Categories
Ekonomia

Dywersja, czyli ruch oporu

Polacy to dziwny naród. W czasie wojny Niemcy dali Polakom szansę na pracę na rzecz wysiłku wojennego Rzeszy. Dzięki temu programowi rodacy mieli gwarancję pracy (nawet nadgodziny były), zamieszkanie i wyżywienie. A Polacy odpowiadali na tą ofertę sabotując produkty opuszczające linie montażowe fabryk. I w konsekwencji stracili pracę, Sowieci okupowali Polsze przez 45 lat, a na Londyn spadło dużo mniej rakiet V2 niż mogłoby. Nie zginęło kilkadziesiąt tysięcy londyńczyków, którzy nie chcieli ginąć za Gdańsk, a może chcieliby ginąć za Londyn.

Dziś roboty są oferowane na jeszcze bardziej promocyjnych warunkach. Już nie trzeba jechać w bydlęcych wagonach – obozy pracy niewolniczej Fiata są zbudowane w Polsce (zresztą niedaleko Oświęcimia). Otrzymuje się też wynagrodzenie – fakt, że w wysokości 1/5 tego co zarabiają w normalnych krajach, ale na zupę z brukwi znaną z Niemiec akurat starcza.

Niestety, my Polacy ponownie gryziemy rękę, która rzuca nam plewy do koryta. Dochodzi do aktów sabotażu, samochody są celowo niszczone na linii produkcyjnej. Podobno nawet kilkaset samochodów mogło być zniszczonych na jednej zmianie. Nie potrafimy docenić tego, że dzięki Włochom mamy przywilej pracowania i przyczyniania się do tego, że paru grubych Włochów będzie jeszcze grubszych i że wymienią sobie stare 30 stopowe jachty na nowe 50 stopowe. Widocznie znajdują się jednostki (możemy ich nazwać brudnymi komunistami albo śmierdzącymi lewakami), którzy nie chcą wegetować zastanawiając się, czy 2 złote wydać na piwo czy może na bilet autobusowy.

Warto wspomnieć o tak zwanych ‘związkach zawodowych’. Tradycja wywodzi się hen z czasów Jüdischer Ordnungsdienst, czyli żydowskiej policji w gettach czy Podstawowej Organizacji Partyjnej obecnej w każdym zakładzie pracy PRL. To byli ludzie, którzy za parę srebrników pilnowali całą resztę towarzystwa, dzięki czemu biznes mógł się kręcić. I tak w obecnej RP działacze koncentrują się na utrzymaniu swoich stołków i pobieraniu sutych wynagrodzeń. Czy pracownik ma co żreć nie ma żadnego znaczenia; Włosi mogliby nawet rozstrzeliwać pracowników, byle tylko związkowcy otrzymywaliby właściwe wypłaty.

Choć w kwestii wyzysku mam zupełnie lewicowe podejście do tematu, to zakończę tą notatkę akcentem liberalno-prawicowym. Nikt tych ludzi nie zmusza do pracy, pod karabinem nikt ich nie trzyma. Sami są sobie winni, że pracują za 1500 złociszy netto i że przez to sprowadzają nędzę na siebie i swoje dzieci. W 2004 roku kilka milionów ludzi powiedziało ‘fuck you kochana Polsko’ i wyjechało. Gdyby wyjechało kolejne 5-10 milionów Polaków to właściciele tej fermy niewolników nie miałoby innego wyjścia niż tylko podnieść wynagrodzenia. I wtedy pozostałym dałoby się żyć.

Share This Post

24 replies on “Dywersja, czyli ruch oporu”

Problem polega na tym, że wcale by nie podnieśli wyngarodzenia, tylko by się zwineli tam, gdzie taniej.

Doxa…
Odnośnie ostatniego akapitu – zgodziłbym się, gdyby to byli młodzi ludzie znający języki. Problem w tym ( tak sądzę – mogę się mylić ), iż w duuużej części to ojcowie ( matki ) bez znajomości języków ( takie “sieroty” po FSO i Daewoo ). Twoja idea co do zasady słuszna – sam przewiduję za rok, dwa masowy exodus Polaków ( młodych i “lingwistycznych” ) poza PL. Problem w tym, że – po pierwsze – w Tychach to “nie ci ludzie”, po drugie – dlaczego Polak ma wyjeżdżać ? Wystarczy głosować rozsądnie ( ostatnie trzy lata to brak rozsądku ) albo… Albo wybrać wariant egipski.

Myślę że jakby wyjechało tak jak byś chciał 5 – 10 mln więcej to w miejscu fabryki było by pole a fabryka była by np. w Wietnamie … nic by to nie pomogło niestety i więcej by nie zarabiali ale za to ZERO by zarabiali …

No panie szanowny, to ja już teraz jestem skonfudowany, nie wiem, czy trolować czy klepać po plecach! Cytując Witkacego, czyś pan jest pyknik czy schizoid? 😉

100% racji, sabotaż nie sprawi że ludzie dostaną podwyżki. To może sprawić jedynie większa konkurencja. A póki co w Polsce nie ma konkurencji. Mieszkam we Wrocławiu gdzie do pracy mogę dojechać spod domu zarówno Pkp, Mpk oraz samochodem i w sumie od drzwi do drzwi najszybciej jedzie się rowerem, potem NA PIECHOTĘ, później samochodem, później pkp i na samym końcu komunikacją zbiorową mpk:D
Tak działa w polsce konkurencja (nie działa, bo nikt nie konkuruje)
I niestety trzeba przyznać, że cierpią na tym głównie Ci którzy są konkurencyjni na rynku, bo to oni utrzymują socjalnie gwardię tych którzy ze swojego lenistwa (bądź beznadziejnej organizacji pracy – w przypadku niższych stanowisk)
Myślę, że w końcu Ci konkurencyjni powinni wyemigrować, żeby to wszystko jak najszybciej się załamało.

Ogólnie w mojej branży mam do wyboru pracę w Polsce w budżetówce czyli mała płaca i nic się nie robi cały dzień. Praca w korpo/prywatnej firmie, gdzie im większe zarobki tym większy w pracy zapieprz i pracodawca chciałby żeby porzucić swoje życie dla jego firmy (no ale musi utrzymać tych z budżetówki 🙂 )
Także wybór w zasadzie jest taki: albo żyć sobie oszczędnie pracując w budżetówce, niewiele zarabiać, znaleźć sobie tanie hobby, może działka, może gry planszowe:)
Zarabiać normalnie za normalną pracę za granicą (trochę tęsknota przytłacza, ale da się żyć)
W ostateczności założyć firmę i zapieprzać jak osioł dla siebie. Ale w mojej branży to trzeba być alfą i omegą żeby coś osiągnąć (kontakty, kontakty, kontakty)
No ew. można dobrze się zakręcić w korporacji jakiejś (byle nie jako pracownik “robot-wyrobnik”) .

No bo praca dla prywatnej firmy w Polsce to jakiś koszmar. Człowiek się poświęca, więc a to stresy wpędzają go w choroby (ale nie ma się za co leczyć, bo tyyyle zarabia:) )
A to rodzina mu sie rozpada bo w pracy trzeba dylać nadgodziny.
A to z żmudnej/męczącej pracy traci pasje, rezygnuje z hobby.

Kiepsko jak na człowieka który utrzymuje ten kraj:D

Dodam, że jeszcze w Warszafce da się jakoś wyżyć z ichnich pensji, we Wrocławiu jest już ciężko, ale idzie się jakoś ustawić. Nie wyobrażam sobie natomiast jak jest w miastach na wschodzie.
Ostatnio rozmawiałem z młodym małżeństwem z Rybnika i bardzo chcieliby mieć dzieci, ale nie mają na nie kasy, i to serio w sensie mają tyle kasy żeby MOPS ich olał i koniec (a muszą wynajmować mieszkanie, więc 60% dochodów na sam housing)

Znają oboje niemiecki, więc ich pytam czemu nie emigracja? A oni , że by się bali!!! Tylko kurdę czego? Ja bym się bał tutaj tak żyć z dnia na dzień, a nie tam, gdzie połowę ichnich pensji to by dostali za samo posiadanie dzieci (kindergeld) a i o dobrą pracę łatwiej. I klimat życia lepszy.

W każdym razie ja się nie boję i pewnie z żoną za 2 latka będziemy w Szwajcarii, Norwegii lub od biedy starej UE.

Patrzac z punktu widzenia pracodawcy bez sensu jest płacic wiecej niz to konieczne. Skoro w okolicy zakladu srednio wykfalifikowany pracownik mogl zarobic powiedzmy ok. 1500zł to nikt nie rzuci sie zeby zaplacic mu wiecej.

A teraz z punktu widzenia pracownika – czy zarabiaja duzo, czy mało nie mnie oceniać, kazdy ocenia sam biorac pod uwage wlasne umiejetnosci i swoja osobista “wycene” samego siebie. Skoro poszli tam do pracy, zgodzili sie na te warunki, to widać uznali ofertę za korzystną – albo przynajmniej biorąc pod uwagę konkurencyjne oferty nie tyle korzystna (wiadomo, ze kazdy chcialby zarabiac 10k-100k-1mln i wiecej gdyby tylko to bylo mozliwe) co korzystniejszą od reszty ofert.

Czy to źle, że powstał zakład, ktory kilku tysiacom ludzi zaoferowal prace po najkorzystniejszych dla nich warunkach? Co stałoby się z płacami w okolicy, gdyby zamknieto zakład? A co stałoby się z płacami w okolicy gdyby powstało jeszcze kilka kolejnych zakładów konkurujacych o nowych pracownikow lub probujacych wykrasc doswiadczonych pracownikow konkurencji?

Chyba odpowiedzi na powyzsze pytania są oczywiste? Wiec prosze schowac typową polską zawiść. Sytuacja wyglada tak:zarabiam tutaj 100-200zł wiecej niz dostalbym gdzie indziej, ale ten ch*j pracodawca zarabia na mojej pracy 1000zł wiecej, wiec nienawidze go i okradam przy kazdej okazji. Brakuje jeszcze tylko zeby z tej zawisci poszedl do gorzej platnej pracy, gdzie, dzieki Bogu! pracodawca wzbogaci sie na jego pracy tylko o 500zł, wtedy zawistny polaczek bedzie zadowolony. Trzeba docenic inwestycje, ktorych w tym zasciankowym kraju nadal brakuje i choć trochę wdziecznosci dla pracodawcow, ktorzy organizuja prace rowniez dla mniej wykfalifikowanej i samodzielnej czesci spoleczenstwa…

Naprawdę powala mnie logika rozumowania przywódców generałow wojskowych naszego narodu od pokolen.

Zamiast bić się na różnych frontach za czyjeś tyłki i wykrwawiać naród trzeba było kolaborować z silniejszym puścić Niemców aż pod Ural i organizować militarne zaplecze w kraju.

W momencie odwrotu kopa w tyłek jednym i drugim. Przynajmniej mielibyśmy jakieś karty przetargowe w Jałcie.

Teraz “wykrwawiamy” się na różnych frontach W UK USA na zmywaku i na taśmie produkcyjnej robiąc najgorsze prace pod presją norm od czasu do czasu organizując u siebie “Powstanie Warszawskie” w fabryce włoskiego Fiata.

Tylko w książkach historii Monte Casino i chwalebne pieśni o cudach wyczynianych przez Polaków.

A teraz cuda wyczyniane na taśmach produkcyjnych i przy zmywaku.

“Gdyby wyjechało kolejne 5-10 milionów Polaków to właściciele tej fermy niewolników nie miałoby innego wyjścia niż tylko podnieść wynagrodzenia.”

Myślę,że właścicielom przy obecnej cenie złotówki nie opłacałoby się podnieść wynagrodzeń więc..

1 Wróciliby z produkcją do siebie
2 Znaleźliby miejsce gdzie mozną efektywniej ulokować kapitał

Znowu wracamy do modelu outsourcingu, który moim zdaniem jest na granicy opłacalności zatem…

Zatem gdzieś musi nastąpić szybsza dewaluacja i ktoś kogoś musi zbankrotować żeby ktoś miał pracę a ktoś cieszył się tanszą produkcją i większą siła nabywczą własnej waluty

My jak zwykle pętelkę na szyję założyliśmy sobie sami a skala jest nieporównywalnie większe do tego co robili komuniści

1 Dług oprócz państwa zaciągały i zaciągaja osoby prywatne w walutach obcych
2 Mamy o wiele gorszy potencjał demograficzny niż 20 lat wstecz
3 Jesteśmy pod restrykcjami UE ograniczającymi wykorzystanie własnych zasobów (energetyka, własna polityka fiskalna i monetarna – NBP i RPP to fasada a ich wpływ na politykę gosp jest zerowy)
4 Kolejne pakiety reform w stylu druk + zaciskanie pasa. Tak widzę propozycje LB i jego nowy plan reform pchający nas w stronę niewolniczych Chin gdzie pracownik pracuje do śmierci z garbem na plecach mając kilka dni urlopu w roku.

Tylko czerwone maki pod monte casino i najwspalnialszy na świecie system edukacji.

Całkowac potrafimy a zwykłych kosztów liczyć już nie. Bo według mnie lepiej jest robić motyką na polu uprawiając 1 h ziemniaków i przemycać to na zachód nawet na plecach po zdewaluowanej walucie niż twkić od 6 rano na lini Fiata i wygłupiać się demontując samochody 🙂

Przykro to pisać, gdyż jestem stałym czytelnikiem bloga, ale muszę zaprotestować, gdyż autor powinien dokładniej zbadać temat zanim zacznie głosić takie sądy. Ci “niewolnicy” pracują na taśmie średnio za 3900 brutto (średnia pensja zwykłego pracownika fizycznego, bez dozoru, dyrektorów). 90 % tych “poszkodowanych” nie ma szans na znalezienie pracy z podobnym poziomem płac. To samo dotyczy “biedaków” z KGHM, JSW i innych wielkich molochów. Porównywanie płacy polskiego pracownika z zagranicznym jest IDIOTYCZNE. Płaca jest ściśle powiązana z poziomem PKB, wydajnością gospodarki (nie tylko konkretnej fabryki)co przekłada się na poziom przeciętnych płac. U nas średnia wydajność jest niska, w związku z tym PKB też, tak więc pensję muszą odpowiadać owocom pracy. Skoro w Tychach i okolicy zarabia sie średnio 2,5 tyś brutto to FIAT PŁACI ŚWIETNIE. A związki zawodowe do bandy darmozjadów, którym należy zakazać działalności!
Wiem dobrze, co piszę, gdyż przez kilka lat pracowałem w branży samochodowej w Tychach, obecnie jestem pracownikiem JSW…. na stanowiskach niższego specjalisty i moja pensja jest zbliżona do tych “głodowych” z taśmy. Za inflację to akurat nie pracodawcy odpowiadają, tak więc dywersje to trzeba zrobić rządowi i odpowiadającym za inflację. Może masowy bojkot podatkowy?

a ja uważam, że problem jest w Polskiej mentalności.. sptokałem takie osoby i w PL i w IRL. Mianowicie zgadzają się na “głodową” pensję lub pracę przz agencje a potem pracują i narzekają albo robią ch#@owo, bo płacą mało. Jednakże wcześniej zgadzają się na byle co, byle mieć pracę.. może potem się ułoży.

Najgłupszy motyw o jakim słyszałem to praca na budowie w Irlandii (w szczycie 2006 roku) za minimalną pensję ogólną, które jest prawie 2x niższą od minimalnej budowlańca. Właśnie przez to się z Polaków śmieją, że są mexykiem Europy.

Jak co do czego to jesteśmy najlepiej wyedukowani (inżynierowie środowiska lub jakieś super ekonomiki) wkręcają śrubki na produkcji alarmów w IRL czy też TV w Polsce. I bym zapomniał niech się tylko komuś uda znaleźć pracę w zawodzie.. “och ech.. cholerny farciarz, za dobrze ma”

@crassus
Nie rozumiesz. Nie chodzi o “polską zawiść”. Robiono w różnych krajach, w różnych kulturach takie eksperymenty: prosta gra. Faceci dostawali do podziały 100 dolców. Jeden decydował jak podzielić kasę, drugi tylko decydował, czy przyjąć ofertę, czy tez nie (wtedy nikt nie dostawał nic). Racjonalny facet powinien godzić sie na każdą ofertę, prawda? W końcu nawet jak podział będzie 99 do 1, to i tak lepiej dostać dolara niż nic? I otóż na całym świecie wynik był taki, że kiedy podział był zbyt niesprawiedliwy, oferta była rutynowo odrzucana. Co dziwniejsze, nawet gdy wprowadzono wariant: przy odrzuceniu oferty, osoba proponująca i tak dostawała tyle ile chciała (albo jakąś tam cząstkę, nie pamiętam dokładnie -czyli racjonalnie było proponować 100 dla siebie a 0 dla drugiego, oraz racjonalnie przyjmować każdą ofertę) to i tak oferowano zawsze jakiś tam podział i i tak zbyt niesprawiedliwy podział był odrzucany.

To jest uniwersalna cecha ludzkiej psychiki, a nie “polska zawiść”. Co więcej, rozumiem, że gdyby do miejsca dotkniętego głodem przyjechałby facet i sprzedawałby zboże za kosmiczne ceny, to byłby w porządku — w końcu tamci mają co jeść, a tak by padli z głodu. Dla mnie przy pewnych poziomach cen taki facet byłby zwykłym h* bez serca zasługującym na stryczek.

I jescze jedno pytanie: ile razy w życiu chodziłeś głodny spać? Ile razy pracodawca orżnął Ciebie na pensji, albo oszukał naliczając nadgodziny? Bo punkt widzenia bardzo często zależy od punktu siedzenia.

Na fabryce w Tychach FIAT postawił już krzyżyk. Produkcja nowej generacji Pandy, chyba jedynego modelu, który od tego producenta dobrze się sprzedaje, zostaje przeniesiona do Włoch: http://www.google.pl/search?hl=pl&source=hp&q=fiat+tychy+panda+w%C5%82och&aq=f&aqi=&aq

Jako zamiennik FIAT ma produkować w Tychach Lancię Y. Auto, którego jeszcze chyba nigdy na ulicy nie widziałem, tak mały jest wolumen jego sprzedaży.

Sabotażami pracownicy tyskiej fabryki tylko przespieszają swoje i tak już nieuchronne zwolnienie z pracy.

Przypuszczam, że prawdziwą przyczyną przeniesienia produkcji przez FIATa jest to, że w Polsce wcale nie jest aż tak tanio. Pensje niskie, ale koszty pracy wysokie, koszty urzędnicze jeszcze wyższe. Widać opłacało się FIATowi dorzucić jeszcze trochę kasy aby cofnąć produkcję do Włoch, jednocześnie zarabiając bardzo dobrą opinię publiczną w swoim kraju. Warto też zwrócić uwagę, że od pewnego czasu nie mamy już chyba żadnych inwestycji motoryzacyjnych. Mercedes wybrał Węgry, Kia i Hyundai – Słowację, Ford Belgię, Volkswagen chyba też Słowację. My jak zwykle przegraliśmy, mamy tylko to, co dawniej tu zbudowała Toyota, Volkswagen i FIAT.
Rosnące koszty, rosnące podatki i pozycja w rankingu przyjazności dla przedsiębiorczych najgorsza ze wszystkich naszych wschodnioeuropejskich konkurentów robi swoje. Dodatkowo Mercedes cytował bardzo złą sytuację polskiej sieci energetycznej jako jedną z przyczyn odrzucenia polskiej lokalizacji swojej inwestycji.

Powszechne komentarze w Internecie, jak to niby Panda produkowana w Polsce jest najlepiej zmontowana, a Włosi to lenie i nieroby i FIAT na tym przeniesieniu straci przypominają mi jedynie żałosne bałwochwalstwo polskich informatyków. Którzy to niby też najlepsi na świecie, tyle, że nigdy jeszcze niczego najlepszego na świecie nie zaprogramowali.

Zarobki? A dlaczego Polak ma zarabiać dużo, skoro w swoim kraju wszystko rozwiązał i zorganizował źle i połowę z tego w dodatku ukradł? Polak jest od robienia prostych rzeczy za małe pieniądze, do czasu gdy na Ukrainie czy Litwie nie ustabilizuje się sytuacja na tyle, aby tam się zainstalować z produkcją/montowaniem.

Niestety jest to naszą narodową przywarą, to czołobitne zacięcie… Zamiast kalkulować zyski/straty, mieć na uwadze organiczne dobro Polaków, nie zawracać sobie głowy bzdurami i wykazywać się mądrą cierpliwością… To mamy ułańską fantazję, w konsekwencji masakry, porażki, kompromitację a później biadolenie i wyciąganie rąk “ku opatrzności”…

Czy jest jakakolwiek szansa, aby ta mentalność mogła się zmienić na coś lepszego? Czy może też do samego (pewnie również na własne życzenie) końca będziemy się gotować w tym swojskim “piekiełku”?

Ależ Hermes, przecież wielu polaków kolaborowało, tyle że przecież nikt tego nie chce przyznać. A skąd inaczej by była taka zadyma wokół książki Grossa? Podzielam też Twój pogląd że o wiele lepiej by było gdyby polskie władze przedwojenne od razu uznały że celem nadrzędnym nie jest niepodległość, wolność ani chwała Narodu Polskiego tylko to żeby ludzie ów naród stanowiący przetrwali zadymę w dobrej formie. Niestety, kolejne władze pod tym względem nie są ani trochę lepsze. Może gdyby ci przed wojną pomyśleli trochę lepiej to teraz nikt by do Niemiec do roboty nie wyjeżdżał, po prostu pracował by w swoich rodzinnych Niemczech od początku 🙂

@gtz, po 2 zł to jakieś tylko sikacze najgorsze, ale np. za 2,19 jest w Tesco (gdzie indziej parędziesiąt gr drożej!) Kasztelan niepasteryzowany – całkiem przyzwoity jak się ma ciasny budżet, ja mam – i właśnie piję 🙂

@nightwatch

Czytałem “Blaszany Bębenek”:) i pełna zgoda. Tylko ja mam na myśli kolaborację na najwyższym politycznym szczeblu.
I myślenie w perspektywie co najmniej kilku lat. Polityka jak życie to gra o sumie zerowej, nie wszyscy mogą być wygrani!!!

Wiesz co bym teraz zrobił na miejscu naszych władz????

Odmówił spłaty międzynarodowych zobowiązań, wypowiedział traktat UE i wiele wiele umów międzynarodowych. Jesteśmy na tyle samowystarczalni przynajmniuej żywnościowo i energetycznie krajem, że dalibyśmy sobie radę
Sektor produkcyjny i finansowy budowałbym od nowa na zupełnie innych zasadach(szczególnie finansowy).

Pierwszy kto wykręci taki numer i ten kto pierwszy zdewaluuje swoją walutę pozostanie zwycięzca na dłuższą metę.
Problem w tym, że wariant powrotu do marki mają tylko Niemcy, które nie bedą dodatkowo musiały dewaluować marki bo mają sektor produkcyjny u siebie i wygenerują popyt na własna walutę na pewno

@gtz dzis widzilem w sklepie (planeta w krakowie) harnasia w butelce po jakis 1,5zl ale to w promocji bylo. Tutaj wontek pracy na akademikach sznownej uczelni agh mozna to piwo kupic po 3 zl no i juz widac jak ogarnieci studenci zarabiaja;) wieczorem moze im zejsc kilkaset butelek.

@panika2008 kasztelan nie dosc ze tani to jest obecnie jednym z lepszych (oczywiscie w mojej opni) piw dostepnych w polsce, polecam jeszcze perle.

@szopen

Nie bede oceniał etyki takiego postepowania, ale patrzac czysto pragmatycznie, to lepiej zeby znalazl sie chociaż jeden taki ch*j ktory sprzeda to jedzenie z marżą 1000% i wieksza byleby choć połowa ludzi mogła przeżyć. Gdyby pojawiło się 10 takich ch*jów,to o ile nie dogadaliby sie ze soba w celu kontrolowania cen juz nie sprzedawaliby z marżą 1000%, tylko mieliby jej np. “zaledwie” 300%. Wiec problemem nie jest to, ze ktos sie chce wzbogacic na nieszczesciu innych (o ile nie posluguje sie przemocą), tylko ze za mało jest takich nikczemnych spekulantów, ktorzy zawczasu zaopatrzyli sie w zapasy jedzenia czy złota. Gduyby bylo ich wiecej lub czesc ludzi zawczasu zabezpieczyla sie na ciezsze czasy to marża byłaby o wiele niższa. Za krotkowzrocznosc sie niestety płaci, czasami bardzo drogo. W sytuacji przez Ciebie opisanej kazdy z glodujacych jest czesciowo sam odpowiedzialny za wlasny glod, bo nie zgromadzil zapasow itd (powtarzam – w sytuacji gdy nie wynika to np. z wojny gdzie jedzenie porpostu rekwiruja itp.)

To samo jest w pewnej “niepolskiej” fabryce kabli ktora sie znajduje na terenie Polski. Kable ktore ida do TPSA czy do Polski – gowniana robota, kable za granice – dobra robota.

nightwatch – sadzisz ze Gross ma pretensje do Polakow o to ze za malo kolaborowali z Niemcami? Wydaje mi sie ze tak, bo jakby Polacy bylo tak dobrze zorganizowani jak Niemcy, ani jeden byl uciekl….

Powracjac do tematu rozmowy, wydaje mi sie ze optymalne rozwiaznie przedstawil Philip K. Dick w swojej ksiazce “The Man in the High Castle” w ktorej to na terenie Polski utworzono rezerwat.

Już nie przesadzajcie z tym wycofywaniem Fiata z Polski.

Szef Fiata w zamian za przeniesienie Pandy do Włoch uzyskał ISTOTNE i korzystne dla firmy ustępstwa związków zawodowych.
Chodzi o to że Włosi się “troszkę” rozleniwili. W zamian za Pandę Fiat przywrócił trochę dyscypliny. Za 4-5 lat Panda będzie starym modelem, wchodził będzie nowy model, pewnie wróci do polskiej fabryki, ale ustępstwa związków pozostaną już długoterminowo.
Podsumowując: krótkoterminowo – strata, długoterminowo – zysk. Prosta kalkulacja do której należy dodać polityczno wizerunkowe zyski dla firmy w kraju macierzystym.

Jak widać po historii niedawnej czy to porewolucyjnej Rosji czy przedwojennych Niemiec czy powojennej Polsce czy nawet Jugosławi naście lat wstecz zawsze błyskawicznie znajdą się tabuny samych swoich gorliwie służący nowemu zamordystycznemu reżymowi, znajdujący autentyczną przyjemność w torturowaniu i mordowaniu własnych pobratymców, nawet jeśli jeszcze wczoraj pili z nimi. I bynajmniej nie usprawiedliwia ich presja otoczenia i sytuacji – bo wtedy wszyscy zgłosiliby się na strażników, tyle że nie byłoby kogo pilnować. Z drugiej strony zawsze jest dylemat w czasach niepewnych czy trzymać z oprawcami czy też być przeciwko nim i stać się ich potencjalną ofiarą. Nie mamy farta ani do rewolucji ani do powstań ani do układów i paktów. Zawsze zostajemy ostatecznie wyruchani. Coś w tym jest. Fatum? Palec boży? A może po prostu tradycyjne prostactwo, naiwność, zaprzedajność i głupota.

gość codzienny…
O to, to… Polacy mają bardzo brzydki zwyczaj topienia innych ( zapewne “gorszych od siebie” ) rodaków w łyżce wody – gdy tylko wskoczą szczebelek wyżej. Podobnie za okupacji – takie rodzime mendy ( bo inaczej nie da się tego nazwać ).
Życie jest za krótkie, czas szybko mija – ważne, aby człowiek bez obrzydzenia mógł spojrzeć w lustro ( oczywiście mówimy o jednostkach nie pozbawionych sumienia ).

W to wspaniałe święto 😉 polejcam Wam ostani wpis na blogu Seth Godin ‘a link

“Gdyby wyjechało kolejne 5-10 milionów Polaków to właściciele tej fermy niewolników nie miałoby innego wyjścia niż tylko podnieść wynagrodzenia. I wtedy pozostałym dałoby się żyć.”

To mogłoby zadziałać tylko jakby te 5-10 milionów przesyłało pieniądze do kraju, bo inaczej pozostałym nie starczyłoby z podatków opłacać emerytów.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *