Categories
Ekonomia

Katastracja

Nie tak dawno zauważyłem, że mijamy dołek na nieruchomościach w US i jeżeli ktoś ma taką możliwość, to dobrze zainwestować w tej branży. Ostatnio SiP ściągnął parę wykresów potwierdzających tą tezę (klik1, klik2), proponuję zapoznać się tam z danymi.

Popatrzmy jak wygląda typowe ogłoszenie o sprzedaży, tzw. listing. Weźmy pierwszą lepszą nieruchomość na sprzedaż, domek pod adresem 4741 W Patterson Ave  Chicago, IL 60641 (wiem wiem, już się zaraz pojawią komentarze, że to amerykańska dykta a  polskie bunkry z półmetrowymi ścianami są o nieeeeeeeeeeeebo lepsze, tak jak wszystko w Ameryce to tandeta, łącznie z rakietą Saturn V).

Warto zwrócić uwagę na kilka faktów:

– Jedno ogłoszenie dla jednej nieruchomości – bez podkradania sobie danych jak w Polsce.

– Mnóstwo danych, których w Polsce się nie uświadczy. Wiadomo, że dzieci właściciela pójdą do szkoły należącej do 299 obwodu szkolnego, a konkretnie do Gray Elementary School, Irving Park Middle School i Schurz High School. Osoby zainteresowane nabyciem domu są w stanie w 10 sekund określić jak naucza ta szkoła – uzyskanie takich danych w PL jest niemożliwe (tak, wiem że Polska jest najwspanialsza i uczy najlepiej i że Polska ma najmądrzejsze dzieci – wiem o tym i nie trzeba o tym pisać w komentarzach).

– Można dowiedzieć się mnóstwa informacji o historycznych cenach, zarówno jak kształtowały się w sąsiedztwie jak i w całym mieście. Są również informacje kiedy i za ile dom był sprzedawany i na ile był wyceniany. Takich danych nie uświadczy się w ogłoszeniach publikowanych w PL, bo i po co. Nastawienie polskich pośredników jest takie: Kupować, szybko, prowizja do mojej kieszeni, pospiesz się, szybko, nie marudzić, na nieruchomościach się nigdy nie straci, no kupuj.

– Łatwo zobaczyć jak wyglądają wyceny sąsiednich domów i jak wygląda okolica – ma to kluczowe znaczenie dla wyceny nieruchomości. Jak mówią realtorzy, w tej branży najważniejsze są trzy rzeczy – location, location, location.

Najważniejsze jest jednak to, że podatek katastralny w US jest znacznie wyższy niż w PL. Każdy znany mi kupujący nieruchomość sprawdzą tą informację na samym początku, jeszcze przed szkołami. W ostatnim upublicznionym roku (2009) było to $3227 rocznie czyli $268 miesięcznie. Za rok 2011 podatek będzie na pewno wyższy. Warto zwrócić uwagę, że jest to sporo ponad 2% nieruchomości.

Osoby w podeszłym wieku mogą liczyć na duży upust w tym podatku. Jest to jednak bardzo podchwytliwe i ryzykowne. Prawo stanowe mówi, że obywatel nie może mieć stanowego finansowania pobytu w domu starców, jeżeli posiada lub w ciągu ostatnich 5 lat posiadał nieruchomość. Tak więc można mieć nieruchomość na staruszka i płacić niski podatek, ale potem trzeba pokrywać koszty opieki ze sprzedaży domu/własnej kieszeni, albo przepisać dom na dzieci i one będą płacić normalne stawki podatku.

Widać wyraźne analogie do systemu mafijnego. Administracja może dać ulgę w podatkach, które sama wdraża. Analogicznie mafia tworzy przestępczość i można stracić 100% firmy. Można także ubiegać się o taryfę ulgową, płacić mafii miesięczne składki za bezpieczeństwo co kosztuje tylko kilka procent wartości firmy.

W Polsce od lat trwają przymiarki do wprowadzenia takiego podatku. W obecnej, jakże ciężkiej sytuacji budżetowej, takie podatki są uzasadnione i konieczne! Na pewno będą one nieodczuwalne dla obywateli! Tak będą one reklamowane przez MF. A opozycja będzie prostować i twierdzić, że jak tylko wygra wybory, to zniesie ten nieludzki podatek, czego oczywiście w razie wygranej nigdy nie zrobi.

Jeżeli dojdzie do wprowadzenia takiego podatku w Polsce, będzie to potężny cios dla rynku nieruchomości. Być może dojdzie do absurdalnej sytuacji znanej z USA – najpierw obywatele będą musieli wykazać przed bankiem i Urzędem Skarbowym dochody uzasadniające zakup nieruchomości, by natychmiast po zakupie starać się wykazać brak dochodu, aby skorzystać z ulg w podatku katastralnym.

Podatek katastralny to czynnik zwiększający ilość mieszkańców statystycznej nieruchomości. Z jednej strony właściciel domku musi zapłacić nowy podatek, więc jest skory do podnajęcia połowy domu, z drugiej strony młode małżeństwo nie chce płacić tego haraczu i woli wynająć pół domu niż kupić mieszkanie. Strzał w stopę dla rządu starającego się stymulować budownictwo. Ale nie takie strzały są dokonywane w imię doraźnych zysków.

Nasuwa się bardzo interesujące pytanie – jaki jest potencjał do spadków cen w Polsce, jak bardzo mogą one spaść. Jeżeli spojrzymy na amerykański listing widzimy, że cena spadła o 40% w stosunku do szczytu. Pamiętać trzeba, że od amerykańskiego rynek polski wiele różni. W USA mamy kredyty hipoteczne na 30 lat o stałym, śmiesznie niskim oprocentowaniu. W Polsce mamy nadal sporo starych kredytów hipotecznych w walutach i prawie wszystkie kredyty są oprocentowane zmiennie. Właściwie wszyscy kredytobiorcy w Polsce grają w taką śmieszną grę hazardową – kładą na szali swój majątek mając nadzieję, że stopy procentowe nie wzrosną gwałtownie. Bo jeżeli wzrosną, to wzrośnie im oprocentowanie kredytów, rata miesięczna i być może nie będą w stanie zapłacić. A wtedy bank im zabierze nieruchomość i zajmie wszelkie dochody jakie znajdzie.

Reasumując, ceny w US spadły tylko o 40% ponieważ okoliczności uniemożliwiły dalszy spadek. Niemniej ceny obecnie są niższe, niż przed bańką, i to  nominalnie. Jeżeli weźmiemy poprawkę na inflację, to zainwestowanie w dom 10 lat temu było najgorszą decyzją życia. W Polsce, biorąc pod warunki gorsze warunki kredytowania i nowy podatek na horyzoncie, spadek może być większy. Tymczasem obserwacja wskazuje, że jak na razie w Polsce nie widać takiej dynamiki tego procesu jak za oceanem.

Jest jeszcze jedno istotne pytanie, które nieodparcie się nasuwa – jak długo flaczenie bani potrwa w Polsce? W Stanach proces ten zajął sześć lat – szczyt przypadł na maj 2006, dno optymistycznie przyjmuję na maj 2012. W Polsce szczyt cen przyszedł około roku później, w przybliżeniu w maju 2007. Zakładam, że flaczenie może przyspieszyć i nabrać dynamiki dopiero w przyszłości, przy wyschnięciu kredytowania hipotecznego, co będzie miało związek z bankructwem którego z krajów PIIGS.

Chciałbym już móc zakomunikować, że warto się pozbywać złota na rzecz nieruchomości lub akcji. Niestety, ten moment jeszcze nie nadszedł i nie widać go nawet na horyzoncie.

Share This Post

47 replies on “Katastracja”

Nie mogę się doczekać kiedy P.Słomski sprzeda całe złoto i zostanie pośrednikiem nieruchomości 😉

Ciekawe jak będzie wyglądała sytuacja wynajmująych swoje mieszkania. I tak zysk z wynajmu nie jest zbyt wysoki (Warszawka = wysokie opłaty, a wycena do podatku tez swoje zrobi). Generalnie dzisiaj z 50m2 z lat 50, w dobrej lokalizacji, to jakieś 1400zł brutto/m-c. Przy mniej jak 1kzł na miesiąc z wynajmu kwatery w centrum Warszawy to raczej interes nieopłacalny. Dochodzą koszty remontów, przestoje itd. Ciekawe jak wpłynie ten podatek na sytuację wynajmu.

Wszyscy straszą tym podatkiem, a nikt nie zna jego wysokości. Za to wszyscy chcący nim straszyć zakładają, że będzie on wysoki. Dla waszej informacji w Holandii podatek wynosi 0.00047 (czyli 0.047%) wartości nieruchomości rocznie, a więc mniej niż 1/10 punktu procentowego, co daje często kwoty rzędu 10e/m-c lub mniej. Nie wiadomo ile będzie wynosił w Polsce, może tyle co nic, a może tyle co w USA. Biorąc jednak pod uwagę fakt obecnie 0% stawki przypuszczam, że będzie to jakaś niska wartość. Prędzej zabrałbym się za opodatkowanie faktu samego posiadania samochodu, bo aż nie idzie chodnikiem przejść gdy ludzie kupują sobie po kilka złomów i ustawiają gdzie popadnie, bo przecież posiadanie wraku nic ich nie kosztuja poza kosztem polisy OC. Wzamian mogliby obniżyć podatki na paliwie.

Jak to wejdzie-przewiduje bum w branży sznurkowo/linowej.Wielu się powiesi-może i ja.A jak mają rodziny i tak dalej to już wogóle masakra.Młodzi zasuwają za pensje mniejsze niż 2000 zł netto-z czego oni mają założyć rodziny,kupić mieszkania?Jak to wejdzie to Polacy będą nędzarzami

Z tym podatkiem to byłby spory problem. Wiele osób, szczególnie na wsi nie robiło postępowań spadkowych. Po prostu mieszkają w domach po rodzicach, dziadkach itp. Jak ich obciążyć podatkiem? Poza tym wartość nieruchomości nie jest w żaden sposób z korelowana z zamożnością ich właścicieli.
Nie daleko mnie np. mieszka starszy człowiek, w klocku z lat 70-tych. Kiedyś wybudował to z pracy na saksach. Jego działka jest obecnie warta fortunę (4000m2 ul. Kajki w Warszawie, ok. 2-3mln zł). Jak taki człowiek ma zapłacić podatek ze swojej emerytury 3tys. zł? Ilu jest ludzi w podobnej sytuacji?
Kolejna sprawa to wielu kolesi królika poinwestowało kasę w nieruchomości, a swoim się nie dokopuje, bo mogą oddać.

@Jan Zbędny
“Generalnie dzisiaj z 50m2 z lat 50, w dobrej lokalizacji, to jakieś 1400zł”
Chyba od wujka. 😉 W dobrej lokalizacji to min. 2,5tys., ale trzeba się sporo naszukać, za 1400zł to można wynajać w Ożarowie, Mińsku czy w Wołominie.

Świetlane czasy dla nieruchomości już nigdy nie wrócą. Drogi kredyt związany z upadkiem fiat money, wysokie podatki w następnych dekadach, ujemny przyrost naturalny, spadek cen materiałów budowlanych związany z ogólnym spowolnieniem gospodarki, zmiana ludzkiego trybu życia z osiadłego na wędrowny (za pracą), kulturowe zmiany stylu mieszkania preferujące nowe budownictwo – wszystko to jest bardzo misiowate dla cen budynków.

@haael

Nie wiem czy przyrost jest ujemny, wczoraj jechałem rowerem przez Poznań i co 3 kobita pchała wózek a co 4 szła z widocznym brzuchem.
Może polacy wzięli sobie do serca (a ich żony pod serce) słowach w-ce premiera Pawlaka, że nie liczyłby na państwowe emerytury.

Ciągle opłaca się budować na większej działce blisko miasta w pobliżu dobrej drogi i linii kolejowej, w systemie samodzielno-gospodarczym. Tutaj nie przepłacimy.

Tak samo kupono mieszkania w dużym mieście (dla pary lub tym bardziej z dziećmi). Nawet jeśli cena spadnie o 10-15%, to już mieszkamy na swoim. Tylko ten kredyt, kiedy trzeba oddać +50% tego co wzięliśmy…

Slomski: “Nastawienie polskich pośredników jest takie: Kupować, szybko, prowizja do mojej kieszeni, pospiesz się, szybko, nie marudzić, na nieruchomościach się nigdy nie straci, no kupuj.”

Nie chce marudzic, ale czy nie podobnie zachowujesz sie ze zlotem?

@Jan Zbędny

50m za 1500 to na obrzeżach Poznania, w Warszawie zapomnij o tak śmiesznie niskich kwotach.
Cena m2 mieszkania wynosi x2, więc wynajem również x2.

@haael

Spadek cen materiałów budowlanych jest rzeczą pozytywną, zaś zmiana osiadłego trybu życia to tylko ze wsi do najbliżego większego miasta. Za granicę kto miał wyjechać, to już raczej wyjechał.

W Polsce bania na nieruchomościach osiagnęła szczyt w 24 lata po szczycie wyżu demograficznego. Niż demograficzny w Polsce trwał w latach 1995-2005, a jego minimum przypadło na rok 2001/2002. Aproksymując otrzymamy, iż minimum cenowe nieruchomości powinno przypaść na rok 2024. Szacować można iż rok 2019 jest pewną umowną datą, kiedy na nieruchomości można zacząć zwracać swój wzrok.-)

Tak czy siak czeka nas jeszcze co najmniej 6-10 lat zjazdu na nieruchomościach.

@mrKoval
Skąd masz pewność, że gość, który bierze kredyt hipoteczny odda “tylko” +50% tego co wziął ?

Skąd w ogóle w narodzie pewność, że zmienne oprocentowanie kredytów hipotecznych to będzie zawsze ~7,5% (lub mniej)…

@HansKlos
Dopiero co się u mnie zgodziłeś na “umowne zwrócenie wzroku w 2017” 😉
Spoko. Sam lubię okrągłe daty i jeśli jakiś “wczesny Balcerowicz” zakredytowanym na zmienne stopy po drodze się nie trafi to będę paczał od 2020.
Pozdro

Ponieważ znam blisko kilka osób zajmujących się “projektem katastralnym” oraz mam pewną osobę z rodziny w naszym urzędzie miejskim, chetnie podzielę się moimi informacjami.
A więc po pierwsze, aby wprowadzić podatek katastralny konieczna jest baza danych katastralnych, czyli kto jest właścicielem jakiej nieruchomości oraz jaka jest aktualna wycena danej nieruchomości. 99% polskich gmin nie posiada takich danych albo posiada dane bardzo nieaktualne (dzięki czemu Niemcy mogą z powrotem przejmować swoje nieruchomości, które zagarnęła im komuna, lub których się zrzekli po emigracji do Niemiec).
Wykonanie takich wycen w stosunkowo krótkim czasie jest niemożliwe z dwóch powodów. Gminy nie mają kasy, aby zapłacić rzeczoznawcom za wyceny oraz moce przerobowe samych wykonawców (do wyceny są milinony nieruchomości).
Ponadto sam podatek katastralny jest sprawą mocno polityczną i zanim zostanie wprowadzony to sto razy zostanie wysłany do zbadania przed Sąd Konstytucyjny, RPO oraz inne instytucje.
Proste przykłady: jaki ma być podatek katastralny od kościoła w centrum Warszawy ?
Co zrobic z babcią mieszkającą w centrum Wrocławia w mieszkaniu poniemieckim o wartości około 800 kPLN, jeśli ma ona dochód 1200 PLN emerytury miesięcznie ?
Wszystkie stacje typu TVN24, TV Trwam i inne tylko czekają, żeby pokazywać tę znękaną chorobami, zapłakaną staruszkę, której nie stać na zapłacenie katastra i której grozi komornik. A jaki będzie ryk tych rolników mających domy w atrakcyjnych okolicach na obrzeżach dużych miast, gdy się dowiedzą ile kosztuje ich rudera. No i oczywiście lokatorzy też nie będą ucieszeni, bo cały podatek jeden do jednego wstawię im do opłaty za czynsz.

@mrKoval
Spadek cen materiałów budowlanych to misiowata wiadomość dla wartości nieruchomości. Jeżeli będzie można tanio postawić nowy dom, to kto będzie drogo kupował stary?

@mrKoval
“Ciągle opłaca się budować na większej działce blisko miasta”

Może, tylko ludzie nie chcą już kupować domów sprzed 10lat, bo są przestarzałe. Nie są tak ocieplone, materiały nie takie nowoczesne, nie ma kolektorów, architektura nie tak energooszczędna, wykończenie już nie modne.
Jak będzie z obecnie budowanymi domami za 30 lat, uwzględniając coraz szybszy rozwój technologii?

@Seba

Nie wiadomo nigdy ile oddasz.
Miesięczna rata na przestrzeni lat, będzie pewnie skorelowana z wypłatą. Dzisiaj (załóżmy) płacę co miesiąc 50% pensji i mniej więcej tak by zostało. Ale tu nikt nie da sobie głowy uciąć 🙂

@haael

No tak, ja patrzę ze swojego punktu widzenia. Zatem spadek cen materiałów budowlanych byłby po mojej myśli.
Zapewne większość współczytelników bloga stoi po jasnej stronie mocy – chcą kupić lub wybudować się możliwie najtańszym kosztem. I każdy drży przed podatkiem katastralnym.

Jeszcze co do cen materiałów – nie mają większego znaczenia, kiedy osobnik za nic w świecie nie wyprowadzi się pod miasto. Kupi mieszkanie w bloku po cenie dewelopera. Czy po 3 czy po 5 tyś. za m2 – cena nie gra roli, bo i tak bierze na 30 lat a mieszkać gdzieś trzeba.

@artur xxxxxx

Albo budujemy się i mieszkamy do końca życia albo sprzedajemy na pniu stan surowy zarabiając.
Ktoś budując się 10 lat temu na obrzeżach Poznania dzisiaj jest praktycznie w centrum. Dom ocieplisz styropianem, kolektor wrzucisz na dach a dalej masz 15 minut autobusem do centrum miasta – lokalizacja ma znaczenie w ciągle rozrastającej się aglomeracji i coraz większych korkach.
Na dalekiej wsi zdecydowanie będzie tak, jak mówisz.

Przemku, w Polsce szczyt cen nieruchomości przypadł w lutym 2008. Poszukaj tego indeksu cen nieruchomości liczonego przez Open Finance. Z moich obserwacji wynikało podobnie, więc myślę że to rzetelne wyliczenia.

Jak dla mnie podatek katastralny to zwykłe złodziejstwo. Płacę podatek za ziemię, która teoretycznie jest moja. Płacę podatek od dochodów, kupionego jedzenia, wszystkiego! Jedyna ostoja – dom też już czuje łapczywe łapska naszego liberalnego rządu na swoim niedawno zmienionym dachu. A zły i niedobry azbest leży pod płotem bo w mojej gminie czeka się rok na dopłatę do utylizacji.

Jakiś czas temu czytałem w prasie, że wraz z wprowadzeniem podatku katastralnego wprowadzona zostanie od niego ulga, polegająca na 100% odpisie/zwolnieniu jeśli właściciel mieszka na/w danej nieruchomości. Innymi słowy podatek ominie osoby najbiedniejsze, tudzież duże rodziny dażące się zaufaniem.

Swoją drogą, to mam wrażenie że mądre głowy z tego forum (włącznie z Auterm) piszące na lewo i prawo o ‘zakredytowanych pod korek fanach szwajcarskiej waluty’, mylą naturalną potrzebę człowieka do posiadania lokum z inwestowaniem. Znam pare osób – ynwestorów – którzy od paru, a teraz już parunastu, wynajmują mieszkania/domy. Bez dzieci, faktycznie przeprowadzka nie jest straszna – można czekać na pękanie bani i te sprawy. Ale jak pojawiają się dzieci… idą do szkoły… i np co 2 lata muszą się przeprowadzać (co też z deka kosztuje) to tak na prawdę takie osoby w pewnym momencie stwierdzają że te wszystkie analizy rynku nieruchomości można sobie o kant d.. rozbić.

@artur
Jak nie będzie kolektorów to może i dobrze. Opłacalne to nie jest. Jeszcze nie wszystkie są z hartowanego szkła… grad może zniszczyć. Wyjdzie człowiek na dłuższy czas latem to mogą spłynąć razem z dachem. Nie przesadzajmy tak z tym postępem w budownictwie :).

Mieszkam w budynku, który ma 10 lat i nie wiem, czy bym zamienił na jakiś wychodzący aktualnie z biura projektowego.

wszystko fajnie ale jak efektywnie i bezpiecznie zainwestować w nieruchomości bez kupowania konkretnego budynku. Np. w akcje jakiejś firmy zarabiającej z wynajmu i reinwestującej zyski w kupno kolejnych nieruchomości, itd. … ? 🙂

Powiedzmy sobie szczerze, żyjemy w państwie mafijnym, w którym kumulacja kapitału (w tym przede wszystkim nieruchomości) występuje u kasty rządzącej, ale również wyższych urzędników, byłych i obecnych pracowników służb specjalnych.
Podatek katastralny wiąże się z koniecznością ujawnienia wyceny poszczególny nieruchomości, a co za tym idzie być może koniecznością wyjaśnienia w urzędzie skarbowym skąd to żona Zenka posiada taką wille.

Takie podatki mogą przechodzić w cywilizowanych krajach, w mafijno-azjatyckich nie ma szans.

—-
No chyba, że źródło ustanawiania prawa leży poza Polską i celem jest wyniszczenie Polaków, tu już wchodzimy w spiski, ale czy nie na spiskach od zawsze odpiera się historia.

Na dzień dzisiejszy jako posiadacz domu mogę stwierdzić, że wprowadzenie podatku w okolicach 2% trwale zablokuje mi możliwość posiadania drugiego dziecka.
Posiadanie 3 dziecka zablokowały mi przepisy wiążące kredyt z właścicielem nieruchomości a nie jak by wskazywała logika z nieruchomością (związek przyczynowo skutkowy jest chyba jasny, zasady-> co najmniej 2 krotny wzrost cen nieruchomości).

I jak tu nie wierzyć w spiski 🙂

mysle ze blednie porownujesz ze skoro w usa spadlo tak mocno to u nas tez o tyle spadnie

zapominasz o paru sprawach, w usa rynek nieruchomosci jest bardzo plynny
bo kredytobiorca odpowiada tylko hipoteka
i jesli cos sie mu dzieje zlego zostawia taki garb

u nas nieruchomosci na kredyty we frankach sa jakby wylaczone z rynku, nie ma ich
bo nikt nie moze tego sprzedac chcby nie wiem jak ciezko bylo

mam przypadek w rodzinie, ze ludzie wynajeli dom i dostali duzo mniej niz rata kredytu we frankach, przeprowadzili sie do malego mieskznai i ciagna jakos, doplacaja do domu ktory juz praktycznie utracili
bo nie maja wyjsca bo cala rodzina zostala by dozywotnim bankrutem bez szans na jakiekolwiek legalne zatrudnienie
i bez szans na sadowe bankructwo ktore istnieje w usa
(nasza ustawa o bankructwie to fikcja)

i to dlatego nie ma tych oczekiwanych od dawna spadkow
i ich nie bedzie o ile znacznie, powtarzam znacznie nie pogorszy sie sytuacja gospodarcza

To, że ceny spadną nieruchomości – pewnie tak będzie, pytanie o ile i w jakim czasie, też zależy gdzie. Mnie tknęło coś innego: zero-jedynkowe stawianie tematu nieruchomości. Ładnie ujął to kolega Corvax – należy odróżnić cele mieszkaniowe od inwestycyjnych. Nie można się napalać na stwierdzenie: “teraz jest bania, nie kupuję poczekam 10 lat”..czas to też towar pamiętajmy 🙂 czy nie lepiej mieć teraz dom, ogródek i żyć sobie elegancko w swoim ‘prime’ zyciowym czy też czekać X lat i być może się nie doczekać albo za 15 lat powiedzieć “a nie mówiłem” tułając się od wynajmu do wynajmu? Oczywiście dużo zależy od tego, gdzie się mieszka, jakie są ceny obecnie oraz sytuacji rodzinno-zawodowej. Nie warto oczywiście kredytować się pod korek, ale jak kogoś stać to czemu nie mieszkać sobie jak król niż czekać i czekać…

@knecht_ruprecht
Nie zgadzam sie z Twoimi opiniami. Wyceny istnieja i sa uaktualniane jak nie wierzysz sproboj sprzedac mieszkanie komus za pol ceny a zobaczysz ze sie skarbowka doczepi. Ostatnio widzialem pismo z uaktualnieniem oplaty wieczystej za dzialke na ktorej stoi blok mojej babci – wycena byla zrobiona co do zlotowki i byla realna!!! A kosciol z Twojego przykladu jest zwolniony z tego podatku wiec nic nie zaplaci. Podsumowujac: wszystko jest gotowe, wyceny porobione a urzedasy przebieraja nogami zeby nam dowalic ten podatek.

Niedawno u kolegi Contacoacha czytałem o jego znajomym Szkocie (niestety nie pamiętam w którym fiflaku), który jeśli powinie mu się noga, to odda klucze do mieszkania na kredyt i ma czyste konto. Bank zajmuje nieruchomość na którą dał kredyt, a osobnik poszkodowany przez los może znaleźć nowe źródło legalnego dochodu i wziąć następny kredyt.
A w przypadku naszej Polszy? Po co ułatwiać życie kredytobiorcom? Zaraz zaczną się domagać wzrostu cen nieruchomości,żeby bank licytujący już nie ich mieszkanie dostał chociaż zwrot, ba, rynkową cenę sprzedawanej nieruchomości.

No ale cóż, szwagier prezesa banku musi zarobić na komorniczej licytacji i kupić za bezcen.

Podatek Katastralny jest ok. Piszę to jako WN oraz jako pośrednik.
W założeniu ten podatek jest uczciwszy, niż ten który jest obecnie. Pozostaje kwestia jego % wysokości.

Bardzo ciekawy był podatek od nieruchomości za czasów Napoleona.
x% od wartości nieruchomości, przy czym wartość nieruchomości ustalał właściciel. Haczyk? Gdy właściciel sprzedawał nieruchomość, bezwzględne prawo pierwokupu miał Napoleon, tzn. państwo – za cenę=wartości podanej do podatku od nieruchomości.

A propo katastratu… Nie ma to jak karmić patalogię. Babcie w centrum miasta, zajmujące najciekawsze lokalizacje. Zadnych czynników motywujących do zmiany struktury właścicielskiej nieruchomości. Poza tym jeszcze większe karmienie bańki, na nieruchomościach, bo np Białystok prawie w 50% jest na podatku rolnym i leśnym…
Wprowadzie tego podatku w Polsce trzeba rozłożyć na kilka lat, zrobić to rozsądnie i spokojnie. Moim zdaniem w znacznym stopniu ograniczyłby przyszłe bańki i spekulacje nieruchomościami. Tylko wszystko powoli…

@Piotr K.
To akurat był pierwszy fiflak – opublikowany gościnnie właśnie na tym blogu.

Gość który podpisał się jako “Podatek katastrany” (koment nr 23) celnie napisał, że mammy w PL przepisy “wiążące kredyt z właścicielem nieruchomości a nie jak by wskazywała logika z nieruchomością”.

I to jest fakt. Bo przykładowy Joe Sixpack odsyła bankowi klucze – i zaczyna od nowa. Co prawda bankierzy zaczną zaraz krzyczeć do rządu o bailout – ale jednak Joe Sixpack pozbiera się szybko do kupy – a to ważne dla gospodarki. On zaraz zacznie pracować i napędzać wzrost…

Natomiast w PL będziemy mieć przypadki “dożywotniego wykluczenia z życia gospodarczego” (txt by Doxa). Bo Amerykaninowi bank zabiera tylko dom, na którym jest hipoteka. A w PL odpowiada się całym majątkiem.
Bank zlicytuje działkę, samochód, własny warsztat, – wszystko byle tylko zaspokoić własny “apetyt”.

Kredytobiorcy w PL podpisując cyrograf zmiennego oprocentowania wzięli na siebie wszelkie możliwe ryzyka perturbacji gospodarczych. Bankierzy są kryci z każdej strony i mają możliwości wcisnąć człowieka jak cytrynę.

@Mario
Wierz mi, że gminy nie mają wycen nieruchomości, które mogą zostać użyte do ustalenia podatku katastralnego.
To o czym Ty piszesz to średnie ceny sprzedaży z danego obszaru miejscowości. Natomiast do podatku katastralnego jest potrzebny oficjalny operat szacunkowy sporządzany przez rzeczoznawcę. Usługa taka zależy od wartości nieruchomości i kosztuje kilka tysięcy złotych.
Podam Ci przykłady. W zrujnowanej starej części miasta powstaje nowoczesna plomba o szerokości jednego adresu.
Mieszkania w tej plombie będą kilka razy droższe niż w otaczających ją budynkach. Więc US mógłby chcieć dowalić wysoki podatek mieszkańcom starego budownictwa wokół tej plomby, skoro w tej okolicy są i drogie mieszkania.
Inny przykład. Masz ładny nowy dom, ale okazuje się, że działka na której stoi jest skażona, albo zagrożona szkodami górniczymi, a więc wartość całej nieruchomości jest znacznie niższa niż by się mogło wydawać.
Bez indywidualnej wyceny nieruchomości nikt nie będzie płacił podatku katastralnego.

Kataster “niegotowy”? Hehe.

http://www.geoportal.gov.pl
wybrać mapę i włączyć zakładkę “kataster”.
Piękne mapy lotnicze, wszystko podzielone i ponumerowane.
Oni czekaja gotowi w blokach, żeby to wprowadzić.

Dziękuję, do widzenia 🙂

I co z tego, że podzielone i ponumerowane? Tak jest od zawsze. Problem dotyczy wycen.
Osobiscie uważam, że sobie z tym poradzą. Będzie tak – najpierw wprowadzą podatek K w jakiejś niskiej kwocie, tak, że będzie niewyczuwalny. Ogłoszą to w TV i wszyscy będą happy. Potem będą go dyskretnie podnosić, nie afiszując się z tym of kors. Do poziomu bankructwa wielu gospodarstw domowych i wywłaszczenia. Kazdy dostanie papier z gminy i będzie płakał. A w TV powiedzą o sukcesach reprezentacji w hokeju na trawie albo o piesku który złamał nogę.

USA to ogólnie kraj świetlanej przyszłości.

Mają fenomenalną piramidę wieku społeczeństwa, najlepszą z wszystkich krajów rozwiniętych:
http://preview.tinyurl.com/bmkfeue

Porównać to z EU: http://tinyurl.com/bsklmtr
czy z Niemcami: http://www.pdwb.de/nd12-2.htm
czy, o zgrozo, z tragicznym obrazem dla Polski:
http://republika.pl/blog_zu_4546847/6790841/tr/piramida_2010gus.jpg
…z których to każde czeka implozja demograficzna i marginalizacja.

Innowacja jest ciągle z nimi. Niedawne uruchomienie potężnych złóż gazu łupkowego i przymiarki do wydobycia ropy z łupków roponośnych dzięki technologii frackingu zmienia równowagę na rynkach surowców energetycznych.

Ogłaszam odwołanie bankructwa USA na czas nieokreślony.

@ knecht_ruprecht :”Bez indywidualnej wyceny nieruchomości nikt nie będzie płacił podatku katastralnego”. A dlaczego kolega tak uważa? Zrobi się tabelę: ci z centrum wiecej, na obrzeżach mniej i płacimy. Że niesprawiedliwe? Też mi argument! Policja dostała podwyżki, skarbówka jest ćwiczona w strzelaniu. Tyle na ten temat.

nie badzcie smieszni ze nie ma doklandych operatow
to nei jest zadna rpzeszkoda

bo co za problem wprowdzic na poczatek niskie srednie i nakazac robienie nowokupowanym nieruchomosciom posiadanie takiej wyceny i zgloszenie jej do urzedu?

tak jak swiadectwa energetyczne, jest nakaz i to w interesie sprzedajacego i za jego kase

poa tym co to za bzdury niektorzy tu pisza ze pate tysiecy kosztuje wycena, operat??
ja placilem 500zl za dom jak bralem kredyt i musialem dostarczyc to bankowi

ubezpieczenie od aut tez placicie nie od wartosci i nie slyszalem zeby ktos protestowal

ten co ma 30 letnie bmw 5 litrowe warte 5 tysiecy placi tyle samo co ten ktory ma najnowsze bmw 750
i co, sprawiedliwie? nie, a ktos protestuje? nie

wiec dlaczego ktos mialby protestowac w przypadku katastratu?

jak ktos ma auto 30 letnie 4l czy 5l warte 5 tysicy i go nie stac na oplate za ubezpieczenie to je sprzedaje

jak babcia ma mieszkanie 100m w centrum, to niech je sprzeda
odda polowe kasy wnukom lub na radio maryja lub niech placi opiekunce
a niech zamieni / kupi mniejsze mieszkanie pod miastem

faktem jest ze taki podatek przyspieszy spadek cen nieruchomosci

wielu sie wylozy, bo brali kredyt na styk
a nie wiedzieli ze bedzie kryzys, ze im rata tak skoczy, ze zarobki nie beda rosly, a zywnosc i oplaty tak i nie wiedzieli ze wprowadza kataster

oj wylozy sie wielu, wielu

Uwolnią zawód rzeczoznawcy i zaraz przybędzie 100 tysięcy osób mogących wyceniać nieruchomości.

@knecht_ruprecht
Ja widzialem pismo z wycena dzialki “CO DO ZLOTOWKI”! Byla to kwota 465 067zl za dzialke na ktorej stoi blok, potem kwota zostala podzielona proporcjonalnie do powierzchni mieszkan a na koncu 1% od obliczonej sumy nalezalo wplacic do urzedu. Co jakbys zauwazyl JUZ JEST KATASTREM bo placisz 1% BIEZACEJ WARTOSCI DZIALKI. A Ty mowisz ze nic nie jest przygotowane…

a nie bierzecie pod uwagę, ze jak ktoś to wprowadzi to zaraz inny dojdzie do władzy po hasłem zniesienia i to zrobi? czy serio myślicie, że jak zostanie wprowadzony to bez pomyślunku i w takiej wysokości, że każdy się przewróci? same czarne scenariusze. jeśli już wprowadzą moim zdaniem, a nie nastąpi to szybko to jakieś śmieszne pieniądze będą np. 0,10% wartości, czyli mam dom o wartości 500k PLN to wyjdzie 500 PLN rocznie. Nie wyobrażam sobie, żeby wartość ta była większa. na logikę średnia krajowa netto to 2.800 PLN; zakładając, że średnio mieszkanie będzie warte 200.000 PLN to kataster w wysokości 1% daje 2.000 PLN podatku rocznie wzrost z marszu kosztów życia o 6%..no fakin way, żeby to przeszło. pomijając, że mediana zarobków dużo niższa.

A’propos tych super amerykańskich kredytów: niby w polsce gorzej, oprocentowanie zmienne frank drożeje ale co z tego jak kredyty z lat 07, 08 są oprocentowane na LIBOR + ok 0.5% marży czyli ok 0.7- 0.9 % w stosunku rocznym, i rata jest niższ niż PLN. Problem jest jeżeli ktoś chce sprzedać nieruchomość bo pomimo spłaceni kwoty w CHF to w PLN bywa wievej niż cena mieszkania. A kryzys – sprawa cykliczna, za kilka lat pewnie złoty sie wzmocni, ( w międzyczasie pewnie nie raz osłabi może mocno jak jakiś Pigs padnie) banki znowu beda dawały kredyty i ci co mają we franku (a przy tym oprocentowaniu spłacają w racie prawie sam kapitał) moga na tym wcale źle nie wyjśc.
I dodam że niemam kredytu CHF i sie nie pocieszam 🙂
Jestem pośrednikiem

rafal haha, gdzie ty zyjesz, kurs zlotowki sie wzmocni??

wiesz, moze sie wzmocnic, z 4.5 do euro do 4.3 do euro, chwilowo, spekulacyjnie

docelowo przeciez polska gospodarka sie zawali!!!
nie dociera to do ciebie?? kto ma napedzac ten wzrost? jak dzieci coraz minej, ludzie wyjezdzaja? widzisz jakis naplyw emigrantow? widzisz jak firmy do nas wala??

ja tego nie widze, ale gratuluje tych rozowych okularow skoro ty to widzisz

dodatkowo europa nas pociagnie na dno, jak oni maja problemy to na naszym garbie beda sie chcieli utrzymac na powierzchni jak najdluzej
a niemcy zrobia to jako pierwsze

europa sie zawali!
bedzie wojna w perspektywie 2-8 lat

a ty naiwniak myslisz ze zlotowka sie kiedys wzmocni

haha ale lemingi, ale dobrze wam tak, bo rozczarowanie bedzie bolesne, oj bedzie was bolalo, ale i tak nie wyciagniecie wnioskow

was mozna tak latwo oklamac jak dzieci
podobnie jak wam wmowili ze nasi moga wyjsc z grupy i cos osiagnac na euro
jaka to byla euforia w polsce, choragiewki, puste ulice, radosc, do momentu przegranej z czechami
nagle wielki sutek zdenerwowanie ze daliscie sie tak oklamac ze mamy szanse

te super perspektywy nszej gospodarki i umacniajaca sie zlotowka to jest dokladnie taka sama propaganda jak propaganda dobrych (przyzwoitych) wynikow na euro

Ja popieram (generalnie) pomysł z katastrem – bo podatki powinno się płacić od majątku a nie od pracy
Lepiej dla społeczeństwa aby ktoś pracowity i zdolny płacił stosunkowo znacznie mniej niż jakiś – zwykle – leniwy potomek przedwojennego kamienicznika ( lub cwaniak zwykle powiązany z taką czy inną mafią przejmujący nieruchomości, fabryki itp sztuczkami prawnymi)
Problem w tym że raczej nie widzę aby wprowadzenie katastru było powązane z obniżką podatków.
U nas zwłaszcza skandalicznie niska jest kwota wolna od podatku. Coś koło 1000$. Zbieranie podatków od rocznych dochodów poniżej jakiś 10-20 tyś jest marnowaniem zasobów rozsądnego państwa.

nie wiem, czy autor bloga czyta posty, ale co tam, napisze co mi w jego rozumowaniu nie gra. w punktach wygląda to tak:

1. kolega doxa zapomina, że ludzie w PL (w swej masie) nie kupują mieszkań, aby na nich “spekulować”, ale żeby zabezpieczyć podstawowe potrzeby swoich rodzin. boom mieszkaniowy w PL jest o tyle zdrowy, że w przeciwieństwie do USA ludziska (w swej masie) nie kupują 2 i 3 domu, ale pierwsze (i jedyne) mieszkanie. i robią to kierując się rozsądkiem.

najlepiej wyjaśnić na na przykładzie.

kumpel w 2008 kupił mieszkanie. prawie szczyt górki. kupił, bo ani on, ani jego żona nie mieli niczego po rodzicach/dziadkach (tzn. dostaną, ale po ich śmierci), a rodzina mieszkać gdzieś musi. jaką miał alternatywę: 1.700 PLN za małe 35 metrowe mieszkanie na ursynowie, blisko metra. trochę mało jak na rodzinę 3 osoby + pies.

kupił mieszkanie 55 metrów na woli, rata kredytu na dziś to prawie 2.200 PLN (kredyt we frankach). czyli dziś płaci 5 stów więcej, ale czy zrobił nieracjonalnie? nie mi to oceniać, ale wg. mnie zrobił dobrze.

2. kataster jest w waruknach polskich nie fajną sprawą – zgadza się. nie uwzględnia faktu, że dla wielu ludzi będzie to dramat. ale nie dla myślących/ dzianych. i nie dla ludzi, którzy z wynajmu żyją.

znów przykład:

moja rodzina (pokolenie wyżej) żyje z wynajmu. jesteśmy z pochodzenia małorolni, ale małorolni spod wawy. rodzice zamiast sprzedać ziemię po upadku komuny i kupić po mercu (jak ich sąsiedzi) zburzyli szklarnie i postawili hale i budynki na wynajem. formalnie jest to warte dużo. ale podatki od nieruchomosci (kataster) nie ruszyły i nie ruszą tego nigdy. why?

bo podatki płacą najemcy, któzy od rodziców wynajmują. oczywiście – formalnie podatnikiem jest rodzina, ale kwota podatku ujęta jest w czynszu. dla wynajmujacego jest obojętna (o ile jest najemca, ale przy dużej liczbie lokali to też nie ma to wielkiego znaczenia).

dodatkowo istotne jest to, że stawka podatku od nieruchomości przy wynajmie jest wielokrotnie wyższa niż przy nieruchomościach “zwykłych”. dokładnie to: 0,62 PLN (GROSZE) za metr kw. pow. mieszkalnej kontra 19,81 PLN za metr kw. pow. użytkowej przy lokalach zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej. przeszło 30 RAZY WIĘCEJ.

państwo PL musi sobie teraz przekalkulować, czy zmiana reguł (płatność podatku od wartości w miejsce ryczałtu prawie 20 PLN za m. kw.) się mu opłaca w przypadku nieruchomości komercyjnych. moim zdaniem nie, ale jak by nie było, to rodzine to guzik obchodzi, bo podatek od nieruchomości jest ujęty w czynszu i płaci go firma, która wynajmuje.

po tego rodzina korzysta z 8,5% ryczałtu od dochodów z najmu. to połowe mniej niż jakby poszli w liniowy. mogą to robić, bo ich działalność mieści się w kategorii tzw. “zarządu majątkiem osobistym” i korzysta z w/w preferencji.

ale nawet większy podatek dochodowy niewiele zmieni w opłacalności tego biznesu. najwyżej rodzina będzie płacić więcej. moze tyle co pracownicy;) albo tyle co firmy;)?

jedyne co może zniszczyć biznes to jakiś durny pomysł typu komuna i zabór ziemi pod groźbą kuli w łeb. ale na tą ewentualność rodzice wykształcili dzieci( w tym mnie), nauczyli języka angielskiego i francuskiego i zakopali złote ruble w ogrodzie;)

takich rodzin jak moja jest więcej. bo w każdym biznesie/ działalności jest tak, że jak ktoś ma łeb na karku, to kasę zrobi na tym, co dla innego jest śmieciem.

pozdr
pikaczu

co za bzdury.
@ 19 obywatel zniesmaczony
Ziemia teoretycznie jest Twoja, ale to złudzenie. Szybko sie o tym przekonasz, jak przestaniesz płacić podatki od nieruchomości. Real Estate pochodzi od hiszpańskiego King Estate (o ile dobrze pamiętam tłumaczenia) = posiadłość króla. Nie płacisz podatku? Egzekucja -> kto inny staje się właścicielem, ktoś, kto płaci podatki.

Jakiego liberalnego rządu się pytam…?

@24 MaxMartini
nie porównuje błędnie. Spójrz na zimno. Inflacja realna, nie ta podana przez GUS, wynosi ok 15-30%. Realną inflację odzwierciedla wzrost cen np. złomu metali szlachetnych (zachowujących wartość), złomu w postaci gruntu rolnego, czy zwykłego złomu Fe.
Jeśli dodasz do tego spadki nominalne (!) otrzymujesz faktyczne ceny nieruchomości, które coraz bardziej odbiegają od cen ofertowych umieszczonych w internecie=śmiecie. Od cen ofertowych można śmiało odjąć 15% w przypadku mieszkań (z grubsza, część jest realnie wyceniona).

@26 Mario.
Skarbówka się doczepi, ale do kogo? Bardzo chetnie kupię mieszkanie za 1/10 wartości, i bardzo chętnie zapłacę 2% PCC który wyliczy US. I tak wyjdę na tym zajebiście. Sprzedającemu nic nie dopłacam, US mi tego nie może nakazać.

@30 Seba w powołaniu na @23
Zobowiązanie zaciąga osoba fizyczna/spółka, a zabezpiecza na nieruchomości. Nieruchomość może zmienić właściciela przed egzekucją, ale to nie jest warunek do zwolnienia z egzekucji. Warunkiem zwolnienia z egzekucji jest spłata całego zadłużenia w określonym terminie (odsyłam do KPC). NIE MYLCIE TYCH DWÓCH KWESTII. Dokształćcie się proszę.
Bank nie zlicytuje, tylko komornik. Na wniosek wierzyciela, a nie z własnego widzimisię.

reszty nie czytalem…

ojojoj w ferworze walki zapomniałem, że bankier to jest przecież wzór cnót i uczciwości wobec czego chciałby tylko doić. Gdzież tam jemu w głowie licytować.
no tak – faktem jest… on do komornika zgłasza z ciężkim sercem.

(sorki za błąd z tym licytującym bankierem – ale w komencie chodziło o coś innego – o porównanie sytuacji zadłużonego Amerykanina i Polaka w czasie deep yoghurt)

@wn
ja Ciebie bardzo proszę – ty się nie spinaj 😉
Najeść się trzeba dobrze i wyluzować 🙂
Bo jak będziesz pisał “dokształćcie się” – to zaraz znajdzie się złośliwiec, który zauważy, że:
– w komencie 28 z tym Napoleonem – zacytowałeś Korwina,
– w komencie powyżej – koncepcja Real (hiszp.) = Royal (eng.) to jest przepisane z książki Kiyosakiego…
(to mamy się dokształcać z felietonów i literatury popularnej ?)
– oszacowanie “realnej inflacji” (rozumianej jako wzrost ogólnego poziomu cen) na 15-30% – to jest też, że tak powiem “odważne”…

Z pewnością wiemy jedynie, że pieniądz papierowy traci na wartości, ale za cholerę nie idzie rzetelnie podać procentowego wskaźnika – o ile. Znamy tylko pewne ogólne prawidłowości.
Wiemy, że dla różnych grup społecznych – to będą zupełnie odmienne wskaźniki – biedni i klasa średnia odczuwają inflację bardziej, bogaci mniej.
Wiemy, że szacując wpływ inflacji na własną sytuację życiową – najlepiej prowadzić szczegółowo domowy budżet oraz historie cen dla kupowanych produktów – i liczyć – o ile skubnęli nam oszczędności.

Dla uogólniania można się “pobawić” jak John Williams na shadowstats i używać starszej metodologii (u nas GUS ostatnio to chyba dołożył do koszyka “hoteli i usług turystycznych”)
Są też ludzie, którzy mierzą co popadnie (nie tylko inflację) wg cen złota, mąki czy innych rzeczy – ale to nie jest dobry pomysł.

akurat nie Korwina 😉

Dlaczego mierzenie za pomocą ceny złota, mąki, cukru, browara nie jest IYO dobrym pomysłem?

Sorki. Zerknąłem na twój website – i dopiero mi przyszło do głowy, że mogłeś się tego dowiedzieć na podyplomówce z nieruchomości.

Odnośnie liczenia – nie jest dobrym pomysłem – bo za stosowanie tej metody większość ekonomistów będzie po Tobie jechać jak po łysej kobyle. Szkoda nerwów 🙂
I jest to niedokładne oraz – prawdę mówiąc niepotrzebne. Najlepiej zajmować się sobą i swoją sytuacją – a skalę makro sobie darować (na co ona komu?).

Dlatego dla własnej wiedzy:
Najlepiej sprawdzi się skrupulatne prowadzenie domowego budżetu. Zapisujesz wszystko (no dobra – większość) rzeczy, które kupujesz w danym roku (np 2012). Potem w kolejnym roku – te zakupy prawdopodobnie w większości się powtórzą.
Robisz zatem obliczenie – ile w 2013 (po podwyżce cen) będziesz musiał wydać na te produkty.
U Bogatych wyjdzie kilka procent więcej, u klasy średniej kilkanaście, u biednych (którzy kupują tylko artykuły pierwszej potrzeby) – jeszcze więcej. Potem porównujesz to do wyników finansowych osiągniętych z pomocą oszczędności (lokaty, inwestycje itd.). I wtedy wiesz – ile jesteś do tyłu (bogaci są zazwyczaj do przodu).
Liczenie inflacji ma sens tylko dla siebie i własnej rodziny. Ze skalą makro – nie ma większego sensu. Świata się nie zbawi 😉

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *