Categories
Ekonomia

Szacunek

Nie tak dawno przypomniała mi się pewna anegdota. Rzecz dzieje się w Związku Radzieckim. Para Polaków wchodzi do restauracji, siada i czeka na podejście kelnerki. Ta nie pojawia się przez dobre pół godziny. W końcu niedoszli konsumenci odnajdują ja na zapleczu i pytają dlaczego do nich nie podeszła, na co pada odpowiedz ‘люди не машины’.

W Polsce wyraźnie widać skażenie wieloletnią okupacją sowiecką. Pracowników się ‘szanuje’. W weekendy nie pracuje niemalże nic. Oczywiście są zakłady produkcyjne, w których ludzie naprawdę ciężko pracują w systemie zmianowym, podobnie ciężko pracuje się w  hipermarketach. Natomiast cała reszta ceni sobie bardziej wolny czas niż możliwość pracowania i w konsekwencji gotówkę w kieszeni.

Tymczasem w USA jest dokładnie odwrotnie. W weekendy pracują wszyscy, którzy mogą dostarczyć usługi klientom. Wszystkie banki pracują w soboty, podobnie jak dilerzy samochodów czy mechanicy. Mój prawnik przyjmuje w niedziele (!), bo niedziela to taki czas, gdy jego klienci mają czas go odwiedzić i dać mu zarobić. Jaki prawnik w Polsce poniżyłby się do pracy w weekendy!

Ostatnio zetknąłem się z ciekawą sytuacją. Wśród Polonii w Stanach popularne jest zamawianie potraw wigilijnych, tak by pani domu miała święta, a nie harówę przy garach. W Polsce staje się to coraz bardziej popularne. W USA wszystkie polskie knajpy umawiają klientów na godziny popołudniowe, tak by można było przywieźć ciepłe potrawy do domu i od razu usiąść do Christmas Eve. Tymczasem w części knajp w Polsce proponuje się potrawy wigilijne do odbioru dzień wcześniej – pracownicy mają przecież prawo do wolnego już w dzień Wigilii. Tak więc proponuje się klientom, by w to święto delektowali się wczorajszymi potrawami, odgrzewanymi w kuchence mikrofalowej.

Prawdziwe docenienie pracowników polega na tym, że się im dobrze płaci, dobrze traktuje i dostarcza tak zwane benefity. Szacunek do pracownika nie polega na tym, że daje się mu mniej pracy czy dni wolne, bo najwyższym stopniem poszanowania pracownika byłoby jego całkowite zwolnienie – wtedy miałby najwięcej czasu wolnego. Chodzi o to, że pracownik musi chcieć pracować dlatego, że mu się to opłaca.

I na tym właśnie budowany jest wzrost gospodarczy – ciężka praca prowadzi do wzbogacenia całego społeczeństwa. Wzrostu gospodarczego nie osiągnie się przez zamykanie wszystkich przedsiębiorstw na jak najwięcej dni w tygodniu, ani przez coraz większą ilość długich weekendów w roku.

Emigracja uczy wielu rzeczy. Poznaje się inne kultury, otwiera się umysł, ale również człowiek uczy się ciężkiej pracy (to akurat się w Polsce mało przyjęło) i nabiera się etosu pracy.

Share This Post

39 replies on “Szacunek”

“Chodzi o to, że pracownik musi chcieć pracować dlatego, że mu się to opłaca.”

I w tym tkwi sedno. Za 10 PLN (~2.2 EUR) na godzinę ciężko o etos pracy ;).

Mój znajomy narzeka na to, że we Francji banki pracują krócej, niż w Polsce. Zdaje się biedniej tam nie jest.

Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że praca kelnerów nie wzbogaca społeczeństwa tak, jak wzrost wydajności przez dobrą organizację, nowoczesne technologie, produkcję towarów których nikt inny nie oferuje, a które są niezbędne. Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale czy nie jest tak, że kelner wytwarza bardzo niewiele dobrobytu obrabiając jedzenie, że dużo więcej dobrobytu wytwarza rolnik, nie mówiąc już o projektancie na przykład F-16 sprzedawanego za kilka milionów, za które można potem kupić od innych ich mniej wartościowe produkty? Mam wrażenie, że dobrobyt reprezentowany w postaci pieniędzy jest generowany w sektorze tworzenia technologii i produkcji, a potem tylko “spływa” do sektora usług.

W każdym razie tak to widzę i zgodnie z moją optyką USA są bogatsze od Polski nie dlatego, że Amerykanie są bardziej od Polaków pracowici, ale dlatego, że tworzą więcej technologii niezbędnych innym oraz produkują lub zlecają produkcję dóbr przez innych pożądanych. Wydaje mi się, że nawet gdyby nasze kelnerki i prawnicy pracowali dwukrotnie ciężej i tak nic lub niemal nic by to nie zmieniło w zamożności narodu. Odnoszę wrażenie, że potencjał pchania kraju do przodu tkwi w rękach inżynierów, naukowców, przedsiębiorców oraz zarządców państwa.

W Polsce wyraźnie widać skażenie wieloletnią okupacją sowiecką.

Niezupełnie. Skażenie okupacja sowiecką przejawia się w wielu rzeczach ale to akurat jest raczej skażeniem socjalizmem, niekoniecznie CCCP. I idzie to teraz z Brukseli dużo bardziej niż z Moskwy. Ameryka istotnie tego nie ma i wiele rzeczy w weekend można tam spokojnie załatwić, na zasadzie dopóki są klienci jest biznes. Logiczne.

Ale weź popatrz na Europę zachodnią i będziesz miał sytuację polską do kwadratu, plus na dodatek jeszcze w wielu miejscach sklepy zamknięte na sjestę… Nie tak dawno były jeszcze duże sklepy wielkości Home Depot/Hubo wypraszające klientów w środku dnia 12:30-13:30 bo personel musi iść na lunch… ;-D Albo przypatrz się b.rygorystycznym godzinom otwarcia sklepów w Niemczech…

Tak, tak, krowa to piękny ptak. A już szczególnie pracowici są np. tacy Niemcy, no naprawdę, rzetelni przy tym i w ogóle ach i och.

Z raportu OECD: Przeciętny Kowalski pracuje 2 015 godzin rocznie. Na pierwszym miejscu w rankingu z wynikiem 2 074 godzin znaleźli się mieszkańcy Korei Południowej.
Wśród wszystkich krajów Organizacji Wspólnoty Gospodarczej i Rozwoju (OECD) Polska zajmuje 3 miejsce pod względem rocznego, przeciętnego czasu pracy w przeliczeniu na jednego pracownika.

A tutaj link do ładnego wykresu: http://i.wp.pl/a/f/jpeg/24962/pracowity_jak_polak_wykres.jpeg
Zwróć uwagę że Rosja jest na drugim miejscu…

Nawiasem mówiąc, może Twój prawnik przyjmuje wyłącznie w niedziele, bo w inny dzień tygodnia przyjść do niego nikt nie ma czasu. Ale skoro klienci przychodzą do niego w niedziele, to znaczy że mają czas, więc w niedziele nie pracują, lenie patentowane! 😉

Sam nikomu nie daję pracy w niedziele, nie chodzimy po sklepach itp. Nie samym chlebem człowiek żyje.

bo zycie nie jest nieustanna gonitwa za kasa… I wlasnie na emigraci (Nowa Zelandia) potwierdzam to przekonanie, tu ludzie bardzo cenia czas w gronie rodzinnym na lonie przyrody bo to pracuje sie zeby zyc a nie zyje zeby pracowac. Jeden z dyrektorow mojej firmy opowiadal jak wszesniej byl nadmiernie zaangazowany, do firmy w weekend, zostawanie do nocy. Efekt – nie znal swoich dzieci. Mowi ze zmadrzal i juz tego nie robi. Jak potrzebujesz ekstra gotowki to jest to niestety czesto jedyna droga zeby wiecej czasu przeznaczyc ale jest to ca cene twojego zycia i relacji rodzinnych. Irlandia byla podobna (z wyjatkiem ludzi robiacych prace podrzedne, ktorzy tak naprawde dostawali czas wolny w tygodniu jesli zostawali na weekendy). Dobrze ze takie cos piszesz – wiem ze do US nie warto jeszzce z tego wzgledu:) Zloty srodek trzeba znalesc.

nie chciało mi się tego komentować ale.. dlaczego nie porównałeś naszej pracy do pracy Norwega czy też Niemca? ale akurat do niewolnictwa jakie uprawia się w USA?? Norweg po 10latach pracy i po przekroczeniu 40lat ma prawo na roczny urlop gdzie w tym czasie wypłacają mu 75% pensji bo uważają iż zmęczony i wypalony pracownik jest i tak tylko źródłem kosztów i nic więcej, najeżdżasz na ten nasz kraj jakby Ci coś zrobił, usbek zabił Ci ojca? na zakończenie powiem Ci tylko tak, że ZIELONEGO POJĘCIA nie masz jak u nas się pracuje i jak się szanuje pracownika bo nie doświadczasz tego na własnej skórze, i bez pozdrowień bo i tak jestem na 100% pewny iż nie umieścisz ten komentarze w blogu, potraktuj to jako mój osobisty emal do Ciebie ANTyPolaka i pseudoEuropejczyka a Niewolnika Wuja SAMA!!

Dobrze piszesz. Chciałem jednak, skoro wpadamy w ton refleksyjny, z nieco innej beczki lecz podobnie o cywilizacyjnych zmianach w mózgu. (Nielicznych osobników) Patrzcie oto co sie dzieje. Tusk przemówił. Ogłosił wszem i jak sie to mówi wobec, jest w Polsce kryzys. Było to przy okazji komentarza do propozycji budzetu na przyszły rok. Idzie wigilia, pewnie przemówi ludzkim głosem. Zapierał się, malował na zielono mapy, zaklinał, że tu kryzysu nie ma. Sklepy padaja, zdycha w koło co nie moze podratowac sie jakim przekrętem. Urzędy puchną od znajomych krulika. Mieszkam w Zagłębiu Miedziowym, zatem finansowo tu jest jakby lepiej niż gdzie indziej. Pomyłka. Wiele sklepów padło, jedno targowisko “Defil” dogorywa, wieczorami lamy swiecą ale z wyjątkami. Ceny gdy porównac do tych z przed 4 lat jakieś 50 do 100% wyższe. Relacja ceny do siły nabywczej jest gorsza niż przed 4 laty. Każdy głupi widzi, że kryzys w RP ma się w najlepsze i to wcale nie od miesiąca. Tusk, słyszysz? Żeby potem nie gadał, że nikt mu tego nie mówił.

“…Natomiast cała reszta ceni sobie bardziej wolny czas niż możliwość pracowania i w konsekwencji gotówkę w kieszeni…”
No właśnie, jak czas wolny jest cenniejszy to czemu tu się dziwić. Tylko głupiec wybiera coś mniej cennego niż więcej.

Jeśli byś chciał pogadać to mój identyfikator na torchat
gromiej6xm35hidf .

Mysle, ze niedlugo bedziemy tego bardzo potrzebowac a trudniej bedzie zrobic zaufaną siec znajomych.

Na podstawie własnych doświadczeń w Belgii: wychodzęz pracy po 16 i… nie mam gdzie zrobić zakupów na obiad – sklepy do 16-17

Sytuację ratowali imigranci z bliskiego wschodu – u nich sklepy otwarte były do 24 – oraz automaty spożywcze (takie jak na coca-colę, ale mozna było kupić sałatę, masło itp, itd).

Pracuje sie po to, zeby mozna bylo zyc. Zawsze trzeba znalezc czas na relaks i rozmowe z zona. Nie mniej jednak jesli ktos chce pracowac w likendy to niech sobie pracuje.

@Doxa

Chyba zyjemy z innych rzeczywistosciach. Mieszkam w wiosce pod Warszawa i w niedziele o 21.00 mam wciaz otwarte 3 sklepy, w ktorych moge kupic praktycznie wszystko, a nie tylko alkohol. Moj mechanik bez problemu naprawia samochod w sobote. Jesli chodzi o banki, to nie za bardzo widze sens korzystania z nich w niedziele, czy sobote, skoro sa bankomaty i dostep przez siec. Jednak jesli ktos chce, to w wiekszych centrach handlowych banki sa czynne i w soboty i w niedziele.
Jesli chodzi o potrawy wigilijne, to troche mnie ciekawi, ktora z potraw tak Cie razi? Karp w galarecie? Czy kutia? Bo jesli chodzi o pierogi, czy barszcz, to nawet lepiej odsmazyc, czy odgrzac, bo smaczniejsze i mimo, ze sami wszystko w domu przygotowujemy i mozemy zrobic to na swiezo, to i tak odgrzewamy. To samo z wigilijna kapusta z grzybami.

Mam wrazenie Doxa, ze duza czesc Twoich narzekan to jest wylacznie po to, zeby siebie samego przekonac, ze zmycie sie z Polski to byla trafna decyzja. Tylko skoro ten katoland taki bez sensu jest, to po cholere w jezyku ciemnogrodzian prowadzisz bloga i po cholere tu chcesz robic biznes?

Ja mam ostatnio (ciągle, ciągle niestety) sporą styczność z ekipami budowlano-wykończeniowymi. Nikt nie robi problemu z pracą w soboty. Gdzieś tak 50% nie robi problemu z pracą w niedzielę (a niby taki to katolicki kraj, heh, bezbożniki). Nie wydaje mi się więc, żeby sytuacja była taka zła, jak piszesz. We Włoszech to dopiero kładą lachę na robotę, hehehe. Fakt, że u nas jest sporo jeszcze takich skamielin, szczególnie po urzędach i dużych korpo (szczególnie z korzeniami państwowymi), że w sobotę nie popracują, a w tygodniu mają robotę 11-17, zaczynają więc 11:10 a kończą 16:50. Ale to też się zmienia – zauważam powoli pozytywną tendencję np. w moim zadupnym urzędzie gminy.

@e_djur popraw mnie, jeśli się mylę: w Zagłębiu LGOM sytuacja panuje podobna co na Ukrainie, lub w Kazachstanie: opływają w dostatki ci, co mają dostęp do surowcowego lub państwowego korytka, a większość klepie biedę, nie różniąc się od mieszkańców innych części Dolnego Śląska, który jest rzeczywiście biednym regionem.

Biedy nie klepia w Zagłebiu,jest nawet stosunkowo dobrze ale gorzej niz 4 lata temu….

Na dolnym śląsku jest wielka nędza, a jak jest na mazurach to już sam nie wiem, niby dolny śląsk nie prezentuje się tak żle, ale tylko Lubin i Wrocław i to tylko ci co jak już pisano są w rodzinie Królika, trochę jak w indiach, kasty …

Ja mieszkam w Legnicy, ale pracuję w delegacjach na całym d.śląskau to jest tu tak źle , że mam wrażenie że wali się wszystko, przyjedźcie od Lwówka Śl.do Chojnowa, Świdnicy … gdzie bandy zakapturzonych bandytów grasują i jak z nor wyglądają z bram,tu niema Gett, Gettami są całe miasta, poza miastami są przedmieścia z willami, w tych miastach, gdzie kobiety jak zwierzęta przemykają ulicami, i rozmawiają tylko o pieniądzach,gdzie dzieci jest mało, bo są drogie w utrzymaniu , gdzie urzędnicy znają drogę tylko od pracy do auta i od auta do swej willi … warto wyjść z domu, z przed komputera i TV i zobaczyć jak wygląda rzeczywistość, wygląda tu przerażająco …

Może i warto by pracować dłużej, gdyby nie narastająca wraz z każdą kolejną przepracowana nadgodziną świadomość, że państwo okradnie mnie z ponad 50% wypracowanych przeze mnie pieniędzy (pracuje w firmie na pełnej księgowości). Stąd wolę czas wolny – tam jest szansa na zarobek poza zasięgiem lepkich łap złodziei zwanych dla niepoznaki ZUSem czy USem. Pozdrawiam

Po pierwsze, nie ma w Polsce problemu ze zrobieniem zakupow czy pojsciem do restauracji w weekend.
Po drugie, pracowitosc powinno sie mierzyc ne tym jak dlugo, ale ja efektywnie ktos pracuje. Na przyklad tacy recy pracuja jaj na warunki europejkie niesamowicie dlugo, ale coz z tego, skoro sie obijaja?

A tak w ogole to mamy w tym wpise do czynienia z jakas aberracja.

NIE PO TO SIE ZYJE, ZEBY PRACOWAC, TYLKO PRACUJE SIE PO TO, ZEBY ZYC!
Co mi po milionach na koncie, kiedy ne mam kiedy z nich korzystac? Im bogatszy kraj, im wiecej w nim dobr materialnych tym wiekszej wartosci nabiera wolny czas. Warto zauwazyc, ze np. wolny piatek to zaledwie 20% ubytek produktywnosci w tygodniu, za to czasu wolnego mamy wiecej az o 50%! I do takiego stanu nalezy dazyc wraz z bogaceniem sie spoleczenstwa, natomiast warto zadbac o to, zebysmy kiedy pracujemy, robili to naprawde z zaangazowaniem i z sensem.

biorac pod uwage ostatnie zdanie ciekaw jestem jakby ten wpis wygladal gdyby autor wyemigrowal byl do Francji 😉

Doxa, powiem Ci,że mój tato był zegarmistrzem i cenił firmę Doxa. Mało się mówi o tych co mieli być kołem zamachowym naszej gospodarki,czyli o ludziach przedsiębiorczych. Idzie “stare-nowe” polega to na tym,że znów jestem spijającym nie tyle “robotniczą” krew, co krew zasobów pracy mojego kraju. Medale i zasługi są wyłącznie dla wysokich rangą urzędników i polityków pełniących rolę zbawicieli. Dokładnie we wrześniu 2009 radykalnie spadła sprzedaż mnie i wszystkim zaprzyjaźnionym przedsiębiorcom. Tak się składa że 11.2012 jest pierwszym “dodatnim” miesiącem mojej firmy. Szukam w Twoim blogu odpowiedzi i wyjaśnienia. Może z oddali lepiej widac! Szukałem w necie – są miasta-widma w Chinach i tam … brakuje rąk dopracy.

Zabrzmi to jak truizm, ale ludzie w Europie, w tym Zachodniej, sa po prostu leniwi. Nie mam doswiadczenia pracy w Stanach, ale z relacji moich znajomych tam pracujacych wiem, ze amerykanscy pracownicy sa w stanie pojsc o jedna mile dalej, aby zatrzymac klienta i dotyczy to nie tylko uslug.
Natomiast w Europe, owszem w UK czy w Irlandii np. architeckci czy inzynierowie czesto pracuja w soboty, ale np. w takiej Szwajcarii juz nie- nauki Jana Kalwina zrobily tym ludziom przyslowiowe trociny z mozgu. W Szwajcarii jest jeszcze gorzej niz we Francji. Centra handlowe funkcjonuja najwyzej do 18 lub 19, a w niedziele sa kompletnie zamkniete. Natomiast w UK oraz w Irlandii mozna kupic sobie ubrania czy buty w niedziele, nie mowiac o zakupach spozywczych w Sainsbury’s, M&S, Tesco czy ASDA.
Wytlumaczcie mi, jak kryzys mial ominac Europe, skoro pracownicy tu sa mniej wydajni niz w Azji. Troche ponad 100 lat temu cale rodziny tyraly w kopalniach we Francji bez wzgledu na niedziele, jak w powiesci Emila Zoli pt. “Germinal”. Tzw. prawa pracownicze sprawily, ze pracownicy sa postrzegani przez pracodawcow jako roszczeniowi, trudno sie wiec dziwic, ze tyle miejsc pracy wyparowalo z Europy do Azji.

Zgadzam się z pwm, Doxa chyba nie słyszał jak się pracuje we Francji. Zostawić do w środku remontu i wyjechać na urlop, czemu nie? :]

No najlepiej zapieprzać i umrzeć i być najbogatszym człowiekiem na cmentarzu, mądrość ludowa radzieckiego człowieka jest ponadczasowa, ale kto zna definicje słowa maniana ten sobie poradzi, uśmiechnie się i będzie zadowolony …

Zycie uczy ciezkiej pracy, niekoniecznie emigracja. Czasem bieda daje niezlego kopa w d…Mimo wszystko i tak nie kazdemu sie chce wysilac i chodzic do pracy nawet za biurkiem, skoro moze sobie brac benefity i udawac, ze ma bole kregoslupa 😀

“Szacunek do pracownika nie polega na tym, że daje się mu mniej pracy czy dni wolne, bo najwyższym stopniem poszanowania pracownika byłoby jego całkowite zwolnienie – wtedy miałby najwięcej czasu wolnego.”
Zatem według Ciebie szacunek polega na tym, żeby pracownikowi “pozwalać zarabiać” po 16 godzin na dobę 7/7? Nie popadajmy w absurdy. Pracuje się po to żeby żyć, nie na odwrót. Komu wola niech haruje jak niewolnik, może być zajęty zarabianiem tak bardzo żeby nawet nie miał czasu wydawać. Tylko że z szacunkiem nie ma to nic wspólnego. Ciekawi mnie w jakiej części takie podejście sprawia że coraz więcej Amerykanów jedzie na psychotropach 😛

Jeżeli ktoś tu jest skażony sowietami to mam wrażenie, że Ty w tym wpisie.
Widać to po gloryfikacji “ciężkiej pracy” jak rozumiem będącej w opozycji do lenia obrzydliwego, który np. bawi się 6 dni w tygodniu bo w ten jeden dzień wymyśla coś co ułatwiła życie lub pracę milionom ludzi. O zgrozo – czyniąc ją mniej ciężką i dającą możliwość lenienia się.
To typowe dla komunizmu, ale to pewnie wiesz tylko nie zauważasz u siebie. 🙂

Pochwała pracy w niedzielę to już przesada. Rozumiem, że są SŁUŻBY, które nie mogą przerwać pracy.
Ale cała reszta powinna mieć wolny czas dla siebie albo rodziny albo wypoczynku.
Naprawdę – bezsensem życia człowieka nie jest zapie*** w pracy.

Wydaje mi sie ze bardzo trafny post jesli chodzi o linie klient/dostawca,tym bardziej ze chodzi o sektor uslug.Np we Wloszech gdzie pracowalem wczesniej od 12 do 14 wszystko jest zamkniete/centrum Rzymu/ ale knajpy wszystkie pelne klientow.W Szwajcarii od 12 do 13 wszyscy maja pauze ale takze wszystkie lokalne pekaja w szwach/Zurich. W dziale ekonomia finanse pracy w soboty ,niedziele nie ma ale…wszyscy razem sie spotykaja w lesie czy na gorce aby pogadac razem co bedziemy robic od poniedzialku.Kolejke na gorke i obiad placi szef…
Dokad zmierzamy?Im wiecej chcemy miec tym oddajemy sie bardziej.Czy to kurestwo?Z pewnoscia tak ale za dobra przynajmiej cene..I jeszce te jazdy z wigilia he he!Gdzie na swiecie wsrod ludzi zarabiajacych pow 10k lokalnej waluty cos takiego jest?swiat tzn na zachod od odry az do Japonii.

Doxa, piszesz, byle napisać. Każdy tak pracuje jak mu pasuje (firma lub działaność gosp.). Rynek pracy\usług dostosowuje się do lokalnych potrzeb, a nie Twoich oczekiwań z USA.

@ djibril

Zgadza się. Królikarni wiedzie sie całkiem do pozazdroszczenia, a reszta ledwie okruchy.

I tak przy okazji o KGHM co porusza mnie do tej pory
– prezes zapowiada skup akcji KGH za 3 mld – cena hop o 4,5%, opowiada jakieś nie zmaterializowane mrzonki, w jakim celu?
– premier ogłasza, że będzie łupił z miedzi i srebra – cena nurkiem o 15%
– prezes ogłasza przejecie Quadra za ca. 10mld, czy starczy na skup akcji za dodatkowe 3 mld, czy prezes gada sam nie wie co – cena nurkuje znowu

I zastanawia co jest grane. Na pytanie w TVN o perspektywę skupu akcji za 3 mld po ogłoszeniu przejęcia Quadra nie odpowiedział.

Dzisiaj w CNBC Int. na pasku leciało:
QUADRA TAKEOVER UP FOR GRABS WITH ESCALATIING PRICE DRIVING DEAL: REAL M&A
Ciekawe, nieprawdaż?

Uważasz że jak ludzie pracują 7 dni w tygodniu to jest objaw tego że dobrze są traktowani? Tak kochają swoją prace że nawet w weekend do niej biegną, no bo przecież są tak hojnie za nią wynagradzani? ode mnie duże ŁAŁ

Dlaczego nikt nie pisze że najważniejszy jest szacunek do siebie, a to zaprzecza wyrażonej w artykule idei, bo czym innym jest praca w niedzielę, a zupełnie czym innym 60 godzinny tydzień pracy co sugeruje artykuł. W sektorze usług, tydzień pracy ograniczyłbym do 32 godzin, mogę pracować w soboty i niedziele.

a typowy irlandzki pracuje tak…
Monday: 10.00 am to 4.00 pm.
Tuesday: 10.00 am to 4.00 pm.
Wednesday: 10.30 am to 4.00 pm.
Thursday: 10.00 am to 5.00 pm.
Friday: 10.00 am to 4.00 pm.

gdzie standard dla “normalnych” zawodów 8-4:30pm albo 9-5pm..

Czy nie jest to uproszczenie gdy w otaczającej nas biedzie widzimy lenistwo i brak etosu pracy?
Nie podeprę się mądrym linkiem ani twardymi danymi ale z osobistych obserwacji wnioskuje, że o ile patentowanych leni i olewaczy odsetek jest niewielki, to niekompetentych szefów którzy marnotrawią pracę swoich pracowników jest aż nadto.
Ludzie wydają się w swojej masie raczej pracować podobnie, tylko jedni mogą pracować efektywnie ponieważ stwożono im do tego odpowiednie warunki i dano sprawne narzędzia. Inni zaś muszą nadrabiać braki środowiska pracy poprzez siedzenie po godzinach czy jechanie na wysokich obrotach.
Jeżeli zysk generowany przez daną strukturę opiera się na wyciskaniu pracownika jak cytryny to z jakiej przyczyny ma on być lojalny i aktywny, czyli pracowity?

Tu nie chodzi o to, aby zasuwac 7×24, ale w zaleznosci od branzy i styuacji, pracujacy czlowiek powinien miec troche wyobrazni i byc elastyczny. Na przyklad architekt, inzynier czy grafik ma oddanie projektu w poniedzialek o 12.00. Jesli zalezy mu, aby utrzymal klienta i mial dalej prace, to powinien pracowac w sobote a nawet w niedziele, aby projekt skonczyc. Samo drukowanie rysunkow i kompletowanie dokumentow zajmie mu 2-3 godziny w poniedzialek rano. Jesli natomiast wyjdzie z pracy w piatek o 17.00 i przyjdzie w poniedzialek o 9.00, to szanse sa, ze sie nie wyrobi z oddaniem projektu i nie zarobi ani on ani firma. Takie zaslanianie sie prawami pracowniczymi na zasadzie: “Co? Przeciez w kontrakcie mam zapisane 40 godzin tygodniowo od poniedzialku do piatku” swiadczy o kompletnej ignorancji zasad funkcjonowania wspolczesnego rynku, braku wyobrazni o tym, ze na klienta trzeba polowac i go utrzymac.

Co innego, jesli szef kaze mu pracowac za darmo w soboty i niedziele, to wtedy oczywiscie, jest to naduzycie.

SŁOMSKI – BEZBOŻNIKU, NIEDZIELA TO DZIEŃ ŚWIĘTY. TRZEBA WTEDY PÓJŚĆ DO KOŚCIOŁA, WYSPOWIADAĆ SIĘ, PRZYJĄĆ KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ A NIE PRACOWAĆ.

JA SIĘ POŚWIĘCAM DLA SWOICH OWIECZEK I KAŻDEJ NIEDZIELI ODPRAWIAM 2 MSZE ŚWIĘTE, SPOWIADAM UDZIELAM KOMUNII, ALE JA JESTEM PASTERZEM I SAM BÓG MNIE POWOŁAŁ DO PASIENIA MOICH OWIEC. BÓG ZAPŁAĆ.

A TEN PRAWNIK Z AMERYKI TO CHYBA SYN SZATANA, ZRESZTĄ JAKIE PRAWO ON REPREZENTUJE ? JEDYNE PRAWDZIWE PRAWO TO PRAWO KANONICZNE – POCHODZI OD SAMEGO BOGA !

JUTRO NIEDZIELA, DLATEGO ZAPRASZAM DO DOMU ŚWIĘTEGO. PROSZĘ NIE ZAPOMINAĆ O TACY. BÓG ZAPŁAĆ.

AMEN.

K.J.

“ludzie w Europie, w tym Zachodniej, sa po prostu leniwi(…)w takiej Szwajcarii nauki Jana Kalwina zrobily tym ludziom przyslowiowe trociny z mozgu”

Ale Szwajcaria sobie jednak radzi, nie? Tak samo zreszztą jak Szwecja czy Finlandia, a ewentualna recesja byłaby przede wszystkim skutkiem szoku z zewnątrz. Trudno żeby Szwajcar stawiał sobie Chińczyka za wzór, skoro żyje na poziomie nieporównywalnie od niego wyższym. Kto tu do kogo powinien równać?

Że w XIX zapierdzielali? Jak było trzeba, to widać zapierdzielali, ale technika rozwinęła się od tego czasu tak mocno, że nie ma nic dziwnego w tym, że teraz pracuje się o połowę mniej.

Oczywiście pewne branże (handel detaaliczny, gastronomia) powinny działać głównie w weekendy, (i w Polsce chyba działają?) a i inne firmy powinny mieć możliwość zyskania przewagi konkurencyjnej przez realizację zleceń w weekend, ale to, że ludzie znający swoją wartość na takie warunki się nie zgadzają, (przynejmniej nie za frajer) to tylko dobrze o nich świadczy.

“Wytlumaczcie mi, jak kryzys mial ominac Europe, skoro pracownicy tu sa mniej wydajni niz w Azji. ”

100 razy wolę kryzys w Europie niż “boom” w Chinach

@wersy,

Szwajcarzy sa mniej wydajni w pracy niz Brytyjczycy, Niemcy czy Francuzi. Szwajrscy pracownicy tylko stwarzaja pozory dobrych pracownikow, ale najczesciej sa tylko poprawni i zachowawczy. Anglik pojdzie o jedna mile dalej, aby kontrolowac projekt, nad ktorym pracuje, bedzie siedzial po godzinach, az skonczy robote, tymczasem Szwajcar pojdzie do domu.
Szwajcaria to maly kraj, bez konkretnego przemyslu, za wyjatkiem zegarkow i czekolady, ktorej i tak ostatnio nikt nie kupuje dzieki wysokiemu kursowi franka. Trzeba upasc na glowe, aby kupowac puszke kakao “made in Switzerland” za 8.95 CHF, podczas gdy w przygranicznym francuskim “Carrefourze” czekolada w proszku kosztuje 2.5 Euro. Szwajcarzy funkcjonuja glownie dzieki osiedlajacym sie bogatym cudzoziemcom, ktorych nie pytaja o zrodlo pochodzenia majatku. Rosjan w Szwajcarii sie szanuje, poniewaz “oni maja pieniadze”. Gdyby jednak wszyscy zamozni cudzoziemcy odplyneli z tego kraju, to sama produkcja zegarkow, bizuterii i czekolady Szwajcarzy nie wygraliby konkurencji z reszta Europy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *