Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Laboratorium

Rok czy dwa lata temu zastanawialiśmy się, czy kryzys spowoduje inflację czy może deflację. Tak, tak, były głosy całkiem poważnych blogerów, którzy dopuszczali scenariusz deflacji w krajach ograniętych kryzysem. Dziś już wiemy, że mamy do czynienia z początkiem wielkiej fali inflacji. Niektórzy jeszcze nie dopuszczają do siebie tej myśli i uważają, że inflacja zatrzyma się na poziomie nie przekraczającym 10% rocznie. Otóż nie zatrzyma się.

Najciekawsze jest obserwowanie całego procesu rodzenia się inflacji. Kiedyś sądziłem, że jakimś magicznym sposobem rynki wyczuwały wzrost ilości pieniądza w obiegu i następował wzrost cen. Tym razem mogłem zobaczyć jak ten proces wygląda, w zwolnionym tempie.

To nie wzrost wynagrodzeń napędza inflację, jak obawia się Belka. Pracownicy w Polsce są bardzo krótko trzymani za twarz – upomnienie się o podwyżkę grozi wskazaniem drzwi palcem wskazującym. Przy tak katastrofalnym bezrobociu istnieje ogromna możliwość zastępowania pracowników o nastawieniu roszczeniowym młodym pokoleniem ‘stażystów’. Mowa tu oczywiście o szerokiej rzeszy przeciętnych pracowników, wiadomo że wysokokwalifikowanych specjalistów wymienić na studentów dużo trudniej, szczególnie przy tradycyjnej w Polsce niechęci pracodawcy do szkolenia pracowników (bo nauczy się i pójdzie do konkurencji/otworzy swój biznes lub bo pracownik ma być produktywny od godziny 9 rano pierwszego dnia pracy).

Tymczasem proces inflacji zaczyna się od surowców. To tam wpływa ogromna masa wydrukowanej waluty, pozostająca do dyspozycji grubych kotów. To globalni gracze mają gotówkę, bo to oni są beneficjentami wtłaczania gotówki w gospodarkę. Smithowi lub Kowalskiemu nikt bailoutów nie robi, ma do wydania tyle samo teraz co w zeszłym roku. A grube koty, w obawie przez inflacją zżerającą kapitał, przenoszą środki z rynku obligacji oraz akcji i lokują je w namacalnych towarach. W efekcie o surowce muszą konkurować producenci z inwestorami. Ceny rosną, przez co grube koty wykazują dwucyfrowe zyski i nabierają ochoty na jeszcze większe zaangażowanie. A większe ceny surowców przerzucane są na ceny półproduktów i produktów końcowych. W końcu, po wielu miesiącach od wzrostu cen surowców, efekt końcowy widzimy w sklepach.

Gdyby źródłem inflacji był wzrost wynagrodzeń obserwowalibyśmy najpierw wzrost cen produktów finalnych, a dopiero potem wzrost cen surowców, koniecznych do odtworzenia stanów magazynowych. Widzimy dokładnie odwrotny proces, co pomaga nam zrozumieć co się naprawdę dzieje.

Podkreślić trzeba, że ostatnie kilkudziesięcioprocentowe wzrosty cen surowców nie skończą się marnym 3-4% wzrostem cen. To tylko początek procesu, maskowanego zresztą rządowymi masażami statystyk. W odpowiednio długiej perspektywie zobaczymy każdy z produktów droższy. Za rok możemy być wszyscy przekonani, że 5 zł za kilogram cukru czy litr benzyny to szalona okazja.

Następuje pauperyzacja społeczeństw, tradycyjnie towarzysząca inflacji. Pracownicy otrzymują wynagrodzenia, które przyrastają wolniej niż wzrost cen. W ten sposób po opłaceniu wydatków sztywnych pozostaje im coraz mniej pieniędzy na oszczędzanie czy jakiekolwiek wydatki nie związane z fizycznym przetrwaniem. Również oszczędności topnieją – przy obecnym oprocentowaniu lokat w Polsce traci się siłę nabywczą kapitału, oczywiście gdy mowa o najbardziej interesujących konsumentów żywności i energii a nie o lokomotywach i szynach kolejowych. W USA parowanie oszczędności jest nawet szybsze jako że oprocentowanie lokat oscyluje wokół zera. A o zaletach złota jako zabezpieczenia przeciw inflacji wie może 1% społeczeństwa.

Inflacja jest ogromnym zagrożeniem dla państwa demokratycznego. Populiści, tacy jak Kaczyński, będą podnosić łby w kolejnych krajach, dowodząc, że winni inflacji są obecne ekipy rządowe. Tymczasem kłamca wyborczy Tusk nie może ponosić żadnej winy za powódź jaką na rynek surowców sprowadził drukarz Ben. Barykady z ulic Tunezji i Libii będą przenosić się stopniowo na północ, wraz z rosnącą biedą. Pojawią się też pogromy – większość będzie oskarżać mniejszość o zabieranie miejsc pracy, spowodowanie kryzysu i sprowadzenie każdej z plag egipskich.

W normalnych okolicznościach przyrody banki centralne powinny gwałtownie podnieść stopy procentowe, zniechęcając do wydawania wysokimi kosztami kredytu i zachęcając do wycofania pieniędzy z obrotu towarowego wysokim oprocentowaniem lokat. Tym razem nie mogą sobie na to pozwolić, okazałoby się, że rzekome ożywienie gospodarcze nie istnieje – spadek konsumpcji na kredyt wepchnąłby świat z powrotem w recesję. Przy wysokim zadłużeniu całej bandy państw poprzednio uznawanych za cywilizowane wzrost kosztów pozyskania kapitału spowodowałby bankructwa – przy kuponie obligacji wyższym o parę punktów procentowych wiele państw znajdzie się w sytuacji, gdy pieniędzy z podatków (przy kurczącej się bazie podatkowej) nie starczy na odsetki od długu.

Cykl wegetacyjny waluty papierowej musi się zamknąć, tak jak wiele razy wcześniej. Będą kolejne stymulacje i drukowania, tak że wartość nabywcza banknotów spadnie do zera. Wszelkie zobowiązania zostaną wyzerowane (wyinflacjowanie z długu) kosztem posiadaczy obligacji, emerytów i tym podobnych ‘bogatych ludzi’. Wprowadzone zostaną nowe waluty, być może powiązane z kruszcem ‘już na wsze czasy’ i złożone zostaną solenne obietnice zrównoważania wszelkich kolejnych budżetów państwa. I zabawa zacznie się od nowa.

Share This Post

33 replies on “Laboratorium”

Kurcze, nie ogarniam… Doxa, moze Ty bedziesz umial mi jasno wytlumaczyc. Skoro wszyscy sa dluznikami, to kto jest dluznikiem netto? Kto jest wierzycielem? Chiny? Przeciez ich era zaczela się niedawno. Dlugi wszystkich cywilizowanych krajow swiata to pewnie kilkadziesiat bilionow PNP (pieniedz niepokalanego poczecia – dolarow). Bank Swiatowy czy MFW nie biora pieniedzy z powietrza a non stop ratuja rozpasane budzety cywilizowanych dotad krajow – skad ta kasa?
O ile rozumiem ostatni mechanizm kreacji pieniadza przz FED i jego powolne przenikanie do systemu swiatowego, tak nie rozumiem skad tyle kasy wzielo się wczesniej? System dolarowy od samego poczatku jak tylko mogl byl nastawiony na gigantyczny przekret PNP? Pieniadza bez pokrycia, bez pracy i potu jaka stoi za wydobyciem kazdej uncji zlota? Pieniadza bez wartosci za ktorego podrabianie czy kradziez idziesz na dlugie lata siedziec, ale emitenta za globalne wpuszczanie do krwiobiegu czyni mocarstwem i zbawca.

Moze grube koty to my sami? Zalozmy że mój fundusz emerytalny (globalna firma) inwestuje wszystko w zboze. Po kilku latach wykazuje trzycyfrowe zyski, a jego klienci i inni ludzie biaduja, a co dziwne kupuja jeszcze wiecej chleba, bo mimo że zdrozal 4x to jest ciagle najtanszym sposobem aby zapelnic pusty zolodek… Kielbase jedza już tylko szefowie funduszu, ktorzy zrealizowali cel postawiony przez klientow – maksymalny zysk emerytalny…

Aż chcę się przejsc czlowiekowi po miescie z transparentem ‘kur…’.

Wszystko na to wskazuje choc zdecydowana wiekszosc nie chce w to wierzyc bo scenariusz jest iscie ponury. Wlasnie skonczylem czytac “Crash Proof” wbrew pozorom nie jest to ksiazka populistyczna. Schiff dosc wyraznie odcina sie od bycia posadzonym o szerzenie teorii spispowych.

Wedlug niego inflacja jest spowodowana najzwyczajniej poprzez zbyt duza podaz pieniadza i teoretycznie gdyby podaz pieniadza byla na stalym poziomie wydobycia zlota (oczywisice zakladajac ze znow mamy ten standard zlota), czyli na poziomie 1-2% nie byloby mowy o zadnej inflacji. Nikt nie mialby prawa drukowac pieniadza.

Wprowadzenie wysokich stop precentowych i duze ciecia sa jedynym rozwiazaniem w tej chwili. Oczywisice doprowadzi to do utraty miejsc pracy i do duzych niepokojow spolecznych, ale w przypadku dalszego pompowania banki skutki beda duzo gorsze.

@Allen
Kredyt, za który ktoś coś kupił pojawia się już jako “pieniądz” na koncie sprzedającego. Z tej wpłaty bank można dalej udzielić kolejnych kredytów… Tą sytuację najlepiej ilustruje symbol Ouroboros-a. Sami sobie jesteśmy dłużnikami i wierzycielami równocześnie.
Problem polega z tym polega na tym, że po drodze kumulują się odsetki, “połykanie” jest coraz trudniejsze, wąż zaczyna się skracać i pętla się zaciska. Taki “system” nigdy nie będzie stabilny z powodu ograniczonych zasobów (i miejsca) jakie mamy do dyspozycji na tej planecie.
Można to sobie jeszcze wyobrazić jako przymusowe (poprzez fiat) żyrowanie państwa i jego grup klienckich. Państwo zawsze może zwiększyć swoją “wiarygodność kredytową” przykręcając podatki, zastawiając zasoby dostępne na własnym terytorium, tudzież odparowując siłę nabywczą gotówki obywateli przez dodruk.

Świetny tekst, Doxa. Nie sposób się nie zgodzić. No i w ogóle bardzo produktywny jesteś.

Bardzo podobał mi się też brak Twojej typowej “linii mediów” (straszenie peak oilem, namawianie do złota, promowanie uzbrojenia). Od razu się lepiej czyta!

Od siebie potrafię jedynie dodać swoją starą śpiewkę, że wspomniana przez Ciebie inflacja i idące za ną ubożenie społeczeństwa to chyba naturalny proces wyrównywania się zamożności/sił nabywczych na świecie. Europa i USA muszą zbiednieć, Azja centralna i południowa musi się wzbogacić. Ileż jeszcze oni mogą na nas pracować, dostając wzamian emitowane przez nas dolary i euro.

A i tak Azjaci stracą, bo wyinflacjowujące się z długów kraje po prostu im nie zapłacą.

Niby w ramach wyinflacjowywania się dłużników “stracą” także różne instytucje finansowe, które są wierzycielami. Ale skoro owe instytucje wygenerowały pożyczone pieniądze z powietrza (rezerwa cząstkowa), to i tak de facto nie stracą nic. Proces miał głównie na celu zapewnienie im strumienia finansowego z oprocentowania. I zapewnił.

Wyzerowywanie oszczędności i emerytów w procesie wyinflacjowywania się to z kolei chyba typowe zjawisko odbierania najpierw najsłabszych. Dziadki nie pójdą podpalić Reichstagu.

Zaś koniec końców sam świat z bardziej zrównoważoną siłą nabywczą i trudno drukowalnymi środkami płatniczymi dowiązanymi do jakiegoś kruszcu bądź wskaźnika energetycznego chyba będzie lepszy niż obecny. Mniej niesprawiedlich różnic w poziomie życia, mniej zakredytowanych ekscesów konsumpcyjnych, rywalizacji na konsumpcję i konsumpcji na pokaz.

@Allen

Wierzycielami netto są ludzie posiadający oszczędności, w tym emeryci “posiadający” obligacje.
Państwo mówi: oddajcie nam swoje realne wartości (złoto, podatki) a my wręczymy wam papier poświadczający tą wartość (banknoty, obligacje).
Banknoty i obligacje to obietnica, że w przyszłości będzie można za nie dostać tyle, za ile dzisiaj się ja kupiło, choćby pod przymusem. Niestety, państwa nie wywiążą się ze swoich obietnic.

Głównymi wierzycielami są lokalne i zagraniczne fundusze emerytalne, fundusze suwerenne (państwa eksportujące zasoby, od Norwegii po Arabię Saud.), rządy i instytucje monetarne (Chiny np.), lokalne banki i fundusze inwestycyjne (“stabilnego wzrostu”). Chyba z grubsza w tej kolejności wartości posiadanych portfeli obligacji.

@Jarema, “Wedlug niego inflacja jest spowodowana najzwyczajniej poprzez zbyt duza podaz pieniadza” – chociaż raz coś z sensem napisał 😀

@Mugabe, “Europa i USA muszą zbiednieć, Azja centralna i południowa musi się wzbogacić” – musi bo… ?

“owe instytucje wygenerowały pożyczone pieniądze z powietrza (rezerwa cząstkowa), to i tak de facto nie stracą nic”, mało rozumiesz z tego jak to działa. Wszystkie pożyczone pieniądze mają pokrycie w depozytach lub kapitałach własnych. Parujące pożyczki = parujące depozyty. Zapytaj starszą panią z mieszkania obok jak jej się podoba anihilacja jej zaskórniaków w kwocie 5 tysięcy z konta w banku.

“Wyzerowywanie oszczędności i emerytów” – nic takiego nie będzie miało miejsca. Starzy ludzie rządzą zachodem. Dlaczego uważasz, że mieliby oddać swoje pieniądze, oszczędności, firmy, nieruchomości, dochody, układy, wpływy, koneksje – młodym?

Powiem Ci, jak będzie. Pełna gerontokracja. Młodzi (“klasa średnia”, “nouveau riche”, “młodzi wykształceni z dużych miast”) zostaną na maxa wyruchani w dupe podatkami i zaborem mienia przez starych. I gówno mogą z tym zrobić. Sprawdź średnią wieku w sejmie, senacie, sztabie armii, zarządach banków. Także radzę się już zaopatrzyć w duży zapas wazeliny. Na nadchodzące czasy to lepsza inwestycja, niż złoto, broń czy żarcie w puszkach 😀

“Mniej niesprawiedlich różnic w poziomie życia” – ojej, i ci co sobie zagrabili niesprawiedliwie po prostu ot tak to oddadzą z uśmiechem na ustach (pewnie przestaną być niesprawiedliwi, doznają wielkiego oświecenia itd) i będzie równość wolność braterstwo. Yeah right. Wiadomo, wielokrotnie w historii tak było, np. wielokrotnie różne rewolucje i zawirowania polityczne powodowały zubożenie Rothschildów i innych du Pontów… ooops… nie powodowały? A to pech! A nie, czekaj, było tak raz. Romanowom i innym kułakom “młodzi gniewni” zabrali. I potem była wielka radość, równość, sprawiedliwość i dobrobyt. Ojej, czyżby wcale nie? Czyżby jedynym następstwem wykoszenia jednej oligarchicznej gerontokracji było natychmiastowe wykształcenie się drugiej? No kurczę, to chyba będzie potrzeba BARDZO DUŻO tej wazeliny.

Allen – stracą ci, ktorzy maja oszczednosci i trzymaja je w obligacjach/gotowce oraz emeryci (jak zwykle ;]). Z drugiej strony dluznicy tez mogą zostać rozjechani przez lokomotywę inflacji, bo przecietny czlowiek odczuje wzrost plac na samym koncu (najpierw rosna ceny) i prawdopodobnie odsetki od kredytu urosną szybciej niż wzrośnie jego pensja, więc również będzie stratny bo wieksza czesc jego pensji pojdzie na splatę rat.

Tekst bardzo fajny, tylko z jedną rzeczą nie do końca się zgadzam. Napisałeś, że złoto zabezpiecza przed inflacją – dopóki duzi gracze wierzą w system, a rządy nie zadłużają się nadmiernie to złoto nie jest dobrą inwestycją. Wystarczy spojrzec na okres sprzed obecnej hossy na zlocie. Kto zainwestowalby w latach 80 kasę w złocie to nominalnie bylby juz do przodu, ale liczac z inflacją dalej pod kreską. Złoto doskonale da zarobić w momencie, gdy najwieksi dlużnicy zostaną oficjalnie i przez wszystkich rozpoznani jako niewypłacalni. Wtedy całe biliony (po ang. tryliony) $ będą transeforwane z rynku obligacji w cokolwiek co ma jakąś wartość. Także warto posiadać złoto, ale w okresie spokoju i wiary w system na pewno nie jest dobrym “hedge” na inflację.

Skoro wysoka inflacja jest taka pewna to nie pozostaje nic innego jak zaciągać kredyty – sprawdziło się w latach 90 sprawdzi więc powinno sprawdzić się i teraz 😛

@Przemo
Nie wypisuj bzdur,kredyty mieszkaniowe lat osiemdziesiatych miały bowiem stałą stopę i spłacano je jedną pensją,późniejsze już zmienną i w czasach Balcerowicza dublowały zadłużenie co miesiąc.Gdybyś coś czytał to byś wiedział że w Anglii czy Stanach proces zadłużania społeczeństwa już miał kilka razy miejsce-z właściciela spłacającego hipotekę stajesz się dzierżawcą cudzego mienia.

@Crassus

Sek w tym, ze rzady zadluzaja sie nadmiernie dlatego zloto jest dobrym zabezpieczeniem. Przerabialismy juz to wielokrotnie w historii – kazda waluta “fiat” musi upasc, nie ma sily.

@kunta
Czytam dużo, ale jeszcze częściej schodzę na ziemie i patrzę na to co mnie otacza, nie w US, GB tylko tutaj w Polsce. Komentarz piszę na podstawie obserwacji kredytów, które brała moja rodzina w latach 90. Co z tego, że stopa procentowa rosła jak baza kredytu, od której liczysz odsetki była stała.
Kupując na aktualnych poziomach (słowo aktualnych wymaga podkreślenia byśmy się zrozumieli) krugerandy czy srebrniki, a następnie chcąc je z powrotem zamienić na walutę jesteś w plecy ok. 8-15%, w zależności gdzie kupujesz i sprzedajesz. Dodaj do tego inflację, ale pamiętaj, że inflacja jest dużo wyższa niż się podaje bo przecież “tanieją szyny” i naglę się okazuje, że w cale nie ochroniłeś swojego kapitału.

Można zawsze wziąć kredyt ze stałym oprocentowaniem, ALE banki udzielaja ich mniej chetnie, na krotszy termin, rowniez oprocentowanie w chwili zawierania transakcji jest mniej opłacalne niż w przypadku zmiennej raty (0,5-1pkt proc).

30 sekund szukania w google na dany temat i wiem ze:
http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,35895,4738674.html
3 banki w Polsce udzielaja takich kredytow, jeden tylko w euro (nawet na 30 lat), a kolejne 2 banki w złotówkach na max 5 i na max 10 lat.

W zasadzie jesli system ma pierdyknąć to 5 lat powinno starczyć ;]

Jesli ktos zarabia w $ lub w euro to sytuaja jest jescze bardziej klarowna, bo przy obecnych stopach procentowych mogą je już tylko utrzymywać na tym samym poziomie lub podnieść wiec tutaj taki kredyt to w najgorszym wypadku remis, a w najlepszym mozna bedzie splacic kilkadziesiat pensji przelewem za jedną dniówkę 😀

Zawsze mozna kupic zloto czy srebro papierowe ;] Wtedy caly koszt transakcji zamknie się w 1%. Ostatecznie zamienisz jedne papierki na inne papierki (lub jedne bity na inne bity hehe) i chociaz moze okazac sie, ze te papierki nie maja w niczym pokrycia to i tak na tej transakcji zarobisz (zakladajac, ze kruszce dalej beda drozec w obecnym tempie).

Przy otwarciu pozycji u brokera oferujacego gre na złocie spread wynosi zaledwie 1$, wiec mowimy tu o koszcie transakcji wynoszacym mniej niz 1 promil. Dodadtkowo oferuja kilkukrotna dzwignie, wiec zamiast kredytu i zabawy z fizycznym towarem wplacasz 10 tys zl, kupujesz za 100tys i placisz tylko kilka% rocznie od owartej pozycji. Wszystko sporo taniej i bez zbednych formalnosci, ale masz tylko zloto elektroniczne a nie fizyczne.

@Przemyslaw Słomski
hm nie wiem jak liczysz te 4% ale patrząc na ceny na www to widzę:
Kurs złota: 4 030,4938 PLN/uncja
Cena Krugeranda: 4.462,01 zł
Wychodzi ok. 10% na kupnie.

@Crassus

Pomysł świetny w praktyce niemożliwy do wykonania na chilę obecną. Idź negocjuj. Zobaczymy czy dostaniesz.

@panika

“Głównymi wierzycielami są lokalne i zagraniczne fundusze emerytalne, fundusze suwerenne (państwa eksportujące zasoby, od Norwegii po Arabię Saud.), rządy i instytucje monetarne (Chiny np.), lokalne banki i fundusze inwestycyjne („stabilnego wzrostu”). Chyba z grubsza w tej kolejności wartości posiadanych portfeli obligacji.”

Problem z tym, ze przy takiej masie zobowiązań nie radzą sobie z wielkością długu…

Panika napisał

„owe instytucje wygenerowały pożyczone pieniądze z powietrza (rezerwa cząstkowa), to i tak de facto nie stracą nic”, mało rozumiesz z tego jak to działa. Wszystkie pożyczone pieniądze mają pokrycie w depozytach lub kapitałach własnych. Parujące pożyczki = parujące depozyty.

Absolutna niezgoda. Jakie pokrycie w depozytach i kapitałach własnych ???????? Liczenie kapitałów własnych banków i wycena ryzyka to bajki dla pasikoników serwowane przez idiotow z Bazyleii.

Popatrz na te dwa wykresy

http://research.stlouisfed.org/fred2/series/TCMDO

http://research.stlouisfed.org/fred2/series/M1

Podziel jedno przez drugie i wyjdzie Ci lewar

Nie ma żadnego pokrycia w depozytach a wierzycielem większości papierów zostanie BC co skazuje emerytów i resztę społeczeństwa niemal wszystkich na konfiskatę oszczędnośći. Doxa ma rację. Nowy ład zbudują ci, którzy stana przy władzy i drukarkach.

Panika wpierw kreujesz dług a później pojawia się depozyt.

Stary, doczytaj co to jest TCMDO (hint: co ma np. wspólnego emisja ABSów z poziomem rezerw w bankach, huh?), a potem też co to jest M1, bo rzucasz na oślep pojęciami bez ich zrozumienia. Równie dobrze mogę Cię odesłać do porówanania zużycia prądu na Mauritiusie ze zbiorami cebuli w Kazachstanie minus wydobycie srebra przez KGHM… równie to by było sensowne i na temat 😉

@panika 2008

Po pierwsze ciężko rozmawia sie z osobą, która kompletnie nie rozumie natury pieniądza i nie ma pojęcia gdzie lezy wartość. Na początek odsyłam do dzieł klasyków np Ricardo i Marksa.

W dalszej kolejnosci poczytaj o powstaniu bankowosci centralnej i na koniec zajmij sie rynkiem derywatów. Dopiero może zajarzysz związek między “zużyciem prądu na Mauritiusie ze zbiorami cebuli w Kazachstanie”.

Każdy Asset banku to z drugiej strony czyjes zobowiązanie(inaczej dług). na poczatku powstaje zobowiazanie w postaci najprostszej umowy kredytowej dopiero póxniej powstaja assety wliczane jako kapitał banku i stanowiące podstawe do kreacji kolejnych zobowiązań.

Rynek kreacji pieniądza NIE JEST SYMETRYCZNY TAK JAKO SIE TOBIE WYDAJE i to widac po wypłaszczaniu sie stopy procentowej i lewarze banków. nierównowaga kreowana przez kredyt balansuje sie zwrostem wydajności i postepem technicznym.

W momencie przegięcia mamy scenariusz taki jak w artykule Doxy wyżej.

@Hermes, robson
Panika nie ma racji, a juz wielokrotnie udawadniał, że nie rozumie pojecia rezerwy czastkowej. W rezerwie cząstkowej depozyt służy li tylko jako rezerwa, zaś kredyt kreowany jest wg wzoru z http://pl.wikipedia.org/wiki/Mno%C5%BCnik_kreacji_pieni%C4%85dza

W skrócie 1/re W Polsce re=0.03, czyli 3%, a to oznacza, że z 1000 złotych depozytu bank wygenerować może ponad 30 tysiecy złotych kredytu.

Tak jak przedstawiał to Hermes, w momencie podpisania umowy kredytowej bank zapisuje po stronie klienta dług, a po stronie banku pojawia się zapis w aktywach – czyli kreacja z niczego. Gdy wpłacana jest rata (kapitał + odsetki) to osetki ksiegowane są po stronie dochodu, a spłata kapitału z kredytu powoduje pomniejszenie o odpowiednią kwotę bankowego aktywa. Problem pojawia sie, przy braku spłaty kredytu. Wtedy bank z kapitału własnego musi stworzyć rezerwę na pokrycie “straty”, i gdy strata przekroczy kapitał własny banku, bank bankrutuje.

Gotówka stanowi w obecnym systemie substytut złota. Gdyby bank nie posiadał depozytów, to musiałby pożyczać z własnego kapitału i wtedy posiadałby 100% pokrycie pozyczki. Dlatego też, aby obecny system osłabić należy trzymać gotówkę. Dlatego też w obecnym systemie banki tak niechetnie udzielaja pozyczek gotówkowych (bo te sa z depozytów), ale za to chetnie udzielaja kredytów (bo te są wynikiem kreacji pieniądza;-)

Problem zrozumienia róznicy pomiedzy pozyczka a kredytem oraz zasady działania rezerwy cząstkowej jest nie tylko problemem Paniki2008, ale dotyka równiez wielu pracowników banków;-)

HansKlos, twój problem polega na tym, że opierasz się na ezoterycznej teorii zamiast na rzeczywistości. Jest pewien bardzo, ale to bardzo prosty sposób na zrozumienie, jak działają banki, ile jest aktywów, pasywów i co ma w czym pokrycie. Weź do ręki bilans dowolnego banku, one są z mocy prawa zmuszone do publikowania ich co kwartał. Przejrzyj, pomyśl chwilę – i zaraz zrozumiesz. Tak naprawdę bowiem jest to prostsze, niż Ty i np. Hermes myślicie.

@Hans Klos

W najprostszej postaci działa to tak jak pisałem w poprzednich wpisach na temat PKB

Masz pizzerie produkujesz 1000 pizz dziennie. Sprzedajesz je po 10 zł. Twój PKB to 10 000 jednostek. Wyobraź sobie, że wszyscy klienci w Twojej miejscowości zaciągnęli kredyt mieszkaniowy na wielokrotnośc swoich dochodów. Spłata rat pochłania większośc pensji.
Nadal produkujesz 1000 pizz dziennie ale wiedząc że Twoi klienci nie mają ani grosza
1. oddajesz im pizze za darmo,Twoje PKB= 1000×0= 0,
2. Wyrzucasz towar do kosza, Twoje PKB= 1000×0=0,
3. Schodzisz z ceny do 5 zł. Twoje PKB= 1000×5=5000. Niestety nie stać Cię na spłate raty za lokal i rachunki. Bankrutujesz. Twoje PKB=0.
Ta jednostkowa sytuacja ma przełożenie na cały system.
Możesz produkować do woli tysiace jednostek realnego PKB i jeżeli nie otrzymasz ekwiwalentnej zapłaty w postaci prawnego środka płatniczego nie wytworzysz żadnego PKB.

Długu jest pewnie 30 krotnie więcej niz M1 i bazy monetarnej zatem są 3 wersje wydarzeń. To jest proste jak konstrukcja cepa. Na rachunku M1 masz 5 000 a zaciagasz kredyt na 300 000. te 300 000 musi prędzej czy póxniej pojawic się an banknotach

1 Deflacyjna destrukcja – zaniechanie druku M1 poprzez dalszą kumulacje długu to kolaps. Nie zostanie kamień na kamieniu a produkcja wróci do trójpolówki i barteru

2 Długotrwała stagflacja – drukujesz M1 spada efektywnośc pracy rosnie bezrobocie a nie ma redukcji długu – teraz moim zdaniem jestesmy w tym punkcie

3 Wersja inflacji hiperinflacji

Moim zdaniem to jedno wyjście aby to wszystko mogło sie w przyszłosci jeszcze kręcić

W takim przypadku kilkunastokrotny wzrost M1 i bazy monetarnej jest jak najbardziej prawdopodobny.
Ile to potrwa. Nie wiadomo. Niebagatelne znaczenie dla procesu ma wysokośc podatków
i akceptacja tego stanu przez podatników. Dla rządu najlepszym wariantem byłoby maksymalne trzymanie szarej strefy za mord….

Hermes, sorry ale p*lisz jak połamany. Przypomnij sobie czasy standardu złota. Złota nie dodrukowywano, a mimo tego wysokie zakredytowanie (stosunek kredyt/baza, lewar wewnętrzny) rozwiniętych gospodarek było faktem, długi były zaciągane, obsługiwane, spłacane i świat się nie kończył, BA! bywały dość długie okresy deflacji.

Po raz kolejny polecam spojrzeć na teorię przez pryzmat rzeczywistości, a nie odwrotnie.

@Panika 2008

Przecież ja nie twierdzę, że dług jest niespłacalny i mamy koniec świata. Według mnie nawet peak oil nie jest problemem a waluta w przyszłości wcale nie musi być oparta na parytecie złota, srebra itd.

Uważam natomiast, że większość gospodarczych zjawisk na chwilę obecną ma podłoże monetarne i nie bazuje na tradycyjnych pojęciach popyt – podaż w rozumieniu np austriackiej szkoły cyklu koniunkturalnego.

Szkoła ta zakłada bowiem równowagę między stopą oszczędności a stopą kredytu co stawia popyt na pierwszorzędnym planie.

Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Ze względu na brak równowagi między stopą oszczędności a wielkością kredytu zjawiska gosp zależne są od strony podaży pieniądza. Dlatego w tym momencie skupowanie papierów przez BC,podwyżki płac, rozdawanie socjala na prawo i lewo ma tak kolosalne znaczenie dla podtrzymania jakiejkolwiek opodatkowanej działalności gosp.

@panika2008

Nie stosuj prymitywnego chwytu odsyłania do bilansu/podręcznika. Tak robi każdy wykładowca, który nie potrafi wytłumaczyć o co mu chodzi.

Rothbard… Rothbard… a, to ten gigant myśli ekonomicznej, co uważał, że bank z deponentem nie mogą się pod żadnym pozorem na drodze dobrowolnej umowy umówić, że bank wypożyczy pieniądze zdeponowane “na żądanie”… ooookeeeeej….

Panika, Ty chyba żartujesz. Jesteś łebskim gościem, ale Ty naprawdę nie czaisz o co chodzi z rezerwą cząstkową i kreacją pieniądza. No i co z tego że pokazałeś ładny bilansik banku. W każdym bilansie Dt=Ct. I o czym niby ma to świadczyć ? Ja z racji zawodu mogę Ci sporządzić bilans który pokaże wszystko. Po prostu nie łapiesz idei.

pawelk, ale tu nie ma żadnej idei, w tym sęk. Cięcie aktywów=cięcie pasywów BO NIE MOŻE BYĆ INACZEJ. Niespłacone pożyczki=akcjonariusze (na przykład mój kumpel który kupił za nędzne parę tysięcy akcje jakiegoś banku, bodaj ING – no weź mu to przetłumacz), wierzyciele hurtowi (a tutaj – helloooł, kogo widzimy? a na przykład fundusze inwestycyjne i emerytalne stabilnego wzrostu i obligacyjne), w końcu deponenci (przetłumacz to pani Czesi spod piątki) są strzyżeni. Wracając do samego początku – kwestia rozbija się o krytykę naiwnej tezy “owe instytucje wygenerowały pożyczone pieniądze z powietrza (rezerwa cząstkowa), to i tak de facto nie stracą nic”. Tylko tyle i aż tyle. Dorabianie gęby na mnie nie działa, spływa to po mnie jak po kaczce 😉

W naturze nic nie powstaje ani nie ginie samo z siebie ani w odosobnieniu. Nieszczęścia lubią chodzić parami (aktywo-pasywo).

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *