Categories
Ekonomia Energia

Ekonomia

Końcówka tygodnia przyniosła moc nowych informacji, rzucających pewien cień na tezę o końcu Kryzysu. Padło kolejnych 9 banków dysponujących kapitałem prawie 10 miliardów dolarów. Jednak najbardziej znaczącym wydarzeniem był pozew cywilny przeciwko Goldman Sachs. Co prawda kwota roszczenia jest śmiesznie mała, ale pozew może oznaczać całe pasmo kolejnych procesów, a to już firmie może zagrozić. Cała blogosfera o tym huczy, nie ma sensu się powtarzać.

Interesujące jest, że spadek cen Goldmana pociągnął za sobą przecenę złota i wzrost dolara. Oznacza to, że płonne są nadzieje na zmianę dotychczasowego modelu, gdy spadki giełdy oznaczają umacnianie dolara. Jeżeli dojdzie do silnej korekty na giełdzie może dojść do tego, co obserwowaliśmy wcześniej, czyli osłabienia złota i umocnienia dolara. Nie znaczy to jednak, że złota nie warto kupować. Przeciwnie, umocnienie dolara skoryguje ewentualny spadek cen metali, cena w złotówkach nie powinna znacząco spaść. Docelowo, w długim terminie, fizyczne złoto i srebro są jedynymi inwestycjami godnymi uwagi.

Islandia po raz kolejny wpłynęła znacząco na gospodarkę światową. Ciekawe, że taki okruch na mapie, z populacją mieszczącą się w dwóch tramwajach, może odnieść tak duży wpływ na resztę świata. Lecz cóż, jeden koleś z zadupia jakim była Macedonia potrafił podbić cały świat, co prawie powtórzył inny facet z innego zadupia – Gruzji. Niedawno kryzys bankowy odbił się czkawką w UK i NL, dziś pył wulkaniczny zablokował ruch lotniczy nad Europą. Linie lotnicze, które i tak funkcjonują ‘na oparach’ mogą nie przeżyć przymusowego postoju – raty lizingu za samoloty trzeba płacić każdego dnia. O ile stanowczo sprzeciwiam się pomocy podatników banksterom, o tyle uważam że należy pomóc liniom lotniczym.

Tymczasem media głównego nurtu zaczynają podłapywać temat Peak Oil, i to powołują się na Goldmana. Adam Duda pisał niedawno na ten temat, z tym że w moim odczuciu korzystając z opracowania DB dał się oszukać cwaniakom. Wiadomym jest, że eksperci piszą tak, jak życzą sobie płacący za dane opracowanie. DB nie mógł pozostać obojętnym na ryzyko biznesowe jakim jest Peak Oil, czyli ‘koniec świata jaki znamy’. Wobec tego wiedza ekspertów posłużyła do opracowania uspokajającego opracowania, że wszystko będzie cacy. Goldman najwyraźniej ma jakiś interes w szortowaniu rynku czy całej ekonomii, być może ma długie pozycje w oleju i nie boi się publikowania bardziej negatywnych danych.

Share This Post

39 replies on “Ekonomia”

Z tym Peak Oil to bym nie szalał. Szczególnie jeśli ogłasza go Goldman Sachs, którego powiązania z amerykańskim rządem cieni nie są tajemnicą poliszynela. Tym bardziej, że w zasadzie robi to amerykańskie wojskowe służby specjalne. Posłuchaj Tarpleya:
http://www.youtube.com/watch?v=C8acQK5exd0

USA ma obsesję na punkcie Chin i tę obecną śpiewkę o Peak Oil należy rozumieć jako próbę uderzenia w Chiny właśnie, które są wielkim importerem ropy naftowej. Podobny cel mają sankcje przeciwko Iranowi. Nie chodzi tu o żadną broń nuklearną tylko pretekst do nałożenia sankcji, które w efekcie ograniczą możliwości Chin importu ropy naftowej z tego kraju.

Chińczycy nie w ciemię bici i za tracące na wartości dolarowe rezerwy walutowe wykupują co sił złoża naftowe w innych krajach:

http://wiadomosci.onet.pl/2156996,10,1,1,,item.html

Na co dzień jestem przeciwny Pana zdaniu, o tyle ten art jest genialny 🙂
Dzięki za celne uwagi i szczyptę nihilizmu.
Pozdrowienia z Lublina

Linie lotnicze “funkcjonują na oparach”? Nie zupełnie.

http://www.mrswing.com/articles/Int_l_Air_Traffic_Passenger_Cargo.html

“fizyczne złoto i srebro są jedynymi inwestycjami godnymi uwagi”? Nie zupełnie.

http://finance.yahoo.com/q/bc?s=AAPL&t=my&l=on&z=m&q=l&c=
http://finance.yahoo.com/q/bc?s=GOOG&t=my&l=on&z=m&q=l&c=

Poza tym są jeszcze: ropa, gaz ziemny, ziemia rolna (tam, gdzie niedoszacowana – a sporo takich miejsc na świecie), sektor usług w krajach rozwijających się, czy chociażby szeroki rynek spółek:

http://home.earthlink.net/~intelligentbear/com-dow-au.htm

@davidoski, “próbę uderzenia w Chiny właśnie, które są wielkim importerem ropy naftowej” – zupełnie w przeciwieństwie do USA 😉 Ech, wy teoretycy spiskowi, teoretycy…

To interesujące, co piszesz. Jak w takim razie wytłumaczyć np. fakt, że Sasketchewan odpowiada za 45% produkcji rzepaku w Kanadzie? Ale OK, jak wolisz to możemy pozostać przy teorii, że tylko złoto i srebro to dobry zysk.

alus
przeczytane już dawno i nawet skomentowane
http://www.adamduda.pl/2010/02/10/lupki-a-lupienie-polski/

Doxa
Taka troche tutaj ułańska szarża z Twojej strony, że niby dałem się komuś oszukać, nie sądzisz?

Temat peakoil to nie temat tabu i jest wiele różnych prognoz na ten temat. Goldmany zdaje się przewidują załamanie podaży, deutsche banki załamanie popytu.
Teze że ktoś im płaci za pisanie analiz na jedną modłę wieje teoriami spiskowymi na potęgę:) Czy Ty myślisz że rzeczywiście jakaś bliżej niezidentyfikowana grupa osób przyszła do DB i zamówiła analizę z tezą w celu jakimś tam? i to nawet nie otwartą a zamkniętą, dla płatne subskrypcji?
c’mmon..

Tak czy inaczej, skąd wiesz czy to Ciebie ktoś nie oszukał? w końcu nie wiemy co jest tak naprawdę w ziemi.. Wszytko to domysły i przeczucia na podstawie poszlak które widać.

@Adam Duda
Nie miałem zamiaru Cię urazić – przepraszam, jeżeli się tak poczułeś.

Wcale nie wydaje się to spiskiem. Pracujesz w korpo, ja trochę liznąłem korpo i wiem jak się generuje raporty i biznesplany. Często pisanie zaczyna się od pytania, co ma wyjść za wniosek. Czasem nie trzeba pytać, bo pewne rzeczy się wie.

Załamanie popytu ? Niby jak, samochodem elektrycznym dla każdego białego człowieka na planecie ? Nierealne. Hiperinflacją i załamaniem popytu ze strony Ameryki ? To też nie za wesoły scenariusz, biorąc pod uwagę, że jedziemy na jednym wózku (gospodarka światowa). Poza tym żeby hiperinflacja wystartowała trzeba kilku lat, których nie mamy – Peak Oil prawdopodobnie już był.

Zauważyłem, że diametralnie się różnimy co do PO. Ty chcesz widzieć to pozytywnie, że ludzkość wyjdzie z tego obronną ręką. Ja widzę to jako koniec świata, i obym to ja się mylił.

tak
różnimy się. IMO nie będzie końca świata.. energia będzie droższa, amerykanie przerzucą sie na małe fiaty. będzie pewnie jeszcze kilka wojen energetycznych, ale przeżyjemy 😉

@Doxa

Łoś to sie na inwestowaniu nie zna, ale na losiowy nos laika to procz zlota i srebra jest cale mnostwo inwestycji godnych uwagi w dluzszym terminie:
1) Kominek na drewno pozwalajacy zredukowac w PL koszty opalu o ponad 50% w porownaniu z gazem
2) Przydomowa elektrownia wiatrowa mogaca zaspokoic od 50 do 100% zapotrzebowania na energie przy calkiem nieduzym koszcie inwestycji
3) http://palladium-bar.blogspot.com/ – wedlug mnie w dluzszym terminie to zloto i srebro przy palladzie wymiekaja

@TJŁ
Kominek mam od 10 lat. Drzewo od początku “organizuję” czyli kosztuje mnie transport i flacha dla facetów z zieleni miejskiej, co je wycinają i ładują. Na składzie drzewo jest (buk) po prawie dwie setki za “metr przestrzenny” (czyli jakiejś 0,6-0,7m3), taki metr zjaram w tydzień. Gdybym miał palić drzewem ze składu dwie sety na tydzień osiem stów na miech to bym wolał gaz na full puścić. Zatem opłaca się tylko gdy masz darmowe albo tanie drzewo. Komercyjnie to kiepski biznes.

Przydomowa elektrownia domowej roboty o pionowej osi taka z przeciętej w pół beczki i z generatorem na magnesach stałych własnej roboty coś tam daje nawet przy małym wietrze ale to co najwyżej na kilka procent potrzeb domowych – napięcie daje niskie max kilkadziesiąt V, można albo akumulatory ładować i zrobić całe oświetlenie domowe na 12V (na LED) wtedy ci pokryje, albo wstawić do baniaka grzałkę i wtedy 100% energii wiatru grzeje ci wodę. Wiatrem nie napędzisz pralki czy grilla czy mikrofali czy nawet odkurzacza – to nie ten rząd mocy.

Pallad – w postaci papierowej obietnicy może daje dziś więcej ale jako żelazne zabezpieczenie kapitału na wypadek resetu bezużyteczne – jak sobie wyobrażasz trzymanie w domu palladu – w monetach, sztabkach. Kto to w razie czego od ciebie przyjmie na zapłatę? Lepiej trzymaj się złotych i srebrnych monet i blaszek.

@Gosc codzienny

Jak lubisz drewno kupowac po 2 setki, to Twoj problem. Ja kupuje grab lub buk po 170 a dab po 160. Sam sezonuje 2 lata co zwieksza kalorycznosc o jakies 20-30%. W ten sposob sezon grzewczy wychodzi mi 4.0-4.5 tys. PLN zamiast 7-8 jak wychodzilo na gazie.

Wiatraka jeszcze nie mam, ale sie przymierzam. Prad jest rzeczywiscie o malym napieciu, ale wystarczy do ladowania akumulatora w zwiazku z tym oczywiscie nalezy zainwestowac w zelowy akumulator i inwerter. Z obliczen wyszlo mi, ze z takiej elektrowni:
http://www.tanieelektrowniewiatrowe.pl/oferta#2kw
powinienem dostac mniej wiecej 50% domowego pokrycia zuzycia pradu, a jak zainstaluje w wyzszy maszt, to nawet wiecej (zwracam uwage, ze podwyzszenie masztu o kilka metrow to o 20-30% wiecej pradu). Mam to szczescie, ze mieszkam w korzystnej strefie wiatrowej w PL.

Co do palladu to Doxa nie pisal o zelaznym zabezpieczaniu kapitalu na wypadek resetu, tylko o “inwestycji godnej uwagi w dlugim terminie”. A to dwie ZUPELNIE ROZNE rzeczy.

@TJŁ

Mój post nie był złośliwy. Problemu nie mam bo drzewo jak wyraźnie napisałem “organizuję”, więc na sezon zimowy przygotowuję w ten sposób 10-12 ton co kosztuje mnie góra kilkaset złotych plus robota własna (cięcie, rąbanie, układanie). Palę też gazem bo przecież nie waruję przy kominku dzień i noc (kominek grzeje cały dom – system dystrybucji gorącego powietrza, napędzany turbiną 76W na podtrzymaniu UPS 45Ah). Gaz rocznie kosztuje mnie poniżej 3 tys PLN (razem z ciepłą wodą użytkową) więc per saldo wychodzi mi jak i ty piszesz. Dom ma 300m2 powierzchni użytkowej.

Co do wiatraka i pokrycia nim potrzeb – musiałbyś mieć faktycznie zajebisty maszt i wielki wiatrak no i oczywiście nieustanne wiatry. Jestem z zawodu energetykiem z uprawnieniami audytora energetycznego więc podchodzę do sprawy mniej emocjonalnie a bardziej z kalkulatorem w ręku – jeśli prosty okres zwrotu w najlepszym wariancie wychodzi mi kilkadziesiąt lat – odpuszczam. Tańszym kosztem jest optymalizacja zużycia energii – u mnie na dwie strefy – wszystko co dużo żre idzie poza szczytem (pranie, zmywarka). Oświetlenie póki co na kompaktach, jak tylko wydajne ledy zejdą cenowo na dzisiejszy poziom kompaktów – całe oświetlenie przejdzie na 12V z opcją zasilania z akumulatora ładowanego wiatrakiem o osi pionowej “zrób to sam” (i tak świeci się głównie na strefie nocnej i wtedy idzie z sieci).

Co do palladu podtrzymuję swoje – złoto czy srebro jakie trzymam nie jst na spekulacje. To bierna inwestycja ale inwestycja, powiedzmy “antyinflacyjna”.

@Gosc codzienny

Mowiac szczerze, to inwestycja w kominek dala mi (procz zyskow) pewien komfort o tyle, ze teraz nie wczytuje sie juz nerwowo w komunikaty roznych regulatorow i bonzow z PGNiG, czy i o ile zamierzaja podwyzszyc ceny gazu. Tym samym kieruje sie planujac inwestycje w wiatrak. Policzmy jednak jak to jest z oplacalnoscia. Przeczytalem, ze w mojej strefie wiatrowej sredniorocznie pradukcja pradu z wiatraka jest rowna okolo 20% jego nominalnej mocy. Czyli z turbiny 2kW dostane srednio jakies 0.4kW. To daje 288 kWh na miesiac. System przetwarzania (akumulator, przetwornica) zje mi 30% z tego i zostanie okolo 200 kWh, czyli jakies 60-70% mojego zuzycia. Na obecne warunki jest to rownowartosc okolo 100PLN miesiecznie, czyli 1200 PLN rocznie. Zwrot w inwestycji przy aktualnych cenach energii to okolo 12-13 lat( bo koszt elektrowni z wieza i akumulatorami to okolo 15 tys. PLN). Jestem jednak przekonany, ze cena pradu raczej bedzie rosnac i zwrot nastapi szybciej. Poza tym kominek+wiatrak=autonomia energetyczna !!!

@gość codzienny
czy nie warto zastosowac wiatraka do ogrzewania
wody uzytkowej? Z uzywaniem energii do innych zastosowan domowych jest
klopot – trzeba posiadac akumulatory i sporo elektroniki. Tymczasem
prad z alternatora wiatraka mozna bezposrednio skierowac na
odpowiednio dobrana grzalke a pojemnosc cieplna zbiornika bedzie
wyrownywac momenty wiekszego i mniejszego wiatru.

@ Doxa

Ależ Przemo, przeca napisałem w pierwszym poście o zastosowaniu w tej sytuacji grzałki do ciepłej wody użytkowej, cała energia elektryczna zostanie zamieniona na ciepło bez strat. Czytaj uważnie 🙂

@TJŁ
U mnie miesięcznie też idzie kilkaset kWh, ale niejednostajnie. Dowalam maxa na taryfie nocnej, idzie po 21.00 pralka (grzałka 2kW) i zmywarka (2kW) czasem jeszcze moja coś upichci w piekarniku na jutro (chyba też 2 kW) a poza tym idą sprzęty RTV i kilka kompów jednocześnie (dzieciaki, ja i połowica), zdarzało mi się, że musiałem uczulać, żeby nikt wtedy nie odpalał jeszcze mikroweli (1kW) bo zdarzało się, że korki wywaliło. W tym samym czasie zasuwa w zimie turbina od kominka, w akwarium grzałka 0,2kW, lodówka przy tym to mały pikuś (0,18kW). Przy takim układzie jednoczesności poboru mocy nie ujedziesz na żadnym wiatraku. Akumulator i przetwornica na 220V dla takiej mocy będzie zbójecko droga a akumulator na dłuższą metę tego nie uciągnie. Zrób dokładny grafik poboru mocy przez poszczególne urządzenia. Średnia miesięczna tutaj nie jest miarodajna.

@Gosc codzienny

Teraz masz taki profil zuzycia jak opisales, bo masz tania energie w nocy. Jakbys mial turbine to bys zmienil profil zuzycia na bardziej rownomierny.

@gość codzienny, Takie Jeden Łoś

Gość codzienny ma racje, bo pracę wiatraka charakteryzuje wysoka niestabilność. Co Ci TKŁ z 288 kWh na miesiac, kiedy nie masz ich wtedy, kiedy potrzeba. Akumulatory przy takiej zmienności padają jak muchy, dlatego elektrownie wiatrowe właczane są do sieci przez ok 20-30% dni wietrznych i wymagają instalacji konwencjonalnych mocy co najmniej większych niż moc zainstalowanych wiatraków. Wiatrakami oczywiście można grzać wodę, ale wtedy trzeba (280×20-30%~ 56-84 dni pracy w roku) liczyć się z długimi przerwami pomiędzy kąpielami;-). Zamiast wiatraka lepiej postawić na małym strumyku jaz i 200W prądnice;-)

Kominek+wiatrakautonomia energetyczna. Dla autonomii energetycznej potrzebna jest stabilna miniturbina wmontowana w układ grzewczy, która pozwoli stabilnie generować chociaż te 500W

Dla domowych instalacji ciepłej wody i do oszczędzania energii najbardziej opłacalny jest solar, który daje roczną oszczędność rzędu 400-600 zł w sytuacji pracy od połowy marca do połowy października. Tzw samoróba zamknie się kosztem poniżej 2000 zł, co daje solidny zwrot z inwestycji około 5 lat. Temat został przeze mnie i Sołtysa przetrenowany;-)

Żeby w strumyku legalnie postawić generator potrzebne jest pozwolenie wodno prawne i sądząc po liczbie takich instalacji to trochę za ostra jazda dla zwykłego Kowalskiego.

Budując nową chałupę warto zwrócić uwagę na pompy ciepła. U mnie w rodzinie dom ponad 300m2 ogrzewają za ok. 2 tyś i przepłacają parę stów bo wzięli ciut za mocną pompę. Wkład na wjazd jest znaczny ale za to grzeje wściekle, do pieca się nie dokłada, bezwładność podłogówki jest tak duża, że jeszcze 3 dni po odcięciu zasilania utrzymuje temperaturę no i można założyć filtry gdyby powietrze było nieświeże 😉

@Julek
Z tego co pamiętam instalacje do 500W są zwolnione z tego obowiązku. Nawet jeśli nie są zwolnione, to bez zezwolenia wodnoprawnego możesz sobie wiertarkę/prądnice, czy co tam jeszcze włożyć w strumyk? Bezmyślne prawo nie może u normalnych ludzi powodować paraliżu.

Co do pompy wodnej, to jestem sceptyczny ponieważ czas zwrotu z inwestycji zwykle przewyższa czas eksploatacji urządzenia.

Nie wiem, strasznie dawno to badałem ale pamiętam że chodziło o grzebanie w strumyku jako takie, np. budowa jazu bez względu czy zamierzasz instalować tamj cokolwiek czy tylko chcesz bary przypakować 😉

Mówiłem o pompie ciepła, nie wody 😉

Pompy ciepła są ciągle nieopłacalne (szczególnie biorąc pod uwagę awaryjność i wysoki koszt serwisu), mimo znacznego spadku cen przez dekadę, chyba że masz specyficzne warunki, np. wszystkie inne metody grzania są z jakichś powodów b. drogie 🙂 Nawet u mnie, gdzie jest studnia z b. dużą podażą wody (można pompować spokojnie ilości potrzebne do PC – a woda gruntowa ma tą zaletę że to niewyczerpalne źródło ciepła o temp. 5-8 st C przez cały rok), instalacja by była nieopłacalna. Może za 5-10 lat…

Możecie już w spokoju odłożyć wasze zabawki, żadnego peak oil nie będzie, znowu was oszukali, was, wielkich liberałów i zwolenników wszelkiej alternatywy 🙂

To, co nastąpi w kwestii wydobycia ropy naftowej, będzie tak bardzo nieistotne, że rozważania o tym nadają się tylko na bezproduktywne gadki przy piwie.

Po pierwsze, ropa jako surowiec energetyczny zacznie być zastępowana przez gaz i węgiel. Na tym pierwszym można jeździć wszystkim czym się da i przeprowadzać procesy przemysłowe, z drugiego można zrobić paliwo bądź prąd. Zero problemu. Węgla wystarczy na wiele lat, a z gazem jest tylko lepiej i lepiej. Przed chwilą skomercjalizowano łamanie hydrauliczne skał i udostępniono nowe oceany gazu. Producenci wydobywający klasycznie w Kanadzie prawie że bankrutują. Śmieszne to trochę, nie? Za 5 minut od końca świata z powodu Peak Oil niektórzy energetycy ledwo wiążą koniec z końcem 🙂 Chyba coś jednak w tej teorii końca świata jest nie tak 🙂

Po drugie – oszczędność. Teraz przepalamy ropę jak chcemy, bo jest prawie za darmo. Ludzie jeżdżą w pojedynkę autem i to nawet krótkie dystanse, domy ogrzewają olejem opałowym (30% konsumpcji ropy) jak dzicy. Ceny pójdą w górę i nagle okaże się, że autem można jeździć we dwoje albo troje, albo przesiąść się na rower czy zbior-kom. Że dom opłaca się ocieplić, a zimą pochodzić w dodatkowym sweterku. I nagle sprawność nam skoczy o 50%, jak nie więcej. Szlag trafi ten zapowiadany armageddon po peak oil. Kraje robiące auta (Niemcy, Japonia) stracą, kraje robiące rowery i statki (Tajwan, Korea Poł.) zyskają. Świat się skończy? Nie bardzo.

Po trzecie – sama ropa. Liczy się tylko strumień energii netto, co nie? I dobrze, bo EROEI będzie teraz spadało bardzo powoli, co jest typowe dla krzywej logarytmicznej. Skoro 100 lat schodziło do realnych 8 teraz (dane z opracowania naukowego o metodach przetwarzania ropy, mogę podać źródła jak kto chce), to do 4 będzie schodziło kolejne z 50. Mamy dużo czasu. Jednocześnie już się kombinuje z tłoczeniem powietrza i podpalaniem pod ziemią łupków czy piachu roponośnego, aby łatwo wypompować płynną, lekką ropę. Da się? Da się. Skoro z gazem dało się zrobić przełom (a wszyscy doomerzy tak jęczeli, że to nierealne), to i z ropą się da. Skomercjalizowanie łupków i piachu = spokojne sny kolejnych paru pokoleń.

Globalne ocieplenie? Bez komentarza. Kiedyś było znacznie cieplej i co, świat się skończył? Nie bardzo. Rosło za to dużo fajnych roślinek. Teraz nas straszą, że temperatura skoczy o pół stopnia i wszyscy wtedy padniemy jak muchy.

A w dłuższej perspektywie? Niby wygląda to słabo, bo przepalamy wszelkie kopaliny. Jednak prawda jest taka, że żyjemy w świecie nieskończonej energii, związanej w jądrach atomów. E=mc^2, to chyba każdy kojarzy. Skoro nauczyliśmy się uwalniać tą energię metodą rozszczepiania jąder atomów, to i nauczymy się to robić metodą ich syntezy. Wtedy nagle okaże się, że mamy nieskończenie wiele materiałów pędnych do wytworzenia nieskończonych ilości energii. Nieskończoność oczywiście przenośna, ale wiadomo, o co chodzi. Starczy dla wszystkich i na tyle, ile będzie trzeba. Kiedy to będzie, tego nie wiem, ale na pewno czas pozostały to szczytu wydobycia połączonych źródeł energii ropa+gaz+węgiel wystarczy.

Wtedy to dopiero doomerzy popadną w ciężką depresję. Nikt ich nie będzie chciał słuchać i traktować poważnie. Popadną w zapomnienie tak samo jak ci szaleńcy głoszący bzdury Nostradamusa.

Tym samym twierdzę, że raport Goldmana to po prostu realistyczne podejście do sprawy. A nie schizofrenia końca cywilizacji, która to zawsze dobrze się sprzedawała.

Ale też i nic dziwnego, że autorzy oraz czytelnicy “blogów alternatywnych” zawzięcie wierzą w peak oil. Ta grupa lubi oceniać świat zupełnie na odwrót, za to w zgodzie ze swoimi teoriami i oczekiwaniami konspiracyjno-dekadenckimi. Przykład? Nazywanie uczciwych przedsiębiorców branży finansowych “banksterami”. Bez jaj. Jedynymi winnymi kryzysów i zadłużenia krajów/stanów/miast są Kowalski i Iksiński, którzy poszli wziąć za dużo kredytów, szczególnie konsumpcyjnych. Nikt im pistoletu do głowy nie przystawiał, sami podpisali, że zamiast najpierw zaoszczędzić, a później zjeść, wolą przenieść konsumpcję z przyszłości w teraźniejszość (bo czymże innym kredyt jest?). Bankierzy tylko dostarczyli narzędzia do zaspokajania tej potrzeby konsumpcji na pokaz i wyścigu z sąsiadem, tak samo, jak piekarz dostarcza metody zaspokojenia podstawowych potrzeb żywieniowych. Czy ktoś nazywa piekarza przestępcą? Po prostu bankierzy zrozumieli słabości ludzkiej psychiki i zarobili na tym kupę kasy. Teraz jeżdżą dziesięcioma super furami, a my nie, więc ich nie lubimy i łatwo pokazujemy, że to oni są niby wszystkiemu winni (nielubianego łatwo wskazać jako rzekomego sprawcę).

Robercie M., obawiam się, że jednak będzie peak oil, ropy jest skończona ilość, tak samo każdego innego paliwa kopalnego, niestety, wbrew temu, co piszesz, energia związana w jądrach atomów jest też skończona, a ta, którą możemy łatwo pozyskać – bardzo skończona, bo ogranicza się do występujących w naturze uranu i toru, których znowu tak dużo nie ma (wg różnych szacunków peak uranium był już lub będzie w ciągu 10-30 lat), oraz, później, o ile technologia zostanie stworzona, deuteru, ewent. helu-3 (z księżyca), boru i wodoru – obawiam się jednak, że każde z tych źródeł jest też skończone (mimo że, w przypadku deuteru, baaardzo obfite), a ich EROEI jest znacznie, znacznie mniejsze, niż dla ropy, węgla czy gazu.

hmm…
misiowie puszysci,
jeden ze znajomych lelktronikoelektrotechnikow powiedzial mi, ze wiatraki sa ok, ale jest mnostwo niewykorzystanej, marnujacej się sily wiatru w przeciagach, przeciagi między blokami, wkolo domow, na poddaszach…, i ze ponoc wydajniejsze jest cos w rodzaju tuby, rury o swietle kilkudziesieciu cm, a w niej kilka wiatrakow, przez kazdy przelatuje wiatr, a tuba (rura) umieszczona w miejscu stalych (lub wystepujaych nagminnie) przeciagow.
Nie wiem, nie znam sie :- )

@Mugabe.R
To tak ładnie wygląda tylko w teorii. O ekonomicznych skutkach peakoli można wyrobić sobie wyobrażenie, jak skonstatuje się, że gdy cena litra benzyny wzrośnie 10x, to skutkiem tego 15x wzrośnie cena żywności, 12x cena ubrań, 14x cena tworzyw sztucznych i ok 20x cena lekarstw. No i do tego dołożyć trzeba wzrost o 50% bezrobocia. A płaca standardowo stanie w miejscu.

Dlaczego niby EROEI ma mieć taki sam wykres spadku jak wzrostu? Fizyka zjawisk krytycznych, np zniszczenia konstrukcji dostarcza przykładu na to, że po wzroście naprężeń następuje najpierw ich niewielki spadek, a potem gwałtowne załamanie. Wyczerpywanie się zasobów energetycznych jest zjawiskiem krytycznym, opisywanym krzywą wykładniczą, a nie logarytmiczną;-)

“żyjemy w świecie nieskończonej energii, związanej w jądrach atomów. E=mc^2”
To tylko teoria. W reaktor do syntezy helu włożono już ponad 15mld dolarów, a on nadal ma EROEI<0.8 Proszę wystawić sobie twarz ku Słońcu i nałapać energii na wykorzystanie swojego mózgowego potencjału. Przecież używamy jego w mniej niż 10%;-)

"Nazywanie uczciwych przedsiębiorców branży finansowych “banksterami”. Bez jaj. "
No właśnie, bez jaj. GS uczciwy? Paulson też? A Madoff? Złodziejstwo usankcjonowane prawnie nie staje się uczciwym przedsiębiorstwem. Pozyskiwanie złotych zębów i dostarczanie trucizn przez AG Farben do obozów koncentracyjnych też było uczciwym biznesem? Słyszał Waść o finansowym terroryzmie? Nie? To polecam poogladać http://www.youtube.com/watch?v=2FuCbig2iXg

Hans, tak jak pisałem gdzie indziej, film Maxa to bełkot, nie wiem, czemu go propagujesz.

A wśród bankierów owszem, jest całkiem sporo uczciwych ludzi, zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że odsetek oszustów wśród nich jest podobny, jak na wysokich szczeblach korporacji w innych branżach.

@panika2008:”że odsetek oszustów wśród nich jest podobny, jak na wysokich szczeblach korporacji w innych branżach.”

No tak, tylko w “innych branżach” rzadko jest taka wyjątkowa ochrona przed bankructwem i przerzucanie strat na podatników. To troche tak, jakbyś bronił sędziów, że odsetek przestępców jest wsród nich taki sam jak w całym społeczeństwie. Wymagania od bankierów powinny być znacznie większe i kary znacznie surowsze. Tego samego bym oczekiwał w stosunku do sędziów.

Kwestia PeakOil jest kontrowersyjna, i to wcale nie ze względów ewentualnych skutków czy paniki jaką informacja mogła by wywołać ale właśnie braku konkretnych dowodów (notabene podobnie jak z globalnym ociepleniem – temat ten jest omijany szerokim łukiem przez wszystkich wykładowców technicznych).
Obecnie dowodem jest wykres przedstawiający zużycie do wydobycia, kwestia bezsporna wykres jednoznacznie pokazuje co i jak; ale… szczyt na wykresach zazwyczaj oscyluje w przedziale 1999/2001. Minęło od tego 11/9 lat i jak do tej pory pomimo diametralnego wzrostu ilości pojazdów i konsumpcji towarów bazujących na ropie nie obserwuje się szału i pędu ku ropie.
Za wyjątkiem skoku sprzed 2 lat ale z moich informacji uwarunkowania były kompletnie oderwane od PeakOil.

Omijanie tego tematu jest związane z nieznaną dokładnie możliwość dziennego wydobycia (wszystkie wartości są jedynie teoretyczne i szacunkowe).
Sytuacja takiej paniki jest bardzo korzystna dla określonej grupy ludzi. Analogicznie było w przypadku efektu cieplarnianego – opłaty emisyjne i inne zabawki wymyślone i wprowadzone często na siłę – przykład Londynu i opłat za użytkowanie samochodu w mieście ze względu na spaliny.
Przy odpowiednio wysokiej cenie znajdzie się bardzo szybko rozwiązanie alternatywne. Oczywiście niemożliwe jest przeskoczenie z dnia na dzień z ropy na np elektryczne pojazdy.
Chciałem tutaj przypomnieć pomysł, który Doxa kilka lat temu bardzo przepychał mianowicie wodór. Jest on w mojej opinii rozwiązaniem raczej nieodpowiednim dla pojazdów osobowych, jednak doskonałym rozwiązaniem dla autobusów poruszających się ciągle bez większych przestojów gdzie czynnik będzie wykorzystywany na bieżąco, bez konieczności długiego magazynowania go.
Połączenie kilku istniejących pomysłów będzie ogromną alternatywą dla transportu – wodór, metan, prąd, ON roślinny + zmiana charakteru transportu – przesiadka z wożenia pupci samemu do pracy, lokalny zakres produktów w sklepach itd.

Kwestia wiatraków jest bardzo ciekawa, nie wiem obecnie o jakiej wysokości wiatrak można postawić w przydomowym ogródku ale to nieistotne, nikt w ciągu rozmowy nie zwrócił uwagi na to, że wiatraki działają w bardzo ograniczonym przedziale prędkości wiatru przez co są naprawdę trudne do ogarnięcia w tak małej sieci. I koszty eksploatacyjne+naprawy mogą być bardzo kosztowne. Istnieją ciekawsze rozwiązania – wspomniane pompy ciepła, kolektory słoneczne – oba rodzaje, ale też współspalanie.

Osobiście uważam, że uniezależnienie się od energii elektrycznej może być strzałem w kolano przy obecnych planach rozwoju tego sektora.

M., o czym ty w ogóle piszesz? Wiesz, ile w 1999/2000 kosztowała ropa? 17-28 $/bar. Przez parę ostatnich tygodni nie chce spaść poniżej 80$! Brak namacalnych dowodów i reakcji rynku? OMG.

@Mugabe.R &

Jedynie gaz ziemny wydaje się być jedynym rozsądnym ratunkiem przed PO.
Ropa kosztuje obecnie ok. $84 (za baryłkę), zaś gaz $4 (za MMBtu).
Wg. Wiki 1 baryłka ropy to energetyczny odpowiednik 5.8 MMBtu gazu.
Gaz ziemny przy obecnej cenie $4 powinien być konkurencją dla ropy naftowej od $23 wzwyż.
Gaz łupkowy – terytorium jeszcze nierozpoznane – może kosztować $7 i być konkurencyjny dla ropy od $40 wzwyż za baryłkę($7×5.8=$40.6).

Czemu więc Ameryka jeszcze nie jeździ na gazie ziemnym?

Pojazdy są nieprzystosowane, nie ma sieci dystrybucji, a sam gaz jest niewygodny jako paliwo dla pojazdów: jeden litr gazu jest mniej energetyczny niż benzyny – trzeba by dwa razy częściej tankować, w gorączce ulatnia się ze zbiornika.

Cena ropy podwoiła się w ciągu kilkunastu miesięcy w 2008, co raczej nieprzypadkowo zbiegło się ze światową recesją ( która ominęła Polskę i Chiny :)). Ta sytucja może się powtórzyć przy wyższym poziomie cen – wystarczy wojna lub katastrofa u jednego z kilku głównych eksporterów paliw. Przestawienie się na gaz jako paliwo dla aut i ciężarówek to kwestia wielu lat i dużych inwestycji ze strony producentów gazu, ciężarówek, dystrybutorów i użytkowników. Przejście na gaz będzie bolesne.

Pisząc, że paliwo jest obecnie bardzo tanie, masz zapewne na myśli bogatszą część świata: w roponośnej Nigerii 90% rodzin nadal używa drewna do gotowania posiłków.

Był taki czas, gdy mawiano, że ropy jest dużo i starczy na stulecia a wogóle jest tania i żeby np w takiej Polsce opłacało sie pozyskiwać węglowodory z węgla to ropa musiałaby przeskoczyć 30 $/baryłkę. Nie mówiono wtedy rzecz jasna ile to musiałby węgiel skoczyć żeby znowu się nie opłacało. Tak czy siak w ten sposób pozyskiwała paliwa III Rzesza i sporo instalacji działało jeszcze po wojnie (tzw. Syntina) np w zakładach chemicznych Kędzierzyn czy Oświęcim (dziś ZAK i Synthos). Są państwa jak RPA którę mając węgiel a nie mając ropy przetwarzają u siebie zmniejszając swe uzależnienie zewnętrzne. Polska z jej zasobami węgla też mogłaby to robić z powodzeniem, skoro IV Rzesza (sorry UE) każe nam pozamykać opalane węglem elektrownie bo są be. O sprawie kręci się cały czas, w Oświęcimiu było kilka takich “paneli dyskusyjnych” z udziałem środowisk naukowych i czynników rządowych w temacie “ropa z węgla” nawet całkiem niedawno. Tyle że budżet na to kasy nie da, nie da też Michał Sołowow – właściciel Synthos. Niestety Polska to taki specyficzny kraj gdzie nic się generalnie nie opłaca, nic się nie da, niczego nie warto ani niczego nie wolno bo “unia” itd.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *