Categories
Ekonomia

Dane, dane

Prasa ekonomiczna nie jest warta czytania. Znajdująca się tam informacja jest nieobiektywna, a często nawet zakłamana, by uzasadnić tezę preferowana przez właściciela pisma. Autorzy ekonomiczni często są laikami lub zwykłymi głupcami. Ot, Nowaka zatrudniono bo był kuzynem Kowalskiego, i przesunięto na odpowiedzialny kierunek pisania o ekonomii. Jest dziennikarzem to przecież może pisać o wszystkim.

Lubie czytać blogi ekonomiczne – daje mi to dostęp do przefiltrowanej i obrobionej wiedzy, zebranej w jednym miejscu. Szczególnie dobrze czyta się blogi po polsku, nie trzeba się nawet wysilać ze zrozumieniem obcego języka. To jak obiad w restauracji, który nie dość że za darmo, to jeszcze naga hostessa wkłada kawałki posiłku wprost do ust.

Problem z blogami jest taki, że autorzy boją się wyciągać wniosków z przemielonych danych. Stawianie tezy dotyczącej przyszłości jest ryzykowne – ktoś może wyciągnąć wpis sprzed kilku lat i zarzucić błędy. Lepiej nic nie wnioskować, niż ryzykować.

Inna kwestia to brak umiejętności wyciągania własnych wniosków. Wielu ludzi jest takich jak polska edukacja, która ich uformowała. Nie chodzi o zrozumienie, obróbkę informacji. Chodzi o wpakowanie do głowy dużej ilości wiedzy o tym jakie Nil ma dopływy. Nikt nie stawia na własne, niezależne myślenie, jako że thinking is confusing. Przez myślenie można dojść do zbędnych lub zbyt daleko idących wniosków, które mogą nawet zaburzyć istniejący ład konstytucyjny.

Postanowiłem zebrać kilka ciekawych danych i zestawić je w postaci interesującej grafiki. Żeby było mądrzej, tekst jest po angielsku. W ten sposób udało mi się osiągnąć to, co blogerzy bezwnioskowi osiągają w swoich wpisach.

Jeszcze raz podkreślę – prostą analizę przeprowadzić może każdy głupek potrafiący obsługiwać gugla. Do przeprowadzenia syntezy i postawienia wniosków trzeba mieć na miejscu i głowę i jaja.

Share This Post

10 replies on “Dane, dane”

Człowieku, czy tak naprawdę ciężko podać informacje skąd wziąłeś wykres? Bo nie wydaje mi się że powyższy wykres jest Twojego autorstwa.

Tym właśnie sposobem udowadniasz, że niczym się nie różnisz od tzw.”polaczków”, których tak często potępiasz na swoim blogu.

Zgadzam się jeśli chodzi o blogi jako niezależne i w miarę obiektywne źródło informacji (w końcu bloger który w najlepszym wypadku zarabia na reklamach potrzebuje ruchu, a nie ma kasy czy nie chce jej wydawać na marketing – stawia więc na treść – zazwyczaj…).

Wydaje mi się jednak, że analizowanie i stawianie odważnych prognoz jest teraz mocno ryzykowane. W końcu mamy bardzo zmienne warunki na rynkach, sporo interwencji (których nie sposób przewidzieć, a które w bardzo mocnym stopniu wpływają na to co się dzieje).

Problem jest taki, że większość zdaje sobie sprawę z tego, że nasz system ekonomiczny jest bliski zawaleniu się. Pytanie tylko, czy adrenalina i inne “sterydy” toczone w gospodarkę pomogą na rok, dwa czy dziesięć lat? 🙂

Wiem, że pisałeś o interpretacji danych, ale z drugiej strony interpretować wykresy to jedno, a przewidywać na ich podstawie trendy i zmiany to drugie.

Piękny wpis na śniadanie.
Po 8 latach podstawówki, 4 liceum, 6 studiów dopiero do mnie dociera przez jakie pranie mózgu przeszedłem. Dopiero teraz zaczynają ciekawić mnie rzeczy o których była mowa w czasie procesu tzw edukacji.
Piszesz o Nilu – niech będzie. Dlaczego nauczyciel geografii nie próbował się wzorować na Atenborough? Dlaczego “pani od bioli” nie próbowała udawać Dawkinsa albo Jay Goulda?
Dlaczego zainteresowanie tym wszystkim “rozpalam” teraz, kiedy jestem już musztardą po obiedzie?
Jest to dla mnie męczące, bo wiem jakie rzesze ludzi wyjdą ze szkoły bez tej samorefleksji, czyli tabuny kretynów, w dobrych ciuchach, z komórką i marzeniem o Maździe 626v6. Potem alko, tv, przyrost masy ciała i zgon.
Dziękuję za uwagę.

Hum, nie wiem czy to nie działa, czy ja tego nie rozumiem? Thats the question.

Swietny „template” na wpis do bloga ekonomicznego. Im mniej przejrzyste i czytelne tym bardziej madre… Wnioskow autorskich zadnych a czytajacy jeszcze bardziej „confused”. Cel osiagniety, czyli GURU gora.

Co sie tyczy trendow, to rzeczywiscie tak jak mowi Pawel trudno w 100% przewidziec jak sie sytuacja potoczy w przyszlosci. Jest tak duzo roznych czynnikow do przeanalizowania, ze jedna glowa to zamalo… W tej kwestii lubie czasami poczytac lub poogladac Geralda Celente, ktory jest chyba najlepszym „trends expert”. Tu jest link do strony The Trends Research Institute, ktorego Gerald jest zalozycielem i dyrektorem.

http://www.trendsresearch.com/index.htm

P.S. Majkel nie zalamuj sie. Na nauke nigdy nie jest za pozno.

pisząc artykuły jak ten nie zapewnisz sobie raczej gwarantowanej pozycji na liście wartosciowych blogów ekonomicznych (w kategorii humorystycznych też raczej nie z uwagi na przyciężki dowcip).

@Roman – przeczytaj raz jeszcze, moze zalapiesz moj sarkazm. Ja tak samo ‘przygotowalem’ ta grafike jak koledzy wygooglowuja swoje wpisy
@nightwatch – wali mnie to, uwierz mi

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *