Categories
Ekonomia

Nowomowa

Prowadzenie firmy jest rzeczą prostą i gruncie rzeczy sprowadza się do sprytnego zarządzania posiadanymi zasobami. Jeżeli zasoby (kapitał, know-how, kadra) są kiepskie – mamy problem. Jeżeli  stoimy na czele wielomilionowej korporacji to trudniej ją zbankrutować niż budkę z hot dogami – mamy głębsze kieszenie na dokładanie do interesu i szansę na bailout na koszt podatników.

Dlatego właśnie krawaciarze wywaleni z korpo tak słabo sobie radzą w real world. Zwykle nie maja zasobów (wiedzy, kapitału) i co gorsza nie potrafią nim samodzielnie zarządzać. W korpo obowiązki (i odpowiedzialność) są rozłożone. Samodzielne prowadzenie kwiaciarni jest trudniejsze niż stanie na czele całego departamentu z tysiącem pracowników. Przedsiębiorczości, podobnie jak inteligencji, nie da się wyuczyć ani udawać.

Obserwując kadrę średniego i wyższego szczebla przypominam sobie swoją własną edukację. Wtedy, jak i dziś, nieodmiennie bawiły mnie przejawy biznesowej nowomowy. O ile w branżach technicznych neologizmy są nieodzowne, związane z postępem technicznym, to w biznesie jest to zwykły bezużyteczny bełkot.

Weźmy taką filozofię. Wiki tak definiuje to pojęcie: ‘(gr. φιλοσοφία – umiłowanie mądrości) – rozważania na temat podstawowych problemów takich jak np. istnienie, umysł, poznanie, wartości, język.’ Filozofia to 2500 lat historii ludzkiej dociekliwości. Tymczasem geniusze od zarządzania wykreowali pojęcie ‘filozofii firmy’, która ma się tak samo do filozofii jak sprawiedliwość społeczna do sprawiedliwości. Pojęcie ‘filozofii firmy’ jest zupełnie nieostre i może oznaczać wszystko i nic. Tutaj można zapoznać się z przykładem takiego bełkotu. Serwis internetowy, z którego nie wynika dokładnie nic i który nie znaczy dokładnie nic.

Uważnego obserwatora rozwalają na łopatki pojęcia misji i wizji firmy. Czym jest misja każdej firmy? Zarobić jak najwięcej szmalu i wykończyć konkurencję. Czym jest wizja firmy? Jest to taka wizja przyszłości, w której firma zarobiła już całą kasę i wykończyła wszystkich konkurentów. Innymi słowy, misja i wizja to nie jest nic szczególnego, są w gruncie rzeczy takie same dla wszystkich przedsiębiorstw, nie ma o czym rozmawiać. Tymczasem na temat misji i wizji pisze się doktoraty i pisze się książki, konieczne i zalecane dla każdego menadżera.

Dużo bardziej istotna dla biznesu jest kwestia taktyki i strategii. Taktyka – czyli jak w obecnej chwili sobie radzić i reagować na zagrożenia i szanse, oraz strategia – czyli jaki jest długofalowy plan rozwoju firmy. Równie ważny jest model biznesowy, czyli określenie jak w danych okolicznościach biznesowych organizacja może sobie poradzić i co bardziej istotne jak będzie wyglądać przyszła rzeczywistość, tak by firma była przygotowana na to, co dopiero się zdarzy.

W życiu warto wykazywać nie tylko twórcze, ale przede wszystkim krytyczne myślenie. Warto zastanawiać się nad wszystkim, co jest nam zapodawane przez pana w krawacie, jako prawdę objawioną i niepodważalną.

Share This Post

18 replies on “Nowomowa”

Gratuluję, tak głupiego wpisu już dawno nie popełniłeś.

Znam przynajmniej 3 przykłady krawaciarzy, którym udało się z sukcesem uruchomić własny biznes.

“Przedsiębiorczości, podobnie jak inteligencji, nie da się wyuczyć ani udawać.”

A czym jest ta przedsiebiorczość twoim zdaniem, że nie da się jej nauczyć ? Jak założę kwiaciarnię, która będzie przynosiła przyzwoite zyski to już jestem przedsiębiorczy czy nie ?

“W korpo obowiązki (i odpowiedzialność) są rozłożone. Samodzielne prowadzenie kwiaciarni jest trudniejsze niż stanie na czele całego departamentu z tysiącem pracowników.”

Nawet mi się nie chce tego komentować. Bladego pojecia nie masz przed jakimi problemami stoi manager, który ma pod sobą tyle ludzi.

Doxa, inaczej się kieruje czteromasztowym żaglowcem a inaczej łódką z dwoma wiosłami.
Chyba rzeczywiście nie wiesz o czym piszesz.
Misje i wizje formułowali nie tylko “filozofowie biznesu” ale i też najwięksi i odnoszący sukcesy managerowie. od startupu do korporacji.

Ale jasne. Kwiaciarka ma więcej pojęcia od takiego Larrego page’a czy Steva Jobsa

Wpis bardzo dobry. Co do komentarza Adama, to znasz trzy przykłady, świetnie. Są wyjątki od reguły.

Ale autor pisał o korporacjach, a jest ich wiele i przykładów na podparcie tego, że cała ta filozofia firmy to bełkot, mnóstwo. po ostatnim akapicie wnioskuję, że albo jesteż takim menadżerem albo masz styczność z takimi ludźmi.
Widzisz ja jestem pracownikiem fizycznym w jednej z korporacji i widzę że większość “white colar workers” to tak zwani prze ze mnie i wielu pracujących, ale naprawdę pracujących, nie pilnujących zegarka, żeby tylko o 16 wyjść do domu, to “statyści”.
Nie mają praktycznej wiedzy w swojej dziedzinie, co jest przerażające. popieram autora blogu w pełni. Na wielu szkoleniach bez sensowne wywody są snute na temat planów i działań fimry, konkretów mało, filozofii i samozachwytu za dużo. Ale może o to w tym chodzi…

Gratuluję! Wpis jest całkiem do rzeczy. Jako absolwenta folozofii też zawsze śmieszyły mnie hasła w stylu “filozofią naszej firmy tudzież partii jest… itp.”. W trakcie studiów miałem też okazję zapoznać się z kilkoma pracami naukowymi z zakresu tzw. “etyki biznesu”. Doświadczenia zawodowe zdobyte po studiach uświadomiły mi, że naprawdę trudno o dziedzinę wiedzy,w której między teorią a praktyką istniałaby większa przepaść. Jeśli chodzi o podlinkowaną firmę szczególnie ujęło mnie to:

“Naszym zadaniem jest minimalizacja ryzyka niepowodzenia, wynikającego z wadliwej konstrukcji filozofii firmy.

W procesie kształtowania filozofii firmy niezwykle ważne jest właściwe określenie wartości przedsiębiorstwa oraz celów, które powinno ono osiągnąć. Właściwie wdrażana filozofia firmy pozwala uniknąć problemów, które są efektem rozdźwięku między strukturą wartości firmy, a strukturami wartości jej pracowników”.

Oj joj joj, no! To było naprawdę słodziutkie!. Zupełnie jakbym czytał referat na zaliczenie semestru, studenta pierwszego roku zarządzania i marketingu.

A tak na serio, to myślę, że założyciele tej firmy doskonale zdają sobie sprawę z absurdalności usług, które oferują, ale liczą na to, że potencjalni klienci nie będą o tym wiedzieć. I w sumie im więcej takich leszczy trafią, tym lepiej dla nich. Biznes to biznes. Gdyby ktoś jednak chciał te usługi potraktować poważne to w pierwszej kolejności powinien zwrócić się do nich o referencje i opinię firm, które już z takich usług skorzystały (na stronie takowych nie ma) i informację o tym, jak wpłynęły one na rozwój firmy. (he, he)

Zgadzam sie z Pana pogladem na role “ideologii przedsiebiorstwa” oraz kwalfikacji menadzerow. Obie kwestie sa praktyczna realizacja prawa Parkinsona mowiacego, ze administracja kazdej instytucji dziala tak aby wypelnic caly czas pracy dzialanoscia wewnetrzna, skutecznie izolujac sie od interakcji ze swiatem zewnetrznym. Stad niekonczace sie konferencje menadzerow i wymagania raportow o stanie wykonywanej pracy od podleglych im pracownikow. W granicy dazy sie do sytuacji, w ktorej raportowanie i obrady zastapia calkowicie uslugi swiadczone interesantom zewnetrznym. Podobnie zreszta jest w nauce akademickiej gdzie najwazniejsza dzialalnoscia jest staranie sie o to aby naciagnac jakas instytucje na bezzwrotne dotacje po czym zas zadawalac ja piszac sprawozdania dowodzace wykonania planow badan. To czy badania te maja istotnie jakies znaczenie poznawcze jest w zasadzie bez znaczenia. Obie strony sa bowiem zainteresowane wylacznie przebiegiem papierow dokumentujacych wykonywanie planu.

W taki sam sposob jak korporacje funkcjonuja panstwowe instytucje: pracuje w nich cala masa nieelastycznych ludzi, ktorzy sa w stanie poruszac sie tylko w obrebie swojego departamentu. Tak funkcjonuja rowniez szkoly i uczelnie. Gorzej, gdy w wyniku zmian ekonomicznych okaze sie, ze stanowisko kierownika danego dzialu okaze sie zbedne, albo w dziale pojawi sie nowy, ambitny pracownik. Zjawisko mobbingu powstalo wlasnie w takich instytucjach: wyeliminowac podwladnego albo kolege, ktorego kompetencje moga zagrazac mojej pozycji w firmie, poniewaz nie moge funkcjonowac poza moja korporacja. Mobberzy nie sa naiwni: potrafia umiejetnie obsmarowac dobrych pracownikow przed szefem oraz dzialem HR. W krajach anglojezycznych istnieja procedury antymobbingowe w firmach, ale sprytni mobberzy wiedza, jak je obejsc. Poza tym w wypadku dreczenia pracownika przez mobbera potrzebne sa zeznania swiadkow, a koledzy zagrozeni wizja utraty pracy lub stania sie kolejna ofiara mobbigujacego, niechetnie beda zeznawac.
Mobbingujacy na ogol nie poradzi sobie poza korpo lub panstwowa instytucja, w ktorej pracuje. Jesli juz zmuszony do odejscia, znajdzie prace w innej firmie na podobnym stanowisku dzieki znajomosciom lub koneksjom w Linkedin, bedzie sie tam staral zrobic ofiary z kompetentnych pracownikow zagrazajacych jego pozycji w firmie.

taa mnie śmieszą ci super menagerowie co naczytali się książek i powtarzają regułki jak papużki..

@Adam:
“Kwiaciarka ma więcej pojęcia od takiego Larrego page’a czy Steva Jobsa” – oczywiscie, ze ma WIECEJ pojecia od tych dwoch panow na temat kwiatow, roslin, jak je przycinac, ukladac, kiedy zamawiac, jak rosna, kiedy wiedna etc.
A panowie tacy jak Jobs czy Page maja wiecej pojecia na temat software, algorytmow etc.

Po ogladaniu korporacji od wewnatrz przez ponad 10 lat mam dokladnie takie same wnioski jak Doxa i Bobola. Dobrzy CEO wielkich firm roznia sie od gownianych CEO znajomoscia produktu/uslug, ktore oferuje firma przez nich zarzadzana oraz znajomoscia sytuacji konkurencji i segmentu rynku, w ktorym operuja. Cala reszta daje sie sprowadzic do tego samego.
To, czego ucza na studiach MBA to jest w wiekszosci belkot do niczego nie potrzebny. Zreszta, wystarczy sobie zobaczyc, jakie studia i kwalifikacje maja zalozyciele najwiekszych i najbardziej succesfull firm 🙂

Tak, tylko że piszecie o DOBRYCH CEO. A tymczasem większość jest kiepska i nauczona jak pies Pawłowa reagować odruchowo na kilka wyuczonych sytuacji. Jak ktoś potrafi dobrze ściemniać to w niejednej korporacji zrobi karierę. A przy prowadzeniu małej firmy zycie nie wybacza błędów i kiepscy przedsiębiorcy nie utrzymają się dzięki sztuczkom, dobremu ściemnianiu, rutynie czy znajomościom. I to miał na myśli autor, którego wpis uznaję za jeden z jego najlepszych.

A już zupełnie nie trafiony jest argument z Pagem czy Jobsem. Oni byli wizjonerami w swoich dziedzinach a nie korporacyjnymi szczurami. Jest wiele wzmianek o tym, że geniusze informatyki nie do końca byli kompatybilini z ludźmi, których mieli u siebie w firmach do typowej korporacyjnej roboty.

Korpoludki z ZALOZENIA nie moga byc energiczni i innowacyjni-ze wzgledu na wielkosc tych organizacji praca wiekszosci pracownikow korporacji nie ma zadnego przelozenia na rynek a jest skierowana do wewnatrz.To zasadniczo sprawia iz ci ludzi mimo iz pracuja w sektorze prywatnym w rzeczywistosci maja mentalnosc URZEDNICZA.To sa urzednicy-tyle ze nie panstwowi ale korporacyjni-to jedyna roznica.Otarlszy sie o pare korporacji powiedzilbym bym iz wzglednie profesjonalna jest na ogol sama gora oraz sam dol-srednie szczeble to w jakis 50% zwykle szaraki ktore niczym od zwolennikow Palikota sie nie roznia.Kompetentny pracownik jest niezbedny dla istnienia korpo ale jednoczesnie nie jest na ogol zbyt lubiany(i promowany)bo ciezko sie go “ustawia” podczas roznych wewnetrznych rozgrywek.Co do biznesow zakladanych przez byle korpoludki-po pierwsze na ogol to jednak sa nieco bardziej operatywne osobniki od typowego korpoludka a po drugie wiekszosc tych biznesow to roznego rodzaju konsulting lub sprzedaz ktore bazuja na znajomosciach zdobytych w czasie pracy w korpo-rzadko cos naprawde nowego.

Ciekawe artykuly na temat granicy wydajnosci organizacji,optymalnej liczebnosci grup ludzkich i co z tego moze wynikac dla korpo,urzedow itp.

http://tiny.pl/hjzcw
http://tiny.pl/hjzcc
http://tiny.pl/hjzcd
http://tiny.pl/hjzcf
http://tiny.pl/hjzc5
http://tiny.pl/hjzcj

Wpis zdaje mi sie byc nieprzemyslany.

Menedzer dzialu i przedsiebiorca posiadaja inne zestawy umiejetnosci. Nic dziwnego, ze menedzer czesto moze sobie nie poradzic z budowaniem firmy od zera (nawet jesli zwiazanej z jego specjalizacja), za to malo ktory drobny przedsiebiorca ogarnie np. prowadzenie polityki HR w duzej korporacji.

A co do misji i wizji firmy – zarzadzanie duzym przedsiebiorstwem to skomplikowane zadanie z socjologicznego punktu widzenia. Juz chocby jako narzedzie przywodcow te dwie moga sie przydac.

I naprade Doxa… Nie da sie wyuczyc przedsiebiorczosci? Powaznie?

Coż sensownego można napisać w punkcie:”filozofia firmy” dla koncernu zbrojniowego albo fabryki spożywczej, produkującej miesopodobne wytwory z popiołu, odpadków, barwników i substancji poprawiających smak?
Dlatego firmy zatrudniają artystów-polonistów, potrafiących na 123 sposoby napisać zdanie wielokrotnie złożone, że akurat ta “wódka jest unikalną kompozycją najlepszych spirytusów uzyskanych z wyselekcjonowanych odmian pszenicy oraz wybranych gatunków innych zbóż”…

A ja swoją starą śpiewkę przypomnę Gospodarzowi oraz szanownym Komentującym: nie macie informacji. Znacie może jeden, dwa przypadki spośród milionów ale rzucacie kategoryczne stwierdzenia jakbyście co najmniej życie poświęcili badaniu managerów w korporacjach.
Może wielki disclaimer by się przydał: treść tego bloga to tylko opinie, związek z rzeczywistością nie jest zamierzony i może być całkowicie przypadkowy.

Przy tworzeniu tego komentarza nie ucierpiały żadne zwierzęta, tylko jednego leminga głowa rozbolała.

ps
@bobola – nie działają komentarze na Pana blogu

Trochę racji, trochę nibyracji. Tak się składa, że byłem na kilku szczeblach i jedyne, co mogę powiedzieć, że punkt widzenia się zmienia od punktu siedzenia. Kwiaciarka raczej nie jest bardziej przedsiębiorcza niż manager z Intela czy HP tylko dlatego, że tyra sama od rana do wieczora. Wręcz bym powiedział, że manager nie tyka się tak g**wianej roboty, bo ma “nieco” większe perpektywy. Dzięki jego umiejętnościom powstać mogą giganty, u stóp których dwieście kwiaciarek może burzliwie rozwijać swoje biznesy 😉

A co autor wpisu zrobi z samozatrudnionymi specjalistami, np lekarzami czy prawnikami? Proszę mi nie mówić, że moja dentystka jest lepszym bizneswoman niż prezes Orlenu pod krawatem 🙂

@nigtwatch

Oczywiscie ze to opinie ale jak sie czlowiek rozglada i widzi iz wiekszosc(bo oczywiscie nie wszyscy)ludzi majacych cos wspolnego z korpo wyraza podobne zdanie to chyba jednak cos jest na rzeczy?

Troche rozumienia, troche nibyrozumienia. Typowe dla komentow. Nie porownuje prezesa Orlenu do kwiaciarki, tylko menadzera sredniego szczebla do kwiaciarki. Generalnie menadzerowie sprawdzaja sie srednio w prawdziwym swiecie biznesu, takie sa moje doswiadczenia.

Wystarczy oprzec sie na empirii. Jest sporo bezrobotnych menadzerow. Wystarczy zapytac sie czemu nie zaloza takiego samego biznesu, w jakim pracowali. Otoz oni nie sa w stanie tego zrobic. Nazywaja sie ‘kadra kierownicza’ a tymczasem gdy przychodzi do kierowania interesem, tym razem swoim, wymiekaja.

Dzieki menadzerom sredniego szczebla nic nie powstaje. Firmy i miejsca pracy powstaja dzieki przedsiebiorcom, drobnym badz wielkim jak prezes Orlenu.

A mi sie wpis podoba.

Jestem zarowno pracownikiem korpo jak i mikroprzedsiebiorca. K…wa, jak ciezka jest moja samodzielna orka i ogarnianie calosci wobec ogarniania skromnego wycinka w korpo. Pelen szacun dla kazdego przedsiebiorcy, ktory zmaga sie z trudami DG bez plutonu wspolpracownikow, ekspertow i prawnikow za plecami.

Acha – brawo Nightwatch, celna obserwacja.

“Dlatego właśnie krawaciarze wywaleni z korpo tak słabo sobie radzą w real world. Zwykle nie maja zasobów (wiedzy, kapitału) i co gorsza nie potrafią nim samodzielnie zarządzać.” nie zgadzam się z tym jestem żywym przykładem po porzuceniu pracy dobrze prosperuję w “real world”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *