Categories
Ekonomia

Arka Noego

Rynek monet inwestycyjnych jest niezwykle konkurencyjny, nie tylko dla dilerów kruszców, ale również dla mennic. Wszyscy uczestnicy rynku biją się o centy w różnicach cen i zyski liczy również w centach. Aby osiągnąć sukces na rynku mennica musi spełnić dwa warunki:

– produkować monety, czyli legalny środek płatniczy jakiegoś kraju, ponieważ inwestorzy preferują monety od sztabek,

– produkować tanio, ponieważ inwestorzy nie są przywiązani do marki i wybierają taką monetę, w której uncja srebra kosztuje najmniej.

Do niedawna rynek srebrnych monet dzieliło ze sobą dwóch tanich graczy – austriacki filharmonik i kanadyjski liść klonu. Był też amerykański orzeł, moneta droższa i kiepskiej jakości bicia, ale korzystająca z renomy mennicy rządu USA. Teraz dołączyła armeńska arka noego, bita w Niemczech, ale autoryzowana przez rząd Armenii. Wygląda na to, że podbije ona rynek europejski z powodu wysokiej jakości wykonania i niskiego premium (kosztu wybicia). Monetę tą wystawiam w sklepie. Ilość jest ograniczona możliwościami pozyskania, na tą chwilę tylko 1000 oz. A tak wygląda ona w rzeczywistości:

Szkoda, że Polska – największy producent srebra na świecie – nie autoryzuje srebrnych produktów inwestycyjnych.

Share This Post
Categories
Klerykalizm Polityka

Balansowanie

Na jesieni przyspieszyły wydarzenia na polskiej scenie politycznej. Nie mogę sobie odmówić ich skomentowania, bo w gruncie rzeczy mają one poważny związek nie tylko z ekonomią, ale również klerykalizmem.

Każdy polityk musi dokonywać sztuki schlebiania jak największej grupie wyborców i możliwie unikać zrażania do siebie tych, którym się nie dogodziło. Dlatego właśnie mamy do czynienia z demokracją słupkową – jak w swojej książce zdradził Palikot premier Tusk rozpoczyna dzień od czytania prasy, która mówi ludowi co myśleć i od czytania sondaży badających jak lud przykłada się do zaleceń prasy. Kto wie, może zagląda i tutaj …

Niestety, wszystkim nie można dogodzić. Niszę postkomuszą zagospodarował SLD, niszę tych z przywilejami rolniczymi PSL, PiS zajął się elektoratem zbliżonym mentalnie do talibów, etc. PO szuka możliwie szerokiego wsparcia społecznego, próbując przyciągnąć zarówno część liberalnych wyborców jak i część konserwatystów. Taki rozkrok PO, swego rodzaju ‘front narodowy’ nie jest możliwy przez dłuższy czas, o ile nie mamy stanu wojny lub klęski żywiołowej.

W wyborach program partii był tworzony przez Tuska. Wszystkie te posthipisowskie frazesy o ‘zwyciężaniu miłością’ z dodatkiem zapewnień o daleko idącej liberalizacji kraju wskazują na jego autorstwo. Taki program trafił na podatny grunt i PO wygrał wybory. Polacy chcą żyć w wolnym kraju – nadal głęboko w to wierzę. Niestety, po wyborach coś się zepsuło i PO zaczęła dryfować w prawo. Wczorajsze głosowanie nad ustawą antyaborcyjną wyraźnie to pokazują – PO sięgnęło dna.

Te wydarzenia natychmiast odbiły się w sondażach wyborczych – PiS wyprzedziło PO. Prawicowych wyborców nie udało się przeciągnąć do PO ponieważ oni są przyspawani do PiS i dopiero śmierć ich odklei. Natomiast rośnie w siłę elektorat negatywny PO, ludzie tacy jak ja, którzy deklarują, że nieważne co jutro powie Tusk, to i tak nigdy na niego więcej nie zagłosują. Takie negatywne nastawienie jest katastrofalne dla jakiejkolwiek partii. Jak było widać w słynnych wyborach roku 2007 wyborcy potrafili zadać sobie sporo wysiłku aby zagłosować na kogokolwiek innego niż znienawidzony PiS. Tym razem PO może stać się nawet bardziej nielubiany niż PiS i przy braku alternatywy do PO wybory może wygrać beton pod wodzą niskiego Jarka. Kto wie, może i wysoki Romek wróci do gry w wielkim stylu…

Problem polega na tym, że polska gospodarka jest zrakowaciała w stopniu niewiele mniejszym niż grecka. Ogromnym garbem jest biurokracja i przywileje, które przynoszą korzyści małej grupie obywateli, ale utrudniają funkcjonowanie całej reszcie. Wierzę, że Polacy nie są debilami, którym można w nieskończoność obiecywać gruszki na wierzbie. PO nie realizuje obietnic wyborczych ponieważ boi się grupki krzykaczy tracących przywileje, którzy będą głośno protestować na ulicach. To błąd, bo powinni bać się duża bardziej milczącej większości, która zaprotestuje w czasie najbliższych wyborów. Tu jest sedno – Tusk powinien ignorować zadymiarzy i  unowocześniać oraz liberalizować Polskę, bo to jest jedyna metoda na rozwój społeczny i gospodarczy. Niestety robi dokładnie na odwrót.

Tusk jest politycznym trupem jak Krzaklewski. Nie ma co liczyć na wykonanie przez niego jakichkolwiek kroków, oprócz uporczywego trzymania się stołka do najbliższych wyborów. A potem trzeba tylko liczyć na łut szczęścia, że może jakoś się uda, że PiS nie zrobi z Polski republiki wyznaniowej.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Wywiad

Islandia jako jedyny kraj na świecie ‘postawiła się’ banksterom. Wszystko wskazuje na to, że była to słuszna decyzja i gospodarka tego kraju podniosła się szybko po krachu. Ciekawy wywiad z prezydentem tego kraju:

Share This Post
Categories
Ekonomia

Mennictwo alternatywne

Oto jak wygląda produkcja monet z metali zastępczych jaka ma miejsce w mennicach alternatywnych (Chiny):

Czas na bezczelna kryptoreklamę i naganianie – zawsze kupuj w renomowanych firmach jak 79th Element.

Share This Post
Categories
Ekonomia Polityka

Spadówa

Na realizacje moich prognoz trzeba poczekać czasami krócej, czasami dłużej. Bywa tak, że realizują się zaskakująco szybko. Wpis sprzed miesiąca: Warto pomyśleć o posiadaniu drugiego paszportu, szczególnie jeżeli jest się już czas jakiś na emigracji. Gdy UE będzie się rozpadać, posiadanie takiego dokumentu może mieć daleko idące konsekwencje. Może to być różnica między koniecznością powrotu do swojej rodzinnej pipidówki lub możliwością jako takiego życia za granicą.

Dzisiejsze oswajanie publiki z planami rządu UK: Szefowa brytyjskiego MSW Theresa May opowiada się za ograniczeniem imigracji do W. Brytanii z krajów unijnych. Nie wyklucza wprowadzenia wiz dla niektórych krajów.  

Okienko powolutku zaczyna się zatrzaskiwać…

Share This Post
Categories
Ekonomia

Lokale socjalne

Nie ma chyba bardziej kontrowersyjnego tematu niż lokale socjalne. Większość czytelników niniejszego bloga to zwolennicy brania odpowiedzialności za własne życie i stanowczy przeciwnicy nagradzania obywateli za podejmowanie złych decyzji życiowych (hazard moralny).

Nie znajdzie się tu ludzi pokroju Ikonowicza, chcących ‘pomagać’ w ten sposób, że wydają pieniądze wyjęte nie ze swojej, lecz z cudzej kieszeni. Taka mentalność funkcjonuje dziś w głowach większości członków społeczeństwa jako spadek po PRLu. To jakieś abstrakcyjne państwo ma ‘dawać’ pieniądze. Prawie nikt nie rozumie, że państwo nie ma nic oprócz długów. Wszystko czym dysponuje pochodzi z portfeli obywateli lub pożyczek.

Nie oszukujmy się, większość mieszkańców mieszań socjalnych to patologia w książkowej postaci. Najróżniejszy męt społeczny: alkoholicy, narkomani, damscy bokserzy, kryminaliści. Większość nie splamiła się jakąkolwiek uczciwą pracą przez całe swoje życie. I do tego parę osób rzuconych tam życiową tragedią: bezrobotni i inwalidzi. Legitymizują oni tezy stawiane w prasie ‘Kowalskiemu powinęła się noga, został wyeksmitowany do lokalu socjalnego i trafił do piekła – znalazł się w sytuacji w której nikt mu nie chce pomóc’. Jaka piękna medialna historia, można się wzruszyć i zapłakać z tej tragedii.

Pożyteczni idioci próbują rozwiązywać problem poprzez redystrybucję. Choć przypadki jednostkowe temu przeczą zwykle jest tak, że jakakolwiek pomoc tym ludziom jest skazana na porażkę.  Kończy się to najczęściej tak, że pomoc jest zamieniana na wódzię i konsumowana. Po roku takiego pomagania w rodzinie jest o jedno dziecko więcej, dorośli są skacowani i jeszcze bardziej potrzebują kasy lub fantów łatwych do opchnięcia.

Jakakolwiek decyzja dotycząca tej sfery jest natychmiast brutalnie krytykowana:

– Można nic nie robić, co dla urzędnika jest najprostsze i medialnie najmniej ryzykowne. Przez to całe dzielnice miast są dziś nasycone są budynkami na granicy zawalenia, ponieważ menele nie płacą czynszów i fundusze remontowe są puste. Strach się tam zapuszczać ponieważ można być zwyczajnie zabitym za kilka złotych. Oczywiście zastrzelić gnojów nie można nawet w samoobronie, ponieważ jest to niemedialne. Okazuje się, że życie człowieka ma ogromną wartość medialną gdy śmierć bandyty powoduje kula, a małą wartość medialną gdy śmierć dotyka przechodnia i spowodowana jest przez ostrze noża należącego do jakiegoś dresiarza.

– Można działać stanowczo, o czym przekonali się nasi rodacy pryskający do Skandynawii. Tam menelstwo jest tępione bardzo ostro, dzieci z patologicznych rodzin są odbierane, co i tak jest złagodzeniem obyczajów. Zdarzały się przypadki ubezpłodniania kobiet nie potrafiących stworzyć funkcjonalnej rodziny. Przez obserwatorów z innych krajów taki system bywa nazywany ‘faszystowskim’, a jego ofiarą staje się pewne grono niewinnych rodziców nie zdających sobie sprawy z różnicy kulturowej między Polską a tamtejszymi krajami.

– Są kraje (i większość stanów w USA) gdzie osobników nie płacących czynszu wystawia się po prostu na bruk. Można pić i ćpać dalej, z tym, że już na świeżym powietrzu.

– Można usuwać męty ze społeczeństwa poprzez gromadzenie ich na osiedlach mieszkań socjalnych. Plus jest taki, że zwalniają miejsca dla ludzi chcących normalnie funkcjonować w społeczeństwie i eliminuje się jednostki robiące swoim sąsiadom piekło z życia. Niedogodnością jest ‘gettyzacja’ pewnych rejonów miasta. Tu taki spór jest opisany. Niestety, dla mnie tworzenie lokali socjalnych ma dla mnie wymiar moralnego hazardu. Normalny człowiek wypruwa sobie flaki żeby kupić mieszkanie i spłaca 30 letni kredyt. Pijak ma wszystko gdzieś i zostaje nagrodzony przeniesieniem do darmowego mieszkania.

– Można zarzucić problem pieniędzmi, jak to się robi w państwach mających dostęp do łatwych pieniędzy. W USA section 8 ‘rozwiązuje’ problem mieszkań a food stamps ‘rozwiązuje’ problem co do gara włożyć.

Życie to nie bajka. Nie da się stworzyć społeczeństwa idealnego, ponieważ ludzie są z natury dalecy od ideału. Właśnie dlatego życie społeczne stawia przed nami niełatwe wybory. Niestety niekiedy trzeba być bardzo stanowczym i niemiłym wobec naszych współobywateli.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Testowanie oporów – wpis gościnny

Ostatnie tygodnie zwyżki na XAUUSD doprowadziły kurs w okolicę oporu (1800 USD). Siły popytu wydają się wyczerpywać. Pojawiły się górne cienie, a wskaźnik RSI od góry przebił linię wykupienia. Dodatkowo w przypadku dalszego załamania się wskaźnika RSI możliwa jest dywergencja, która potwierdzi słabość popytu. Tak silne wzrosty jakie miały miejsce w ostatnim czasie i przedstawione powyżej argumenty wskazują na możliwość korekty.

Sytuacja jest dobra dla spekulantów, którzy chcą zagrać na spadki, ponieważ opór stanowi dogodną linię obrony. Z drugiej strony, przełamanie go zaneguje scenariusz spadkowy dając tym samym bardzo silny sygnał kontynuacji wzrostów, która co do zasady powinna wynieść kurs w okolice historycznych szczytów.

Scenariusz długoterminowy wydaje się być wzrostowy. Ostatnio na wykresie pojawił się złoty krzyż, a jeden z bardziej popularnych komentatorów wskazywał sygnał kontynuacji długoterminowego trendu wzrostowego na podstawie wybicia się z trójkąta kontynuacji, który można łatwo zaobserwować na wykresie – co do zasady powodując wzrost ceny złota do 2800 USD.

Wydaje mi się, że bardziej pewnymi formacjami są formacje prostokątów tzw. kanały trendu bocznego lub konsolidacje z wyraźnymi i silnymi poziomami ograniczającymi. Dla mnie potwierdzeniem sygnału kontynuacji długoterminowego trendu wzrostowego będzie wybicie się z kanału ponad 1800 USD i udany atak na historyczne szczyty.

Marek Majewski

Share This Post
Categories
Ekonomia

Płatność złotem w banku

Panuje powszechna opinia, że złotem nie da się płacić, że jest to taka zabawka dla dużych dzieci, podważających z niezrozumiałych powodów powszechnie akceptowany system walutowy w naszym kraju. No i wiadomo – naczelna mądrość – ‘złota nie zjesz’, w odróżnieniu od pożywnych banknotów obiegowych.

Celem tezy o nieprzyjmowaniu złota odwiedziłem dziś bank BZ WBK, czyli bank frajerów zwabionych reklamami z Czakiem, które za ich pieniądze są emitowane w TV. Okazało się, że bez żadnego problemu można wpłacić złotą monetę o nominale 20 dolarów. Miła pani w okienku uprzedziła mnie jednak, abym liczył się z prowizją – specjalnością BZ WBK – która dla wpłat bilonu wynosi 60%. Innymi słowy na moim koncie zaksięgowano by całe 8 USD.

Swoją drogą ciekawe, co by się stało z wpłaconym ‘bilonem’ i na jakim etapie ktoś by położył na tym łapę.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Życie na kredycie /Seba/

Jak dobrze nie mieć długów – myśli sobie zapewne autor bloga fkincredits.blogspot.com, który w kwietniu b.r. radośnie zaprzestał działalności na tym polu. Życzę tego wszystkim – choć w naszym pięknym kraju jest to rzecz trudna.

Patrzymy na „licznik nad Cepelią” – wychodzi, że każdy z nas ma już jakieś 22 i pół tysiaka długu z racji tego, że żyje. Oczywiście jeśli uwzględnić wszelkie „ukryte” zobowiązania (szczególnie zbliżające się emerytury dla pokolenia powojennego wyżu demograficznego) – nazbiera się tego więcej.

Ponadto – idealny klient banku „obsługuje” co miesiąc kredyt odnawialny, kartę kredytową, raty za sprzęt RTV/AGD lub meble. Wakacje się skończyły – mamy zatem także sezon na spłaty długów za wycieczki zagraniczne. Niedługo dojdą kredyty w „ofercie świątecznej” („kup teraz, spłacaj od lutego”). Co dalej ? Jest jeszcze (ponad) jeden milion i sześćset sześćdziesiąt pięć tysięcy aktywnych umów kredytów hipotecznych (za AMRON-SARFiN z 28 VIII 2012). Czyli pewnie ze trzy miliony ludzi w największej maszynce dojarskiej działającej na zmiennych obrotach. Przypomnijmy – obsługą owej „dojarni” zajmują się a)politycy, b)bankierzy… Kto pokłada zaufanie w tych dwóch grupach – sam sobie szkodzi.

Część osób już pod wodą, część zakredytowana pod sam dekiel, a część z większym bądź mniejszym luzem. Jak stuknie kryzys – ci „pod dekiel” będą „underwater”, a ci z „luzem” przeskoczą „pod dekiel”… Do tych, którzy mieszkają z mamusią (dziobaki?) dojdą osoby, którym mamusia będzie spłacać kredyt hipoteczny (lemingi?)… Jest jeszcze trzecia grupa – osób zarabiających (czasem wspólnie) pięciocyfrowe kwoty – tutaj oczywiście nie ma powodów do obaw – choć jest powód do zwrócenia uwagi. Przecież Ci ludzie pamiętający „osobliwości” dorastania w wyżu demograficznym (gdzie człowiek nie poszedł – tam co najmniej 7 osób na jedno miejsce…), zaprawieni w konkurencji, najczęściej są po prestiżowych kierunkach studiów, mający znakomite kwalifikacje i doświadczenie zawodowe, z dobrymi zarobkami – mogą w przyszłości być gospodarczą elitą (czego im życzę). Ale póki co – dają się doić tak samo jak reszta.

Wróćmy jednak do głównego wątku – bo okazuje się, że człowiek, który odkłada przyjemności, oszczędza (na lepszą przyszłość, a także na to co dobre jakościowo), nie korzysta z karty kredytowej, nie ma debetu, wszelkie raty omija z daleka, a z „doradców” w czasie rozmowy robi idiotów aż miło – także może wpaść w długi… Jak ? Jeśli indywidualnie jesteś „odporny” – podejdą Cię kolektywnie…

Wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe – bo o nich dzisiaj mowa, to jeden z najciekawszych targetów dla branży bankowej oraz budowlanej. Jeśli mieszkasz w bloku – sprawa dotyczy także Ciebie. Kilkanaście – kilkadziesiąt rodzin. Sporo emerytów. Mizerna wiedza techniczna. Brak zainteresowania wspólnymi sprawami. Słaby zarząd. I przepis na wzorcowe dojenie gotowy. Kredyty modernizacyjne dla wspólnot oferowane są na okresy 10 i 20 letnie. Oczywiście o stałym oprocentowaniu można zapomnieć (wszystko na WIBOR plus marża). Do odsetek (w części z nich) dopłacają różne rządowe agencje i fundusze – jest to swoisty, „kolektywny” odpowiednik „rodziny na swoim”. Czyli kolejny przyczynek do zawyżania cen.

W starszym budownictwie najczęściej mamy do czynienia z „okredytowaniem” na:

1. Termodernizację. Kwoty rzędu setek tysięcy złotych. Zaczyna się od straszenia globalnym ociepleniem – to jest dopiero kuriozum, aby globalne ocieplenie było powodem tego, iż trzeba jeszcze ocieplić budynek mieszkalny 😀 Argument: podobno musimy ograniczać emisję CO2, a jak nakleimy na blok styropian i otynkujemy to będzie git i oszczędność na rachunkach za centralne.  Typowe dla branży jest tutaj przeszacowanie audytów pod względem opłacalności. W zasadzie – jedynym sensownym efektem termodernizacji jest ten wizualny (nie przeczę – dla starych blokowisk jest to jakiś argument). Natomiast bez solidnych prac przy oknach i dachu (zakładając jeszcze, że mamy w miarę nową instalację centralnego ogrzewania) – niewielka z tego korzyść. Samo oklejenie elewacji styropianem cudów nie da. Zdarzają się tutaj także fuszerki z klejeniem bez uprzedniego usunięcia pleśni grzybów czy alg. Nie wspominając już o tym, że bez porządnego badania termograficznego (wyszukania „głębszych problemów”) – w ogóle nie ma co się brać do takiej roboty.

2. Docieplenie ocieplonego budynku. Jak by komuś jeden raz za mało – to i takie cuda mu wcisną. Tym razem docieplamy “pomarańczowym styropianem” (“z filtrem ochronnym UV” i “podwyższonym współczynnikiem ochrony cieplnej“). Też sześciocyfrowa kwota.

3. Docieplenie dachu (z zasady wykonywane oddzielnie – choć dla zmniejszenia kosztów powinno być robione razem z ocieplaniem elewacji). Kilkadziesiąt tysięcy.

4. Modernizacje instalacji centralnego ogrzewania, elektrycznej, wind, czasem poprawki w kanalizacji – także każde po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zazwyczaj robione byle jak…

Są jeszcze „pomniejsze” sprawy – dotyczące zarówno nowego jak i starego budownictwa:

1. Wymiana oświetlenia na klatkach schodowych. Wciskane są drogie oprawy oświetleniowe (jedna sztuka po ok. 200 zł) z niewymienną matrycą LED (w najlepszym wypadku 25 tysięcy godzin świecenia – i całość na śmietnik) oraz czujnikami ruchu. PIR-y pobierają od 0,5 do 6 Watów (najczęściej w przedziale 2-3W) – pomnożyć to przez wszystkie piętra w bloku i przez 24 godziny i wychodzi, że nadal najbardziej opłacalnym rozwiązaniem pozostają automaty schodowe…

2. Fajny przykład dał mi wczoraj Njusacz: „u nas na blisko wschodnim zaścianku spółdzielnia została z 10-15lat temu namówiona na instalację domofonów, z kodem, etc. Wciśnięto jej wymianę starych, nierzadko popsutych, na nówki sztuki z bajerami za free. Dopiero po pół roku okazało się, że ktoś tam nie przeczytał umowy i co półroku jest całkiem sowita opłata tytułem – utrzymania! – do tego okazało się, że ponieważ “za darmo” to znaczy bez przekazania własności i nikt nie może się brac za naprawy tylko “oni”…za kolejną sowitą opłatą.

3. Wciskanie wszelkich drogich gadżetów jak elektroniczne głowice termostatyczne (np. takie z programatorami USB i na pilota), kamery, odstraszacze psów i kotów (działają na czujnik ruchu i oświetlenia).

4. Kilkusettysięczne kredyty na odnowienie „podwórka” (w tym nowe place zabaw, urządzenia outdoor fitness itd.)

5. Kolektory słoneczne plus zasobniki na wodę, pompa wymuszająca obieg cieczy, regulator sterujący i inna drobnica… Póki co – rzeczy drogie. Zwrot inwestycji w naszym umiarkowanym klimacie – po 20-30 latach 😀 No i jeszcze dochodzi problem tego, że w czerwcu, lipcu i sierpniu (kiedy kolektor solarny najlepiej pracuje) ludzie jada sobie na wakacje i energia wyprodukowana przez naszą fotowoltanikę idzie sobie w … grunt…

Grunt to zatem własny rozum, zainteresowanie sprawami technicznymi i umiejętność racjonalnej oceny. Bo jeśli człowiek sobie pozwoli – to wcisną mu wszystko co tylko się da i okredytują pod sam dekiel.

Jasna sprawa, że remonty i modernizacje trzeba prowadzić. Niektórych, także tych kosztownych jak choćby wymianę pokrycia dachu i orynnowania, często także z wzmocnieniem więźby dachowej – nie da się za bardzo uniknąć (tutaj szczególnie bolą opłaty za utylizację eternitu – a u nas na ścianie wschodniej to by jeszcze ten eternit spokojnie ludziom na wieś sprzedał). Wszystko trzeba jednak robić z głową. W innym wypadku – a szczególnie gdy brak nam zainteresowania – fundusz remontowy puchnie sobie w najlepsze i opłaty za mieszkanie jadą ciągle na północ. Zatem – zalecał bym (szczególnie obecnie) nie spieszyć się z pracami, które mogą poczekać. Powolutku – zaoszczędzić pieniądze – poczekać, aż branża budowlana „zejdzie na ziemię” i ceny (materiałów oraz robocizny) spadną do jakiegoś normalnego poziomu.

Wniosek: Kredyt modernizacyjny (częściej kilka) podzielony na N rodzin – rzadko kiedy jest tzw „dobrym długiem”. A na pewno nim nie będzie jeśli tego solidnie nie dopilnujemy. Ponadto – nadal jest kredytem, mimo, że go za bardzo i bezpośrednio nie widać. A wielu ludzi dźwiga na własnych barkach dodatkowe kilkadziesiąt tysięcy złotych zadłużenia – nawet o tym nie wiedząc. Taki jest też cel – wspólnota/spółdzielnia mieszkaniowa ma być okredytowana – i jeśli kończy jej się jedno zadłużenie – natychmiast podejmowane są starania w celu kontynuacji pożądanego stanu rzeczy.

Zjazd koniunktury w branży budowlanej powoduje nasilenie działań związanych z tym co opisałem powyżej – zatem warto o sprawach wiedzieć. W moim rodzinnym mieście jest np. taka sytuacja, że Pan Mąż jest deweloperem, a jego Pani Żona – ma spółkę zarządzającą nieruchomościami (w stronę tych firm polecam zwracać szczególną uwagę). Jakoś dziwnie jestem pewien, że lokatorom ich osiedli zostaną niedługo zaoferowane „dodatkowe usługi”… Kto wie – może nawet pod „groźbą”, że „budynek niszczeje”… W końcu gdzieś tam się pewnie znajdzie szwagier z firmą remontowo budowlaną, zakładem usług elektrycznych, firmą od architektury krajobrazu czy czymś pochodnym…

Na zakończenie napiszę, iż nie jestem  stanie pojąć jak to się dzieje, że mieszkanie w bloku (zamiast np. domu na przedmieściach) jest traktowane jako „życiowa inwestycja”, „życiowy interes”. Jako „wielkie halo” – w wielu wypadkach wymagające postawienia na szali wielu lat własnej, ciężkiej pracy, zaryzykowania całym posiadanym majątkiem i wystawienia się na wszelkie ryzyka gospodarcze przez długie lata (najczęściej ćwierćwiecze)… Tym bowiem jest wzięcie kredytu hipotecznego na warunkach w PL o jakich już tyle razy pisano… Z zakupem za zaoszczędzone pieniądze – też wcale nie jest inaczej. Mieszkanie w bloku to żaden luksus.

To jest ordynarne „wspólne pastwisko” ze wszystkimi jego osobliwościami.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Diagnoza, czyli wpis medyczny

Warunkiem udanego leczenia pacjenta jest postawienie trafnej diagnozy. Bez tego próby leczenia pacjenta mają małe szanse powodzenia i mogą się skończyć jego zgonem. Podobnie jest z makroekonomią. Aby rozwiązywać problemy istniejące w obrębie danej gospodarki należy najpierw trafnie zdefiniować źródło problemu.

Częstym błędem poznawczym jest mylenie przyczyn z powodami. Kaszel to nie choroba tylko objaw infekcji. Nie można bez końca leczyć kaszlu objawowo, ponieważ wcześniej czy później choroba może przejść w zapalenie płuc i pacjent zejdzie . Wysokie bezrobocie w UE, świadczące raczej o depresji a nie o rzekomo kończącej się recesji, jest objawem, a nie przyczyną problemów. Walka z bezrobociem poprzez stymulowanie tego lub skupywanie tamtego jest zwyczajną głupotą, leczeniem gruźlicy syropem na kaszel.

Fakt, że z bezrobocie rośnie świadczy o tym, że nie zdiagnozowano przyczyny ani nie ustalono terapii. W obecnym momencie, po 4 latach od początku kryzysu, nadal nie ma consensusu co do jego powodów. Oczywiste jest, że kryzys bankowy 2008 nie jest powodem, lecz objawem wcześniejszych patologii, w tym bańki hipotecznej, której przyczyną była zbyt luźna polityka banków centralnych. Można tak iść coraz głębiej szukając przyczyn, jedno jest pewne – polityka makroekonomiczna była głęboko błędna.

Mamy do czynienia z kilkoma procesami, które na siebie zachodzą, przez co większość ludzi nie potrafi ich zrozumieć:

– Dopuszczono do ogromnej dysproporcji pomiędzy krajami-konsumentami dóbr a krajami-producentami dóbr. Pozwolono by kraje Zachodu zadłużały się na bajońskie sumy importując dobra wyprodukowane przez kraje Wschodu. Protekcjonizm został wyśmiany przez media i ‘naukowców’ opłacanych przez oligarchów, ponieważ stał się  przeszkodą w czerpaniu ogromnych zysków z przenoszenia środków produkcji do tanich krajów.

– Rosnącą mizerię klasy średniej zamaskowano powszechną dostępnością kredytów. Po co ludzie mają dużo zarabiać i finansować wydatki bieżącymi dochodami, jeżeli mogą je sfinansować kredytem, z którego odsetki zasilą kieszenie wspomnianych oligarchów. Niestety, kredyt nie może przekroczyć pewnego krytycznego poziomu, przy którym odsetki są możliwe do obsłużenia przez kredytobiorców. Teraz ten poziom długu wygląda na osiągnięty bądź nawet przekroczony, przez co nagle statystyczny obywatel zorientował się, że nie dość, że jest bez pracy, to jeszcze bez oszczędności i z kredytem do spłaty.

– Wraz ze stopniowym zużywaniem paliw kopalnych, w szczególności ropy, maleje ilość energii stanowiącej różnicę pomiędzy energią uzyskaną ze spalenia paliwa a energią konieczną do jej wydobycia. Oznacza to, że obywatele mają coraz mniej energii do wykorzystania per capita, co przejawia się w fenomenie ciągle rosnących cen paliw. Trudno w pierwszej chwili zrozumieć ten proces, ale przebiega on tak, że paliwa stają się coraz droższe, ponieważ trzeba włożyć coraz więcej energii w ich pozyskania, a szmacące się waluty papierowe jeszcze to zjawisko przyspieszają.

Niestety dla bansterów nawet w ich przypadku historia uczy, że ludzie niczego się z niej nie uczą. Po tych ludziach można by się spodziewać lepszej wiedzy historycznej i więcej ostrożności. Jest cała masa zdarzeń historycznych, w których grupka posiadaczy tak ustawiła system społeczno-ekonomiczny, że tylko ich wąska grupa czerpała korzyści z takiego czy innego status quo. W każdym przypadku kończyło się to zdarzeniami w nazwach których występowało słowo ‘rewolucja’. Tak samo będzie i tym razem, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.

Przy okazji tego wpisu warto odnieść się do sytuacji na rynku kruszców. Sytuacja zrobiła się ciekawsza. Dokładnie od 30 dni kursy metali znajdują się w trendzie bocznym. Wygląda na to, że konsolidacja jest oczekiwaną korektą, przystankiem przed dalszymi wzrostami. Biorąc pod uwagę coraz gorętszą sytuację na Bliskim Wschodzie i tradycyjnie dobry okres dla metali na jesieni, szanse na spadki cen są mniejsze niż się spodziewałem.

Share This Post