PZ Cussons na swojej stronie internetowej pisze o firmie, że ‘od kilkunastu lat jest obecna na rynku polskim. Nasza misja to: zapewniać produkty wysokiej jakości dostępne dla każdego konsumenta’.
Tą misję realizuje się zmuszając pracowników do pracy ponad siły, z tym że zbieranie bawełny zostało zastąpione biurkiem i kolor skóry niewolnika jest tym razem biały.
Zwykle słyszy się argument, że jeżeli molestowanie seksualne lub łamanie praw pracowniczych nie podoba się ofierze to może ona odejść z pracy i ewentualnie dochodzić swoich praw przed sądem. Tak się właśnie stało – była pracownica PZ Cussons wygrała właśnie sprawę w sądzie o 200 000 PLN tytułem nadgodzin. Dzięki temu spółka uzyskała należną im sławę medialną i przy okazji mamy również możliwość dowiedzieć się jak wygląda współczesny kapitalizm. Normalnie trzeba zatrudnić pracowników na 3 zmiany, gdy chce się mieć firmę funkcjonującą całą dobę, tu wystarczyła jedna i to jeszcze można jej obniżyć pensję.
Trzeba pamiętać, że dzisiaj bardzo łatwo przeprowadzić stronę dowodową takiej sprawy. Są billingi telefoniczne pokazujące godziny i numery rozmówców, można wydrukować mejle z wieczora z poleceniem ‘ma to być do rana na moim biurku’ itp.
Sam upór zarządu prowadzący aż do sporu przed Sądem Najwyższym daje ciekawe świadectwo o samym Piotrze Sucharskim, prezesie zarządu. Facet musi mieć niezły tupet i szczerze gardzić swoimi pracownikami. Pewnie się wściekł na wieść, że jakiś ‘śmieć’ odważył się go pozwać i zmuszał swoich prawników, żeby odwoływali się do samego końca.
13 replies on “Galera”
Pamiętam jak w firmie zainstalowano system monitorujący czas pracy. Wszystko po to żeby pracownicy się nie spózniali i nie “naciągali” pracodawcy na nadgodziny. Gdy do pomysłodawcy dotarło jaki bat na siebie ukręcił szybko system usunięto :):):):):):) W corpo po godzinie 16 trzeba się wylogować z systemu, wcześniej pobierając wszystkie potrzebne materiały do pracy, i tak się siedzi do 19 :):):):):) Pic na wodę fotomontaż…………….
Cussons jest wyzyskiwaczem, natomiast autor powyzszgo artykulu w “Rzeczpospolitej” jest albo swiadomym meskim szowinista albo jest niedouczony. Tytul arytkulu brzmi: “Handlowiec wygral nadgodziny”. Pierwsze skojarzenie jest takie, ze byl to mezczyzna-handlowiec, a nie kobieta-kierowniczka, jak sie pozniej okazuje przy czytaniu artykulu. Czy dla “Rzeczypospolitej” kobieta na stanowisku, ktora w dodatku wygrala proces, jest wstydliwym zjawiskiem?
Widzisz, optyka sie bardzo zmienia od mieszkania za granica. Polak mieszkajacy w Polsce poklepytanie pracownicy po tylku przyjmuje z usmiechem, takoz seksistowskie zarciki czy reklamy w TV. Po przebywaniu za granica czlowiek nieco zmienia optyke i zaczyna rozumiec niewlasciwosc calej tej seksistowskiej atmosfery. Ale tego nie wytlumaczysz …
No to chyba jednak nie taki ten kapitalizm straszny, skoro wygrała…
Ja tam nie wiem, dla mnie takie praktyki pracodawców to abstrakcja, nigdy się z tym nie spotkałem – a jak bym się spotkał to bym wyśmiał albo dał w mordę i się zwolnił.
Nie uwazam, ze poglady zmieniaja sie od mieszkania za granica. Jeszcze przed wyjazdem z Polski zauwazalam problem traktowania kobiet w firmach i chociaz nie dotyczyl mnie, nie bylo mi obojetne, jak traktuje sie pracownice w innych biurach. W wypadku tej pani, ktora wygrala 200 tys. zl w sporze z pracodawca, jej szef najprawdopodobniej mial w nosie fakt, ze ona jest kobieta, jedynie chcial miec wykonane zadanie i juz! Rownie dobrze moglby w ten sposob traktowac mezczyzne-pracownika, kazac mu pracowac po godzinach i jeszcze nic za to nie placac.
W moim komentarzu jednak chodzilo mi konkretnie o naglowek oraz pierwsze linijki tekstu “Handlowiec wygral nadgodziny”. To brzmi tak, jakby kobieta na stanowisku kierowniczym automatycznie stawala sie facetem. Autor tego tekstu z RP wykazal sie w tym wypadku wiedza na poziomie szkoly podstawowej: w czytankach dla dzieci w Polsce jest wyrazny podzial rol wedlug plci i smutne jest, ze spore grono doroslych nie moze pojac, ze role w doroslym zyciu nie sa takie jak w ksiazce do klasy IIIb. O tym, ze nie ma zawodow “meskich” i “kobiecych” juz wiedzialam w szkole podstawowej, czyli zanim jeszcze nastala tzw. gospodarka wolnorynkowa w Polsce.
“Ja tam nie wiem, dla mnie takie praktyki pracodawców to abstrakcja”.
@panika 2008,
Jak zwykle udajesz, ze w polskich warunkach nie ma problemow. To jest lenistwo uwagi, czy cynizm?
Moglabym Tobie z rekawa wysypac realne sytuacje polskich pracownikow, osobiscie znam ludzi mobbingowanych w pracy i szczerze napisze, ze to odbilo sie na ich zdrowiu.
Chwala Bogu za to, ze dal tyle odwagi tej kobiecie, aby mogla pozwac firme i wygrac sprawe. Tym bardziej, ze Cussons jest globalnym concernem i moze utrudniac oczerniac te osobe wobec jej potencjalnych pracodawcow.
A mnie sie poglady od mieszkania za granica zmienily. Dopoki bylam w Polsce (fakt to dawne czasy 🙂 przyjmowalam za cos niemilego, ale powszechnego fakt pogardliwego traktowania kobiet.
Zawsze sie pocieszalam ze mnie to nie dotyczy, bo ja “umiem o siebie zadbac”.
Tak jak ja myslalo setki studentow i nikt nie skarzyl sie na profesora, ktory wyklad zaczynal od pogardliwych uwag pod adresem kobiet (“panie to powinny w domu siedziec i dziecmi sie zajmowac a nie na wyklady przychodzic”). Nikt sie nie przejmowal, ze inny pan dohtor habilitowany zaliczal laby dziewczynom, ktore sie z nim przespaly a uwalal te, co odmowily.
Klepanie po tylku to doprawdy byla blacha sprawa…
Tego typu zachowania byly tak powszechne, ze nikomu do glowy nie przyszlo na cokolwiek sie skarzyc, a w momencie gdy wprowadzano ustawe o molestowaniu cale tabuny “swiatlych” “inteligentow” wrzeszczaly co sil w plucach, ze to jakas popieprzona polityczna poprawnosc i wypaczenie rzeczywistosci a wogole to o co chodzi, u nas problemu nie ma.
Trzeba mi bylo dopiero pomieszkac jakis czas za granica, zeby zobaczyc, ze zycie codzienne MOZE wygladac inaczej. I ze ta codziennosc polska to bylo wypaczenie, a nie normalnosc…
K.J., ja opisuję swoje doświadczenia. Co na to poradzę, że nie ma wśród nich żadnego mobbingu?
Tak jak to widzę na przykładzie mojej firmy (duże korpo) to mobbing jest problemem o który pewne osoby same się proszą. Zasadniczo warunki na jakich pracujemy są spisane w umowie o pracę (umowa cywilno-prawna to zupełnie inna para kaloszy) i tego co jest tam napisane powinniśmy się trzymać. Oferta pracy na podstawie której zgłaszaliśmy się do pracy też jest dokumentem w przypadku sporu, ale najważniejszy jest zakres obowiązków z umowy o pracę. Egzekwowanie tego jest dość żmudne jeżeli pracujemy w firmie o niskich standardach. I tak ewidencjonowanie czasu pracy konsekwentnie od pierwszego dnia godz przyjścia podpis godz wyjścia podpis podpis szefa – tu zależnie od waszego zaufania można codziennie co tydzień.Ja mam ten komfort że spokojnie co miesiąc daję do podpisu. Coś jest inaczej niż wynika z umowy to sporządzamy papier, email ze skarga do szefa lub dokumentujemy w inny sposób. Tym sposobem mam listy obecności za pól roku do tyłu, kwity dokumentujące delegacje i godziny wyjazdów podpisane przez szefa, polecenia wyjazdu służbowego itp.
Jeżeli szef odwinie jakiś numer, będzie coś sugerował, to udajemy głupiego dopóki nie powie wprost, najlepiej przy świadku albo prosimy o polecenie na papierze, emailu. Przed sądem pracy potrzebujemy udowodnić że monitowaliśmy problem. Wiem że nie każda firma daje takie papiery ale to już powinno dać nam do myślenia. Praktycznie każdy smartfon od 5 lat wstecz ma dyktafon.
Nie zaszkodzi nagrywać co lepsze zagrywki, tym bardziej że w polskim prawie nie obowiązuje zasada owoców zatrutego drzewa. Każdy dowód jest dobry, niezależnie od okoliczności w jakich się go zdobyło.
Przy okazji – informacja na wszystkich helpdeskach że rozmowa jest nagrywana ma utemperować co bardziej rzutkich zawodników, żadna firma czy osoba nie ma obowiązku informować o nagrywaniu swoich rozmów.
Innym problemem jest mobbing psychiczny bo to już zależy od wrażliwości poszczególnych osób. Ja nie mam z tym problemów bo docinki starszych kolegów ripostuję, czasami zbyt dosadnie ^_^.
Molestowanie zostawiłem na koniec bo zasadniczo problem mnie nie dotyczy. Tak czy siak dobrze wszystko dokumentować. Prasa jest łakoma na takie kąski więc ostatecznie problem można zwalczyć a ewentualną zmowę milczenia przełamać. Trochę trudno walczyć z wykładowcami na uczelni, ale wyrabianie sobie nawyku chowania głowy w piasek może przynieść jeszcze więcej szkody w przyszłości.
Pozdrawiam
Typowe działanie wielkiej korporacji w kraju kolonialnym.
@Futrzak,
Jesli napisalam, ze zauwazalam przypadki pogardliwego traktowania kobiet, to nie oznacza, ze chowalam glowe w piach i cieszylam sie, ze mnie to nie dotyczy. Kiedys na naszej Politechnice Warszawskiej kazalam sie wynosic z budynku wydzialu facetowi okolo trzydziestki, gdy zauwazylam, ze chodzi za kobietami do toalety. Akurat wtedy sledzil pewna pania asystentke. Moja znajoma w akademiku powiedziala mi, ze balaby sie to zrobic. Innym razem na warszawskiej Ochocie szarpalam sie z facetem, ktory bil swoja zone. Donioslam na niego na policje.
Jesli chodzi o studia, to akurat prowadzacy zajecia olewali to, czy ktos jest facetem czy dziewczyna, sami zreszta traktowali studentow troche jak konkurencje, wiec
cdn.
ktos mniej aktywny, tym lepiej-nie bedzie stanowil konkurencji.
Oczywiscie – dziki kraj. Dowod? http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8951717,Koniec_afery_sloiczkowej__Gerber_zmieni_recepture.html