Jeżeli ktoś ma trudniejsze dni i dopada go smutek, najlepszym lekarstwem jest lektura prasy. Każdego dnia czytam prasę ze śmiechem. Oto dziś Wyborcza pisze o złocie Portugalii – już śmiać się chce z tego, że taka poważna gazeta jak Wyborcza musi tłumaczyć cudze teksty jak Angora. Po prostu tak skąpią na kasie, że wolą zapłacić za prawa autorskie niż zapłacić wierszówkę. Z takich dziadów można się tylko śmiać. Wracając do artykułu:
Dzięki intensywnym zakupom poczynionym w czasie 36-letnich dyktatorskich rządów Antonio Salazara Portugalia ma dziś zdecydowanie największe rezerwy złota wśród wszystkich krajów strefy euro. Rekordowe ceny złotego kruszcu mogłyby wybawić borykający się z wysokim zadłużeniem i deficytem kraj z opresji, jednak na przeszkodzie stoją restrykcyjne przepisy banku centralnego – donosi Bloomberg.
Część analityków uważa, że prawo niepozwalające Portugalii korzystać ze swoich rezerw jest niekorzystne dla kraju. – To zaskakujące, że Portugalia trzyma swoje rezerwy w momencie, gdy inne kraje strefy euro aktywnie sprzedają złoto. Przy obecnym poziomie cen wydaje się, że Portugalia znajduje się we właściwym miejscu i czasie – komentuje Jessica Colos, prezes firmy analitycznej VM Group.
Tak, Portugalia powinna sprzedać złoto tak jak UK za czasów Gordona Browna i następnie przejeść całe pieniądze.Dobrym krokiem byłby zakup najpewniejszych na świecie obligacji USA, najlepiej opartych na hipotekach, pewnych jak sam rząd USA.
Potem należałoby zgłosić się do Merkel po eurobejlałt, tak jak Grecja. Bo skoro Grecja może dostać pieniądze za głupie zachowanie, to czemu nie Portugalia. Właśnie na tym polega moralny hazard, że jest się wynagradzanym za niefrasobliwość.
A za 10 lat, gdy okaże się że uncja kosztuje kilkaset tysięcy $$, o takich gnojach jak Jessica Colos nikt już nie będzie pamiętał. Odpowiedzialność całkowicie się rozmyje.
W najlepszej sytuacji jest Polska. Rezerw złota nie ma, znaczy niby są, ale gdzieś w Londynie, oddane prawdopodobnie w leasing i dawno sprzedane. Wobec tego nie ma czego sprzedawać i nie ma o czym debatować.