecza nas już przed poważniejszymi wypadkami (choroba, zwolnienie) a paręnaście tysięcy powinno wystarczyć każdemu, niezależnie co robi.
Nie warto trzymać więcej, niż paręnaście tys zł. w gotówce. Nie ma zdarzeń, które wymagają takiej ilości kasy w tak krótkim czasie. Kapitał powyżej tej kwoty warto ładować w inwestycje tudzież złoto.
@haael – w naszym bantustanie i kilkadziesiat tysiecy oszczednosci nie wystarczy Ci w razie jakiejs powaznej choroby, bo ani sie nie da porzadnie ubezpieczyc, ani w razie czego nie da sie wyleczyc…
Pytanie w co inwestowac te oszczednosci aby ich nie utracic? Kwota 100k pln, co zrobic aby nie stracila na wartosci?
@Marcin
Pomyliłeś bycie rolnikiem (w celach zarobkowych) z byciem działkowcem (hobby).
Rolnik jest tak uzależniony od rzeczy, które od niego nie zależą, że o bezpieczeństwie psychicznym możesz zapomnieć.
Aaa, tam – oszczędzanie. Większość ludzi ma hipotekę na mieszkaniu przez 15 – 25 lat, więc – o ile warto mieć trochę gotówki na nieprzewidziane okoliczności (ile? nie wiem – 3 pensje, 6 pensji?), to oszczędzanie w skali całego życia, np. z myślą o emeryturze, nie ma sensu. Im więcej ma się gotówki przy niespłaconym kredycie, tym (1) kredyt staje się droższy i (2) rośnie ryzyko nieprzewidzianych zdarzeń związanych z kredytem. Ma się, jak to mówi się w bankach, high exposure. Oczywiście “doradcy” nam powiedzą, że kredyt hipoteczny jest “tani” a różne produkty inwestycyjne płacą lepsze odsetki, więc możemy inwestować mimo zakredytowania, ale czy naprawdę lubimy taki lewar?
Nie martw sie – Przemek. Ja Twoj blog mam na drugim miejscu w RSS (mimo abonamentu) i gdybym wiedzial, ze jest jakis ranking to bym zaglosowal na Ciebie. Co do oszczedzania – uwazam, ze warto miec jak najwieksza, zdywersyfikowana poduszke bezpieczenstwa, zeby tylek za bardzo nie bolal w razie awaryjnego ladowania.
@silverman – Co do leczenia w Polsce – to mozna NFZ wiele zarzucic ale wbrew pozorom nie stoi ono na jakims koszmarnym poziomie (chociaz na wysokim tez nie). Sam mialem ostatnio pecha i spedzilem 2 miesiace w szpitalu z dosc powaznym problemem zdrowotnym. Myslalem, ze bede lezal na brudnym materacu na podlodze i zajmowac beda sie mna jacys znachorzy bo jasnie pan lekarz bedzie zajety zarabianiem w prywatnym gabinecie ale nie jest tak zle – lekarze sa – wykonuja swoja robote (chyba nawet dobrze)- chociaz rozmawiajac z nimi (kardiologia) to kazdy mlody chce robic specjalizacje i spadac na Zachod a starzy maja juz powyzej 60 lat – ech… Mimo to i tak w ciagu tych 2 miesiecy doszedlem do wniosku, ze czesc lekarzy dziala jak zorganizowana mafia i z tzw. powolaniem ich praca ma niewiele wspolnego. Chociaz ostatnio Slomski opisywal przypadek goscia z czerniakiem mozgu – gdzie lek kosztuje kupe kasy (400 tys zl) i nie jest refundowany. Istnieje tez kilka schorzen, ktore w Niemczech czy USA sie po prostu leczy operacyjnie – u nas lekarze mowia “nie da sie”
@shape_shifter – dowcip, ktory opowiedzial Brombal znany byl juz w w latach 90tych i to raczej Łona go ‘cytuje’… (choć nie zdajesz sobie z tego sprawy ale to akurat typowe)
http://niezalezna.pl/52953-owsiak-nie-pamieta-czy-jest-prezesem-zlotego-melona-co-jeszcze-zapomnial Spytajcie się Owsiaka jak nie wiecie jak oszczedzac pieniadze 🙂
@shape_shifter
Nie jest możliwe bym ową Łonę cytował. Ponieważ ten przestary dowcip powstał gdy panowie byli w kołyskach. Dodatkowo temat jest poza zasięgiem intelektualnym wykonawców (stąd wtórność). Odnośnie niezłego kawałka to jestem w szoku. Prosiłbym o wyjaśnienie dlaczego wszyscy wykonawcy tego typu “melodyjek” posługują się tylko jedną melodyjką zmieniają jedynie treść wypowiedzi na inną wypowiedź na poziomie conajwyżej szkoły podstawowej. Dodatkowo zauważyłem umundurowanie z gaciami w kroku, czapka z daszkiem (z boku), taniec to: coś pokazuja paluchami albo kiwaja głowami. Tyle poglądów starucha.
Odnośnie oszczędzania, to wyróżniłby parę typów oszczędzania.
1. Z chytrości – (oszczędzamy i nie wydamy nawet w potrzebie, bo koszt był wielki).
2. Na czarną godzinę – (wydamy gdy będzie potrzeba bez żalu z satysfakcją, że tacy przewidujący)
3. By się wzbogacić – (Najgłupsze bo klepiemy biedę w młodości (kiedy warto wydawać) by na starość być bogatym (pod warunkiem, że dożyjemy) i wydamy na nowy lepszy wózek)
4. Inwestujemy – chyba tylko w przypadku gdy mamy solidny nadmiar gotówki bo inaczej zyski sa takie jak w pkt.3
5. Inwestycja w dobra trwałe (kiedyś to była syrenka albo maluch, dzisiaj chałupa) nie wiem czy mądre.
pozdrówka
Ja myślę, że to wszystko zależy od każdego człowieka indywidualnie. Ciężko powiedzieć, że granica istnieje w jakimś miejscu. Każdy ma swój własny styl życia i różne potrzeby.
Oszczędzać przede wszystkim trzeba chcieć. Jak ktoś chce, zawsze znajdzie sposób na oszczędności. Typowy polak niestety woli marudzić, narzekać, psioczyć, ale nie wziąć się do roboty.
Polskie podejście do życia podsumowuje dowcip.
Przechodzi stary diabeł z grupą stażystów koło kotłów z grzesznikami. Co kocioł to inna narodowość. Każdego kotła pilnuje kilka diabłów strażników. Jak tylko któryś z grzeszników chce wyskoczyć, to wpychają go do kotła.
Dochodzą do kotła z polakami. Zatrzymują się. Stażyści pytają: A dlaczego tego kotła nikt nie pilnuje?
Bo to Polacy. Jak jeden czy drugi chcą wyskoczyć, reszta i tak wciągnie go do kotła.
Nic dodać nic ująć. Polacy wolą równać w dół niż piąć się w górę.
Myślę, że oszczędzanie ma sens. A przez oszczędzanie rozumiem
poprostu niewydawanie pieniędzy bezmyślnie. Po co np. płacić
za 100, 200, 300 i jeszcze więcej kanałów telewizyjnych, skoro oglądamy
przeważnie tylko 10 pierwszych. Myślę, że wiele osób się nad tym nie
zastanawia.
Oczywiście trzeba umieć też i zarabiać – to jest moim zdaniem kluczowa umiejętność.
Bo co po umiejętności oszczędzania osobie, która zarabia najniższą krajową albo jeszcze gorzej – zostaje jedynie frustracja.