Po raz kolejny doszło do protestów w Grecji. W tym kraju dzień bez protestów jest dniem straconym, ale ten akurat protest jest na tyle specyficzny, że warto o nim wspomnieć.
Policja użyła gazu łzawiącego przeciwko kierowcom cystern, którzy strajkowali pod ministerstwem transportu w Atenach. Strajk tej grupy zawodowej uderza w turystykę i przemysł Grecji. Rząd pilnym rozporządzeniem nakazuje kierowcom powrót do pracy.
Protestującym chodzi o liberalizacje przepisów dotyczących licencji zawodowych. Do tej pory żeby jeździć cysterną trzeba było zapłacić sutą łapówkę przejść szereg badań i kursów w celu zapewnienia społeczeństwu bezpieczeństwa i walce z terroryzmem. Kierowcy poczuli się oszukani – zapłacili urzędnikowi łapówę i pieniądze przepadły odbyli kurs a teraz prawie każdy będzie mógł wykonywać ten niebezpieczny zawód. To tak jakby w Polsce zliberalizować specjalizacje dla lekarzy. Państwo zachwiałoby się w posadach, a dzieci ordynatorów byłyby niesamowicie poszkodowane.
Protesty te są specyficzne z jeszcze jednego powodu. Dobitnie widać jak kluczowym surowcem jest ropa. Mogą strajkować nauczyciele, dziennikarze czy urzędnicy i świat się nie wali. Wystarczy jednak 2-3 dni bez dostaw paliw i państwo jest w stanie totalnego chaosu. Pokazuje to, jak potężnym szokiem dla gospodarki będzie Peak Oil. Paliwo będzie co prawda mniej lub bardziej dostępne, ale po astronomicznych cenach. Każda gospodarka na świecie będzie poważnie dotknięta tym zjawiskiem.