Poziom dochodu narodowego, wszystkie wskaźniki typu PKB, PNB dają nam zerową wiedzę na temat tego jak żyje się mieszkańcom danego kraju. Urzędy statystyczne stają głowie aby wykazać, że jest dobrze a będzie jeszcze lepiej. Dodatkowo nie bez znaczenia jest dystrybucja realnego dochodu – ile zagarnia oligarchia a ile pozostaje dla reszty (neoniewolników).
Jeżeli w niektórych gospodarkach 40% dochodu wypracowywanego jest przez sektor finansowy, należący do kilkunastu rodzin, można łatwo domyśleć się, jak wygląda podział fruktów. Ale hej, mamy pełną wolność gospodarczą, prawda? Każdy może przecież zgromadzić kapitał i otworzyć bank – kilka miliardów dolarów wystarczy żeby zacząć.
O prawdziwych sukcesach gospodarczych niech świadczą programy pomocowe dla najbiedniejszych. Weźmy takie ‘food stamps’, czyli pieniądze dla najbiedniejszych na zakup żywności – poniżej nakłady federalne USA na ten program:
Inny wykres -poziom bezrobocia (U6) na lewej podziałce wraz z ilością ludzi otrzymujących kartki na żywność po prawej (skorygowane o wzrost populacji):
Tu można zapoznać się z interaktywną mapą USA pokazującą obszary biedy i głodu. 1 na 8 Amerykanów otrzymuje kartki i aż 1 na 4 dzieci, ale są obszary, gdzie ponad połowa (!) populacji kwalifikuje się do rządowej pomocy. Wynik wydaje się dużo lepszy niż w Polsce, gdzie głodne dzieci widuje się głównie na obszarze Polski B.
Można też przeczytać 88 stron najnowszego dokumentu Urzędu Statystycznego o dochodach, biedzie i ubezpieczeniu zdrowotnym.
Na zakończenie jeszcze jedna przesłanka – wykres przedstawiający ilość nieubezpieczonych Amerykanów na tle węższego wskaźnika bezrobocia (U3). Jest to około 50 mln osób, czyli 1 na 6 nie ma możliwości skorzystania z pomocy lekarskiej.
Oto jakiego spektakularnego ożywienia jesteśmy świadkami… Nic tylko należy czekać na przełożenie się tych fenomenalnych wyników gospodarczych na zyski firm notowanych na giełdzie oraz na ich notowania. To z pewnością będzie powalające.