Categories
Ekonomia Polityka Survival

Miejska dżungla

Ludzie interesujący się tematem surwiwalu mogą kupić nóż z żyłką i haczykiem w rękojeści, udać się do najbliższego lasu i trenować sztukę przeżycia w głuszy. Problem w tym, że scenariusz w którym sztuka przetrwania będzie sprowadzać się do połowu ryb w strumyku jest dość mało prawdopodobna. Znacznie bardziej prawdopodobne jest wystąpienie kryzysu finansowego w stylu argentyńskim (financial meltdown) i jego trwanie przez wiele lat. Surwiwal oznacza dziś trwałą umiejętność przeżycia w miejskiej dżungli.

Dlatego właśnie zaopatrzyłem się w kilka rolek krugerrandów i udałem się do Aten. Celem było sprawdzenie, czy złoto da się zjeść i czy sprawdza się jako pieniądz w sytuacji kryzysu o takiej skali oraz jak można funkcjonować w państwie ogarniętym kryzysem o takiej skali.

To, co zobaczyłem przypomina mi realia PRL roku 1980/1 roku. Wszystko jest sparaliżowane strajkami, wygląda to jak kroczący strajk generalny. Można sobie sprawdzić jaki jest harmonogram strajków i wyobrazić sobie życie w takim kraju. Właściwie normalne życie jest niemożliwe dla każdego, kto korzysta z jakichkolwiek usług, szczególnie dotkliwe są strajki komunikacyjne.

Korzystając z okazji wziąłem udział w walce o słuszne prawa ludu greckiego, o licencje na wykonywanie każdego zawodu i o godne wcześniejsze emerytury, najlepiej na koszt podatnika niemieckiego czy słowackiego. Ponieważ ten blog to nie konkurs piękności lecz próba otworzenia oczu czytelnikom na zagrożenia katolicyzmem w Polsce, ocenzurowałem nieco fotki.

Tu wykrzykuję hasła na rzecz utrzymania przywilejów, znanych w Polsce jako ‘prawa nabyte’:

A tu uważnie studiuję manifest:

 

Do walki z reżimem oprócz mnie włączyli się również śmieciarze. Poprzez ‘odejście od kubłów’ wywierają stanowczy nacisk na władzę, która musi lawirować między stertami odpadów:

Wydaje się, że w Atenach tylko drzewa nie strajkują. Zarówno miejskie drzewa oliwkowe jak i limonkowe obwieszone są tonami dojrzałych owoców. Oczyma wyobraźni zobaczyłem te tony limonek zebrane i wystawione na targu warzywnym w Berlinie, po circa 3-4 ojro/kg. Kasa dosłownie wisi na drzewach, trzeba mieć tylko kilka licencji na zbiór, obróbkę, transport i rozpoznawanie owoców:

Tymczasem Grecy nie zasypują limonek w popiele. Trwa cichy ale masowy run na banki. Tak to wygląda na wykresie:

Coś za tę papierową kasę trzeba kupić. Na przykład złoto. Okazało się, że mimo że kruszce są niejadalne, to lud ciągle ich pożąda. Zachodzi tu chyba silna skłonność do tradycji i przesądów, obnażona niedawno przez prezesa Bernanke. Krugerrandy rozeszły się błyskawicznie, nikt nie pytał o cenę, raczej o dostępną ilość i możliwość dalszych dostaw. Co ciekawe, lokalną specyfiką okazały się suwereny, czyli złote funty, o możliwość dostawy pytał prawie każdy kontrahent. Padało też wiele pytań dotyczących możliwości przyszłych dostaw diamentów inwestycyjnych, rzeczy od której trzymałbym się maksymalnie daleko, najwyraźniej pożądanych przez lokalną klientelę.

Od dawna powiada się, że najlepsze interesy robi się wtedy, gdy jest krew na ulicach. Kraje PIIGS dojrzewają do tego momentu. Z jednej strony wciąż mają euro, za które w innych krajach głupi ludzie oddają złoto, a z drugiej strony obywatele zdają sobie sprawę, że może dojść do powrotu do walut narodowych. Niestety, specyfika branży wymaga od czasu do czasu odwiedzania takich łże-krajów, w których nic nie działa jak powinno, a koczowanie na lotnisku w oczekiwaniu na lot nie jest niczym przyjemnym.

Share This Post

33 replies on “Miejska dżungla”

Ha, bardzo ciekawe…
A skąd wg Ciebie bierze się ów pęd ludu (nie)pracującego Hellady ku Suwerenom? Bo w Kraju Priwislanskim wszyscy powtarzają, że Suwereny są be – mało rozpoznawalne…

Popatrzylem na link, ktorym sie poslugujesz. Nie potrafie wyjasnic czemu blog jest sensowny, a pytanie glupie. Moze masz dzis jakis slabszy dzien? Moze tresci na blogu sciagasz z sieci i ich nie rozumiesz? Naprawde, nie kumam.

Moze koledze ktos odpowie, bo ja nie mam sily.

“za euro (…) głupi ludzie sprzedają złoto” Czyli autor bloga się wkopał bo sam za euro sprzedał im krugerrandy haha. I to dlatego teraz pomstuje na katolicyzm… ktoś musi byc winny

@cyfrowyja

Co czyni wiedzę uzyteczną ? – Moze jej ROZUMIENIE ?

@jakow

Jako mieszkający w kraju przywislańskim chętnie wezmę po cenie, po której brałem wczesniej ok 400 zł, nawet te mało rozpoznawalne przez lud … rozpoznam indywidualnie 😉

Padało też wiele pytań dotyczących możliwości przyszłych dostaw diamentów inwestycyjnych.

Nie dziw. Diamenty inwestycyjne, zwane też podróżnymi… ;-), stanowią koncentrację wartości dużo większą niż złoto umożliwiając tym przechowanie i dyskretny transport wartości w bezpieczniejsze miejsca w sytuacji podbramkowej, gdy oszalałe rządy wprowadzą exchange controls, kontrole graniczne, zmianę waluty (Grecja) czy całkiem prawdopodobne IMO ograniczenia w obrocie złotem. Oczywiście wszystko dla dobra obywatela.
Diament można natomiast spokojnie przewieźć i nie wykrywa go żadna aparatura… Trudno się dziwić Grekom którzy mają (jeszcze wszystko w) euro które w każdym możliwym scenariuszu zastąpione zostanie bezwartościowym papierem lokalnym, explicite z celem inflacyjnym.

Sprzedaż złota w Portugalii – Popatrz jak to działa w UK Lis zadowolony czyli kury same się patroszą . Durni nie sieją… 😉

@cyfrowyja
Przeczytalem i zastanowilo mnie tylko jedno, skoro to takie niedobre posiadac/kupowac zloto to dlaczego firmy i banki je skupuja, pomimo tak wysokiego kursu? Mi wydaje sie ze glupi lud znow daje sie wych*jac :).

“Moze koledze ktos odpowie, bo ja nie mam sily”

Czyżbyśmy widzieli kolejny dowód na to, że złoto jednak da się zjeść? 🙂

@cyfrowyja – BoaPL ma zupelna racje. Tak to jest, jak sie widzi to co chce. Wyglada na to, ze ludzie za wszelka cene probuja zwiazac koneic z koncem i zachowac poziom zycia do ktorego sie przyzwyczaili, a banki jakos chetnie skupuja zloto i zarabiaja na tym.
Sam wybierasz, po ktorej staniesz stronie.

@Doxa – a mozesz napisac cos wiecej, tak pod katem przygotowania na przyszly (lub obecny) kryzys w PL? Ja tez jeszcze pamietam PRL, ale moze troche wiecej napiszesz jak wg Ciebie bedzie to wygladac dalej?

Ja tylko wskazuje na pewną sprzeczność. Faktem jest, że są tacy co sprzedają, a kurs spada. Natomiast sprzedaż złota przez Autora wpisu traktuję jak eksperyment – przecież Doxa wierzy, że nie warto sprzedawać złota.

Co generalnie myślę o kursie złota piszę na swoim blogu. Nie naganiam na żadną opcję. Nie wierzę jednak, że złoto to idealna inwestycja, która tylko rośnie.
Jak pisze Ciek, złota nie da się zjeść. Złoto nie produkuje, nie wynajmuje się go ani nie płaci dywidend czy odsetek, nie obrodzi owocami. Jest świetne na niepewne czasy – tylko nie zapominajmy wymienić zysków na korzyści. Globalni korsarze wykorzystają nadmierną wiarę w złoto wcześniej czy później, nie mam wątpliwości.

@BoaPl: banki skupują wiele rzeczy, głównie na handel. Nie twierdze też, że to źle mieć jakieś złoto. Skąd takie wnioski?

@mar77: wiedzę użyteczną czyni odpowiednie działanie.

@cyfrowyja – idealna inwestycja to raczej kombinacja wlasnego gospodarstwa, zlota, broni, umiejetnosci, “jaj” i zapasowego paszportu w szufladzie – a i nie jestem pewien czy to wystarcza. Moze wystarczy po prostu byc bankowcem lub politykiem?
A Doxa również handluje złotem, a nie robi eksperymenty.

To prawda, w krajach strefy euro ludzie oddaja zloto za papierowe €, np. w telewizji francuskiej mozna zobaczyc takie reklamy. Nawet we francuskojezycznej czesci Szwajcarii, dokladnie w Genewie czy Lausannie, wiecej jest sklepow typu “Achat d’or” niz “Vente d’or”.

Dziwne ze akurat suwereny.Mimo iz mieszkam w UK to suwerenow nie kupuje-co by nie mowic to tylko 22 karaty a cena jak za 24-kiepski interes.

Cena złota spada bo głównie jest uzależniona od handlu złotem papierowym, czyli lewarowanymi derywatami na złocie, czas najwyższy odróżnić je od złota fizycznego którego przepływ jest znikomy w porównaniu do papieru. Prędzej czy później system papieru sie zawali a wtedy fizycznego złota nie dostanie NIKT i NIGDZIE. A jego cena w papierowej walucie bedzie w stratosferze.
Co do tego jak wazne jest złoto (fizyczne a nie papierowe) powiedział już Jerzy Zdziechowski były minister skarbu proponując na miesiąc przed wybuchem wojny marszałkowi Rydzowi-Śmigłemu konfiskatę złota Polaków:
“w obliczu wojny wydaje się nieprawdopodobnym dopuszczać, by w schowkach ukrywany był przez obywateli surowiec par excellence strategiczny – złoto, bo wymienny na surowce wszelkich pochodzeń.
Złoto jest zmagazynowaną pracą zagranicznych maszyn i cudzoziemskich robotników, jest armatą, aeroplanem najnowszej konstrukcji, jest benzyną, bawełną, miedzią i niklem.”
Konfiskata złota była blisko, ale nie doszła do skutku bo wybuchła wojna.

Eksperyment czy czysty zysk? Jeśli opylił z dobrą marżą w krótkim czasie, a póki co ma możliwość zamówienia za te łże-eurosy nowych to dlaczego nie korzystać? Zresztą założę się, że ma “swoje” złoto, którego nie ruszy dopóki nie uzna, że już koniec zawieruchy, a do biznesu używa złota/pieniędzy przeznaczonych na obrót. W ten sposób nie ma sprzeczności w mówieniu, żeby siedzieć na złocie, a samemu w międzyczasie sprzedawać, żeby za chwilę odkupić 😉

Co do ewentualnej bańki na złocie – może już jest, a może jeszcze nie ma. Ostatnio jak pytałem w rodzinie/sąsiadów to jeszcze nie mają i nie planują kupować, więc wątpię. Nawet jeśli ceny będą oderwane od rzeczywistości taki stan może utrzymywać się przez kilka lat. Osobiście nie wierzę w szczyt na złocie dopóki choć kilka krajów nie zbankrutuje (a mamy kilka w kolejce po Grecji).

@cyfrowyja

Chyba musisz troche jeszcze poczytac zanim zaczniesz wypowiadac sie o zlocie. Watpie, ze na twoje rozterki odpowie Doxa lub Cyniq, ktorzy pisza o tym na blogach od ladych paru lat.

“Jak pisze Ciek, złota nie da się zjeść. Złoto nie produkuje, nie wynajmuje się go ani nie płaci dywidend czy odsetek, nie obrodzi owocami”

Cyfrowyja, to chyba był jakiś inny Ciek bo ja nic takiego nie napisałem albo źle mnie zrozumiałeś. Złoto jak najbardziej da się zjeść, zawsze się dało napełnić nim brzuch, czego nie można niestety powiedzieć o złotym. Najprawdopodobniej taką konsumpcję widać właśnie w Portugalii, gdzie je z nadmiaru dobrobytu zwyczajnie zjadają bo nie starczyło im eurasów do wypełnienia brzuchów. Te kulinarne teorie można udowodnić w drodze eksperymentu. Jak dasz mi garść złota to bardzo szybko napełnię brzuch. Natomiast gdy ja tobie sypnę taczkę dolarów zimbabwiańskich to cały czas będziesz głodny 😉

Co do pożytków cywilnych jakie przynosi to warto sobie poszperać za informacją gdzie i na podstawie jakiego stosunku prawnego znajduje się większość polskiego widmowego złota 😉

Co do braku idealnych inwestycji to masz oczywiście rację, świat nie jest idealny w najmniejszej nawet części i zawsze silniejsi dymają słabszych, mądrzejsi głupszych itp. itd. Nie zmienia to jednak faktu, że cena złota jest w bardzo dużej części wprost proporcjonalna do absurdalnej sytuacji na świecie, która staje się coraz bardziej absurdalna i nic nie wskazuje na odwrócenie tego trendu.

złota nie dało się zjeść
doxa kupił a nie …. to śmieszne i bezwartościowe euro
kto by pomyslał że doxa będzie wymiał złoto na euro
przecież nawołuje do czegoś przeciwnego! 🙂

Ciek, może faktycznie źle Cię zrozumiałem, zbyt dosłownie. Jeśli jednak zamiast sypania dolarami sypniesz owocami z sadu jak np. na obrazku wyżej, to parę brzuchów się ucieszy.

Jarema: nie oczekuję odpowiedzi. Czytam sporo ciekawych historii, także Doxę, bo szanuję niezależnie myślących ludzi. Co nie znaczy, że z każdym się zgadzam: wiele z tych osób reprezentuje sprzeczne poglądy. A o złocie wiele osób pisze, od kiedy rośnie. Jak spadało nie pisał nikt.

@cyfrowyja

Z tego co mi wiadomo, kiedy złoto spadało nie było jeszcze powszechnego dostępu do internetu, zwłaszcza w Polsce, więc ciężko było o tym pisać ;). Może były o tym jakieś pogłoski w mediach, jednak sądzą po ich jakości w naszej kraju, raczej nie.

@ cyfrowyja

O złocie nikt nie pisał, gdy spadało, bo nie było jeszcze wtedy internetu. Media mainstreamowe również o tym nie informowały, gdyż był to długo trwający spadek (ok. 35% w ciągu 3.5 roku) ciężki do odczucia oraz do zauważenia.

Prawdopodobnie suwereny sa poszukiwane w Grecji dlatego, ze sa najtansza rozpoznawalna moneta inwestycyjna. Bardziej oplaca sie kupic 1 suwerena niz 1/4 uncji np. Krugerranda czy American Eagle. Suwerena jest latwiej sprzedac niz wspomniane wyzej cwiartki monet bulionowych, w przypadku ktorych narzucona jest wysoka marza.
Chociaz obecnie przy “parytecie” monet 1oz wsrod kupcow zlota suwereny sa traktowane mniej serio, jest calkiem prawdopodobne, ze popyt na suwereny wroci, zwlaszcza w obecnej strefie Euro. Tak samo stana sie popularne inne odpowiedniki suwerenow w krajach British Commonwealth, np. monety 2Rand bite w RPA w latach 1967-83, ktore mozna kupic u dealerow na Zachodzie. Najtrudniej w sytuacji kryzysowej bedzie sprzedac 1/2, 1/4 i 1/10 slynnych monet inwestycyjnych.

Mi się wydaje, że Doxa opuścił złoty express i wyprzedał większość swoich zapasów. Złoto stało się pożądane przez tłum na ulicy, nawet w Polsce banki zaczynają je sprzedawać. Dobry moment na sprzedaż zapasów. Mam rację?

@K.J. – rozumiem kwestię z suwerenami, ale dlaczego uważąsz że np. 1/4 będzie ciężko sprzedać? właśnie wydaje się że na mniejsze monety będzie rynek. W Polsce w czasie “komuny” która jak myślę spokojnie mozemy przyjąć za wzorzec, funkcjonowały stare ruble i były właśnie bardzo popularne.

@Adam,
Im mniejsza moneta, tym wieksza premia z jej sprzedazy zostaje dla mennicy oraz dealera. Cena mniejszych monet w zestawie bulionowym jest bardziej ruchoma niz cena monety jednouncjowej, trudniejsza do okreslenia w stosunku do kursu zlota w danym dniu. Cena 1/2 oz nigdy nie jest doslownie polowa ceny 1oz. Jesli pojdziesz do sklepu i poprosisz o kilogram masla za 20 zl, to dostaniesz cala 1kg kostke w tej cenie. Jednak jesli poprosisz o 250 gramow, to pani w sklepie nigdy nie bedzie w stanie ukroic rowno 250g, predzej uslyszysz pytanie “a 300 gram moze byc?”. Wydaje mi sie, ze tak samo jak pani w sklepie, podchodza do klientow dealerzy zlotych monet bulionowych, zwlaszcza przy sprzedazy monet 1/2, 1/4 i 1/10oz. Natomiast gdy poprosisz o odrebna kostke masla 250g za 5.70zl, zapakowana w papierek albo aluminium, to dostaniesz ja dokladnie w tej cenie. Kupujesz mniej ale wiesz ile i za co placisz- tak samo jest z suwerenami. Ich cena nie podlega dyskusji tak samo jak monet 1oz.

@K.J. – owszem, ale identyczna zasady obowiązuje przy sprzedaży, co w zasadzie niweluje premię. Mniejsze kawałki natomiast są dostępne dla większej ilości osób.
A może gospodarz zdradzi parę szczegółów odnośnie swoich wrażeń pod kątem najbardziej optymalnej wielkości monet sprzedawanych w Grecji? Co najbardziej szło?

Doxa, po ile sprzedawałeś te Krugerrandy? Po cenie zbliżonej do spot + 10%, czy doliczyłeś sobie premię za pracę w ciężkich warunkach?

I to były jednouncjówki, czy jakieś mniejsze?

Czy ja dobrze widzę, że Ty trzymasz w ręku flagę na paliku zwieńczonym krzyżem? Piekło zamarzło. 😉

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *