Zawsze, gdy politycy próbują chronić obywatela, kończy się to tak, że obywatel jest poszkodowany i musi chroni się przed politykami. Ta zasada obowiązuje szczególnie w Polsce, gdzie politycy są wyjątkowo skretyniali a zarazem populistyczni, i napinają się tak strasznie, by za wszelka cenę pomagać tym durnym i zdziecinniałym obywatelom. Wiadomo przecież, że obywatel nie może podejmować żadnej ryzykownej decyzji, oprócz tej przy urnie wyborczej.
Weźmy przykład ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Przyczepa zasadniczo znajduje się w ruchu, przyczepiona do ciągnącego go samochodu, i wtedy wyrządzone szkody pokrywane są z OC pojazdu. Może też stać zaparkowana, ale wtedy nie zachodzi zdarzenie, w którym wyrządza szkodę, więc ubezpieczyciel nie ponosi kosztów wypłaty odszkodowania. Sytuacji, w których przyczepa odpina się i rozbija komuś pojazd, lub stacza się z miejsca postojowego jest w skali kraju kilka rocznie. Nie mniej jednak ubezpieczenie z mocy prawa należy płacić od wszystkich przyczep i to bynajmniej nie w wysokości kilku złotych rocznie. Prawdziwy zysk bez ryzyka, znacznie lepszy biznes niż posiadanie śmierdzących obligacji RP.
Kompletnie surrealistyczna jest lektura tabel ubezpieczeniowych OC posiadaczy samochodów. Wynika z nich, że prawdopodobieństwo spowodowania szkody przez kierującego pojazdem z silnikiem o pojemności 700 cc wynosi x. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia dla pojazdu z silnikiem 800 cc jest wieksze o 10%, z silnikiem 900 cc o 20% itd. Posiadacze wozów z silnikami 3 litrowymi to szaleńcy, nie robiący nic innego, niż taranujący innych posiadaczy ruchu i podpalający wraki miotaczami ognia.
Tymczasem wystarczy wziąć bazę danych szkód za rok ubiegły i w 10 minut stwierdzić na przykład ile % 12 letnich stuningowanych golfów uczestniczyło w wypadkach i ile trzeba było szmalu wypłacić. Halley (ten od komety) potrafił to zrobić we Wrocławiu 318 lat temu, a Polacy we Wrocławiu nie są tego w stanie dokonać dziś. Niestety w Polsce pokutuje nadal komunistyczne przekonanie, że skoro kogoś stać na luksus posiadania dwulitrowego silnika, to można go ordynarnie rąbać na OC, jak w reklamie.
Polisę OC muszą też posiadać pośrednicy nieruchomości (realtorzy). Z tym jednak, że prawdopodobnie nikt jeszcze nie zobaczył odszkodowania z takiej polisy. No i oczywiście polisę posiada jedna osoba w biurze, bo cała reszta pracowników biura ‘podpina’ się pod tego, kto licencję ma i pojawia się po swoją kopertę raz w miesiącu.
Polska to chory człowiek Europy, co widać w każdej ustawie i przy wprowadzaniu wszystkich nowych przepisów (refundacja leków) czy harmonogramów (rozkład jazdy PKP). Dopiero teraz zmieni się to dzięki wprowadzeniu Ipodów – posłowie wreszcie zaczną czytać ustawy, które sami piszą. Może zmieni się chory stan prawny, w którym ustawa o kopalinach dopuszcza nieopodatkowane oddychanie, czyli czerpanie korzyści z bogactwa naturalnego należącego przecież do Skarbu Państwa.
26 replies on “OC”
sorry, ale nic nie zrozumiałem z treści dzisiejszego posta. 🙁
“Dopiero teraz zmieni się to dzięki wprowadzeniu Ipodów – posłowie wreszcie zaczną czytać ustawy, które sami piszą. ”
ipadów
Tablet to wygodne narzędzie dla ludzi, którzy robią coś sensownego. Dla tych, którzy nic nie robią (bo czy naciskanie guziczków do głosowania na rozkaz przywództwa partii jest “czegośrobieniem”?) to tylko zwyczajna zabawka. W ramach tego “prezentu za wierność” 😉 owi politycy będą mieli po prostu refundowany dostęp do strumienia pornografii, wypisywania głupot po różnych zakamarkach internetu i grania w gierki na nudnych obradach sejmu. Abstarhuję przy tym od bardzo poważnego problemu bezpieczeństwa.
Co do ustaw które mieliby zacząć czytać dzięki iPadom, to naprawdę daliby sobie spokój ze stwarzaniem pozorów, bo staje się to już pomału żałosne. Nie ma żadnego znaczenia kto czyta ustawy, mało tego – nie ma nawet znaczenia kto je pisze, bo najważniejsze jest, kto je dyktuje. Ostatnio na przykład, ciekawe zmiany w KSH zdaje się, podyktował pewien rodzimy biznesmen-wizjoner 😉
Dlatego absurdy z którymi codziennie się zderzamy są żyłą złota dla autorów pieczętowanych w sejmie treści.
Że jest obowiązek posiadania OC w samochodzie, to ja się w sumie cieszę. Lepsze to, niż niemożność ściągnięcia odszkodowania od sprawcy wypadku w sparaliżowanych polskich sądach.
Ale czemu OC jest przypisane do samochodu, a nie do kierowcy, to ja nie rozumiem. Przecież samochód, gdy stoi, szkód nie wyrządza, jak i przyczepa.
Co stoi na przeszkodzie, by OC kupował kierowca na siebie?
Co przeszkadza, by mógł kupić OC tylko na dwa tygodnie w roku (tylko po to, żeby pojechać na urlop, bo na co dzień jeździ autobusem)?
Wynika z nich, że prawdopodobieństwo spowodowania szkody przez kierującego pojazdem z silnikiem o pojemności 700 cc wynosi x. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia dla pojazdu z silnikiem 800 cc jest wieksze o 10%, z silnikiem 900 cc o 20% itd.
No coz. W PL opodatkowuje sie ludzi w zgodzie z zasada zdolnosci platniczej (czyli ile sie da z obywatela wycisnac), a z coraz wiekszym olewizmem w stosunku do zasady ekwiwalencji (czyli, ze za podatek sie cos platnikowi w zamian nalezy). A pojemnosc silnika w jakims stopniu jest jednak skorelowana ze zdolnoscia platnicza posiadacza, bo auta z wiekszymi silnikami sa na ogol drozsze. Dlatego w tym systemie jest jednak logika. Tyle, ze bandycka. Bo opodatkowanie wedlug zdolnosci platniczej stosuja – procz naszej “demokracji” – rowniez zbojcy na drodze.
to na zachodzie (gdzie jak wiadomo mieszkaja sami geniusze w odróżnieniu do Polski) OC jest takie samo dla samochodów z pojemnością 0,7 litra jak i 3 litry?
Cześć, ostatnio coś cisza na blogu o srebrze i złocie, a ja się zastanawiam czy kupić, czy sprzedać. Co myślisz o obecnej sytuacji Doxa?
Świetna wypowiedź
“Ludzie nie korzystają z usług pośredników, aby ustrzec się przed złym sprzedającym, tylko po to, by skorzystać z wiedzy profesjonalisty znającego rynek i ułatwić sobie proces zakupu”.
Takim profesjonalistą to każdy kto zna obsługę www mógłby być pijawki jedne, tak samo jak Ci tzw. doradcy kredytowi
@zenek
na zachodzie tez oplata zalezy od wielkosci silnika. nie przeszkadza to jednak Slomskiemu wypryskac troche sliny w slusznym gniewie na polski porzadek prawny
@Kenez
Zalezy gdzie na zachodzie. Bo z tego co wiem (popraw mnie, jesli sie myle) to w USA ubezpieczony jest kierowca, a nie samochod.
“Polska to chory człowiek Europy” – niestety true… a zmiany, szczególnie od 1-2 lat, idą raczej na gorsze.
@Takie Jeden Łoś
oczywistym wydaje się fakt że koszt ubezpieczenia powinien zależeć od wartości pojazdu co jest silnie powiązane z pojemnością silnika
ciemnota Panie na tym zachodzie…
@Zenek
oczywistym wydaje się fakt że koszt ubezpieczenia powinien zależeć od wartości pojazdu
Dla mnie to wcale nie jest oczywiste. Przypominam, ze rozmowa jest o ubezpieczeniu OC, a nie AC. Zatem ubezpieczyciel ewentualnie placi za szkody wyrzadzone stronom trzecim. A wielkosc tych szkod nie zalezy przeciez od wartosci pojazdu, ktory ubezpiecza.
Wlasnie to jest wedlug mnie tragedia, ze ludzie tak sie przyzwyczaili do bandytyzmu ze strony rzadu, bankow i firm ubezpieczeniowych, ze bandyckie zachowania traktuja jako normalne i oczywiste.
Trochę przesadzacie…
Jak dla mnie (jestem gorącym zwolennikiem wolnego rynku), ubezpieczyciel może sobie różnicować wysokość składki na ubezpieczenie od czego mu się podoba, m.in. od:
* posiadania dzieci (bo jak kierowca ma dzieci, to jeździ ostrożniej),
* wieku (bo jak młody, to szaleje, a jak starszy, to niedowidzi),
* płci (bo kobiety mają mnóstwo stłuczek, ale mężczyźni za to powodują takie wypadki, że się samochody na złom od razu nadają),
* wzrostu (bo jak niski to nie widzi zza kierownicy),
* masy samochodu (bo jak cięższy, to więcej szkód wyrządzi),
* koloru włosów kierowcy (bo blondynki i blondyni powodują więcej wypadków),
* posiadania krawata w czasie rozmowy o ubezpieczeniu (bo klient w krawacie jest mniej awanturującym się),
* miejsca rejestracji samochodu (bo jak w mieście, to jest większe natężenie ruchu i większa szansa na wypadek).
Wtedy niewidzialne ręce wolnego rynku i internetu spowodują, że ludzie będą się ubezpieczać tam, gdzie im to najbardziej pasuje.
Chociaż nie, tak to się nie da, bo się zaraz okaże, że nie można dyskryminować starszych kierowców, kobiet, blondynów, itd.
A ja się pytam — dlaczego nie?
@ zenek: “to na zachodzie (gdzie jak wiadomo mieszkaja sami geniusze w odróżnieniu do Polski) OC jest takie samo dla samochodów z pojemnością 0,7 litra jak i 3 litry?”
W Kanadzie tak jest.
@TJŁ
“A wielkosc tych szkod nie zalezy przeciez od wartosci pojazdu, ktory ubezpiecza.”
Wiekszy silnik wieksza moc, wieksza moc wieksza predkosc, wieksza predkosc wieksze drzazgi gdy sie przywali. Dla mnie to oczywiste ze ktos kto wlecze sie maluchem powinien placic mniej za ewentualne szkody niz ktos kto zasuwa corvetta z silnikiem 5ciolitrowym. A cena auta to tylko pochodna wielkosci silnika.
Jak często się to zdarza również i tym razem Doxa dla wartkości i wewnętrznej logiki narracji poświęcił w kwestii OC logikę jako taką.
Oczywistym jest że wielkość i częstość ( nie wprost – patrz motocykle) szkód zależy od mocy silnika – a ta od jego wielkości w pierwszym przybliżeniu.
Oczywistym jest jednak to że czym innym jest ten sam Ixsiński w maluchu lub Corvette a czym innym młody napalony w Golfie i 50 letni ojciec rodziny w Maybachu (example 😉 .
Jednak ten sam stateczny ojciec dzieciom może na skutek zaćmy ( np.) stać się śmiertelnym zagrożeniem dla innych.
Dlatego oczywistym jest dla mnie że OC powinno być przypisane do kierowcy a nie jego
( lub nie – większość wypadków powodują kierowcy aut służbowych – sam dobrze rozumiem ten mechanizm;)
samochodu.
@Taka Jedna Klempa
Tylko że pojemność skokowa ma dość luźny związek z mocą. Wolnossąca trzy litrowa jedonstka może mieć 200KM mocy podobnie jak jakieś turbodoładowane 1.8.
W Polsce ubezpieczenie jest różnicowane w zależności od miejsca zarejestrowania samochodu. I np. Lubelskie i Warmińsko-Mazurskie mają stawkę OC czasem nawet kilkukrotnie niższą niż w Mozowieckim. To nic, że taki samochód z rejestracją LI czy inne LB jeździ po Warszawie, ale płacone jest mniej. To jeden z powodów dlaczego ludzie się nie przemeldowują do stolicy. Po co? Żeby potem płacić kilka razy więcej??
@Alus
We Francji ten sam mechanizm dziala gdy masz placic ubezpiecznie na prowincji i w Paryzu. I co teraz ?
“Tymczasem wystarczy wziąć bazę danych szkód za rok ubiegły i w 10 minut stwierdzić na przykład ile % 12 letnich stuningowanych golfów uczestniczyło w wypadkach i ile trzeba było szmalu wypłacić. Halley (ten od komety) potrafił to zrobić we Wrocławiu 318 lat temu, a Polacy we Wrocławiu nie są tego w stanie dokonać dziś. Niestety w Polsce…”
Zdziwiłbyś się doxa jak szybko byś splajtował, gdybyś założył TU i użył tej metody do wyceny OC. Nie mówiąc już o tym, że nadzór miałby pewne uwagi 😀
Pamiętaj choćby o tym, że szkody komunikacyjne mogą byc zgłaszane ze sporym opóźnieniem. Do kilku lat. I tak po kilku spokojnych latach trafia Ci się poszkodowany, któremu ubezpieczona u Ciebie przyczepa przetrąciła kregosłup, i sądzi na milion.
Większość rozwiązań taryfowych w Polsce (przynajmniej u “tradycyjnych” ubezpieczycieli) jest pochodną mijającej dominacji pzu. Dlatego można tutaj przeczytać głosy takie jak “w Polsce składka uzależniona jest od…” itp. Prawda jest taka, że ubezpieczyciele mogą ustalać ceny od “widzi mi się”. Z wyjątkiem płci 😉
“Dlatego oczywistym jest dla mnie że OC powinno być przypisane do kierowcy a nie jego (…) samochodu.”
Powinno być. Wtedy miałoby sens np. kumulowanie “zniżek” za bezszkodowe lata jazdy.
@damwal
no to teraz wyobraz sobie ze jestes kierowca ale nie posiadasz auta i do roboty wozi cie mpk. znizki ci leca mimo ze nie jezdzisz choc masz prawko. przypisanie znizek do auta a dokladnie do jego wlasciciela gwarantuje ze znizke ma osoba jezdzaca samochodem. ja np. jako osoba posiadajaca auto i jezdzaca bezszkodowo mam max znizke ubezpieczenia.
generalnie to chyba za kazdym rozwiazaniem mozna znalezc argumenty za a nawet przeciw 😛
@16
zgadza się. Ale… nie auto sobą steruje, tylko jego kierowca. Nie każdy kierowca prowadzący 600konne 5cio litrowe monstrum jeździ jak 18 letni kierowca 150konnego 1,4litra golfa.
Jestem za tym, żeby ubezpieczał się kierowca jako osoba fizyczna, a nie kierowca jako samochód.
np.:
obecnie: moje auto jest w naprawie. Pożyczam więc auto od kuzyna, 5cio litrowe monstrum, i robię kolizję z mojej winy. Komu pójdą zwyżki? Kuzynowi… Ja nawet mandatu nie dostanę.
byłoby: moje auto w naprawie. Pożyczam auto od kogokolwiek innego. Robię stłuczkę. Ja mam zwyżkę składki OC. Z mojego OC byłoby naprawione auto właściciela (OC mogłoby robić w tym przypadku za AC; bo AC na kierowcę nie widzę…)
@23
w wersji OC od kierowcy:
a po co ma jeździć? wystarczy że opłaca składkę. Musi mieć prawko, nie musi mieć auta, nie musi jeździć.
IMO, skoro by opłacał składkę, to raczej z zamiarem jeżdżenia (i nie miałoby znaczenia czyim autem). I niech dostaje zniżki next time!
Mnie w Prawie o Ruchu Drogowym wkurza cos innego – ze chyba jest to akt prawny najczęściej w Polsce zmieniany. Kilka czy kilkanaście nowelizacji w ciągu roku powoduje stan, że tego już chyba nikt nie ogarnia. Ale za to w Polsce wszyscy sa najlepszymi kierowcami…
Przy okazji podpowiem urzędnikom jeszcze nieodkryte źródło pieniędzy: kiedyś ledwo wyhamowałem przed jakimś siewnikiem, który się chłopu odpiął od traktora. Może by wszystkim siewnikom i innym maszynom rolniczym także dać numery rejestracyjne i wprowadzić obowiązkowe przeglądy i OC?
Podpieranie się twierdzeniem “tak jest na Zachodzie” czy też “takie są wymagania Unii” też jest do końca precyzyjne. Np we Francji samochody mają rejestracje związane z miejscem zamieszkania, w Belgii rejestracja idzie z człowiekiem na kolejne samochody, a w Holandii samochody mają tą samą rejestrację u różnych właścicieli- i system jakoś się kręci.
Także, w tej samej Holandii, większość samochodów ma trzecią, białą tablicę, którą zakłada się na przyczepę. I już jeden problem z problem z przyczepą odpada.