Categories
Survival

Korea

Przepychanki na półwyspie koreańskim nabierają tempa. Ten obszar ma kluczowe znaczenie strategiczne. Dostrzegli to Amerykanie tuż po II Wojnie i właśnie dlatego zaangażowali się tam militarnie. Obserwowanie tego co się tam dzieje jest dużo bardziej ciekawe niż inne bieżące lokalne wydarzenia w stylu ‘jak blondzia z NC+ wygenerowała miliony złotych strat swoim zadufaniem i głupotą’ oraz ‘ciekawe kto pierwszy znajdzie pracę, sieroty po Amberze czy wywalone na bruk korposzczury z NC+’.

Korea jest miejscem, w którym schodzą się wpływy wszystkich mocarstw świata, może oprócz Niemiec. Japonia zajęła ten kraj i brutalnie go okupowała w czasie II Wojny. Rosja wyeksportowała stalinizm do Korei Północnej i uznała go za swoje lenno. Jest to kraj, która graniczy z Chinami, bez których komunistom nie udałoby się odeprzeć Amerykanów w czasie Wojny Koreańskiej. Ameryka od wielu dekad jest sojusznikiem Korei Południowej i utrzymuje tam potężny kontyngent. Z tych krajów Rosja wypadła – ma swoje własne problemy do ogarnięcia na Kaukazie, a także Japonia, której zaszłości historyczne i konstytucja nie pozwalają na angażowanie zbrojne poza swoimi wyspami. Rozgrywających jest więc dwóch – Ameryka i Chiny.

Koreańczycy są specyficznym narodem. Ich żołnierze to nie są pastuszkowie z karabinami, tak jak w Iraku, gdzie wystarczyło tupnąć nogą i towarzystwo pouciekało. To styl bardziej japoński, w którym żołnierze mają tendencję to prowadzenia zażartej wojny do ostatniego naboju.

Co więcej, mają typowo azjatycką umiejętność do nabierania Białych na dyplomację. Widać to było i w czasie wojny w Wietnamie jak i w Korei – zwoływane były konferencje pokojowe, gdzie zażarcie dyskutowano i negocjowano, co było tylko grą na czas, bez najmniejszej intencji uzyskania kompromisu czy rozwiązania konfliktu. Dla Azjatów (nauczyli tego Rosjan!) dyplomacja to wodzenie za nos Europejczyków i jedna z metod prowadzenia wojny.

Są dwie możliwości – albo Północ gra naprawdę ostro w coś co uważa za dyplomację (przestaniemy wam grozić śmiercią jak nam przyślecie parę statków zaopatrzenia) albo reżim uwierzył we własną potęgę. Druga opcja niestety jest bardziej prawdopodobna, wiara we własną propagandę jest bardzo silna, co widać było w przeddzień upadku II RP (nie oddamy ani guzika) czy w czasie upadku Saddama.

Zbliżający się konflikt stawia noblistę Obamę w bardzo trudnym położeniu. Wiadomo, jak skończyła się wojna na kilka frontów, którą prowadził Hitler. Jakby równoczesnego prowadzenia paru wojen było mało, Ameryka ma poważne problemy gospodarcze. Ostatnie co jest Stanom potrzebne, to kolejna wojna, a II Wojna Koreańska to nie będzie wzajemne rozsypywanie ulotek nad wrogiem. Będzie bardzo wielu martwych Amerykanów i bardzo dużo rachunków do zapłacenia.

Sztabowi planiści mają teraz sporo roboty. Pentagon musi określić jak zabezpieczyć swoje bazy w Korei i Japonii, jak nie pozwolić na przejęcie inicjatywy strategicznej w konflikcie przez Północ (czołgi mogą przetoczyć się przez całe Południe w kilka dni), oraz jak możliwie szybko rozbić armie Północy. Założę się, że sporo pułkoli (plankton sztabowy) nie wychodzi nawet do domu, łapiąc trochę snu w biurze.

Strzelanie do Amerykanów zza węgła w Iraku to typowa wojna asymetryczna, czyli zwyczajne zwalczanie partyzantki. Trudno wygrać z tubylcami, o ile się ich wszystkich nie wysiedli (akcja Wisła) albo nie zabije, a tego USA ze względów PRowych nie chcą robić. Korea może okazać się powrotem do wojny symetrycznej, w której Stany są doskonale wytrenowane i mają skuteczne środki. Od razu osiągają dominację w powietrzu, zatapiają całą marynarkę i rozbijają całość sił pancernych. Potem zmiękczają pozostałe jednostki piechoty, zajmują kolejny teren, a gdy napotkają na opór wzywają kolegów z Air Force.

Nie wierzę w zagrożenie Seulu atakiem artyleryjskim czy rakietowym. O tym, że to miasto jest blisko granicy wiadomo przecież nie od wczoraj. Południe z całą pewnością ma opracowane i przećwiczone procedury na taką okoliczność. Owszem, z zaskoczenia można wybić trochę mieszkańców, ale bardzo szybko to miasto będzie po prostu puste i ostrzał będzie oznaczał bezcelowe produkowanie kurzu i tłuczonego szkła.

Prawdziwym zagrożeniem w tym konflikcie może być wykorzystanie broni ABC przez Północ. Ale i to może być na rękę Ameryce. W scenariuszu w którym bomba atomowa spada na Seul czy na jakąś bazę amerykańską mamy natychmiastowy odzew nuklearny, w którym z miast Północy i zgrupowań wojsk zostaje żużel. Zmagania długo by nie potrwały, Północ może mieć maksymalnie kilka głowic, gdy Ameryka jest w stanie odkurzyć ich jakieś 8000. Paradoksalnie możemy mieć powtórkę z inwazji na Wyspy Japońskie 1945 – szacowano, że walki klasyczne kosztowałyby życie kilkunastu milionów, a dwie bomby załatwiły sprawę w tydzień, przy znacznie mniejszych stratach w ludności. W Korei wojna atomowa oznaczałaby szybsze zakończenie wojny i mniejszą ilość zabitych.

Wielka niewiadoma konfliktu to Chiny. Podczas poprzedniego konfliktu zareagowali bardzo nerwowo na oddziały amerykańskie zbliżające się do ich granicy, ale były to zupełnie inne czasy i zupełnie inny ustrój. Z pewnością ostatnimi dniami szefowie dyplomacji Chin i USA mają za sobą wiele rozmów. Może uda się przekonać Chiny, że jest w ich interesie zrobienie porządku na swoim podwórku, co podniosłoby znaczenie Chin jako imperium. Tym bardziej, że Chiny nie muszą się przejmować problemami budżetu czy opinią publiczną.

Korea Południowa jest dziś ważnym eksporterem. Wojna będzie oznaczać, że wiele fabryk przestanie działać lub nawet istnieć, więc niektóre produkty elektroniczne mogą znacząco zdrożeć lub być niedostępne. Warto to brać po uwagę planując zakupy. Można też rozważyć nabycie detektora promieniowania jonizującego, o którym nie tak dawno pisałem. Nie spodziewam się znaczącego opadu radioaktywnego w Polsce, ale być może w razie bombardowań nuklearnych będzie dało się zarejestrować nieco podwyższone promieniowanie.

Share This Post

19 replies on “Korea”

Dobra. Jest to sytuacja nadzwyczajna. I my jako kraj NATO. Sojusznik znaczy. To wymarzony moment dla rządu na ograniczenia/grabieże/zerwanie wcześniejszych ustaleń. Już zapewne przebieraja nóżkami, by zerknąc komu to 79 element słoneczka sprzedawał… Wojna, nie? Obligacje? Jakie obligacje panie. OFE? Są ważniejsze sprawy… wojna panie, wojna!
Z innej beczki: czego może zabraknąć, co zgromadzić, w co sie zaopoatrzyć?

Jak zachowają się ceny surowców- złota, srebra, platyny, ropy- w momencie rozpoczęcia się konfliktu?

Chiny _muszą_ przejmować się budżetem i opinią publiczną. Serio, muszą.

Wojna atomowa w Korei raczej nie spowoduje wzrostu promieniowania w Polsce. Warto jednak mieć na ścianie licznik Geigera w drewnianej obudowie po starym zegarze, żeby szpanować przed znajomymi.

Najbardziej niebezpieczny będzie brak nowych podzespołów elektronicznych. Może to zachwiać produkcją ajFonów, co położy na łopatki całą gospodarkę USA.

Polsce, ani Europie, nie grozi wzrost promieniowania. Chyba, że “atomówki” zaczną latać gęsciej, gdy państwa lub organizacje (Pakistan vs Indie, terroryści) wykorzystają okazję.
Teraz jest inna sytuacja niż o 1945. Wtedy tylko USA miało bomby, teraz głowic są dzięsiątki tysięcy więcej w rękach setek (jak nie tysięcy) ludzi. Każde użycie broni jądrowej będzie powodowało specenie rąk nad wieloma czerwonymi guzikami.

W swojej analizie przebiegu ewentualnego konfliktu Korea Płd. USA z Korea Płn. zapomniałeś uwzględnić jednego bardzo ważnego czynnika. Nic nie napisałeś o NEMP (ang. Nuclear Electromagnetic Pulse), czyli silnym impulsie elektromagnetycznym powstającym podczas wybuchu jądrowego. Większość osób wybuch jądrowy kojarzy z wielkim grzybem i promieniowaniem radioaktywnym. Jednak to nie one są najbardziej niszczycielskie, a właśnie owy impuls:
„Największe zagrożenie dla urządzeń elektronicznych stwarzają impulsy elektromagnetyczne wywołane przez eksplozje nuklearne nad atmosferą ziemską na wysokościach przekraczających 100 km zwane HEMP (High Altitude EMP) lub Exo-NEMP. W takim przypadku na powierzchni ziemi
występuje tylko EMP, któremu nie towarzyszą inne rodzaje promieniowania, efekty cieplne oraz
fala uderzeniowa. Zasięg działania takiego impulsu obejmuje bardzo duże obszary – przykładowo NEMP wywołany przez wybuch jądrowy na wysokości 100 km nad powierzchnią ziemi wystąpi na obszarze o promieniu ok. 1000 km.”

http://teleinfo.pb.edu.pl/emc/kem_pliki/kem_10.pdf

Im wyżej taka bomba atomowa zostanie zdetonowana tym obszar rażenia jest większy.
„Impuls elektromagnetyczny powstający podczas wybuchu broni jądrowej, jest tak silny, że określa się go jako jeden z czynników rażenia tej broni.”
„Impuls elektromagnetyczny indukuje wysokie napięcie w sieciach, urządzeniach elektrycznych i elektronicznych. Zwiększone napięcie powoduje skokowy wzrost natężenia prądu elektrycznego i wydzielanie dużych ilości ciepła, w konsekwencji czego uszkodzeniu ulegają elementy elektroniczne, obwody elektryczne, a nawet linie przesyłowe. Wysokie napięcie powoduje również przebicie warstw izolacyjnych. Zmienia własności jonosfery zaburzając łączność radiową.”

http://pl.wikipedia.org/wiki/Impuls_elektromagnetyczny#Szkodliwo.C5.9B.C4.87_impulsu

Jeśli wiec do konfliktu dojdzie w co wątpię to Korea Pln. może zdetonować jedna taka bombkę na odpowiedniej wysokości tak aby obszar rażenia objął obie Koree. Ponieważ Korea Płn. raczej nie grzeszy zaawansowanymi technologicznie wojskowymi urządzeniami elektronicznym, wiec będzie to im na rękę. W takiej sytuacji podstawowym środkiem transportu w obu krajach będą własne nogi, a podstawowa bronią karabiny starszego typu bez elektronicznych wspomagaczy. Mogą tez pokusić się o wysłanie takiej bombki w pobliże terytorium USA i zdetonowanie jej na jak największej wysokości, tak aby obszar rażenia dosięgnął terytorium USA. Ostatnio przeprowadzali jakieś testy rakiet dalekiego zasięgu. Wystrzeliwali jakieś satelity, czy cos w tym rodzaju oraz przeprowadzili kontrolowany wybuch bomby atomowej na swym terytorium. Nie maja tych bomb zbyt dużo, wiec ten test na pewno nie był tylko na pokaz. Ostatecznie oczywiście USA zrówna Koree Płn. z ziemia, ale zanim to zrobią to tamci mogą narobić niezłego łajna, tym bardziej, ze nie będą mieli nic do stracenia.

Północ jest chińską marionetką, konwencjonalna wojna leży w interesie Chin gdzie cierpiąca na nadprodukcję gospodarka chińska może po szynach dostarczać dowolne ilości prostej niezawodnej broni, żywności i lekarstw w ostateczności wysyłając ponownie milion ochotników w czołgach i zestawach przeciwlotniczych. USA i sojusznicy w przypadku wojny traca gospodarczo bardzo dużo i dodatkowo muszą sprawę załatwić szybko, idealna by była odpowiedź wodorówkami na atak śmieszną bronią atomową kimów. Dlatego nie będzie ta wojna przypominać iraku czy jugosławii. Obama powinien dać zielone światło dla B52 wypakowanych konwencjonalnymi bombami kasetowymi po 40 ton na kurs zamiast uderzeń drogimi tomahawkami z okrętów czy zmiękczania obrony wielozadaniowymi lataczami. Musi być szybko i bardzo mocno.

@lion137
Chmura po Czarnobylu rozeszła się po całym świecie, choć poza Europą i Afryką Północną promieniowanie było śladowe. Większe zagrożenie moga stanowić produkty wytworzone w napromieniowanym rejonie i eksportowane do Polski, np. tuńczyk ze strefy połowów na Pacyfiku.
@Doxa
Ostatnia próba nuklearna Północy miał równoważnik 15kt TNT (oszacowano po trzęsieniu ziemi), wystarczy żeby zniszczyć Seul, nikt tam nie wróci przez wiele lat.Takich bomb wcale nie musi być tylko 2, może i 10.

Coś masz z nie tak z czcionkami w weryfikacji, nie widać części liczby.

Eee tam, eee tam. Mi kumpel (chińczyk) przedwczoraj opowiedział dowcip który chodzi teraz po chinach (w wolnym tłumaczeniu):
Spotykają się przywódcy Korei Północnej (KP) i Chin “Ludowych” (ChL) po próbach atomowych w Korei. Przywódca Korei jest bardzo dumny z siebie. A rozmowa przebiega tak:
ChL: Powinieneś się zachowywać skromnie i nie dawać do zrozumienia że masz tę broń.
KP: Mogę się zachowywać skromnie, ale Wy zrzućcie bomby atomowe na naszych wrogów, Japonie i USA.
ChL: Dlaczego my mamy zrzucać. Przecież w końcu wy też macie.
KP: Ale nasze dolecą tylko do Pekinu

Chińczycy zrobią porządek na swoim podwórku. Mają sami za wiele do stracenia przez wygłupy Koreańczyków Północnych.

Polska w odpowiednich warunkach mając marne 10 atomówek i teleporty mogłaby wygrać wojnę nawet z USA albo Rosja.Podobnie Korea Północna.Jednak przy małej ilości musiałaby być solidna jakość.Co prawda takich chyba nie zrobiono a tym bardziej nie sądze aby Korea Północna je posiadała ale 1 o równoważniku 100Gt byłaby w stanie zniszczyć znaczną cześć Europy.Wiem że to sporo ale na miejscu jakiegokolwiek władcy ja bym te atomówki kazał podrasować co nie jest zbyt drogie i zastapić je 3 fazowymi rozszczepienie-synteza-rozszczpienie.Takie bez większego problemu są w stanie osiagnąć równoważnik rzędu 1 Gt.Wybuch takiej w odpowiednim miejscu byłby jednoznaczny z zagładą Korei Południowej.W USA jeżeliby udało im się taką dostarczyć bez problemu zrównałoby wielkie miast typu Los Angeles oraz na bardzo długo skaziło okolice.Zasięg takiej atomówki wynosi z grubsza 400 km.Usańce mają szczęście ze ci północni Koreańczycy są głupsi ode mnie.Chociaż na ich miejscu bym zawarł jak nie pokój to przynajmniej rozejm i tak nie dokręcał swoim rodakom śruby jak to nie jest konieczne.

Północ nie ma jak wystrzelić atomówki tak wysoko. Mają rakiety balistyczne, które lecą jak V2 po krzywej max 40-50 km nad Ziemią. A rakiety do wystrzeliwania satelitów nie mają takiej nośności. Gdyby potrafili wysłać parę tonową bombę na 100 km równie dobrze mogliby wysłać do LA. Poza tym systemy wojskowe są zabezpieczone przez ‘pulsem’.

Gangam Style.

Jeden z naszych programistów wrócił rok temu do Korei z rodziną.. oj biedak się wpieprzył.

Chiny im nie pozwolą na wojnę, za duże koszty dla nich, a wszystko skończy się jak to coś :
http://i.imgur.com/SACseei.jpg

Tak o to wyruszają na podbój USA!

A czemużto miałaby być symetryczna wojna? Wydaje mi się, że ostatni raz “symetrycznie” to USA walczyło w WW2, gdzie trup ścielił się gęsto po obydwu stronach konfliktu. Teraz Amerykanie liczą każdego zabitego (po swojej stronie) – nie sądzę, że są emocjonalnie przygotowani do starć pochłaniających dziesiątki tysięcy ofiar w ciągu pojedynczych dni. Oni chyba nie potrafią wojować z równym sobie przeciwnikiem, tylko strzelać z samolotów i tropić partyzantów.

Doxa, 100km w górę, to sqrt(2*g*h)=1.4km/s około. Dużo mniejsza delta-V niż rakiety międzykontynentalnej. Na oko spokojnie mogą strzelać na 100km.

Ech gadanie gadanie gadanie… wg mnie żadnej wojny nie będzie i to jest tylko pokaz sił. Skończy się jak zawsze, amerykańce zostawią Koreę Północną ze strachu i będzie tam dalej jak było. Kim z północnej nie chce żądzić światem, chce tylko aby nikt nie wtryniał swojego nosa do tego jak on rządzi.
Powiedzcie mi jaki interes miałyby mieć Chiny w ataku na Koreę Południową, jeśli południowo-koreańskie firmy mają masę fabryk w Chinach?
I jeszcze jedno – uważam, że jeśli już nawet coś, to Europa ma małe szanse, że będzie miała z tego powodu problemy. Kupowanie miernika promieniowania czy zapasów żywności jest wg mnie w takiej sytuacji głupotą. To samo z metalami szlachetnymi – będzie na pewno mega spekulacja, ale obie Koree nie łączą się za mocno z cenami metali (poza użyciem złota i srebra w elektronice i platyny w motoryzacji) – obawianie się o ceny metali szlachetnych w tym momencie nie ma za mocno sensu, w dłuższej perspektywie nic się nie zmieni…

“czołgi mogą przetoczyć się przez całe Południe w kilka dni” mogą, ale tego nie zrobią. Północ ma sporo czołgów lecz ilość nie idzie ani w jakość, ani w nowoczesność… W przypadku wojny konwencjonalnej południe jest się w stanie samo obronić…

EMP – tak powstaje przy wybuchu jądrowym ale jego zasięg i moc zależą od konstrukcji bomby i zmaksymalizowanie tego efektu jest problemem technicznym raczej nie do przeskoczenia dla Kima i przyjaciół… a co do zasięgu… 4*Pi*r^2 więc jak zwiększycie dwa razy wysokość to zmniejszycie 4 razy moc sygnału/impulsu. Tak można użyć broni jądrowej jako źródła EMP ale w praktyce może się udać co najwyżej oślepić radary wroga, reszta urządzeń poczuje to tak samo jak co większe wybuchy na słońcu.

Nie wydaje się, aby Tłuścioch Koreański postradał zmysły i chciałby się unicestwić. Pamiętam,jak dotkliwe były sankcje dla Jaruzelskiego i wtedy mieliśmy “bronić socjalizmu bardziej niż niepodległości”. Jakoś słowa niedotrzymał… Te pukawki jakie tworzy człowiek budzą niepokój, bo współczesna broń może zabijać w sposób jaki nam nie mieści się w głowie. Czas pracuje dla Chin. Jak na razie Chińczycy cieszą się życiem, podnoszeniem stopy życiowej. Azja wraca do gry. My zajmujemy się ślimakami co są rybami,krzywizną bananów itp.

Cała historia to tak na serio sprawa wewnętrzna północy. Niestety nei mamy wglądu w politykę wewnętrzna Północy, ale nie od dziś wiadomo, że centrum rządu Korei przypomina wersal, pełen spisków. Kim stara się utrzymac na stołku.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *