Categories
Ekonomia

Setny tydzień

Bywa tak, że jest się bezrobotnym. Mija 99 tydzień (mówimy o USA) i kończy się zasiłek. Gdy oszczędności brak a pracy nadal nie można znaleźć jest się coraz bliżej bezdomności. Futrzak napisała o tym bardzo ciekawy wpis, patrząc na to z perspektywy potencjalnych opcji na alternatywne sposoby życia.

Rozmawiamy o ekstremalnych czasach, wobec czego w zakres rozważań wchodzą ekstremalne rozwiązania. Mnie, jako zdekonspirowanemu lewakowi, brak dachu nad głową wydaje się ‘stanem wyższej konieczności’, który uzasadnia nielegalne używanie czyjejś nieruchomości. W każdym razie mogę sobie wyobrazić siebie z rodziną, bez pracy i środków do życia. Jako zadeklarowanemu socjopacie mogłaby mi powstać w głowie myśl: dlaczego nie użyć jednej z setek tysięcy nieruchomości należących do banku (REO), skoro to właśnie banksterzy przyłożyli w dużym stopniu rękę do powstania jego bajzlu i w odróżnieniu od reszty społeczeństwa to oni byli wspomagani publicznymi środkami.

Prawdziwy liberał mógłby powiedzieć, że ludzie sami są sobie winni, do recesji przyczyniło się społeczeństwo swoją chciwością, a każdy powinien mieć odpowiednio wysokie oszczędności, żeby przeżyć okres bezrobotności. Ponadto w wolnym kraju właściciel danego dobra może z nim zrobić co tylko chce – rolnik może wysypać ziarno do oceanu, jeżeli uzna to za stosowne. W myśl tej logiki banki mogą posiadać puste budynki a nawet zrównać je z ziemią. No i naczelny argument – jak ja czułbym się będąc właścicielem budynku, w którym zalęgli się jacyś paskudni i źli bezdomni, którzy na pewno są alkoholikami, uporczywie uchylają się od pracy i nie chodzą do kościoła jak przyzwoici ludzie.

W takim przypadku uruchomić zmysł, który każdy człowiek powinien mieć. Należy przemyśleć która z powyższych opcji jest bardziej przekonująca by odróżnić dobro od zła. Trzeba być bardzo uważnym, ponieważ czyste zło potrafi się bardzo dobrze maskować.

Futrzak napisała o opcji mieszkania w samochodzie lub łodzi. Tu jest materiał filmowy, którego nie da się wkleić – szczególnie polecam 3:20, gdzie bezdomna opowiada jak sama brała udział w zatwierdzaniu kredytów dla innych obecnie bezdomnych. Tu jest nawet więcej:

Za parę lat Peak Oil spowoduje, że paliwa płynne będą bardzo drogie i trudno dostępne. To spowoduje jeszcze większy spadek poziomu życia tych ludzi – okaże się, że samochodu nie będzie się przemieścić inaczej, niż pchając go. Architektura Kalifornii jest taka, że nieposiadanie transportu indywidualnego oznacza brak możliwości funkcjonowania w społeczeństwie.

Dla zdesperowanych lewaków takich jak ja tymczasowym wyjściem wydaje się być squat. Na rynku są tysiące pustych domów należących do banków (REO), do których można się normalnie włamać. Z tego co się dowiedziałem, przestępstwa tego typu nie są zbyt ochoczo ścigane przez policje w nocy. A rano trzeba po prostu wyjść.

Wchodzenie do takiego domu nie jest trudne. Złamanie zabezpieczeń żeby mieć wodę, prąd i gaz jest banalne. Są też specjalne wytrychy do zamków:

To nie jest rozwiązanie dobre dla kogoś, kto lubi spędzać dzień przed TV, ani dla kogoś kto boi się policji. Ale można w ten sposób funkcjonować nieco lepiej niż mieszkając pod mostem.

Share This Post
Categories
Klerykalizm Pozostałe

Dzieci najwyższym dobrem

Lubię małe kotki. Są ładne i miłe w dotyku. Fajnie byłoby, gdyby było ich dużo. Żeby można było na każdym skwerku i pod każdym drzewkiem popatrzeć jak się wesoło bawią i pogłaskać je.

Niestety, natura jest brutalna. Gdyby puszystych kotków było dużo, nie byłyby w stanie wyżywić się w danym ekosystemie i umarłyby z głodu. I zamiast wesołych kotków widzielibyśmy dużo wychudzonych kotów oraz sporo tych już zdechłych.

Oczywiście ratunkiem dla kotków byliby ludzie. Zamiast przeznaczać środki na własną konsumpcje mogliby łożyć na śliczne kotki. W skrajnym możliwym przypadku mielibyśmy wymarzone kotki na każdym skrawku przestrzeni i cały świat łożący na kocięta kosztem zaprzestania jakiejkolwiek innej konsumpcji.

Postawię teraz szokującą tezę – ludzie są takimi samymi elementami przyrody jak kotki, kaczki oraz mewy. Wiem, że to straszna herezja i że pójdę za to do piekła… Otóż dotyczą nas te same prawa co całą przyrodę ożywioną – jeżeli osobników jest więcej niż przyroda jest w stanie udźwignąć następuje proces wymierania, na skutek głodu, epidemii – i w skrajnym przypadku – kanibalizmu.

Nie wiem czy wspominałem kiedyś na tym blogu, że ludzie są debilami. Szczególnie dziennikarze i działacze ekologiczni – tam stężenie głupoty jest najwyższe. A konferencje prasowe ekologów to już istne orgie kretynizmu (postulaty ekologów dotyczące energetyki: precz z elektrowniami nuklearnymi, bo odpady!, precz z elektrowniami spalinowymi, bo efekt cieplarniany!, precz z zalewaniem dolin pod elektrownie wodne!, precz z elektrowniami wiatrowymi bo psują krajobraz i zabijają ptactwo! wyłączmy wszystko i będzie zajefajnie).

Dziś mamy kolejny wyrzut – oto w szmatławcu czytamy o tragedii indyjskich dzieci. 5000 dzieci umiera dziennie, gdy świat wydaje na rakiety! Powinniśmy wydawać na indyjskie dzieci, żeby za 15 lat te dzieci urodziły kolejne dzieci i żebyśmy musieli wydawać jeszcze więcej pieniędzy na jeszcze więcej dzieci, które w ogóle nie powinny się urodzić, bo Indie są szalenie przeludnione i nie są w stanie ich wyżywić. W artykule nie ma ani słowa o tym, że te dzieci nigdy w ogóle nie powinny się urodzić!

I dlatego należy zastosować takie same lekarstwo w obu przypadkach. Chcemy mieć fajne i szczęśliwe kotki – poddawajmy jak największą ilość kotków sterylizacji. Dzięki temu nie dojdzie do kociej eksplozji demograficznej i kotków będzie mniej, ale szczęśliwsze i bardziej puszyste. Podobnie z Hinduskami – chcemy żeby były zdrowe i nie umierały tysiącami w rynsztokach? Wprowadzajmy edukacje seksualną i darmową antykoncepcję w Indiach. Możemy też zacząć od programu ‘$100 gotówką jeżeli poddasz się sterylizacji’. (Ba, taki program byłby zbawienny również i w przypadku marginesu społecznego oraz patologicznych rodzin w Polsce.)

Chciałbym tu nawiązać do mojego ulubionego tematu – religii katolickiej. Co powiedziałby Benek #16 na moją propozycję? Byłby zachwycony wzrostem szczęśliwości Hindusów na skutek kontrolowania wielkości populacji? Niestety nie, prawdopodobnie powiedziałby, że to bezbożny pomysł i że spalę się w piekle. Zamiast planowania rodziny postulowałby ustawowy zakaz antykoncepcji, zwiększenie populacji Indii oraz przejście całej populacji na katolicyzm.

Zapoznając się z ‘nauką społeczną kościoła’ poznajemy słodki smak demagogii. Kler, podobnie jak system penitencjarny, żyje z tego, że ludzie są niedoskonali. Tak, powiemy ci co masz robić, ale wiemy że i tak popełnisz grzech (lub przestępstwo). Wtedy przyjdziesz do nas z wyrzutami sumienia, a my cie rozgrzeszymy i weźmiemy symboliczne parę złotych (albo zamkniemy cie w pierdlu). Zarówno naczelnik więzienia jak i prymas roześmieją się w twarz każdemu i powiedzą ‘od jutra zwijamy biznes, jak tylko ludzie przestaną zrobić złe rzeczy’ wiedząc doskonale, że ludzie nigdy nie przestaną … Bezgrzeszność gatunku ludzkiego to najgorszy koszmar tych panów.

Demagogię widać właśnie najlepiej na przykładzie ‘nauki o planowaniu rodziny’. Kościół proponuje wstrzemięźliwość – gdy każdy ksiądz dobrze wie, że jemu samemu bzykać się chce aż oczy szczypią że i ludzie będą się bzykać bo taka jest ich natura (kotki też się lubią bzykać i to jest właśnie źródło problemu). Śmieszny jest postulat ‘wierności’ jako metody walki z chorobami wenerycznymi, gdy wiadomo dokładnie, że ludzie lubią się bzykać z przygodnie poznanymi ludźmi i będą to robić nawet gdy będą od tego umierać. Podobnie demagogiczne i obłudne są postulaty naturalnych metod antykoncepcji, gdy wiadomo, że są zwyczajnie nieskuteczne. Katolicyzm (zresztą podobnie jak inne religie) to zło.

Taki Benek #16 i jego koledzy, zamiast korzystać z posiadanej władzy właściwie i polepszać świat, wpychają go w jeszcze większe bagno w imię żenujących dogmatów religijnych. Choć w Indiach mają mało do powiedzenia, to jednak mogliby odmienić los Afryki. Zawsze mnie ciekawiło, co tak naprawdę myślą sobie takie zbrodnicze jednostki – czy mają wyrzuty sumienia, czy naprawdę wierzą w te bzdury, czy może robią to dla samej władzy…

Share This Post
Categories
Ekonomia

Bańka, bańka i po bańce

Cykl ekonomiczny USA wyprzedza cykl Polski o około 2 lata. Jedna bańka w nieruchomościach pękła w 2006 roku, druga w 2008 roku. O ile Amerykanie wiedzą, że gra już jest zakończona, to Polacy nadal żyją w świecie własnych imaginacji, przekonani, że obecna cena ‘metra’ utrzyma się w Warszawie już na zawsze. Szczególnie duży optymizm wykazują obsługujący co miesiąc 30- i 40- letnie hipoteki, które trzeba będzie spłacać nawet wtedy, gdy cena nieruchomości spadnie o połowę.

Proszę przyjrzeć się właśnie wystawionemu mieszkaniu na sprzedaż, jednemu z wielu jakie można dziś znaleźć na rynku. Przyzwoita dzielnica Chicago, niemalże Polakowo, odremontowane, na oko 50 metrów kwadratowych – cena 83 000 złotych. To w pieniądzach nominalnych – natomiast licząc w miesięcznych wypłatach (o ile ktoś ma jeszcze prace w USA) mieszkanie wychodzi jeszcze bardziej przystępnie dla Amerykanów. Niech mi ktoś pokaże takie mieszkanie za takie pieniądze w dowolnym mieście Polski A. I może niech mi ktoś pokaże mieszkanie w Polsce, które można kupić za przeciętne roczne wynagrodzenie.

To nie koniec tego Koncertu Życzeń. Niech mi ktoś jeszcze pokaże w jakimkolwiek polskim serwisie tak szczegółowy opis nieruchomości, z odległościami i ocenami lokalnych szkół, widokiem ulicy, odległościami do okolicznych sklepów, kawiarni i restauracji, wykształceniem sąsiadów i poziomem przestępczości w okolicy. Proszę porównać to do żenady odstawianej na otodom, gdzie kilku agentów z bożej łaski dorywa tego samego właściciela i kopiuje te same fotki na ‘swoje’ ogłoszenia.

Rynek nieruchomości ma tą cechę, że kupujący może wstrzymać się z zakupem nieruchomości, a to zwykle sprzedający ma presję na sprzedaż (przeprowadzka, pilna potrzeba gotówki, konieczność płacenia kredytu za niepotrzebne mieszkanie itp). Gdy będą przewracać się obligacje różnych krajów (to już wkrótce), kredyt stanie się dużo droższy i dużo trudniej osiągalny. Ilość nabywców gwałtownie stopnieje a ilość chętnych do sprzedania lekko wzrośnie. Prawo podaży i popytu mówi, że ceny spadną – i to właśnie widzimy w USA.

Wcale nie będę zdziwiony, jeżeli znów zobaczę działki budowlane po 30 – 40 zł/m (a nie 100 zł/m) i mieszkania w mniejszych miastach po 1 500 – 2 000 zł/m (a nie 3 000 – 4000 zł/m). Ostatnio spotkałem w Wrocławiu oczadziałych developerów próbujących sprzedać lokale po 8 000 – 11 000 zł/m – takich będzie czekać naprawdę niemiłe starcie z osnową rzeczywistości.

A na koniec krótki materiał filmowy – jaka szkoda, że ‘realtorzy’ w Polsce mają znacznie bardziej puste kieszenie a deweloprzy skąpią na reklamy w TV – nie ma się z czego pośmiać.

Share This Post
Categories
Polityka

Marszałkowie

Wielka zaletą Rosjan jest ich umiejętność zajmowanie się sobą. Weźmy takich marszałków – Wasilija Blüchera i Michaiła Tuchaczewskiego. Gdyby nie Wielka Czystka ci ludzie stawiliby znacznie skuteczniejszy opór Niemcom w 1941 r. Dzięki siepaczom Stalina w armii brakowało około 100 000 oficerów, dzięki czemu większość z około 12 000 czołgów była w stanie nadającym się na złom. Podobnie było z każdą inną formacją zbrojną; panowało totalne rozprężenie. Niemcy łatwo mogli sobie poradzić z przeciwnikiem swoimi skromnymi siłami liczącymi zaledwie 3612 czołgów i 2937 samolotów. I niech wszystkim boskim z Olimpu będą dzięki za Stalina – bez niego atak Hitlera byłby znacznie skuteczniejszym samobójstwem i już w 1942 roku mielibyśmy sowiecką defiladę w Berlinie, a wkrótce podobne w Paryżu i Londynie.

Dziś Stalina zastępują wódka i papierosy. Dzięki intensywnemu korzystaniu z tych używek Rosjanin może się spodziewać, że przeżyje 59 lat, co rozwiązuje im problemy z tamtejszym ZUSem. Statystyki pokazują załamanie populacji – Rosjanie nie mają nie tylko kim podbijać Świata, ale ledwie starcza im zasobów ludzkich na utrzymanie własnego terytorium w obliczu naporu Azjatów.

Dziś niepotrzebna jest NKWD. Dzięki alkoholowi wartość bojowa Armii Czerwonej Rosyjskiej jest zbliżona do zera, sprzęt wart miliardy dolarów niszczeje dzięki demoralizacji załóg, tradycyjnej fali i olewactwu. Na przykład wart parę miliardów dolarów Komsomolec zatonął dzięki temu, że obsadzono go niewykwalifikowaną załogą, która dla zabawy powodowała alarmy pożarowe przypalając czujniki zapałkami. Niewymieniony czujnik tlenu spowodował nadmierne stężenie tego gazu w przedziale i samozapłon rozlanego i nieposprzątanego oleju. Alarmu pożarowego nikt nie potraktował poważnie…

Rosjanom nie trzeba zrzucać na głowę dywersantów ani stonki – wystarczy, że sami się sobą zajmą.

Share This Post
Categories
Polityka

11.11

Dziś wiadome święto.

Mój stryjeczny dziadek w czasie wojny zajmował się w AK likwidowaniem konfidentów. Dlatego z dużym zainteresowaniem przeczytałem książkę Stefana Dąbskiego o jego doświadczeniach w tym zakresie.

Książka kontrowersyjna, ale przydatna w odbrązawianiu historii II Wojny Światowej, która o dziwo nie była czarno-biała i nie składała się wyłącznie z zawsze rycerskich 4 Pancernych/AKowców (niepotrzebne skreślić). Mankamentem jest krótka forma, sprowadzająca się właściwie do zbioru anegdotek spisanych na nieco ponad 100 stronach. Widać, że od wydarzeń do ich spisania upłynęło wiele lat, co zatarło wiele wspomnień. Mimo to polecam lekturę.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Wyjaśnienie

Wielu z nas zastanawiało się, jak to możliwe, że srebro podrożało tak szybko o $10.

Tu jest obszerne wyjaśnienie (pdf).

Od wielu lat drobni inwestorzy sygnalizowali przekręty banksterów. Teraz wyszło to na jaw, w efekcie czego zmuszeni zostali do zamykania krótkich pozycji oraz zmniejszyły się ich możliwości manipulowania ceną.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Lepper i Law – update

Chciałbym przypomnieć Johna Law’a, faceta który wpadł na pomysł stymulowania ekonomii poprzez zwiększanie ilości pieniędzy w obiegu i zastępowanie złota papierem. Jak już kiedyś wspominałem, skończyło się to bańką spekulacyjną, słynną jako Kompania Mórz Południowych a potem hiperinflacją.

Dokładnie tymi śladami podąża USA. Niektórzy niedouczeni pismacy, tacy jak Tomasz Prusek, bankructwo Stanów biorą za dobrą monetę, zwyczajnie nie znając historii ekonomii. Dopiero chińska agencja ratingowa podnosi larum ‘Król jest nagi!’.

Komentatorzy trafnie zauważają, że polityka gospodarcza Ameryki zaczyna realizować postulaty Leppera. Dlaczego jest źle? Bo ludzie nie mają pieniędzy. Co trzeba zrobić? Dodrukować pieniędzy i rozdać ludziom. Prosta filozofia zawsze jest najlepsza, przekonamy się o tym już wkrótce, gdy ceny wszystkich artykułów w Walmarcie trzeba będzie zmieniać codziennie (a potem co godzinę).

Warto przeczytać całość analizy sporządzonej przez Chińczyków. Cytat:

Second, the U.S. capability of creating real wealth can not support its huge
consumption. Under the current circumstance it is difficult to increase the speed of wealth
growth; the only correct way out of debt reduction is mitigation of expenditure. Since the
U.S. government will not adjust its national strategy, it is inevitable for the United States to
increase debt or transfer debt by depreciating the U.S. dollar. The inevitability of such a
move makes the dominant factor in the lasting stagnancy of the U.S. economy. In the
components of the U.S. GDP in 2009, the financial services sector accounted for 21.4%
while the real economy sector accounted for 65%.The total output value of the U.S.
financial services industry is composed of two major parts: one is the transferred
production value, most of which comes from value distribution of participating in
international production. Another part is the inflated value originated from credit innovation,
which belongs to bubble value. In addition, due to the high economic financialization,
more than half of the profits in the real economy come from the returns of financial
activities. If we exclude the factor of virtual economy, the U.S. actual GDP is about 5
trillion U.S. dollars in 2009, per capita GDP about $ 15,000.

HT Paulus & JUBI

Share This Post
Categories
Ekonomia

8

Zdarzało się, że wspominałem o relacji DOW do złota. Oto wykres sprzed czterech lat, zakoszony przeze mnie kilka chwil temu:

Przywołuję dziś tą grafikę, ponieważ w tej chwili DOW wyrażony w złocie spadł dziś do poziomu 8. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w czasie pierwszego szoku naftowego. Podobnie jak dziś Stany były w trzecim roku trwającej 10 lat Depresji (1973-1983).

Oznacza to, że spadki na giełdzie nadal mają miejsce, są tylko zamaskowane pęczniejącą ilością łże-dolarów. Od lat twierdzę, że DOW złapie dołek gdzieś na poziomie 0,5 do 2 uncji złota. Wydarzenia, które rozgrywają się na naszych oczach wyraźnie na to wskazują. Nieważne ile FED waluty wydrukuje – siła nabywcza środków otrzymanych ze sprzedaży amerykańskich akcji będzie spadać.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Perspektywy standardu złota

Jak wszyscy dokładnie wiedzą (lub mogą sprawdzić w archiwum) od lat jestem zwolennikiem złota, czyli złotym robakiem. Dla mnie tylko złoto jest pieniądzem, ponieważ spełnia wszystkie cechy pieniądza – jest spontanicznie wybrany, trudny do podrobienia, łatwo podzielny, akceptowany/wymienialny na całym świecie, ograniczony ilościowo i zachowuje swoją wartość wraz z upływem czasu. A że ludzie robią też biżuterie z pieniądza albo pokrywają pieniądzem styki słuchawek, to już zupełnie uboczna kwestia. Bez znaczenia jest również fakt, że większość ludzi nie rozróżnia waluty papierowej od pieniądza.

Dzieją się rzeczy niezwykłe. Oto szef Banku Światowego wypowiada się za wprowadzeniem standardu złota na świecie, jako kotwicy chroniącej przed inflacją. Oto przeżytek, którego ze skarbców pozbywał się z odrazą Gordon Brown powraca w łaski. Co ciekawsze, Zoellick mimo niemiecko brzmiącego nazwiska jest Amerykaninem, urodzonym w dobrze mi znanym Naperville IL, pracującym swego czasu dla dobrze nam znanego Goldman Sachs.

Jako że słynę z naiwności, takie wypowiedzi zawsze przyjmuję za szczere. Nie widzę żadnej potrzeby ani sensu w angażowaniu prezesa BŚ do spisku mającego propagować rolę złota. Cena tego metalu i tak bije rekordy częściej niż jestem w stanie sprawdzać notowania. Niemożliwe jest także, by takie wypowiedzi mogły pomóc dolarowi (‘będzie peg do złota więc kupuję dolary’). Inwestorzy prędzej rzuca się kupować złoto niż uwierzą, że dolar będzie przywiązany do złota po kursie zbliżonym do $1400/oz.

Szanse na wprowadzenie standardu złota w najbliższych latach wynoszą dokładnie zero. Przy deficycie budżetowym USA powodującym, że trzeba pożyczyć lub wydrukować 33 centy na każdego wydatkowanego dolara (!) oznaczają, że przed takim krokiem należałoby zrównoważyć budżet, a to jest zwyczajnie nierealne. Pogarszanie się bazy podatkowej USA oraz wzrost wydatków emerytalnych jeszcze bardziej oddalają takie zbilansowanie.

Inną kwestia jest deficyt handlowy – i tu zagadka dla czytelników. Gdyby wprowadzić wymienialność dolara na złoto po dzisiejszym kursie i zakładając, że w Fort Knox rzeczywiście jest złoto, na ile wystarczyłoby tego złota by pokryć deficyt handlowy USA? Swoją wiedzą i umiejętnością dzielenia można podzielić się w komentarzach.

Tak więc takie postulaty niestety można włożyć między bajki. Dolar będzie rozegrany do samego końca, czyli do momentu, gdy papier na drukowanie dolarów będzie kosztował więcej niż wartość wydrukowanych dolarów. Wypowiedzi wzywające do zastąpienia dolara euro, SDRami, złotem czy pyłem z Księżyca są zwykłymi wołaniami na puszczy.

Tymczasem oczekiwanie na hiperinflację możemy sobie umilić oglądając projekty dolarów po wymianie, które bezczelnie zakosiłem z sieci.

Share This Post
Categories
Survival

SHTF

Surwiwal domowy/miejski to sztuka radzenia sobie w sytuacji WSHTF, czyli awarii funkcjonowania naszej cywilizacji. Kwestionowałem ostatnio sens tworzenia planów/zestawów ucieczkowych, dziś słów kilka o samej awarii.

Podstawowe założenie surwiwalu jest takie, że do zdarzenia dojdzie szybko. Mamy więc scenariusze wybuchu wojny, upadku meteoru, czy inwazji Marsjan. Tak niekoniecznie musi być – upadek czasem przebiega niezauważalnie jak erozja. Kryzys, który dziś doświadczamy jest tego najlepszym przykładem. Dla wspomnianych Marsjan ziemskie miasta wyglądają zupełnie normalnie – na ulicach kręcą się ludzie i jeżdżą prymitywne pojazdy spalinowe. Z orbity nie widać tego, że miejscami nawet 20% siły roboczej krajów uprzemysłowionych nie ma pracy. I choć dla pozostałych 80% świat wygląda zupełnie normalnie (ludzie myślą ‘czemu tak nagle wzrosła ilości nieudaczników nie potrafiących znaleźć pracy?’), ponad 20% ma do czynienia z sytuacją SHTF.

W tej sytuacji wszelkie zalecenia surwiwalowe nie są warte prądu koniecznego do wyświetlenia na ekranie. Czy na wypadek trwałej bezrobotności pomoże cokolwiek zestaw ucieczkowy? Czy należy się już przeprowadzić na odludzie i wysiać zboże, jak zalecano w komentarzach do poprzedniego wpisu? Ale kiedy dokładnie – w momencie utraty pracy, dopiero gdy oboje małżonków stracą pracę, czy może po rocznym bezowocnym szukaniu pracy?

Depresja wynikła z upadku dolara i Peak Oil nie ma żadnych odpowiedników w pamięci większości żyjących ludzi, można ją tylko przyrównać do Wielkiej Depresji lub Stanu Wojennego, z tą różnicą że zakończenie nie będzie happy endem. To nie jest chwilowe załamanie – typowa tymczasowa recesja dotykająca cyklicznie gospodarkę rynkową. Mamy do czynienia z całkowitą zmianą paradygmatu – za 10 lat świat będzie na dużo niższym poziomie dostępnej energii, co wymusi drastyczne obniżenie poziomu życia całej globalnej populacji.

Share This Post