Na dziś zaplanowane było przejście blisko Ziemi planetoidy. No i przechodzi, z tym, że podobnie jak w przypadku komet większemu kawałowi skały towarzyszą mniejsze odłamki. Te, wchodząc, spadając na powierzchnie planety, pokaleczyły całkiem sporo Rosjan.
Zdarzenie miało miejsce w Czelabińsku, który jest trochę jak polski Wąchock albo kanadyjska Nowa Fundlandia. Rosjanie już pewnie wymyślają głupie dowcipy na temat tego wydarzenia.
Co ciekawe, na razie dziennikarze nie łączą ze sobą tych dwóch faktów. Natomiast wiele próbują dopowiedzieć sobie przedstawiciele ludu, na przykład o rzekomym zestrzeleniu obiektów na Ziemią. Nie wydaje się to możliwe dla kawałka skały poruszającego się wiele kilometrów na sekundę. Kamienie poruszają się z prędkością wielokrotnie większą niż samoloty, do zestrzeliwania której skonstruowano broń.
Na świecie są ludzie, którzy żyją ze spadających kamieni. Nie tak dawno wyświetlano w polskiej kablówce serial o łowcach meteorytów. Istnieje rynek na kamienie, które spadły na naszą planetę. Z całą pewnością wspomniani panowie są już w drodze na miejsce zdarzenia.
13 replies on “Żwir”
Deszcz meteoroidów, który spadł na Rosję nie ma akurat nic wspólnego z małą asteroidą 2012 DA14, która ma później przejść blisko Ziemi (pochodzą z innego kierunku). Nie podoba mi się używane nazewnictwo, gdzie “planetoidą” nazywa się niewielkie, co nie znaczy że nie groźne, kawałki skał – po prostu meteoroidy – gdybyśmy mieli przejście prawdziwej planetoidy jak Ceres to nie byłoby ani jednej istoty na tym globie, która by tego nie zapamiętała…
Już ich ktoś ubiegł:
http://youtu.be/ZLqD-zDWbE8
jak dużo tego spadło, to cena kryszcu meteorytowego spadnie. Ty się módle do Boga, żeby złoto tak z nieba nie spadało ;->
Dzięki za njusa. Co do “złomiarzy”, to jest to ciężki kawałek chleba.
Pozdro,
ps. profesją, która nie jest szerzej znana, a dawniej była na tyle dochodowa, że sam chciałem się nią parac, jest szyszkarz. Czyli koleś, który wspina się na “chojarki” i zbiera z nich szyszki zanim się otworzą i staną się bezwartościowe. Jedna kampania dawała kiedys dochód na spokojnie przeżycie pozostałej cześci roku. Chyba własnie “żniwa” się zaczynają.
Też właśnie słyszałem o tym, że za sprzedaż sporego kawałka meteorytu można zarobić ogromne pieniądze. W takim razie trzeba żałować, że żaden meteor nie spadł na Polskę
Tak,tak na Polskę a ściślej w ten chlew na wiejskiej))))
“Nie wydaje się to możliwe dla kawałka skały poruszającego się wiele kilometrów na sekundę. Kamienie poruszają się z prędkością wielokrotnie większą niż samoloty, do zestrzeliwania której skonstruowano broń.”
To dotyczy sytuacji, gdy broń jest z boku lub z tyłu lecącego meteorytu. Ale ponieważ meteoryty spadają na nas (w naszym kierunku), więc zadanie jest jak najbardziej możliwe.
2012 DA14 nie jest taka mała, waży paręset tys ton, jeśli by się zderzyła z Ziemią to siła wybuchu wyniosłaby parę megaton, coś jak meteoryt tunguski.
@error, 2012 DA14 leci z prędkością ok. 11.5 km/s względem Ziemi. Czym niby mielibyśmy ją zestrzelić? Nie ma jeszcze na tyle silnych laserów czy maserów. Trafienie czymkolwiek innym, w szczególności jakąś bronią kinetyczną czy rakietową wydaje mi się kompletnie niemożliwe.
@Damian, niedługo (za 100 lat może? może 200?) to się stanie. Tzn. samo nie spadnie, ale zaczniemy je wydobywać i przywozić z okolicznych asteroid.
Kilka megaton to mały pikuś, bo zniszczone miasto można przeboleć; także w odróżnieniu od głowicy termojądrowej nie byłoby opadu promieniotwórczego.
Byłoby o wiele, o WIELE gorzej gdyby przyszło nam znieść impakt czegoś powiedzmy o rozmiarach 1-2 kilometrów; szczególnie gdyby to spadło na terytorium jednego z mocarstw…
Autor troszkę przesadził porównując Czelabińsk z Wąchockiem. Miasto liczy 1,1miliona mieszkańców, ma liczne fabryki (w tym największą w Rosji fabrykę czołgów) i spopielenie miasta tej wielkości z pewnością odbiło by się na gospodarce Rosji, a więc pośrednio na gospodarce całego świata.
Dziejsze zamieszanie spowodowała skała wielkości samochodu, jakich w kosmosie tysiące. Świat jednak dotykają coraz bardziej dolegliwe katastrofy, jak huragan Catrina pustoszący Nowy Orlean czy niedawne zagrożenie podobnym wydarzeniem aglomeracji NJ, których źródło nie leży w kosmosie. Na celne uderzenie odpowiednio dużego meteoru w miasto typu Tokio czy zalanie wielomilionowego regionu przez fale powodzi albo tsunami na razie nie mamy recepty. Ale skoro skutki takiej, w sumie lokalnej katastrofy, mogą zachwiać giełdami i gospodarkami całego świata, to może warto o tym mówić głośniej i dłużej niż o medialnej sensacji jaką jest abdykacja B16- zdarzenie zupełnie bez znaczenia dla przeciętnego zjadacza chleba. Dostrzegam sens takich działań, jakie proponuje kolega Słomski,czyli gromadzenie żywności i środków technicznych tudzież zasobów twardej waluty. Ale trzeba też wymagać od polityków bardziej dalekowzrocznych działań typu wzajemnych ubezpieczeń od zniszczeń wielkiej skali nim dojdzie do katastrofy. Bo to tylko kwestia czasu – prędzej czy później dojdzie do wydarzenia, gdzie ofiary ludzkie będziemy liczyli w milionach a straty w setkach, jeśli nie tysiącach miliardów dolarów.
A wracając do złota, jak oceniasz ten rynek pod koniec tego roku ? Chyba tutaj tez trzeba zaczac laczyć różne wydarzenia.
Z tego co udało mi się doczytać ludzie nie odnieśli ran od uderzeń meteorytów tylko głównie od spadających odłamków szkła z okien rozbitych falą uderzeniową. Tak więc może tam wcale nie być szczęściarzy z wbitym w głowę kawałkiem kosmosu.
@DarePL
http://www.youtube.com/watch?v=7we6mz0TyZA