Categories
Klerykalizm

Papa

No to mam przerąbane. Papież ogłosił, że powołuje specjalne biuro do walki z antyklerykalizmem, mające działać na całym świecie. Zaraz chłopaki papieża dobiorą mi się do tyłka (przepraszam Watykan za przypadkową dwuznaczność).

Groźby papieża pod moim adresem zbiegły się z wizytą w Hiszpanii – poniżej papież z żoną oraz gospodarzem:

Urzędnicy nowo powołanego urzędu rozpoczną działalność od Hiszpanii ponieważ, jak wyraził się papież ‘Szczególnie zależy mi jednak na Hiszpanii, która przez wiele wieków odgrywała znaczącą rolę w rozwoju chrześcijaństwa‘. Tak będą wyglądać umundurowani pracownicy Centrum Zwalczania Ateizmu (CZA):

Kaczyński bierze przykład z papieża i też wprowadza sądy kapturowe. Na początek spalono na stosie dwie posłanki. Byłoby super, gdyby udało się więcej zdrajców powyrzucać z PiS, na początek myślę o 50% łącznej ilości członków tej partii.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Rynek metali

Niestety moje oczekiwania korekty na rynku metali okazały się próżne. Wszystkie ceny wystrzeliwują w górę napędzane drukiem dolarów. Dosłownie miliardy ludzi zastanawia się, w jaki sposób zachować wartość nabywczą posiadanego kapitału, nieopacznie ulokowanego w dolarach. Z racji niskich odsetek na lokatach, ograniczonego zaufania do akcji oraz flaczejącej globalnej bańki nieruchomościowej pozostają właściwie tylko surowce i metale szlachetne.

Przyznać trzeba, że sytuacja srebra nadal jest bardzo niejasna. Z jednej strony gwałtowny wzrost ceny aż prosi się o korektę, z drugiej druk dolarów skutecznie pomaga windować kurs. Jak będzie – zobaczymy. Nie da się zastosować innej prognozy niż góralska – w przyszłości ceny spadną, a jeżeli nie spadną to wzrosną.

Po krótkiej nieobecności na półkach wraca do sprzedaży srebro, naturalnie w cenach zupełnie innych niż kilka miesięcy temu. Podejrzewam, że trudności z zaopatrzeniem wynikały z ‘obiektywnych trudności’ znanych z czasów PRL. Po prostu dilerzy nie chcieli sprzedawać metalu poniżej wartości, którą metal osiągnął po dosłownie kilku dniach.

Link1

Link2

Link3

Złote monety inwestycyjne też są, jeżeli ktoś ma taką potrzebę. Wydaje się, że z racji gwałtownie zmieniającej się ceny srebra, złoto może być ciekawą alternatywą dla ludzi o wrażliwych nerwach.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Na haju

Psychika człowieka uzależnionego działa w ciekawy sposób – chory przestaje kontrolować swoje uzależnienie, to dana substancja zaczyna kontrolować chorego. Chce się ciągle więcej i więcej substancji uzależniającej, niezależnie od szkód jakie wywoła jej spożycie. Wszelkie hamulce zawodzą, uzależnienie to jedno pasmo coraz głębszego upadku.

Kwestia amerykańskiego zadłużenia zaczyna przypominać funkcjonowanie ćpuna. Budżet operuje gigantycznymi deficytami i ciągle chce ‘jeszcze troszkę’ pieniędzy, tak jak rasowy ćpun ciągle myśli skąd wziąć ‘towar’. I tak jak ćpun nie może pójść do apteki i zakupić potrzebny produkt, tak rząd USA nie może podnieść podatków (opór społeczny) ani ograniczyć wydatków (opór społeczny połączony z niechęcią rządu do reformowania kraju). Pozostają więc działania ‘niestandardowe’. Tak właśnie należy widzieć kolejny dodruk pieniędzy – tu nie chodzi już o stymulowanie gospodarki tylko o rozpaczliwe zapewnienie środków budżetowi. Nie ma komu sprzedawać obligacji – trzeba wydrukować pieniądze i po prostu je wydać. Oczywiście zachowywana jest cała fikcja – druk nazywa się QE2 a pieniądze nie wydaje się bezpośrednio, tylko ‘kupuje się’ obligacje.

Inna cecha uzależnienia jest kwestionowanie opinii innych ludzi. Ćpun będzie twierdził, że wszystko jest w porządku i całkowicie kontroluje nałóg nawet wtedy, gdy zasypia i budzi się w śmietniku. Podobnie w przypadku rządu – konsensus ekonomistów jest taki, że druk doprowadzi do katastrofy, a mimo to nie przeszkadza to Benowi w realizowaniu swojego planu.

Zastanawiam się, czy może rząd USA nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swoich zachowań. Cechą charakterystyczną uzależnienia bowiem jest to, że przestaje działać zdrowy rozsądek a nawet instynkt samozachowawczy. Ben ‘Junkie‘ Bernanke drukuje pomimo, że te działania spowodują:

– destrukcję kapitału – milion dolarów może być wkrótce wart tyle, co milion złotych z Waryńskim – to bardzo utrudni inwestycje po kryzysie, gdy zakończy się okres inflacji lub hiperinflacji

– zniszczenie oszczędności miliardów ludzi, w tym wyzerowanie amerykańskich kont emerytalnych – prywatnych, miejskich, stanowych, powiatowych czy należących do związków zawodowych

– zakończenie okresu, w którym dolar cieszył się przywilejem bycia walutą światową, co umożliwiało druk dużej ilości banknotów – dolarowe oszczędności w skarpetach są nieoprocentowanym kredytem udzielanym USA

– zakończenie okresu prosperity możliwej dzięki niskiej inflacji – wzrost inflacji doprowadzi do wzrostów oprocentowań kredytów, co najpierw zabije rynek nieruchomości, potem inwestycje, a na końcu kredyty konsumpcyjne

Jeżeli spojrzeć na sytuację z odleglejszej perspektywy jasnym się staje, że Depresja dopiero się zaczyna i czekają nas jeszcze ciekawe wydarzenia. Nie potrafię wyobrazić sobie wszystkich konsekwencji erozji dolara. Pewne jest jedno – społeczeństwo amerykańskie wyjdzie z tego całkowicie zrujnowane.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Dzicz celna

Dziś obiecany kolejny zalew goryczy i frustracji związanych z życiem w realnym świecie 😉 Tym razem o przekrętach stosowanych przez szwajcarską firmę w Polsce na paczkach wysyłanych ze Stanów.

Patent jest bardzo prosty. Firma kurierska podejmuje się dostarczenia paczki z USA do Polski. W Polsce paczki wyjmowane są z kontenerów i część z nich kierowanych jest na komorę celną. Tam paczki są otwierane i poddawane kontroli celnej. Ilość otwieranych paczek musi być w granicach rozsądku – tak by dało się na tym zarobić a jednocześnie aby nie zrazić zbyt wielu klientów.

Trzeba pamiętać, że z cła zwolnione są podarunki o wartości nie większej niż $60, wliczając w to koszty przesyłki (co najmniej $30). Tak więc sama zawartość nie może być warta więcej niż $30. Trudno komuś wysłać cokolwiek o takiej lub niższej wartości. Wystarczy kilka podkoszulek i paczka nadaje się już do oclenia i ovatowania.

Trik polega na tym, że agencje celne powiązane są z firmami kurierskimi i pobierają 200-300 złotych za procesowanie każdej paczki. Wypisanie dokumentacji nie zabiera więcej niż 10 minut, co daje całkiem niezły zysk w skali dnia czy miesiąca. Oczywiście można wybrać inną agencje celną i zlecić jej oclenie zatrzymanej paczki, ale za to też się płaci 200 zł cwaniakom trzymającym łapę na zatrzymanej paczce za jej ‘oplombowanie i przekazanie’. Można też prosić o odesłanie paczki do USA, co kosztuje około 200 zł + koszty przesyłki.

Znam co najmniej dwie firmy stosujące ten sam trik. Pierwsza to Polamer, a druga (dużo bardziej rozpasana w swojej bezczelności) to Polonez Parcel. Z Polonezem współpracuje Kuehne + Nagel Inc, a dokładniej jej oddział w Warszawie. Jest tam dobrze wytrenowany zespół ludzi. Kantowaniem nadawców najbardziej aktywnie zajmuje się p. Jolanta Jarzyna, słynąca z tego, że pracując przy obrocie towarowym z zagranicą totalnie nie zna języka angielskiego. Jakakolwiek próba wymiany dokumentów z tą panią zawsze kończy się humorystycznymi sytuacjami związanymi z niezrozumieniem podstawowych słów i zwrotów w języku angielskim.

Kontakty ze szwajcarska centralą sugerują, że doskonale zdają sobie tam sprawę, co się dzieje w Polsce. Ważne jest skuteczne strzyżenie baranów – tam gdzie nie ma naruszenia prawa wszystko jest OK. Jest to sposób w 100% legalny i zgodny z prawem, nawet patriotyczny, bo tradycyjnie biedny budżet państwa na tym zyskuje. Żaden tam rabunek paczek, za który do tyłka może się dobrać prokuratura. Taka działalność to coś jak SMSy ‘gwarantujące’ wygrane, wystarczy tylko odpisać – też w 100% legalne i również zasilające budżet państwa.

Zresztą nie tylko w Polsce odchodzą takie cyrki, Niemcy nie są lepsi. Aby zabawić czytelników posunąłem się do kradzieży starego wpisu z cudzego bloga:

Pewien mój kolega Niemiec, mieszkający aktualnie w Hameryce, postanowił wysłać swemu bratu nad Renem upominek. Nie licząc się z kosztami nabył drogą kupna kurtkę firmy The North Face, zrobił zgrabną paczuszkę i wysłał za ocean. Nie minęło czasu wiele, brat w Reichu otrzymuje wezwanie do okręgowego urzędu celnego. Chwyta za telefon, dzwoni na podany na wezwaniu numer aby dowiedzieć się, co się za owym urzędowym działaniem kryje. Pani po drugiej stronie lini rozmawia z nim jak z przestępcą. Czy często otrzymuje tego rodzaju przesyłki? I czy zdarzyło się mu już wwozić towary nielegalnie?!

Widząc, że przez telefon sprawy nie wyjaśni, bierze wolne z pracy (urzędy celne nie pracują przecież wieczorami, ani w weekendy) i idzie. Najpierw musi odczekać swoje, bo panowie kończą kontrolowanie paczki faceta,  który był przed nim w kolejce. Schodzi im tak ze trzy kwadranse. Wreszcie proszą kumplowego brata. Najpierw ma poświadczyć, że zamówił przesyłkę w firmie wysyłkowej w USA. Oczywiście nie zamawiał, a już na pewno nie w żadnej firmie! Proszą go, żeby otworzył paczkę. “Acha! Kurtka!” Wykrzykuje celnik. Następnie czyta załączoną kartkę z pozdrowieniami. “Acha! The North Face! To nie jest tania rzecz!” Celnik wystukuje coś w komputerze. Drukarka wypluwa kilka drobno zapisanych kartek. Celnik uważnie je studiuje i zakreśla markerem co ważniejsze kawałki. Następnie, z pomocą dwóch innych celników, dokładnie sprawdzają, czy każdy szew jest w odpowiednim kolorze i czy guziki odpowiadają standardom, czy wydrukowane na metkach kody faktycznie zgodne są z wytycznymi firmy The North Face podanymi na wydruku. Wreszcie pada stwierdzenie: „Najprawdopodobniej kurtka jest oryginalna”.

Najprawdopodobniej. Na sto procent wykluczyć podróbki nie można. Dzwonią do urzędu celnego we Frankfurcie nad Menem. Oooo, przez telefon też nie się nie da wykluczyć fałszerstwa. Trzeba kurtkę do Frankfurtu przesłać. Jak długo to potrwa, chce wiedzieć kumplowy brat. 10 do 20 dni. Czy w takim razie urząd we Frankfucie mógłby przesłać mu kurtkę do domu po zweryfikowaniu jej prawdziwości. Jak najbardziej, prosimy w tym celu dokładnie wypełnić te trzy formularze. Kumplowy brat dziękuje i odmawia…

Share This Post
Categories
Ekonomia

Złodzieje z BZ WBK

Dużo ostatnio pisałem o dziczy. Może jeszcze parę słów na ten temat, ale w kontekście praktyk biznesowych. A jutro będzie o dziczy celnej.

Banki w Stanach mają swoje sposoby na przekręcanie klientów. Do niedawna ulubionym sposobem był przekręt z insufficient fund. Polegało to na honorowaniu wszystkich transakcji (w granicach rozsądku, do $500) wykonanych kartą debetową, gdy konto było puste. Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś nam miał zapłacić, ale nie zapłacił, mamy jednak przekonanie, że na koncie są środki. Idziemy na zakupy – karta działa. W ciągu następnych dni kupujemy paliwo, jedzenie, inne rzeczy – łącznie 10 transakcji na $500. Po tygodniu nasze konto wygląda nastepująco:

– $500 popełniony debet

– 10 * $29 = $290 za niewystarczające środki

– 7 x $15 = $105 za każdy dzień zwłoki w uregulowaniu debetu

łącznie do zapłaty $895.

Oczywiście istniało ryzyko, że klient powie ‘fuck you’, ale szanse na to były znikome. Przyzwyczajenie do danego konta i świadomość że windykacja ściągnie te pieniądze i tak w wysokości kilka razy wyższej powodowały, że klient raczej płacił. Ostatnio ujął się za tym parlament i ustanowił prawo zakazujące tego rodzaju praktyk. Na dzień dzisiejszy ulubione przekręty banksterów to odbieranie domów, za które się płaci oraz naliczanie horrendalnych kar za opóźnienia w spłacaniu kart kredytowych.

Trzeba jednak przyznać, że istniała możliwość negocjowania karnych opłat za przeciągnięcie konta. Chciwość miała jednak pewne ograniczenia, zarządy ustalające strategie okradania klientów wiedziały, że nie warto przeginać. Zdawali sobie sprawę, że doraźne zyski nie kompensują strat związanych z odchodzeniem klientów. W ten sposób poprzez negocjacje uratowałem co najmniej kilkaset dolarów.

W Polsce złodziejstwo w majestacie prawa jest znacznie bardziej rozwinięte. Większość czytelników zdaje sobie sprawę, że banki mają specjalną formę prawną służącą egzekucji. Normalny podmiot musi złożyć sprawę w sądzie, wygrać ją i uzyskać nakaz egzekucyjny. Banki po prostu składają wniosek i od ręki otrzymują nakaz umożliwiający zajęcie nieruchomości czy wynagrodzenia. Sąd w ogóle nie rozpatruje, czy żądanie banku jest zasadne, komu jak komu, ale bankowi trzeba ufać. Polski Internet pełen jest opisów sytuacji, w których ludzie zostali całkowicie zrujnowani. (link 1, link 2)

Korzystanie z polskich banków przypomina chodzenie po polu minowym – nigdy nie wiadomo, gdzie natkniemy się na pułapkę i ile nas ona będzie kosztować. Konto jest darmowe – ale czy karta również? A jeżeli karta jest darmowa, to czy darmowe jest wpłacanie pieniędzy? A może karta jest darmowa, ale można ją użyć za darmo tylko raz w miesiącu? Każda decyzja o użyciu dowolnej usługi musi być poprzedzona starannymi analizami umowy i tabeli opłat.

Ile może wynieść prowizja od przelewu z jednego polskiego banku do drugiego kwoty $180? Według złodziei z BZ WBK $33,37, czyli 18,5 % przelewanej kwoty. Czy to nie jest biznes lepszy niż posiadanie kopalni złota? Oczywiście wszystkie apelacje odrzucone – prowizja zgodna jest z tabelą opłat i prowizji. Jeżeli ktoś nie wierzy, tu jest zrzut ekranu:

Ciekawostką jest, jakiej nowomowy używają złodzieje z BZ WBK. Rzecznik prasowy banku odpisujący na nudne mejle narzekających klientów podpisuje się jako ‘rzecznik klienta’. Czyli klient powinien podpisywać się jako ‘rzecznik BZ WBK’?

Niefajna jest też nachalność medialna wewnątrz banku. Wyświetlają się non stop reklamy filmu (którego produkcję sponsorował bank wiele miesięcy temu) na przemian z zapewnieniami, że BZ WBK jest ‘bank przyjazny klientowi’. Jako, że bank jest pełen frajerów zwabionych przez Depardieu, i kolejka jest zawsze długa, wychodzi się z głęboko okaleczoną psychiką. Całe szczęście, że pracownice siedzą tyłem do ekranów, mają więc pewien komfort psychiczny.

Na szczęście miałem ostatnio okazję odegrać się na BZ WBK w sam raz jak na kwotę $30. Byłem w tłumie oczekujących klientów w głównym oddziale na wrocławskim rynku. Wszedł jakiś biedny Brytyjczyk i powiedział do pani na informacji ‘I would like to open an account‘ na co pani odpowiedziała ‘czejncz many?’. Wybuchnąłem śmiechem, a potem wytłumaczyłem temu człowiekowi, żeby jak najszybciej poszedł w jakieś bardziej cywilizowane miejsce.

Nic nie wskazuje na to, że sytuacja ulegnie poprawie. BZ WBK został kupiony przez Santander, bank który słynie z ogromnej ilości skarg i zażaleń.

Ciekawe ile w komentarzach dostanę rad, żeby zmienić bank… Bo mamy przecież kapitalizm i wolny rynek, na którym konkurencja wymusza wzrost jakości świadczonych usług, prawda? Niewidzialna ręka rynku przyjdzie i zmiecie złe BZ WBK…

A na zakończenie wytłumaczenie zagadki, dlaczego w polskich sklepach kasjerki żebrzą o drobne, co nie zdarzyło mi się ani razu przez 10 lat mieszkania w USA. Otóż licencja bankowa w Polsce daje prawa do łupienia ludności, ale nie niesie żadnych większych obowiązków. Przez 20 lat ‘wolnej’ Polski żaden nadzór nie wpadł na pomysł, że może warto zmusić banki do zabawy bilonem, to jest by przyjmowały i wydawały monety przedsiębiorcom bez prowizji. Tak, wiem, to uderza w wolność prowadzenia działalności gospodarczej i jest wielkim problemem logistycznym, w efekcie czego banki będą miały mniejsze zyski i świat się zawali…

Share This Post
Categories
Policja

Inicjatywa

Stali czytelnicy wiedzą, że mam daleko posuniętą nieufność do organizacji takich jak Policja, Prokuratura czy nawet Kościół Katolicki. Zakładam, że panuje dość powszechny konsensus, że organizacjom które mają władze nad obywatelami zdarzają się pomyłki czy nawet przestępstwa. Większość społeczeństwa uważa, że dzieje się to tak sporadycznie, że nie jest to problemem. Tymczasem ja uważam, że obywatele są notorycznie lekceważeni, łamanie prawa jest codziennością i nie można się na to zgodzić.

Władza panicznie boi się informacji. Nie skargi, nie zażalenia, ale pokazanie twarzy i nazwiska urzędnika, który dopuścił się danego czynu budzi największe przerażenie. Stąd taki lęk przed prasą czy telewizją, która może dotrzeć z informacją do innych obywateli. Stąd właśnie w USA istnieje Freedom of Information Act – największa po Konstytucji gwarancja zachowania praw i wolności obywatela. W Polsce też wprowadzono podobne przepisy w formie skarlałej kopia pod nazwą Ustawa o Dostępie do Informacji Publicznej.

I oto pojawił się facet, który dokumentuje poczytania Straży Miejskich w zakresie fotoradarów. Reakcje strażników oraz osób towarzyszących są zbliżone – agresja oraz chęć ukrycia tożsamości. Dlaczego, skoro przecież nie dzieje się nic naruszającego prawo? Polecam nie tylko poniższy film, ale całą serię:

Pominąć można aspekty moralne czy prawne takich akcji Straży Miejskich. Bardziej istotne jest to, że to obywatele stanowią o bezpieczeństwu danego kraju. Bez współpracy społeczeństwa nie jest możliwe działanie Policji. Niech o tym świadczy przypadek mniejszości wietnamskiej w Polsce – w przypadku znalezienia zabitego Wietnamczyka śledztwo można od razu umorzyć – 100,00% Wietnamczyków w Polsce odmawia składania jakichkolwiek zeznań.

W efekcie takich działań oraz wprowadzenia przepisów penalizujących przestępstwa w których nie ma ofiary (np. palenie trawki) obywatele zaczynają coraz powszechniej nienawidzić służb. Student zamknięty na 48h za trawkę, z przeszukaniem w mieszkaniu (sprawdzić czy ma Windowsa oryginalnego) i z wyrokiem w zawiasach na pewno do końca życia będzie nienawidził Policji. Wtedy zwalczanie prawdziwych przestępstw (od wywozu śmieci do lasu do zabójstw włącznie) staje się utrudniony. Co gorsza, to dzięki takim działaniom służb obywateli zwalczających przestępstwa nazywa się ‘donosicielami’.

Monitoring miast miał być zabezpieczeniem przed terroryzmem i zwyczajnymi przestępstwami – czasem nawet jest i patrol pojawia się tam, gdzie kilku wyrostków napada na przechodnia. Co jednak z terroryzmem w urzędach? Przecież to też może się stać, czego dowodzi ostatnie wydarzenie terrorystyczne w siedzibie PiS w Łodzi. Postuluje wprowadzenie kamer do wszystkich urzędów w Polsce, oczywiście celem zabezpieczenia przed takimi samymi zagrożeniami jak na ulicach. Dobrze byłoby też, aby kamery znajdowały się we wszystkich zakrystiach, tam gdzie dzieci mają kontakt z księżmi.

Share This Post
Categories
Polityka

Komentarz wyborczy

Zakończyły się wybory w USA, trzeba to jakoś skomentować.

Jak już pisałem, wybory nie mają żadnego znaczenia. Zawsze obu liczących kandydatów opłacanych jest przez oligarchów, kto by nie wygrał, będzie musiał się odwdzięczać pracodawcom.

Widać to dokładnie na przykładzie Obamy, po wyborze którego nic się nie zmieniło. Nadal kontynuowana jest ta sama samobójcza polityka wspierania oligarchów. Tego właśnie obawiałem się w komentarzach po jego wyborze i niestety miałem racje.

Wyborcy są nadal ogłupieni i nie rozumieją mechanizmu skorumpowania władzy ustawodawczej. Zareagowali w sposób typowy dla społeczeństw w kryzysie. Mamy przed sobą przykład wahadła wyborczego – wyborcy zagłosowali przeciwko obecnej władzy. Oczywiście absolutnie niczego to nie zmieni.

Tak więc Republikanie przejęli większość w Kongresie, nie udało się natomiast przejąć kontroli nad Senatem. Obama będzie miał większe problemy z przeforsowaniem inicjatyw ustawodawczych – na ‘szczęście’ (??) żadnych ustaw naprawdę reformujących kraj nie ma on w zamierzeniach.

W Kalifornii wahadło też zadziałało – władzę stracił Schwarzenegger na rzecz Demokraty. To pokazuje, jak ciężko żyje się obecnie w tym stanie. Nadal czekam na wyniki wyborów stanowych w Illinois, w których o stanowisko gubernatora walczy stanowy senator republikański z p.o. gubernatora, którym jest zastępca aresztowanego gubernatora.

Ciekawostka jest obecność w nowym Kongresie przedstawicieli Tea Party. Nie do końca można zgodzić się z tezami mediów, że jest to partia ultrakonserwatywna. Są to ludzie, którzy zdali sobie sprawę z całego tego ładunku syfu powstałego na styku polityki i bogaczy. Na pewno media głównego nurtu (należące do oligarchów) zrobią wiele, żeby zrobić z nich oszołomów, zgrabnie przerabiając postulaty przywrócenia Konstytucji jako oszołomstwo i ultrakonserwatyzm. Na pewno wybór przedstawicieli Tea Party jest najbardziej optymistycznym aspektem całych wyborów.

Share This Post
Categories
Pozostałe

Dzicz – ostatni update

Pod wpisami o czystości powietrza pojawiła się dyskusja dotycząca ewentualnego wpływu dymu na zdrowie ludzi. Są pewne przesłanki dotyczące tego tematu – polecam lekturę artykułu w Wiki na temat Wielkiego Smogu w Londynie. Między 5 a 9 grudnia 1952 około 12 000 osób zmarło (pośrednio i bezpośrednio) od dymu. Dwanaście tysięcy.

Great Smog

Share This Post
Categories
Polityka Survival

Pojutrze

Co prawda dziś wybory w USA, ale nie o nich będzie dzisiejszy wpis. W systemie politycznym, gdzie istnieją dwie partie wybory mają takie same znaczenie jak w PRL, gdzie partii było aż trzy. Jest to tym bardziej przykre, że pomijając pucz Jaruzelskiego i fikcje wolności, władze PRL starały się szanować konstytucje. W USA takiej woli nie widać.

Władzy w Stanach nie sprawuje konstytucyjny organ, jakim jest parlament. Prawdziwa władza należy do oligarchów, grupy kilkuset rodzin posiadających większość tego, co warte jest posiadania. Ci ludzie za pomocą pieniędzy zwyczajnie i legalnie korumpują parlamentarzystów tak, by przechodziły ustawy korzystne dla nich, a nie dla wyborców. Tak więc te nic nie znaczące wybory spokojnie można sobie odpuścić i iść na ryby albo napisać wpis na blogu.

Od dłuższego czasu interesuję się zagadnieniami związanymi z miejskim surwiwalem. Coraz więcej osób budzi się ze słodkiego letargu – ludzie zaczynają sobie zdawać sprawę, że posiadanie pełnych półek w marketach oraz możliwość dokonywania zakupów niekoniecznie są zagwarantowane na zawsze.

Dostępne w sieci materiały na temat surwiwalu w sytuacji WSHTF są dość naiwne. Głównie porusza się tematy zestawów ucieczkowych czy miejsc do ewakuacji. Jest też mowa o surwiwalu leśnym, gdy nagle gubimy się w amazońskiej dżungli i mamy pewien problem. W prawdziwej sytuacji WSHTF zestaw ucieczkowy czy znajomość gatunków jadalnych w lasach tropikalnych są tak samo potrzebne, jak apteczka samochodowa na wypadek zderzenia Ziemi z asteroidą.

Jakiś czas temu prezentowałem miłego afroamerykanina z Flint, MI, który zaopatrzył się w plecak i powrzucał do niego różne przydatne jego zdaniem gadżety, jak Glock, zapalniczki, sznur i bateryjki. Taki zestaw jest zupełnie nieprzydatny i zamiast w czymkolwiek pomagać może wręcz przyciągać problemy do właściciela.Gdzie bowiem ma się udać właściciel? Co będzie jeść i gdzie mieszkać? Podejrzewam, że USA mogą stać się jednym wielkim parkiem safari, gdzie jedni wygłodniali posiadacze plecaków będą przemieszczać się z miasta A do B a inni z B do A, wzajemnie zabijając się z posiadanej broni, tylko po to aby przekonać się, że w plecakach kolegów-surwiwalowców są tylko sznurki i puste opakowania po suchym prowiancie.

Zasadniczym problemem we współczesnym surwiwalu nie jest nagłe i bezpośrednie zagrożenie życia. Owszem, gdy dojdzie do upadku meteoru czy wybuchu superwulkanu, ludzie zginą. Będzie to jednak niewielki procent całej populacji, dla reszty prawdziwym problemem będzie jak przeżyć kolejnych kilka lat. Zestaw suchej żywności z plecaka zniknie już w pierwszych dniach, a co dalej z kilkoma kolejnymi tysiącami dni? W sytuacji WSHTF nie trzeba martwić się jak przeżyć dziś czy jutro, tylko jak przeżyć pojutrze.

Obecna globalna sytuacja ekonomiczna jest w pewnej mierze katastrofą WSHTF. Mamy oto ludzi, którzy stracili pracę, stracili niespłacany dom, nie mają już żadnych oszczędności ani perspektyw zdobycia środków utrzymania. Dla nich nie ma różnicy czy stało się to na skutek tsunami czy kryzysu gospodarczego – są po prostu głodni i bezdomni.

Dlatego właśnie niezbędne są w życiu wyrzeczenia, które mogą wydać się postronnym poważną chorobą psychiczną. Jak to, ktoś oszczędza i to w przeżytku jakim jest złoto, zamiast zadłużać i bawić się jak ‘normalni ludzie’? Ano tak, tylko że ci normalni ludzie grzebią dziś w śmietnikach, a ci nienormalni mają co jeść.

Oczywiście ważne jest posiadanie przemyślanego planu na wypadek różnych scenariuszy. Myślenie wbrew obiegowej opinii nic nie boli i kosztuje dużo mniej niż zestawy ucieczkowe. Dzięki temu możemy być zawsze krok przed całą resztą populacji. Podam kilka przykładów:

– Mieszkamy w bloku w mieście i zdajemy sobie sprawę z potencjalnych trudności z przeżyciem w sytuacji WSHTF. Mamy za to kuzynów mieszkających pod miastem w obszernym domu. Zamiast kupować dom poza miastem po prostu rozmawiamy z nimi przedstawiając im możliwe zagrożenia. Można się prosto dogadać, że w razie WSHTF my zapewniamy zapasy żywności, broń i twardą walutę, a oni użyczają nam miejsca i zapewniają opał i wodę.

– Zamiast obszernego zestawu ucieczkowego posiadamy choćby niewielkie ilości złota i srebra. W książkach historycznych można doczytać, że za złoto można było nabyć żywność nawet pod ostrzałem artyleryjskim i w środku najgroźniejszej epidemii. To największy przesąd, że złota się nie zje – otóż posiadanie metali jest najpewniejszym systemem napełnienia żołądka żywnością w czasie WSHTF. Przy okazji nie musimy odświeżać zapasów puszek a pieniądze ulokowane w metalach niejako ubocznie są lepszą lokatą niż cokolwiek oferowane dziś przez banki.

– Trzeba mieć przygotowany plan szybkiego zdobycia ilości żywności umożliwiającej przeżycie roku-dwóch. Ja dokładnie wiem jak szybko zamienić złotą monetę na gotówkę (znajomy handlarz), gdzie kupić ziarno na chleb i pasze dla kur (skład rolniczy), czym po nie pojechać (dostęp do półciężarówki), gdzie można zdobyć kilka palet żywności (Walmart czy Makro). Wszystkie czynności zajmują kilka godzin, w sytuacji klęski żywiołowej (np. superwulkan) trzeba być zawsze kilka kroków przed całą reszta populacji. Wymiana jednej uncjowej złotej monety na gotówkę i dalej na 6 ton pszenicy może stanowić różnicę między życiem i śmiercią.

– Nie ma co za wiele myśleć co bierzemy – potem można wymienić jeden rodzaj produktu na inny. Ważne jest jednak, żeby nikt nie wiedział, że posiadamy duże ilości żywności i gdzie ją trzymamy. Złoto zawsze trzymamy w banku, tak blisko od domu żeby można je było odzyskać zanim pogarszająca się sytuacja to uniemożliwi.

Popatrzmy na wydarzenia historyczne jak na zdarzenia klasy WSHTF. Dla Polaków wojna 39-45 była takim przypadkiem. Czy zestawy ucieczkowe w czymś się przydały? Raczej nie – ucieczka przed Niemcami kończyła się spotkaniem z Sowietami i vice versa. Prawdziwym surwiwalem było przeżycie tych sześciu lat, znalezienie sobie takiego miejsca w realiach wojennych, by dało się przeżyć.

Share This Post
Categories
Polityka

Demokracja

Czy ktoś zastanawiał się na czym opiera się współczesna demokracja? Dokładnie na tym samym co starożytna monarchia rzymska i tym samym co faszyzm – korumpowaniem społeczeństwa.

Wszystkie współczesne nam demokracje świata dają łapówkę swoim społeczeństwom – dajcie nam władzę a my damy wam za darmo to, to i jeszcze tamto. Aby możliwa była owa darmowość stosuje się zadłużanie – świadczenia społeczne finansowane są przyszłymi dochodami budżetowymi, czyli z nienarodzeni obywatele są z góry niewolnikami aktualnie wyemitowanych obligacji.

Dokładnie takie korumpowanie stosuje się w przypadku prywatyzacji przedsiębiorstw, czyli bandyckiego rabunku w świetle prawa. Zamiast przeznaczyć dużej części akcji dla ZUS, celem wypłacania emerytur ludziom, którzy budowali te przedsiębiorstwa, sprzedaje się je za gotówkę by pokryć bieżące wydatki budżetowe, zwykle bzdurne i niepotrzebne. Korumpowanie polega na przekazaniu łapówki w wysokości 15% akcji pracownikom, żeby ich partykularne interesy wzięły górę nad resztkami patriotyzmu czy zdrowego rozsądku.

W przypadku cesarzy rzymskich wiemy o słynnym ‘chlebie i igrzyskach’. Dokładnie kopia naszych czasów, z wcześniejszymi emeryturami i mundialem w TV. Faszyzm był dokładnie taki sam – to przecież socjalizm, tylko że narodowy, i doprawiony przyprawą rabunku klasy posiadaczej. Były jednak i obietnice (masowy wypoczynek, Volkswagen – samochód dla mas) jak i obligacje (obligacje wojenne czy choćby wpłaty na wspomniany samochód).

Pamiętać trzeba, że nawet w krajach niedemokratycznych ważne jest poparcie społeczne. W Związku Radzieckim najważniejsze w całym roku były żniwa. Ilość dostępnej żywności stanowiła o tym, jak duże będzie niezadowolenie populacji, a szemranie mogło doprowadzić do obalenia systemu – i tak w ostatecznym rozrachunku się stało.

Wszystko to doskonale funkcjonuje do czasu – zarówno fuhrer jak i I sekretarze, cesarze czy premierzy krajów demokratycznych cieszą/li się sporym poparciem społecznym, tak długo, jak starcza/ło na łapówki. W momencie, gdy nie da się więcej ukraść lub pożyczyć przychodzi kryzys, który strąca ich ze stolców. Wtedy do władzy dochodzą ludzie mający inny pomysł na rabunek i skorumpowanie tym populacji.

Tak więc demokracja nie jest ostatnim i najdoskonalszym etapem rozwoju ludzkości, tak jak nie były prawdą tezy stawiane przez komunistów, jakoby marksizm nim był. Zbliżająca się globalna zapaść systemu waluty papierowej, niemożność spłacenia wyemitowanych obligacji, połączona z kryzysem paliwowym (Peak Oil) doprowadzi do gwałtownego spadku jakości życia, a to z kolei do niewyobrażalnego oporu społeczeństwa. To co widzimy we Francji czy Grecji to tylko delikatny przedsmak. Wydaje się, że demokracja we współczesnej formie odejdzie do lamusa szybciej niż nam się wydaje, i co gorsza system który ją zastąpi wcale nie będzie lepszy.

Share This Post