Kilka dni temu poruszałem na blogu kwestię technologii, starając zwalczać się przesąd jakoby USA już po wsze czasy posiadały przewagę technologiczną ponad resztą świata. Dziś życie dopisało zakończenie tej opowieści. W ramach obowiązków służbowych miałem zakupić urządzenie analityczne – spektrograf rentgenowski. To dość wyrafinowana maszyna i droga maszyna. Cena urządzenia w USA – 40 000$. Cena nowocześniejszego, bardziej przenośnego urządzenia w Indiach – 7000$.
Taki spektrograf nigdy nie będzie produkowany w USA – można przypuszczać, że jego konstrukcja narusza kilkadziesiąt patentów. Nie będzie też produkowany w Polsce – brak odpowiedniej kultury technicznej, niezbędnej przedsiębiorczości, kapitału inwestycyjnego. W Polsce jest jednak przedstawiciel handlowy, który ma następujące warunki – wpłać 60% zaliczki (za to kupuje sprzęt w Indiach), poczekaj 4 tygodnie na dostawę, dopłać 40% marży. Podejrzewam, że ten pan przerzucił się z dżinsów na spektrografy. Taniej wsiąść w samolot i za 590$ polecieć z Berlina do New Delhi. Polski handlarz jest tak niepoważny, że nie posiada nawet jednej sztuki urządzenia na półce, tak by można było przyjść i je zobaczyć. W zamian proponuje obejrzenie filmiku na Youtube.
Jeszcze raz warto powtórzyć sobie wnioski – przewaga technologiczna Stanów maleje z dnia na dzień, gdy Polacy drepczą w miejscu skupiając się na handelku. USA staje się skansenem, w którym nadmierna ochrona wynalazczości blokuje samą wynalazczość, w wyniku czego postęp zwyczajnie się nie dokonuje. A nawet jeżeli jakieś urządzenie jest zbudowane, to przegrywa konkurencję z tańszymi konkurentami z Azji. Tymczasem Polska nadal jest skansenem, dzięki temu, że brak kapitału i absurdalna biurokracja blokują powstanie większych firm produkcyjnych, które mogłyby tworzyć postęp techniczny. Pomijając firmy zagraniczne, które po prostu przywożą linie technologiczne do Polski i wdrażają tubylców do jej obsługiwania, największe osiągnięcie polskiej myśli technicznej do energooszczędny samochód rodzinny i kapsuła lądownika statku kosmicznego (zabezpieczona łańcuchem przed kradzieżą).
23 replies on “Technologia”
Słuszne uwagi! Przewaga technologiczna USA nad innymi nie rośnie, a Polska jak zwykle w szambie.
Doxa, Doxa… a polski niebieskie laser? 😉
> Polski handlarz jest tak niepoważny, że nie
> posiada nawet jednej sztuki urządzenia na półce
A PO CO mialby je posiadac na polce, skoro nikt poza Toba
tego nie kupi? Ma placic za magazyn dla Doxy? Towary trzyma
sie w magazynach tam, gdzie jest na nie popyt.
“maluch” był na licencji włoskiej:(
Nie daj Boże ktoś się dowie, że spektrograf nie ma atestu/certyfikatu i szpital jest ugotowany pozwami (to w USA). W Polsce lobby firm żerujących na szpitalach zje takiego przedsiębiorczego gościa na śniadanie, nie mówiąc o służbach kt. dowalą cło, vat, akcyzę o ile sprzęt będzie miał oznaczenie CE i uda się go odprawić. Na koniec przedstawiciele właścicieli patentów naślą policję i zabezpieczą sprzęt za naruszenie praw autorskich i patentowych (tak jak jest to z oprogramowaniem). Wisienka na ciastku – brak możliwości serwisu urządzenia skutecznie wszystkich chcących.
Usa 40 tys.
Indie 7 tys.
a ile chcieli w Polsce?
Ale Internet oraz GPS ciagle jeszcze kontroluja.Co prawda Chinczycy probuja budowac Internet 2 ale ladnych pare lat to zajmie.
Doxa, jak ktoś chce to tylko kapsułę lądownika z łańcuchem zauważy.
No nie zgodzę- jeszcze dochodzi do tego wybitna innowacja w remontach statków żaglowych, obalająca dogmat, który trwał od 5000 lat. Otóż polscy szkutnicy, stoczniowcy i inżynierowie udowodnili całemu światu, że maszty można naprawiać. Nie wszędzie myśl techniczna doszła aż tak wysoko.
13 tys plus vat
@Robert
“a polski niebieskie laser?”
A gdzie te polskie fabryki produkujące niebieskie lasery? Technologia to przede wszystkim produkcja i zastosowanie.
@Hans
Za Odra;-) A tak serio to tu: http://www.topgan.fr.pl/?what=text&id=12
Witam
Najprościej sobie rzucać oceny z powietrza. Niech Pan lepiej poczyta więcej o tym co Polacy TWORZĄ i potem produkują.
Oczywiście do normalności jest jeszcze bardzo daleko ale jak na warunki i tak sobie radzimy dobrze.
@Doxa
Jako programista, który pracował (w zawodzie i tylko w zawodzie) zarówno dla amerykanów, anglików i polaków to napiszę tak. Anglosasi mają o wiele bardziej rozwiniętą metodologię tworzenia innowacji i zarządzania nimi. Piszę o metodologii. W polsce idzie wszystko na żywioł i efekty są żałosne, a jak jakimś cudem wyjdzie jakaś innowacja to potem nie uda się tego skomercializować, tylko się płacze że winni ci oni. Wynika to pewnie z tego, że jesteśmy narodem gwiazdorów i pracować nie umiemy.
Natomiast polscy informatycy są świetnymi specjalistami zatrudnieni w zachodnich firmach i często za wielokrotność “lokalnej średniej krajowej”. Sam znam np. polaków pracujący choćby w Microsofcie. Więcej kiedyś mi szef jednego software house przy piwie powiedział, że nie znał lepszych pracowników (programistów) niż polacy. A zatrudniał spektrum rasowe od chińczyków przez indian (tych z Indii oczywiści) przez polaków do Anglosasów (z wyłączeniam arabów rzecz jasna 😉 ). Jakoś to tak jest, że jak zarządzają nami obcy to jesteśmy “debeściaki”…
Co do Indii. Pracowałem z hindusami, są oni perfekcjonistami, bardzo wyedukowanymi ludźmi i sprawnymi intelektualnie, ale to rzemieślnicy nie artyści. Powielacze schematów i stąd-dotąd. Podobnie Chińczycy. Wg. mnie to Anglosasi ciągle mają przewagę jeśli chodzi o innowacje w sensie nastawienia na szukanie nowości i wiedzę oraz kapitał by te nowości rozwijać. Indie i Chiny to generalnie kserokopiarki (tanio sklonują wszystko). Oczywiście statystyka działa na korzyść Indii i Chin. Bo jeśli w USA 1% to innowacyjni ludzie, a w Chinach i Indiach jest ich 0.2% to i tak procent razy ilość łebków jest po ich stronie.
A ogólna sentencja z mojej branży to… jeśli chcesz dobrze zrobić jakiś projekt i jesteś Anglosasem, to lecisz do Polski, Indii lub Chin, zatrudniasz lokalnych geniuszy (za 1/20 tego co w USA/UK) i siedzisz na miejscu na dupie i pilnujesz tego bajzlu wg. anglosaskich wzorców. Sukces gwarantowany. Jeśli jednak zostawisz sam sobie autochtonów, żeby ci projekt skończyli to porażka murowana.
Niby nie stoimy jeszcze tak najgorzej, ale porównanie eksportowych marek przemysłowych między nami a na przykład taką Turcją wygląda miażdżąco na naszą niekorzyść (o Brazylii nie wspomnę)
Porównanie przemysłowych marek eksportowych między nami a na przykład taką Turcją wygląda miażdżąco na naszą niekorzyść (o Brazylii czy Korei nie wspomnę)
Nie na wielu rzeczach sie znam, ale zakup specjalistycznej aparatury naukowej to jest akurat jedna z tych rzeczy, ktora przerabialem wielokrotnie na wlasnej skorze. Z doswiadcznia wiem, ze czasami z pozoru nawet bardzo niewielkie roznice miedzy sprzetem produkowanym przez rozne firmy moga prowadzic do dramatycznych roznic w cenie i ze te pozornie niewielkie roznice sa tej roznicy w cenie warte. To troche tak jak z samochodami. Mozna kupic samochod za $7000, i za $40000 tez mozna kupic samochod. Oba beda jezdzic, wozic bagaze i niewiele sie roznic maksymalna predkoscia, ktora osiagaja. Tylko czy to upowaznia kogos do stwierdzenia, ze producent samochodu za $7000 dogania technologicznie producenta samochodu za $40000 ?
I jeszcze jedno. Sprzet za 40 k$ to nie jest nic ani wyrafinowanego ani drogiego, jesli sie przyjmie skale porownawcza aparatury naukowej. Przypuszczam, ze to zwykly reczny analizator XRF do badania probek metali.
@bart
Otóż to trafiłeś w samo sedno od strony technicznej.
Przyczyną takiego stanu rzeczy są międzynarodowe przepływy finansowe ustalone w oparciu o walutę rezerwową dolara.
1 Zamiana złota w rozliczeniach międzynarodowych na dolara
2 Powiązanie dolara w rozliczeniach międzynarodowych z surowcami
3 kredytowanie innych za pomocą linii swapowo – kredytowych i SDR – ów z IMF
Skutkuje to na dłuższą metę dodrukiem peryferyjnych walut po to aby płacić za surowce i amerykańskie zobowiązania.
To taki paradoks. Im wuj sam więcej drukuje tym szybciej drokować my musimy tworząc jeszcze szybszy popyt na walutę rezerwową
koniec końców jest taki, że wszem i wobec trąbi się o nadmiarze dolara w międzynarodowych przepływach podczas gdy na zewnątrz potrzebują go inni i cierpią na jego braki.
Do wewnątrz dolar spływa tak, że powiększa się masa dolara nie wpływa mocno na inflację w USA bo wszystkie towary produkowane są na zewnątrz i kupione po szybciej deprecjonowanej walucie peryferyjnej
Kapitał przyciąga kapitał tak, że nogatszy staje się jeszcze bogatszy a biedniejszy jeszcze biedniejszy. Bogatszy wydaje na zewnątrz rozmnożone bezinflacyjny pieniądz a biedniejszemu pozostaje niewolnicza praca.
Jak to ma się do cen i przepływu siły roboczej????
Fachowa siła robocza płynie z peryferiów do centrum druku. Stypendia dla chińczyków na amerykańskich uczelniach są tylko po to aby miał kto obsługiwac outsourcingowy model na peryferiach.
Technologia najwyższych standardów pozostaje w centrum. dla peryferiów linia produkcyjna i powielacze.
@Doxa
W matematycznym modelu równie dobrze Panie Przemysławie można umieścić dolara jako stałą i podstawić go w przepływach międzynarodowych jako ówczesny standard złota. Dlatego w moemntach kryzysowych istnieje pewna tradycja ucieczki do waluty rezerwowej
Co ze złotem????
Wprowadzenie standardu złota skutkowałoby natychmiastową deflacją na niespotykana skalę. Przy lawinowo rosnącej demografii niemozliwe było zaspokojenie potrzeb tak wielkiej liczby ludności w tak krótkim czasie za pomocą środka płatniczego którego przybywa niewspółmiernie do liczby ludności. Siłą rzeczy musiałby istnieć barter. A to nie byłoby wygodne z jednej strony a zdrugiej nie stwarzałoby możliwości takich zysków dla wąskiej grupy uprzywilejowanych mających szybki dostęp do kredytu.
Bogacenie się bogatych to właśnie taki uboczny efekt odejścia od standardu złota z jednej strony. Z drugiej dzięki prawnemu środkowi płatniczemu i wprzęgnięciu niemal całego społeczeństwa w inflacyjną machinę istnieje powszechna i natychmiastowa dostępnośc do różnych usług towarów itd. Jakośc tych usług i towarów to inna kwestia związana także z drukiem pieniądza i wzrostem velocity w gospodarce.
Nieruchomości w Polsce nie są drogie i tanieć nie bedą. To DOLAR JEST TANI. W szczycie kryzysu metr kwadratowy mieszkania w Wawie 400 – 500 dolarów. i taki metr nie jest na chwile obecna więcej wart jeżeli założymy, że dolar to stała w międzynarodowych rozliczeniach.
A złoto. Jego cena nie spadnie ani w dolarach ani tym bardziej w złotówkach:) To jest kwestia zasobów i dostępności w porównaniu z ilościa drukowanego papieru. I tutaj zgodzę sie z Panem w 100%.:)
Pozdrawiam
@july04
> „maluch” był na licencji włoskiej:(
Dokładnie. Malucha zaprojektowali inżynierowie włoscy. Polacy byli na to za ciency.
@Win
> Najprościej sobie rzucać oceny z powietrza. Niech Pan
> lepiej poczyta więcej o tym co Polacy TWORZĄ i potem
> produkują.
Po co taki pusty komentarz? Napisz, co takiego nowoczesnego wymyślamy i produkujemy.
@bart
> Sam znam np. polaków pracujący choćby w Microsofcie.
W Microsofcie pracują wszystkie nacje świata.
> Więcej kiedyś mi szef jednego software house
> przy piwie powiedział, że nie znał lepszych pracowników
> (programistów) niż polacy. A zatrudniał spektrum rasowe
Budujesz wnioski w opraciu o anegdoty? Był miły i tyle. Na piwie z Hindusami powiedział im dokładnie to samo. Po alkoholu wygaduje się też różne głupoty.
Tacy dobrzy informatycy a nie mamy ŻADNEJ liczącej się na świecie dużej, wiodącej firmy informatycznej.
> Co do Indii. Pracowałem z hindusami, są oni
> perfekcjonistami, bardzo wyedukowanymi ludźmi
> i sprawnymi intelektualnie, ale to rzemieślnicy
> nie artyści. Powielacze schematów i stąd-dotąd.
> Podobnie Chińczycy.
Przestań już powielać te denne stereotypy. Chiny produkują wszystko a to oznacza, że codziennie rozwiązują wszystkie małe problemy związane z wytwarzaniem. Bez tego nic się nie zbuduje. Inwestują morze pieniędzy w naukę, badania i rozwój. Wystarczy zobaczyć, jak duży odsetek publikacji naukowych teraz bierze się z Chin. Do tego każdy producent zaawansowanej technologii musi, próbując cokolwiek tam sprzedać, związać się z lokalną firmą, która wydobędzie z niego wiedzę i technologię.
Co do rzemieślnictwa, 90% wytwarzania czegokolwiek, od dżemu poprzez oprogramowanie do rakiet kosmicznych to rzemieślnictwo. Aplikuje się i powtarza znane i opanowane wzorce. Rzemieślnicy, a nie artyści, budują ten świat. Jak ktoś to robi dobrze i tanio, ma dużo większą szansę odnieść sukces.
> Wg. mnie to Anglosasi ciągle mają przewagę
> jeśli chodzi o innowacje w sensie nastawienia
> na szukanie nowości i wiedzę oraz kapitał by te
> nowości rozwijać. Indie i Chiny to generalnie
> kserokopiarki (tanio sklonują wszystko).
Myślenie życzeniowe oparte o mity.
@Mugabe – doskonaly komentarz
@Mugabe, “Chiny produkują wszystko” – jesteś daleki od prawdy. Prawdziwego high techu, takiego bleeding edge, to się w Chinach robi malutko.
@Mugabe R. “Dokładnie. Malucha zaprojektowali inżynierowie włoscy. Polacy byli na to za ciency.” a jednak nie dali sie zrobic w c…a przez wlochow gdy ci chcieli (poprzez falszowanie testow zmeczeniowych) przeforsowac produkcje niektorych czesci u siebie, po polskich ekspertyzach slali pisma z przeprosinami ze to sie niby pomylili zle dobierajac np. pasowania lozysk czyli cos za co kartkowke w technikum mechanicznym przecietny uczen by uwalil. (info od osby zaangazowanej w negocjacje).
Postawiles teze ze polacy nie zaprojektowali by takiego auta? Oczywiscie ze by zaprojektowali obstawiam ze nawet lepsze, imo problem z zaprojektowaniem takiego pojazdu wynikal z braku woli politycznej, a nie braku umiejetnosci polskich inzynierow.
Troche mnie trafiles w temat, w ktorym sie “obracam” i uwazam, ze pochopnie oceniles to srodowisko.
http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2725