Categories
Ekonomia

Armagedon Eurogeddonu

Media i blogerzy z dużą satysfakcją wyśmiewają się z biznesowych poczynań profesora Rybińskiego. Chyba trzeba powiedzieć że bardziej ‘redaktora’ niż ‘profesora’ ponieważ na jego blogu nie da się znaleźć zbyt wielu wykładów. Dominują linki do jego felietonów prasowych i wywiadów w których zgrabnie się wymądrza. To go chyba łączy z Kołodko, takim samym profesoro-felietonistą, z tą różnicą, że Kołodko mniej wierzy w koniec świata i intensywniej cieszy się życiem, uprawia dużo sportu i podróżuje.

To nie pierwszy przypadek w historii gdy mądrala traci spodnie na tradingu. Jestem pewien, że wszyscy czytelnicy pamiętają aferę LTCM, w której czterech noblistów spowodowało jakieś 4 000 000 000 dolarów strat, pokrytych potem przez rząd USA. Kiedyś trzeba by napisać ‘pokrytych przez podatnika’, ale odkąd rząd drukuje taką masę dolarów to śmiało można pisać, że pokrywa to z własnej drukarni kieszeni.

Nie należy jednak oceniać Rybińskiego jednoznacznie źle. W przypadku handlu instrumentami finansowymi nie chodzi o to, żeby mieć rację, tylko żeby wiedzieć z wyprzedzeniem, jak zachowa się rynek. Weźmy dla przykładu akcje spółki X, która ledwo zipie. Z racjonalnego punktu widzenia to zombie, ale obserwacja pokazuje, że jej akcje ciągle drożeją. Skuteczność na giełdzie nie polega na sprzedaniu akcji tej spółki, bo mimo teoretycznie słusznej decyzji odniesie się praktyczne straty. Chodzi o to, żeby kupić zanim zacznie drożeć i sprzedać zanim zacznie tanieć, kompletnie abstrahując od wyników finansowych spółki.

Jeżeli mowa o konkretach to sytuację tego typu mamy na najdłuższych obligacjach USA, powiedzmy 30 letnich. Wiadomo, że to bezwartościowy walor. W ciągu następnych kilkudziesięciu lat inflacja będzie wyższa niż płacone odsetki, więc wartość obligacji spadnie do zera. Najbardziej racjonalnym krokiem byłoby krótkie sprzedanie tych papierów. I tu można się sparzyć, ponieważ inwestorzy nadal wierzą w USA i papiery te trzymają swoją cenę. Racjonalny inwestor może mieć rację ale jednocześnie poniesie stratę.

Rybiński ma całkowitą słuszność wieszcząc ekonomiczny krach UE. Problem w tym, że nie wiadomo kiedy to nastąpi. Po stronie Rybińskiego mamy coś co można nazwać ‘prawami fizyki’ – skoro dług rośnie z każdym dniem to pewnego dnia system się zawali pod jego ciężarem. Z drugiej strony z tymi ‘prawami fizyki’ walczą wszyscy gracze zarabiający na obecnym status quo, a więc bankierzy centralni i prywatni, oligarchowie i politycy. Armagedon byłby najgorszym scenariuszem i jego realizację odsuwają w czasie jak tylko to możliwe. I właśnie dlatego traci Rybiński, choć co do zasady ma absolutną rację.

Share This Post

12 replies on “Armagedon Eurogeddonu”

Wycena Eurogeddonu opiera się o złoto i szorty na giełdzie. Powinien był dodać bitcoina do portfela, to by zarobił, bo tam odpływa kapitał części preppersów.

Znam to z autopsji.

Nie wystarczy mieć racji. Trzeba ją jeszcze mieć we właściwym momencie 😉

Jak to rzekł ktoś mądry: rynek może pozostać nieracjonalny dłużej, niż inwestor pozostaje wypłacalny.

Rybiński zaproponował polskim inwestorom wygodny hedge na wypadek “czarnego łąbędzia”, jakim byłby rozpad strefy euro. ryzyko takiego scenariusza nie jest małe i rozsądnie wziąć je pod uwagę, jakoś się zabezpieczając. i Eurogeddon to właśnie takie ubezpieczenie.
pójście “all in” w ten fundusz to kasyno i szaleństwo (jak zresztą, pójście “all in” w dowolny fundusz czy aktywo), ale jako hedge innych pozycji? czemu nie.
teraz wszyscy są mądrzejsi. ale Rybiński dał możliwość zabezpieczenia portfela. więc ja się z niego nie śmieję. (sam nie skorzystałem, za wysoki próg wejścia, opłaty, plus pójście w papierowe złoto – to są minusy tego funduszu. ale idea pożyteczna).

Przyganiał kocioł garnkowi.
Choć żal mi profesora co tak zawzięcie prze na szkło. A czasu szkoda.
Do rzeczy.
A pik ojl?
Że zapytam bez pardonu. Ropy jakby co raz więcej, nie mówiąc o gazie.
A ceny złota?
Co już zaliczyły spadek 38% od szczytu i co zanosi się że nie jest to koniec tek korekty. Następne mamy 50% i 62%. Obstawiam 62.

Racja racją ale bez osadzenia prognozy w czasie to tylko czcze gadanie.

To jest świetny patent na zarabianie na giełdach. Kupić kiedy będzie rosnąc cena, a jak nie będzie rosnąć to nie kupować. Sprzedawać gdy cena będzie spadać, a gdy nie będzie spadać to nie sprzedawać.
Trzeba jednak dobrze rozumieć czym jest cena i mimo, że najczęściej się o tym wie to trzeba o tym pamiętać. Cena to stosunek ilości waluty do ilości towaru na rynku, którego cena dotyczy. Ale nie całego towaru na Ziemi (np złota czy ogórków). I nie całej waluty na Ziemi (np PLN czy $$). Tylko tego towaru, który został wystawiony do sprzedaży na danym rynku i tej waluty która ewentualni kupujący przynieśli na ten rynek z zamiarem kupna tego towaru.. Każdy z nas myślał w ten sposób. Idę kupić 1kg jabłek. Mam ze sobą 2000,- ale jak będą kosztowały 3/kg to kupie banany. Czyli na cenę ogórków na rynku w Pcimiu nie mają wpływu ogórki w magazynach hurtowych pod Szczecinem. Cena złota na giełdzie spada nie dlatego, że tak wzrosło wydobycie. Wiemy, że nie wzrosło . Nie dlatego, że spadł druk $$. Wiemy, że nie spadł. Być może na tym rynku (giełdzie) szybciej kończą się pieniądze przeznaczone na zakup złota niż złoto przeznaczone do sprzedaży. Nie wyklucza to wzrostu cen na innym rynku złota, który nie jest powiązany z rynkiem globalnym. Np w Korei Północnej lub na Kubie.
Ale ja nie jestem profesorem ekonomii.
Ceny na giełdach mają niewiele wspólnego ze stanem gospodarki. Łatwo to można zaobserwować na giełdach pewnego państwa afrykańskiego. Ceny na giełdach tego państwa doskonale pokazywały, ze to stosunek ilości waluty do ilości towaru na tych giełdach. Gospodarka była coraz słabsza, a ceny leciały pionowo do góry.
Wiedza ekonomiczna pana Rybińskiego nie jest warta czapki śliwek.

Rybiński co do zasady się głęboko myli i dlatego jego pomysł przynosi straty. W schyłkowym okresie PRL ceny wszystkiego szybowały do góry do tego stopnia, że pieniądze straciły na pewnych rynkach kompletnie wartość i wspomagane były kartkami. Potem nastąpiło bankructwo i zmiana władzy w ’89 Gospodarka szła do dna a ceny do nieba.
Ceny spadają gdy przestaje być drukowana waluta i wzrasta wydajność czyli gospodarka jest jak najbardziej zdrowa.

Straty LTCM nie zostały pokryte przez rząd. FED zmusił banki do zrzutki na te straty. Ciekawostką jest fakt, że jedyną firmą która odmówiła była Bear Stearns. Kiedy sami mieli kłopoty w 2008 nikt im nie pomógł i upadli.

Chwilowo swiat rownolegly wygrywa ze swiatem fizycznym. Wiele spraw stoi na glowie:

wojny nazywane sa misjami pokojowymi

inwestowanie w dlug, na dodatek oparty na pieniadzu dluznym, nazywane jest inwestowaniem w najbezpiecznejsze aktywa (USA )

piramidy finansowe stojace na ” glowie” uwazane sa za solidne konstrukcje

pieniadz plastikowy zachwalany jest bardziej niz pieniadz z matalu szlachetnego

podniesienie limitu dlugu w USA bedzie przyjete z owacjami na stojaco i to przez swiatowa publike, przyczym wiadomo, ze gdzies jest matematycznie ustalony Limit zadluzenia i kazdy kolejny bilion przybliza ten Moment.
Efekt, jaaki bedzie towarzyszyl zalamaniu piramidy dlugu bedzie katastrofalny.

Reasumujac: rynki finansowe zachowuja sie nieracjonalnie kierujac sie tylko krotkoterminowym profitem.

I właśnie dlatego traci Rybiński, choć co do zasady ma absolutną rację.

Jakbys przeczytal regulamin Eurogeddonu, to bys zauwazyl, ze to nie Rybinski traci, ale klienci funduszu. Rybinski jest zawsze do przodu.
A blad Rybinskiego nie tkwi tylko w zlej ocenie timingu, ale w zlym wyobrazeniu jak bedzie wygladal kolaps. Jak kolaps bedzie wygladal tak, jak on opisuje, to nie beda potrzebne akcje EUrogeddonu, ale szprotki w puszce. A poki do takiej sytuacji nie dojdzie to sie moze okazac, ze gieldy beda caly czas rosly i bedzie wylacznie hossa. A w takim razie swoje krotkie pozycje bedzie mogl sobie wsadzic w … szorty 😉

Czytam Doxe już kilka lat. M.in. na podstawie jego opinii podjąłem kilka decyzji inwestycyjnych – inwestycja w waluty safe heaven (korona norweska, jen, frank) poszła b. dobrze, ze złotem już gorzej ;-(.
Im dłużej jednak czytam Doxe czy czasami Rybińskiego tym bardziej dochodzę do przekonania, że idee tu opisywane choć rudymentalnie wręcz słuszne, są o tyle nieprawdziwe, że pomijają kwestię psychologii rynku.
Rynek funkcjonuje w pewnych modelach mentalnych (ba funkcjonuje w nich całe nasze życie i cały świat) i opiera się on na tzw. mądrości rynków. Jednak mądrość ta jest ograniczona to pudełka. To co mówi Doxa jest myśleniem OUT OF THE BOX wobec rynków. A więc myśleniem, którego rynki nie biorą w ogóle pod uwagę. W świecie tym zrzucane z helikoptera dolary są nadal dolarami, jeny pomimo dodruku są nawet mocniejsze (bo “wzrosła” gospodarka Japonii), a ropa nigdy się nie skończy. Słowem DOXA ma rację. To co przepowiada się prędzej czy później stanie. Wszystkie prawdy tutaj zamieszczane ze 100% w długim terminie się ziszczą. Ameryka nie będzie już miała swojego $, złoto kosztować będzie 4000$ za uncję, a na świecie kończyć się będzie ropa…. ALE W DŁUGIM TERMINIE. Być może w terminie w którym DOXA już zmonetyzuje swoją blogową działalność w 100%, a niektórzy już będą gryźć trawę od dołu. Teraz warto słuchać słomskiego i kupować sobie raz na rok (miesiąc jak kogoś stać) Krugeranda… I tyle. Nie sądzę, żeby cokolwiek się zmieniło w znaczący sposób przez 10 najbliższych lat (oczywiście będą kryzysy w międzyczasie).
BTW. Tak mi się przypomniało – jaka jest opinia o podatku Tobina – który według mnie jest znakomitym pomysłem na ogarnięcie całkowicie oderwanych od rzeczywistości rynków (być może również wzrostu ceny złota)

Podstawą jest zaufanie. Jeżeli ludzie je stracą szukają save haven. Teraz ok 0,5% ludzi inwestuje w PM. W momencie kiedy ludzie utracą, a wg mnie jest kwestia ok 3-5 lat. Złoto wystrzeli w górę nie na 4000$ tylko na 10 000 – 12 000 $ jeszcze zależy od QE. Dlaczego, złoto jest pieniądzem niczym więcej. W momencie jak ludzie w głupocie zrozumieją, że musi być waluta, która w jakiś sposób ogranicza polityków, bankierów itd musi zawierać mechanizm ograniczający ich zapędy. I wreszcie zrozumieją to bedzie duże bum na giełdach. Ameryka w ciągu paru lat musi się zdecydować w jakim kierunku pójdzie. Ja obstawiam hiperinflaję i nową walutę w następstwie tego. Cena jest manipulowana przez Comex, wciskając ludziom kit bańki na złocie. To tylko kwestia czasu. Czytałem prognozy Chinoli, że max data dla USA to 2024 z matematycznego punktu widzenia. Będziemy widzieli takie rzeczy jak w latach 30-tych. Kto teraz w to wierzy nikt, no może prawie nikt

Po pierwsze to nie psychologia tylko dobrze działająca propaganda odwracająca uwagę od istotnej sytuacji ekonomicznej świata, a po drugie ciśnienie we wnętrzu systemu rośnie, czyli m.in. coraz więcej aktywów bez pokrycia, system polityczny który to wszystko maskuje ma w rzeczywistości niewiele możliwych ruchów, co widać m.in. po chociażby akcji cypryjskiej.
Załamanie systemu może się zacząć w każdej chwili, zadecyduje o tym czynnik polityczny. Co to znaczy? Napięcia na światowej mapie władzy i wpływów (rabunków) stale eskalują. Patrz sytuacja Izraela i możliwy konflikt z Iranem.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *