Categories
Survival

SHTF

Surwiwal domowy/miejski to sztuka radzenia sobie w sytuacji WSHTF, czyli awarii funkcjonowania naszej cywilizacji. Kwestionowałem ostatnio sens tworzenia planów/zestawów ucieczkowych, dziś słów kilka o samej awarii.

Podstawowe założenie surwiwalu jest takie, że do zdarzenia dojdzie szybko. Mamy więc scenariusze wybuchu wojny, upadku meteoru, czy inwazji Marsjan. Tak niekoniecznie musi być – upadek czasem przebiega niezauważalnie jak erozja. Kryzys, który dziś doświadczamy jest tego najlepszym przykładem. Dla wspomnianych Marsjan ziemskie miasta wyglądają zupełnie normalnie – na ulicach kręcą się ludzie i jeżdżą prymitywne pojazdy spalinowe. Z orbity nie widać tego, że miejscami nawet 20% siły roboczej krajów uprzemysłowionych nie ma pracy. I choć dla pozostałych 80% świat wygląda zupełnie normalnie (ludzie myślą ‘czemu tak nagle wzrosła ilości nieudaczników nie potrafiących znaleźć pracy?’), ponad 20% ma do czynienia z sytuacją SHTF.

W tej sytuacji wszelkie zalecenia surwiwalowe nie są warte prądu koniecznego do wyświetlenia na ekranie. Czy na wypadek trwałej bezrobotności pomoże cokolwiek zestaw ucieczkowy? Czy należy się już przeprowadzić na odludzie i wysiać zboże, jak zalecano w komentarzach do poprzedniego wpisu? Ale kiedy dokładnie – w momencie utraty pracy, dopiero gdy oboje małżonków stracą pracę, czy może po rocznym bezowocnym szukaniu pracy?

Depresja wynikła z upadku dolara i Peak Oil nie ma żadnych odpowiedników w pamięci większości żyjących ludzi, można ją tylko przyrównać do Wielkiej Depresji lub Stanu Wojennego, z tą różnicą że zakończenie nie będzie happy endem. To nie jest chwilowe załamanie – typowa tymczasowa recesja dotykająca cyklicznie gospodarkę rynkową. Mamy do czynienia z całkowitą zmianą paradygmatu – za 10 lat świat będzie na dużo niższym poziomie dostępnej energii, co wymusi drastyczne obniżenie poziomu życia całej globalnej populacji.

Share This Post

20 replies on “SHTF”

Teza, że świat będzie już za 10 lat na niższym poziomie zużycia energii, jest bardzo śliska, podobnie jak wszelkie wyrokowania na temat timeframe’u hiperinflacji. Owszem, prawdopodobnie będzie mniej ropy i będzie droższa, ale proszę nie zapominaj(cie) o węglu. Peak coal szacowany jest przez największych pesymistów na 2020, ale konsensus jest bardziej na 2035-2050.

@panika2008
“Teza, że świat będzie już za 10 lat na niższym poziomie zużycia energii, jest bardzo śliska”

Od jakiegoś czasu mamy do czynienie ze zmniejszeniem produkcji energii, paliw i żywności w przeliczeniu na mieszkańca Ziemi. Teraz można to jeszcze próbować zwalić na karb kryzysu, ale faktem jest iż staje się to permanentne, np 7 z ostatnich 10 lat generowało niewielki, ale jednak deficyt żywności. Jeszcze ze dwie takie dekady i będziemy mieli POWAŻNY problem również w EUropie.

Nadal nie spisywałbym na straty wariantu, w którym przez system może przejść szok, tąpnięcie, podobny nieco do puntu zwrotnego z Lehman Brothers, ale o sporo większym wymiarze. Np. Banking Holiday. Sam spodziewałem się, że wystąpi to nieco wcześniej nie doceniając maszyny drukarskiej FEDu. W każdym razie po ostatnich doniesieniach z Wallstreet część firm, głównie ubezpieczycieli CDS i papierów Subprime ogłosiły bankructwa. Jednym słowem pomimo takiej ilości czasu od teoretycznego początku kryzysu finansowego, mimo tego że próbowano je przez ten okres utrzymać na powierzchni mimo technicznej niewypłacalności, przyszedł czas, że nie dało się dłużej podtrzymywać tej iluzji.

Polecam:
The Inevitable Has Come To Pass and Those That Insured Guaranteed Blowups Are Being Blown Up!
http://boombustblog.com/reggie-difference/2010/11/01/the-inevitable-has-come-to-pass-and-those-that-insured-guaranteed-blowups-are-being-blown-up/

To samo można rozszerzyć na obecny system bankowy, a szczególnie banki TBTF (z ang. Too Big To Fail). To samo tyczy się całych krajów.

Na razie nie przejmowałbym się Peak Oil. Dużo większe problemy leżą w niewypłacalnym sektorze finansowym, szczególnie biorąc pod uwagę ilość derywatyw OTC podchodząc pod 1 trylion $, przekraczającą kilkunastokrotnie światowe PKB. Jednym słowem w obserwowanej erozji może się pojawić naprawdę punkt zwrotny z SHTF.

Jawohl! I o tym wlasnie pisalem. Problemy finansowe to pestka, to tylko kwestia spaczonego i skorumpowanego systemu. Problemy energetyczne sa duuuuzo powazniejsze, wkraczaja na grunt fizyki i geologii gdzie niestety obowiazuja nudne zasady matematyczne.

“Czy należy się już przeprowadzić na odludzie i wysiać zboże, jak zalecano w komentarzach do poprzedniego wpisu? Ale kiedy dokładnie – w momencie utraty pracy, dopiero gdy oboje małżonków stracą pracę, czy może po rocznym bezowocnym szukaniu pracy?”

O zapleczu na wsi warto pomyslec jeszcze wtedy, gdy sie ma stabilna prace w miescie, czyli juz. Jesli ktos ma fundusze, to warto kupic ziemie, jesli nie, to na razie wystarczy wydzierzawic co najmniej 0.3 ha od mieszkanca wsi. Koszt takiej dzierzawy nie powinien byc wysoki, najwyzej kilkaset zlotych na rok. Mieszkajac jeszcze w miescie, raz czy dwa razy w tygodniu powinno sie przyjezdzac na wies i dogladac gospodarstwa. Zreszta, spedzanie weekendow na wsi moze stac sie przyjemnym stylem zycia. Pozniej ziemia moze zdrozec, wiec warto teraz przemyslec te opcje. Na razie mozna spotkac na wsiach nowoprzybylych ludzi z roznych wojewodztw i nalezy miec nadzieje, ze w Polsce nie dojdzie do takiej sytuacji jak w Irlandii, gdzie mieszkancy miast maja problemy z kupnem ziemi czy nieruchomosci na wsi: http://buckplanning.blogspot.com/2009/12/wicklow-county-council-rural-housing.html
W latach 80 w Polsce centralnej i poludniowo-wschodniej mieszkancy miast czesto dzierzawili lub kupowali ziemie. Przelom lat 80 i 90, pomimo inflacji byl mimo wszystko dobrym momentem na budowe domu na wsi. Nie wszyscy mieli do tego motywacje, poniewaz spoldzielcze czy zakladowe mieszkania w bloku byly za darmo, dlatego taka inicjatywa kupowania ziemi i budowania domu na wsi byla wowczas w powszechnej opinii traktowana jako wywazanie otwartych drzwi. Jednak, juz w 1991 mieszkancy blokow szybko doswiadczyli brutalnej zmiany rzeczywistosci, kiedy zostali postawieni przed koniecznoscia wykupu mieszkan lub oblozeni przez spoldzielnie horrendalnie wysokim czynszem. Znam takie osiedla blokow gminnych w miejscowosci liczacej 1 tys. mieszkancow, gdzie czynsz wynosi ok. 1000zl. Sa to bloki o calkem niezlym standardzie, z dwuspadowym dachem i loggiami, a jeszcze 20 lat temu ich mieszkancy dumnie obnosili sie z tym, ze mieszkaja tam za darmo.

Hansie, kiedyś szukałem na ten temat jakichś szczegółowych informacji i wyszło, że łączna produkcja energii kopalnej ciągle umiarkowanie szybko, ale rośnie, a żywności rośnie bardzo szybko – i wzrost wydaje się nawet przyspieszać :O Nie wiem, kto to wszystko żre, może wyrzucają do morza (w UE tak robią od czasu do czasu, jak jest “klęska urodzaju”). Jak chcesz mogę odgrzebać dane, wyglądają one naprawdę bardzo uspokajająco 🙂

Pytanie za 100 pkt. Emerytura. Wiadomo, że obligacji nie ma co kupować. Czy warto w wieku 30 lat odkładać na emeryturę, kupując (polskie) akcje? Nadchodzące załamanie pochłonie przecież pewnie i je.

@panika2008
“Peak coal szacowany jest przez największych pesymistów na 2020, ale konsensus jest bardziej na 2035-2050.”

Polski PeakCoal wystąpił w r. 1980. Od tego czasu z węglowej potęgi staliśmy się impoterem netto tego surowca. Pojedynczy kraj może sobie sprowadzać zza granicy, ale skąd kupi świat, jako całość ?

W takim USA najuboższe 20% ludności wydaje na energię i żywność 60% swoich dochodów. Co będzie, gdy np. realne ceny na te dwie rzeczy podwoją się?
BTW, w USA przy obliczaniu inflacji często wyklucza się energię i żywność, że niby ich ceny są zbyt ruchliwe.

Peak Oil ma kluczowe znaczenie, ale jego efekty raczej będą rozciągnięte w czasie. Nie to, że nie pojawi się szok, ale nie przesadzajmy. Jak spadnie np. w USA zużycie energie na głowę o połowę, to nie będzie to jeszcze średniowiecze. Po prostu część ludzi nauczy się mniej żreć, nie jeździć SUV-ami i racjonalizować wydatki. Pojawi się także bardzo silna presja na rozwój innych metod pozyskiwania energii. Myślę, że zakładając bolesną 2-3x redukcję, uwiędnięcie porozrastanych biurokracji (baza fiskalna się zredukuje) i potencjalne nowe możliwości techniczne, to istnieje szansa, że cywilizacyjnie wyjdziemy z tego obronną ręką.

Oczywiście nie da rady bez ofiar… potrafię sobie jak najbardziej wyobrazić masowe protesty i ich bezlitosne pałowanie. Taka jednak jest “wola ludu” – populacja mogła się rozsądniej zachowywać dekady wcześniej, a nie uparcie domagać się kredytowania na śmierć. Teraz po prostu nadchodzi czas spłaty.

“Podstawowe założenie surwiwalu jest takie, że do zdarzenia dojdzie szybko. Mamy więc scenariusze wybuchu wojny, upadku meteoru, czy inwazji Marsjan. Tak niekoniecznie musi być…”

Ten scenariusz jest ciekawszy a powolny zjazd w depresję jest dla cieniasów 😉

Zauważyliście jak bardzo jesteśmy uzależnieni od giełd? Gdyby dajmy na to spadł meteoryt, szczególnie w okolicach 2012 roku, efektem paniki na giełdach byłby jak sądzę nagły przepływ kapitału w sektor commodities i w ciągu doby mielibyśmy Peak Oil, kryzys żywnościowy, pad systemu a w konsekwencji wojny. Warto zauważyć, że dupnąć może choćby jutro. Ktoś twierdzi że nie może?

Gromadzenie metalu daje szansę na wymianę na zboże, tyle że przy cenach x10, metal zaraz się skończy. Gdyby mieć zapasy zbóż na chleb i innych podstawowych produktów żywnościowych i sanitarnych na lata do przodu, to w kryzysie mogłoby to owocować różnicą między walką o przetrwanie (mimo posiadania metali) a względnym komfortem. Jednak kto w PL będzie tym frajerem kupującym ubezpieczenie póki jest tanie (jakieś 600 za tonę pszenicy w czerwcu br.) kiedy tzw. wszyscy wiedzą lepiej i się nie przygotowują bo “na pewno nie dupnie, a jak dupnie to jakoś to będzie” ?

@K.J.
“O zapleczu na wsi warto pomyslec jeszcze wtedy, gdy sie ma stabilna prace w miescie, czyli juz. Jesli ktos ma fundusze, to warto kupic ziemie, jesli nie, to na razie wystarczy wydzierzawic co najmniej 0.3 ha od mieszkanca wsi. Koszt takiej dzierzawy nie powinien byc wysoki, najwyzej kilkaset zlotych na rok. Mieszkajac jeszcze w miescie, raz czy dwa razy w tygodniu powinno sie przyjezdzac na wies i dogladac gospodarstwa”

Be real.
Ktos, kto nigdy nie mial do czynienia z uprawa ziemii nagle nie dostanie olsnienia i magicznych umiejetnosci. Zakladanie, ze “raz czy dwa w tygodniu dogladac gospodarstwa” pokazuje, ze nie masz pojecia o tym ile czasu, wysilku i pracy trzeba wlozyc w to, zeby cokolwiek Ci na tym polu wyroslo, potem to zebrac i przerobic.
Jesli do tego bedziesz mial zwierzeta – nawet takie wyjatkowo “latwe w obsludze” jak kury, to wiesz. Je trzeba codziennie karmic, jesli siedza w kurniku. Jesli biegaja wolno po polu, trzeba ich pilnowac i tez dokarmiac. Raz czy dwa razy w tygodniu wizyta to pozwala na utrzymanie kilku przydomowych grzadek z kapusta i marchewka, a i to o ile zadne szkodniki ci tego nie zezra i sasiedzi nie rozkradna.

@Nina: ja jako rasowy wiesniak (spedzilem na wsi ~8x% swojego zycia) moge tylko cie poprzec: chcesz uprawiac pole zeby z niego cos zebrac to minimum 3-4 dni w tygodniu, chcesz miec do tego zwierzeta to 7 dni w tygodniu. Zakladajac gorsze czasy to 24/7 bo nie wiadomo kiedy czlowieka okradna nawet dzis, a co dopiero jak sie sytuacja drastycznie pogorszy.

Co do olsnienia to imho wystarczy byc wmiare inteligentnym czlowiekiem znac sie troche na biologi, chemi i przeczytac z 3 ksiazki o uprawie roslin i hodowli ziwerzac w naszym klimacie. Nie trzeba tu “magii” to sa proste czynnosci (pomijam obsluge oraz co gorsza konserwacje i naprawe zaawansowanego sprzetu rolniczego bo i tak zakladamy brak ropy albo jej zaporowe ceny).

@leon:
wiesz, to co napisales – wiedza z biologii, chemii i ksiazki o uprawie to jest teoria 🙂
Praktyka zgola moze wygladac inaczej, co sama wiem na sobie. Czlowiek sie naczyta, zrobi wszystko jak trzeba, biega, doglada a tu… kupa. Nie wzeszlo i nie wiadomo dlaczego. Albo wzeszlo ale dostalo jakiejs zarazy i plon nikly…

Nina,

“Be real.
Ktos, kto nigdy nie mial do czynienia z uprawa ziemii nagle nie dostanie olsnienia i magicznych umiejetnosci. Zakladanie, ze „raz czy dwa w tygodniu dogladac gospodarstwa” pokazuje, ze nie masz pojecia o tym ile czasu, wysilku i pracy trzeba wlozyc w to, zeby cokolwiek Ci na tym polu wyroslo, potem to zebrac i przerobic”.

A czy ty masz doswiadczenie w pracy na wsi?

Jesli chodzi o mnie to jestem real, mam pojecie, ile czasu i wysilku to kosztuje, poniewaz od dziecinstwa pracuje na wsi i pomimo to udalo mi sie skonczyc dobre liceum w duzym miescie i studia w Warszawie. Nawet wtedy, gdy mieszkalam i pracowalam w stolicy, znajdowalam czas, aby dojezdzac i zajmowac sie gospodarstwem odleglym 170 km od miasta. Obecnie mieszkam na wsi na stale, poniewaz moja praca nie wymaga siedzenia w biurze, ale nawet jesli musialabym gdzies wyjechac na dluzej, obecnie nie balabym sie tego zostawic, ma kto przypilnowac. Jesli chodzi o sprzet to mam opryskiwacz i nieduzy ciagnik, jednak w wypadku orki dzwonie do ludzi, ktorzy maja odpowiedni sprzet i mogliby to szybciej i sprawniej zrobic. Warto przed zakupem ziemi sprawdzic lokalizacje oraz sasiadow, dobrymi informatorami sa soltysi i lesniczy. Odradzam kupowanie dzialki na wsiach o koncentrycznym ukladzie, dom przy domu. Znam ludzi, ktorzy podobnie jak Ty pukaja sie w glowe, gdy ktos kazda wolna chwile poswieca na dojazd na wies i zakladanie upraw od zera, podczas gdy oni sami po pracy preferuja wloczyc sie po galeriach handlowych w stolicy, chodzic po klubach i dyskotekach, siedziec w piwnych ogrodkach, rozkoszujac sie tzw. “energia miasta”. Kiedy jednak kurek z ropa na swiecie zostanie zakrecony, a oni nie beda w stanie oplacic czynszu i splacic kredytow na swoje kawalerki i penthousy na Wilanowie czy Holland Parku, beda plakac i gorzko zalowac kazdej zlotowki wydaniej na tzw. zycie miejskie.

K.J., jak zakręcą kurek z ropą, to takie same, jak nie większe problemy będzie miała wieś. Przypomnij mi, czym zasilane są traktory orzące Twoje pole. Jakoś mi się nie wydaje, żeby to była energia słoneczna.

Panika 2008

”Allan, OMG, ŚWIATOWY peak coal. A import to co, pies?”
– nie załapałem, masz na myśli import z marsa :)?

”K.J., jak zakręcą kurek z ropą, to takie same, jak nie większe problemy będzie miała wieś. Przypomnij mi, czym zasilane są traktory orzące Twoje pole. Jakoś mi się nie wydaje, żeby to była energia słoneczna.”
– To już przerabiała Kuba, po upadku ZSRR i odcięciu od taniej ropy w 1990. Traktory zastąpili wołami, z czego świat zachodni się naśmiewał, ale nie było tam głodu jak np. pokrewnej systemowo Korei Pn.. Bez paliwożernej maszynerii spadnie wydajność z hektara (i z pracownika). Ergo: każdy ugór stanie się cenny, więc chyba warto kupować czarną ziemię tak jak żółty metal.

@K.J:

moi dziadkowie mieli gospodarstwo z ktorego utrzymywali siebie i piatke dzieci a potem, kiedy dzieci dorosly i sie wyniosly, gospodarzyli sami.
Byli w zasadzie samowystarczalni, nie mieli maszyn, tradycja i prymityw, czyli:
uprawa warzyw (przewaga ziemniakow), troche owocow, czesc ziemi wydzierzawiona w zamian za otwrzymywanie juz gotowej mąki.
Do tego kon do prac w polu, krowa, 2-3 swinki, stado kur. Chalupa z tradycyjnym piecem węglowym/chlebowym, studnia na podworku i sawojka.

Zeby to obrobic dwoje starszych ludzi (chociaz w pelni sprawnych) przez 7 dni w tygodniu to za malo. Na okres wykopkow i tak musieli korzystac z pomocy bądz dzieci bądz sasiadow.

Na tej podstawie twierdze, ze utrzymanie gospodarstwa bez zadnej mechanizacji i samowystarczalnego dla rodziny kilku osob wymaga codziennej pracy i to wcale nie lekkiej.

Doxa, sprowadzanie nowoczesnego survivalu do zestawów ucieczkowych, zapasów żywności na 3 miesiące i przygotowania na atak zombie jest nieporozumieniem.

O to TEŻ chodzi, ale kluczem do tej filozofii jest przygotowanie się na gorsze czasy: koniec świata jaki znamy, trwającą 2 tygodnie awarię wodociągu, strajk hipermarketu, czy utratę pracy.

Zapas żywności w sytuacji utraty pracy przyda się jako bufor zmniejszający koszty utrzymania i przedłużający czas, na który wystarczą nam oszczędności. Da nam to więcej czasu na znalezienie nowej pracy.
Sprzęt w zestawie ucieczkowym przyda się też w razie blackoutu, gdy nie będziesz miał na czym ugotować wody na herbatę.

Oprócz gromadzenia sprzętu w nowoczesnym survivalu chodzi też o spłacanie kredytów i uniezależnianie się od innych ludzi… Na wypadek trwałego bezrobocia kupienie działki pod miastem i nasion do posiania oraz cięcie kosztów utrzymania (własne źródło energii, ziemianka do zamieszkania) pomoże lepiej, niż cokolwiek innego. Nie znam innych, lepszych metod na zabezpieczenie się przed taką katastrofą.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *