Kilka razy zastanawiałem się, jaką emeryturę będę pobierał. Intuicja podpowiada mi, że żadna, bo system jest zwyczajnie zbankrutowany. Niemniej tonący chwyta się brzytwy, łudziłem się, że do znikomej ilości przepracowanych lat łaskawy ZUS doliczy mi czas przepity na studiach. I właśnie się dowiedziałem, że na łaskawość nie ma tu co liczyć.
Trudno dziś powiedzieć, jaki będzie system emerytalny w momencie, gdy mój rocznik będzie przechodził na emeryturę. Być może będzie nam dane przeżyć jeszcze kilka reform, które ‘na zawsze’ poprawią system, bowiem jak stwierdził kiedyś premier Buzek stabilność i niezmienność systemu emerytalnego ma znaczenie fundamentalne.
Natomiast to co moi rówieśnicy (po 15 latach ciężkiej tyrki za biurkiem w sztabie) zdążą pobrać z systemu do momentu jego ostatecznej plajty w stylu greckim – to ich.
6 replies on “Słodka naiwność”
No dobra, ale mój rocznik (zaczynający i kończący studia po 1999 roku) nie dostanie takiego gratisu od Państwa w ogóle.
Co więcej – gratisy o których piszesz (czyli wliczenie czasu studiów i kasy od Państwa) finansowane miały być z moich podatków (które jako przedsiębiorca sam opłacam – czy raczej daje się okradać).
Imo – powinno się tego w ogóle nie wprowadzać! A już na pewno nie zgadzam się na finansowanie kolejnego “gratisu” z moich podatków.
A ja – podobnie jak 99% współobywateli – żądam takich przywilejów i jednocześnie zabraniam ich finansowania z moich podatków. 😉
17.05. Warszawa – MIPS informuje:
W związku z artykułem “Składki emerytalne przeminęły na studiach”, autorstwa Leszka Kostrzewskiego i Piotra Miączyńskiego, opublikowanym w Gazecie Wyborczej z 17 maja 2011 r., wyjaśniamy:
Nieprawdziwe jest stwierdzenie pani Barbary: “gdy rozpoczynałam studia w 1992 r. zapewniano mnie, że będę miała za ten okres odkładane składki”. W 1992 r. nie było możliwości opłacania składek na ubezpieczenie społeczne z tytułu odbywania studiów.
Taka możliwość i to w dodatku fakultatywna, na wniosek, powstała dopiero z dniem 1 stycznia 1999 r. Od tej daty studenci oraz uczestnicy studiów doktoranckich, jeżeli nie podlegają ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym z innego tytułu, mogą dobrowolnie, na swój wniosek przystąpić do ubezpieczenia emerytalnego i rentowego, co oznacza, że będą wówczas sami za siebie opłacać składki. Budżet państwa nigdy nie finansował składek ubezpieczeniowych za studentów.
W ramach polityki prorodzinnej, wyrównującej szanse osób przerywających pracę ze względu na urodzenie dziecka, państwo finansuje jedynie składki na osoby przebywające na urlopach macierzyńskich i wychowawczych.
Rozszerzenie kręgu osób, za które państwo miałoby opłacać składki emerytalne i rentowe byłoby całkowicie bezzasadne. Podważałoby to jedna z cech ubezpieczeń, jaką jest przezorność własna.
W nowym systemie emerytalnym o wysokości emerytury nie decyduje okres pozostawania w ubezpieczeniu lub poza nim, lecz jedynie wysokość składek zaewidencjonowanych na koncie w ZUS, czyli kwota kapitału zaewidencjonowanego w ZUS. Tak jest już od ponad dwunastu lat.
Ponieważ przed 1 stycznia 1999 r. ZUS nie prowadził ewidencji opłacanych składek, za okres ubezpieczenia do końca 1998 r. w miejsce faktycznie opłaconych składek wprowadzono mechanizm zastępczy, tzw. kapitał początkowy. Przy jego ustalaniu uwzględnia się okresy składkowe i okresy nieskładkowe w rozmiarze nieprzekraczającym 1/3 uwzględnionych okresów składkowych. Jest to zasada dokładnie taka sama, jak w przypadku obliczania emerytur według starego algorytmu. Wśród okresów nieskładkowych jest uwzględniany okres studiów na jednym kierunku pod warunkiem ich ukończenia.
Tak więc sytuacja osób studiujących przed 1 stycznia 1999 r. jest znacznie korzystniejsza niż tych, którzy studiowali po tej dacie, gdyż tym pierwszym okres studiów w rozmiarze nie przekraczającym 1/3 uwzględnionych okresów składkowych jest zaliczany do stażu, od którego zależy wysokość kapitału początkowego, a w konsekwencji emerytury, a tym drugim – jeżeli nie przystąpili dobrowolnie do ubezpieczenia – w ogóle nie jest uwzględniany.
Wskazywanie jako “poszkodowanych” tych studentów, którzy studiowali przed wejściem w życie reformy, z pominięciem studentów obecnie studiujących jest zupełnie niezrozumiałe. Jest dokładnie odwrotnie. Ci pierwsi – za okres do 31 grudnia 1998 r. – mają preferencje, których ci drudzy – za okres od 1 stycznia 1999 r. – nie mają.
Czyżby zdaniem “Gazety” za starych studentów składki miało opłacać państwo, a nowi mają je opłacać sami za siebie?
@Arco
Ale po co o tym wszystkim pisać? Rozsądni ludzie wiedzą, że system (emerytalny w szczególności) jest w PL zbankrutowany i to nawet nie z praw ekonomii, ale przede wszystkim z powodu demografii. Wszelkie dywagacje na ten temat to zasłona dymna i konfrontacja jednych przyszłych nędzarzy (emerytów) z innymi. Ja nawet nie czytam takich dywagacji bo szkoda czasu. Równie dobrze można dyskutować ile diabłów mieści się na łebku szpilki. Mój rocznik (’77) emerytur mieć nie będzie. Co najwyżej jakieś nic nie warte zasiłki socjalne o ile Mad Maxa wcześniej nie będzie.
Podsumowując wisi mi i dynda, czy Zus za czas moich studiów cokolwiek mi “przelał” (jakie ładne słowo sugerujące transfer środków) == zapisał w jakiejś kartotece.
Przemas ( sorry za poufałość ) ale w związku z poglądami które tu też głosisz – to dlaczego ZUS miałby ci doliczać studia do stażu ?
Przecież to wakacje 😉
A co maja czyjekolwiek poglady do stosowania sie do litery prawa? Jesli kogos poglady dopuszczaja zabojstwo to nie bedziesz go karał jesli kogos zabije? A jesli ktos jest przeciwny emeryturom to panstwo ma mu zabierac pieniadze na skladki, ale nie wyplacac swiadczen? Jakas pokrętna logika.