Categories
Do Przeczytania

Film na weekend

Andrew Niccol jest jakiś nienormalny. Zamiast robić filmy w stylu American Pie i starać się pobić rekord w ilości żartów o pierdzeniu/ godzinę filmu kręci jakieś pseudofilozoficzne skwary kwestionujące odwieczny porządek świata. Ewidentnie dokonuje taniej prowokacji, poruszając tematy mało interesujące normalnego i przyzwoitego człowieka. Nakręcił już film o reality show podniesionego do rangi światowego spektaklu oraz dzieło o zastąpieniu aktorki bytem wirtualnym. A o Kasi Tusk ani wzmianki.

Tym razem reżyser przeszedł samego siebie. W Wyścigu z czasem pokazuje nam świat przyszłości, w którym każdy człowiek może żyć wiecznie, o ile to sobie wykupi. Ułatwienie jest posunięte tak dalece, że nie trzeba sobie robić zastrzyków w twarz, jak robi to Ibisz czy Wojewódzki, ale wystarczy elektronicznie doładować sobie kredytu do zegarka wbudowanego w przedramię. Jedynym przykrym mankamentem tego rozwiązania jest to, że przy braku doładowanie człowiek nie zaczyna się starzeć, lecz od razu umiera.

Podstęp sprowadza się do tego, że widz często zmuszony jest do odkrywania pozornych i złudnych podobieństw między światem filmu i naszymi realiami. Można by zadać sobie pytanie, co się stanie, gdy człowiek nam współczesny straci pracę i nie będzie mógł sobie doładować portfela, naszego prymitywnego odpowiednika tego, co aktorzy mają wszczepione w przedramię. Wcześniej czy później dochodzi się do momentu, gdy kończą się oszczędności (jeżeli się je ma), potem traci się wyposażenie mieszkania a na końcu również mieszkanie, w ostateczności można umrzeć, i to wcale nie tak szybko i gładko jak przytrafia się to bohaterom filmu. W naszej współczesności można też zostać skazanym na banicję za dług, ponieważ roszczenie praktycznie nigdy w Polsce się nie przedawnia. Tak ‘załatwiony’ obywatel już do końca życia nie podejmie normalnej pracy i nie zapłaci grosza podatku dochodowego czy ZUS.

W sumie cały film sprowadza się do wniosku, że niezależnie od czasów obowiązuje stare stalinowskie powiedzenie, znane z łagrów: не работаешь, не кушаешь. Z tym, że czasem nawet szczera chęć ‘rabotania’ nie przekłada się na możność ‘kuszania’.

Share This Post

16 replies on “Film na weekend”

Film jest cienki jak psi dyd. Jak widzę gwiazdki hollywoodzkie grające w produkcjach finansowanych przez gigantyczne korporacje rozrywkowe, wypasające się na patentach, z tym ich kawiorowym lewactwem i okrzykami “bogaci, to wasza wina”, to mi się robi niedobrze. Generalnie “In Time” to tandetna hiperbola technokratycznego społeczeństwa postawionego z polarnej opozycji do humanistycznych paradygmatów nieśmiertelności i niekwantyfikowalnych wartości ludzkiego życia. Film nieporadnie egzemplifikuje starcie zdystansowanych klasowo indywiduów, wysokich idei zatopionych w imposybiliźmie establiszmentu i machiny opresyjnej. Taki tam Occupy Wall Street: The Movie dla białych amerykańskich burżujków albo spedalonych studencików z Zachodu, którym się wydaje, że udzielają moralnego wsparcia klasie robotniczej.

Do zrzygania. 0/10

@kawador
Dokladnie choc przyznam, ze sam pomysl ciekawy ale realizacja i samo wyjasnienie “jak to dziala” nie logiczne i po prostu glupie. Nie wiem Doxa czy sie tu podniecac…

Sam pomysł na film był fajny, wręcz wizjonerski. Niestety 3/4 filmu oglada się badziewne sceny, gdzie jeden nieuzbrojony cwaniaczek kiwa cały reżim, policja szuka gościa jak w filmach z lat 70-80. Przecież w tych przedramieniach do tej pory wmontowane byłyby GPSy… Pierwsze 30 minut przedstawiajace futurystyczny swiat ogladalem z zaciekawieniem, potem oklepany hollywoodzki schemat.

Film na początku nie jest taki zły, przeciwnie pomysł jest świetny, dobre wprowadzenie na początku ale im dalej tym gorzej, drewniana gra aktorska etc
ale
jesli chodzi o samo przesłanie filmu to jest świetne i polecam obejrzec oczywiscie

tak z innej beczki. ktoś używał platnosci.pl aka payu.pl?

chcialem za cos zaplacić w sklepie online i jak to bywa w pl tam nigdzie nie obsługują paypal’a..

A powyższa firma dla uwierzytelnienia transakcji zażądała mojego numeru PESEL..

Sam film jest po prostu na jeden raz. Ale oglądając go miałem rzeczywiście skojarzenia z realnym życiem. W filmie chociażby jest moment, że obniżają pensję (czas) za pracę. W realu taką funkcję może spokojnie spęłniać podwyższenie podatków, cen (zwłaszcza paliwa, które wpływa na ceny wszystkiego), a na końcu cen leków. Słabsze jednostki, od emerytów i rencistów zaczynając dostają w takim przypadku szach i mat na do widzenia. Jeśli jeszcze wcześniej dowalisz obywatelom łatwy kredyt, który będzie trzeba spłacać również w gorszych czasach to już jest bardzo wesoło.

Odchodząc trochę od tego filmu może ktoś z Was oglądał “Money as debt”. Sprawa wygląda w ten sposób, że banki pożyczają kasę na %. Kasa którą Ci pożyczą załóżmy, ze jest w gospodarce, natomiast % który Ci napiszą na karteczce jest tylko na karteczce, tak więc jeśli kasy nie dodrukują to ktoś w końcu zbankrutuje, bo jak można oddać czegoś czego jeszcze nie ma, bo nie dodrukowali. Ile % od kredytu musimy wszyscy razem spłącić tyle powino wpłynąć do gospodarki świeżej kasy – stały i stopniowy dopływ. Dlatego trochę nie rozumiem pojawiających się co jakiś czas przepychanek, że dodruku nie będzie. Jeśłi nie będzie to będą masowe bankructwa, bo jeśli komuś tej kasy nie zabierzesz to jej nie będziesz miał. ale jeśli Ty ją będziesz miał, to wówczas dla kogoś innego braknie. To jest jak z zabawą w krzesła na weselu. Ktoś kiedyś wyląduje na 4 literach zamiast na krześle 😉

Jeśli jeszcze ktoś nie rozumie o czym piszę to wyobraźcie sobie że w domu jesteście tylko z żoną. Nie macie dostępu do świata zewnętrzego i wasz dom jest jedynym światem. Pożyczasz żonie 10 kg mąki (jedyne które są w domu) na 10%. Po miesiącu ma Ci oddać 11 kg. No właśnie, jeśli nie dostanie tego kg z zewnątrz do jest bankrutem. TEn kg z zewnątrz to jest ten dodruk, który z wielu względów jest szkodliwy ale niestety jest niezbędny, bo tak działa system.

Jeśli ktoś mający dostęp do podaży pieniadza chciałby przejąć trochę majątku świata to wystarczyłoby trochę przycisnąć dłużników i nie dodrukować pieniędzy na czas. Brak świeżej kasy w gospodarce i bankrutem z czasem stają się osoby prywatne, firmy, całe pańśtwa – co moim zdaniem dzieje się obecnie w UE. A jak najłatwiej panować nad podażą pieniadza? Stworzyć jeden wspólny pieniądz. Wówczas łatwiej nad nim zapanować i nie dajesz możliwości dłużnikowi dodrukować kasy. No to powstało ojro, które zgubiło nie jednych. OStatni akapit to moje prywatne zdanie.

Jeśli ktoś jest uzależniony od pieniądza w 100% i nie jest przynajmniej w pewnej części (wyżywienie) samowystarczalny to może mieć kiedyś pozamiatane.

Nie widziałem filmu, jednak motyw z możliwością przedłużania życia w nieskończoność poprzez dokupoywanie sobie kolejnych dni pojawił się wiele lat temu u Pratchetta. Właśnie te dni były uniwersalną i jedyną walutą w świecie opisanym w książce. Dużo lepszy pieniądz niż złoto 🙂

Filmu nie obejrze, za to bloga Tokidy chetnie czytal bede. Milo, ze w tym oceanie codziennej glupoty widocznej na kazdym kroku, coraz czesciej trafiaja sie takie wyspy rozsadku i woli dzialania, jak ten gostek. Na samodzielna pikiete przed US to trzeba miec jaja.

co do poprzedniego wpisu:

a teraz niech każdy rozwiąże i poda swój wynik testu na inteligencję z adnotacją do wcześniejszych przechwałek o zarobkach.
Będzie Doxa miał ciekawy materiał do wpisu na temat korelacji tych dwóch zjawisk.

tylko bez naciągania danych.

@135

To oczywiste, że _jakaś_ korelacja istnieje, ale z IQ jest jeden zasadniczy, bardzo antykapitalistyczny problem – otrzymujesz je za darmo i – co gorsza – nie możesz go sobie wybrać…szlag trafia całą doxowską dialektykę.

@katylina istnieje korelacja, i to już zostało dawno udowodnione w wielu badaniach naukowych. nawet gdzieś było opisane o ile więcej zarabia się za każde 10 punktow IQ więcej.

Co jest bardzo niepoprawne politycznie, bo istnieją pewne grupy ludzi, którzy średnio mają niższe IQ. Jeżeli IQ jest dziedziczne (a przynajmniej w duzym stopniu wydaje się, że jest), to takie grupy zawsze będa zarabiały mniej.

Idea przedstawiona w tym filmie wydaje się brutalna ale wcale nie jest jeszcze najgorsza; przynajmniej z góry wiadomo jak wyglądają reguły “gry”. W sowieckiej Rosji nie było tego luksusu, gdzie można było “zarobić” kulkę (lub łagier) na podstawie utajonych paragrafów…
Czas, gdzie wyzerowanie oznacza kaput byłby także wybitnie deflacyjną walutą. Ludzie wydawali by go możliwie najmniej; nie byłoby (niemal?) żadnego zadłużania się bo zazwyczaj ceni się swoje życie bardziej od ekstra konsumpcji. Raczej “taka” przyszłość nam nie grozi – nie przy ogromnym parciu na kreację jak największej ilości długu i zaodsetkowanie mas.

#15

Tak, tylko że z tego filmu wynika że bogate elity kontroluja ceny a prywatne firmy praktycznie nie istnieją. A zresztą ten obraz jest zbyt dziurawy by o nim dyskutować.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *