Categories
Ekonomia

Edukacja

Edukacja statystycznie popłaca – ludzie wykształceni mają łatwiej ze znalezieniem pracy. Szczególnie w czasie tej recesji, która zmiotła prace budowlane, niezbyt wymagające doktoratu.

Share This Post

6 replies on “Edukacja”

Zgodzę się, że w kraju gdzie 10-15% ma wyższe wykształcenie, to ten dyplom coś znaczy.
Ale gdy POŁOWA młodych ludzi kończy studia (Polska), to poziom wiedzy absolwenta jest dramatycznie niski, a dyplom ma bardzo małą wartość.

@jako
Niezupełnie – ja wrzucałem do kosza wszystkie aplikacje z ludzi z prywatnych uniwersytetów jeśli nie było jakiegoś ciekawego doświadczenia. Poza tym nie ma wyższych uczelni technicznych prywatnych.
Więc ci, którzy kończą prywatne uniwersytety płacąc czasami wielką kasę – w oczach tych, którzy przyjmują do pracy wcale nie są osobami z wyższym wykształceniem. Jest parę wyjątków – ale to wyjątki. Również ktoś, kto skończył prywatną uczelnię, ale włada 2 – 3 językami obcymi (nawet bez ciekawego doświadczenia) – też dostanie szansę na interview w dobrej firmie.
Tak więc 50% kończy wyższe studia – ale w odczuciu swoim i najbliższej rodziny. Na rynku pracy następuje weryfikacja i z wymarzonym dyplomem idą do pracy do supermarketu jako szef / szefowa działu. Każde “wyższe” wykształcenie daje jakieś obycie – które coś daje w “karierze”.

Papier o wykształceniu ze studiów potrzebują wyrobnicy.
Biznesmeni potrzebują wykształcenia, doświadczenia i odrobiny kapitału na start.
Papier z uczelni jest niewiele wart. Znam przypadki inżynierów nie potrafiących policzyć długości przeciwprostokątnej w trójkącie (to było w ja wiem, 5 może 6 klasie podstawówki), nie potrafiących powiedzieć co to siła, czy ciśnienie (mgr inż mechanik, to nawet nie komedia, to tragedia), niektóre uczelnie produkują plastyków z tytułem wzornika przemysłowego (co jest taką pomyłką, jak pomyłka ślusarza z inżynierem). Papier jest niewiele wart, liczy się:
– znajomości
– doświadczenie
– referencje (tak, dotarło w końcu do PL)
– wrażenie na rekruterze
– papier o wykształceniu
Chyba w tej kolejności co podałem, choć zależy od rodzaju zatrudniającego, jego rozmiaru.
Owszem niektóre stanowiska wymagają uprawnień, ale tam raczej mało kto się pcha bez rzeczywistej wiedzy, bo za uprawnieniami ciągnie się odpowiedzialność.

Dlaczego powyższe komentarze muszą być takie durnowate? Czy w końcu zrozumiecie, że opinie typu “czarne/białe” nie mają racji bytu w świecie gdzie wszystko jest w skali szarości?

Wykształcenie liczy się zawsze, czasami mniej, czasami bardziej, zależy, z miejsca o jakiej renomie i opinii pochodzi. Rozmowa rekrutacyjna trwa przeważnie od 30 minut do 2 godzin i nie ma bata, żeby prześwietlić na niej kandydata kompleksowo, więc zakłada się, że skoro skończył uczelnię X, to jakoś się to przekłada na jego kompetencje. To po prostu kolejna forma referencji/poświadczenia.

Kolejny idiotyzm to argumentacja: dyplom sie nie liczy bo ja tam znam ryśka inżyniera, co nie umie dodawać. Super. A ja znam dziesiątki inżynierów, którzy się wystudiowali i są po prostu kompetentnymi, sensownymi inżynierami. Ocenianie na podstawie ekstemów to jeden z najbardziej znanych błedów poznawczych, zwany efektem potwierdzania, i jeden z najbardziej naiwnych.

Dalsze bzdury? Teksty w stylu: “wykształcenie potrzebne jest dla wyrobnika”. Pomijając fakt, że przebijają się tu jakieś kompleksy, nietrudno zaobserwować, że zacząć własny biznes, odnoszący sukcesy, na początku drogi rozwoju zawodowego jest w świecie dzisiejszej konkurencji i zapełnionych nawet malutkich nisz bardzo trudno. W ogromnej większości najpierw trzeba się napracować na czyjś rachunek, nauczyć się “w co się gra”, nabyć doświadczenia, wymyślić i zbudować coś dającego przewagę na konkurencją i może wtedy…

Warto też uświadomić sobie, że nie ma czegoś takiego jak przeciwprostokątna w trójkącie. Ona występuje tylko w specyficznym podzbiorze trójkątów. Wzór na nią akurat łatwo zapamiętać, ale przepytka z wzorów ogólnie to chyba najgłupsza metoda weryfikacji rekrutacyjnej. Chcemy zatrudnić człowieka, który potrafi syntetycznie myśleć, czy akurat zapamiętał wybrane szczegóły?

No ale nie o tym chciałem, chciałem podrzucić pewien szczegół w ramach “przeglądu Internetu”. Wkleję teksty, aby się nie trza było wysilać za mocno.

http://forum.gazeta.pl/forum/w,20,101637570,101637570,Pulapka_na_kierowcow_kupujacych_samochody_z_drugie.html

“Kolega kupił samochód na początku lipca. stary mu się zepsuł ,a musiał pilnie
wyjechać wiadomo wakacje. Po powrocie pod koniec lipca wziął się za
załatwianie formalności ( rejestracja ubezpieczenie podatek) będąc przekonany
,ze ma na to miesiąc od chwili zakupu. Wszystko załatwił przed końcem lipca. A
tu nagle w październiku dostał zaproszenie do Urzędu Skarbowego w charakterze
podejrzanego o dokonanie wykroczenia skarbowego. Okazało się ,że na
rejestracje i ubezpieczenie ma miesiąc natomiast podatek musi w zębach
przynieść do US w przeciągu 14 dni i to jest właśnie ta pułapka w którą łatwo
wpaść. W urzędzie zaproponowali mu ponoć najniższy mandat 130zł. Tu
ciekawostka jeżeli ten mandat potraktować jak odsetki od niespłaconego długu
wobec państwa to w jego przypadku
odsetki wyniosły bagatela ponad 3000% w skali roku – niezłą lichwe uprawia
najjaśniejsza RP. Co więcej ktoś mu poradził aby napisał do naczelnika i
skorzystał z instytucji czynnego żalu, a naczelnik na to ,ze w tym wypadku się
nie należy bo to urząd pierwszy go wezwał ,a nie on złożył wcześniej ten żal.I
jeszcze naczelnik dodał ,że on jest jak burmistrz nowego Jorku i będzie karał
za drobne wykroczenia to wtedy znikną te wielkie.”

http://forum.gazeta.pl/forum/w,20,101637570,108085576,Sprawa_miala_final_w_sadzie.html

“Znajomy jednak się uparł i odmówił przyjęcia mandatu. Naczelnik US podął go do
sądu. Sąd stanął po stronie podatnika powołując się na dwa przepisy które
zresztą znajomy przytaczał pisząc odwołania do US.
Sąd zauważył ,ze zwłoka zapłaty podatku 120 zł przez 12 dni jest małą
szkodliwością społeczna i nie zasługuje na mandat 130 zł. Po drugie nie ma
dowodów ,że znajomy świadomie uchylał się przez 12 dni od zapłaty należnego
podatku celem odniesienia korzyści majątkowej.
Sprawiedliwość zatryumfowała .Naczelnik US wyszedł na wała nieznającego
przepisów i czepiającego się szarych ludzi za byle co , żeby robić statystykę
wykrywalności przestępstw i wykroczeń skarbowych.
Pamietam jak kiedyś minister Bienacki obecnie PO przed kamerai zeznał ,ze będąc
ministrem wytypował 46 podejrzanych o duże przestepstwa gospodarcze. Listę
przekazał do Urzedów Skarbowych z prosba o prześwietlenie podejrzanych. US
odmówiły wszczęcia postepowania w 40 przypadkach w pozostałych 6 przypadkach
postepowania szybko umorzono. Tak działa sytem w którym żyjemy.”

Nie muszę chyba komentować, prawda? Koszty całego tego zbędnego procederu, pensja sędziów, naczelnika, która poszła na marne, utracone stawki godzinowe pozwanego tylko dopełnia czary goryczy.

Powiem więc tylko jedno: natychmiast wyjeżdżajcie z Polski. Ten kraj jest skazany na rozpad.

@Mugabe
Gdzie żeś zwiał że tak ci tam dobrze?
Mój komentarz nie jest durnowaty, tylko przekracza twoją możliwość pojmowania na skutek długiego braku znajomości realiów kraju w którym żyję. Określiłem rzeczywistość taką jaka jest. Nie rozpisywałem się, gdyż szkoda mi było czasu, ale powiem Ci, że ta lista dotyczy przede wszystkim państwowych molochów (i wielkich korporacji, choć tam ciężej wepchnąć durnia po rodzinie).
Tendencja do bycia inżynierem bez zdolności do samodzielnego myślenia i rozwiązywania problemów nasila się w naszym pięknym kraju (szczerze mówiąc, to ten facet od trójkąta PROSTOKĄTNEGO miał kilka dni, żeby wpaść na to,że przecież da się to ręcznie policzyć i zadać komputerowi parametry – minuta na telefonie, jak pamiętasz, pięć jak nie pamiętasz wzorów i szukasz po tablicach lub wiki – oczywiście trzeba umieć użyć tej szarej masy do czegoś więcej niż klikania myszką i naciskania guziczków na tym czymś z literkami przede mną i nie jest to odosobniony przypadek, znam masę ludzi bez kompetencji z papierkami, w PL zrobiła się moda na papier i zeszmaciło wszystkie papiery z maturą włącznie, heh, coś jak waluta papierowa, za dużo dodrukowali dyplomów i wykształcenie zeżarła inflacja, haha).

To że mój start nie będzie piękny i od razu udany to ja akurat wiem i jestem pewien, że sobie z tym poradzę, mam za dużo umiejętności, żeby mi się nie udało, na początku będę miał szeroki wachlarz usług i produktów, który sobie potem zawężę do tych, które będą przynosić mi dochody.
Ja może skończę kiedyś tę polibudę, mimo że nie widzę sensu, wiem co powinien umieć i wiem, że mnie tego tam nie nauczono, na szczęście doświadczenie jakie już zdobyłem powinno pozwolić mi to nadrobić bez większych trudności (ale przy sporym wydatku czasu).

Co do wyrobników, to nie kompleksy, tylko złość, na obecny stan rzeczy w moim życiu, którego mam dość i postanowiłem go zmienić. Może nie będę jak pewien duchowny z radiem jeździć maybachem i latał helikopterem, ale za to będę na pracować na siebie i tylko sam będę sobie robić opeery za swoje błędy, które nie zdarzają się tylko martwym i tym co nic nie robią.

A to co przytaczasz o naszej skarbówce to nihil novi, ot taka już właściwość polskiej skarbówki, tam jesteś winien i skazany dopóki nie udowodnisz swojej niewinności (naprawdę musiałeś już zapomnieć jak to w naszym pięknym kraju nad Wisłą jest).

To, że wartość dyplomów się zdewaluowała, jest prawdą, ale nie znaczy, że nie mają żadnej wartości. Jeśli potrzebny jest inżynier, to nadal nie ma opcji – pracodawca będzie szukał takiego z dyplomem. Jedyna różnica, że nie jest jednoznaczne, że człowiek z dyplomem ma wiedzę, którą powinien mieć. Dee i Regan mają racje, że wymaga to głębszej analizy. Tylko, że dyplom, mimo, że na dole listy priorytetów podczas weryfikacji, musi być, bo inaczej nie ma o czym rozmawiać… Chyba, że mówimy o informatyce, gdzie zdolny samouk też może być dobrym pracownikiem. Mugabe krytykuje, że przedmówcy popadają w skrajności. Z pewnością jest w tym trochę racji.
Ale jeśli w USA studiuje 15% młodych, a w Polsce 50%, to można zakładać, że 30% najlepszych polskich studentów prezentuje podobny poziom co statystyczny student w USA. Tak więc jak widać 70% dyplomów nie może się równać do amerykańskich (pomijając wiedzę, którą zyskali na studiach, a biorąc pod uwagę średnią bystrość i chęć nauki). Przy takich liczbach wrażenie, że inżynier nie potrafi policzyć przeciwprostokątnej może nie być wielką skrajnością (choć osobiście uważam ten przykład za żart).

Z drugiej strony polski przemysł jest na tak niskim poziomie, że wiedza tych 70% jest w wielu przypadkach aż Za duża do zadań które wykonują (obsługa linii produkcyjnej).

Więc wszytko jest tak jak być powinno 🙂

Dodam, jeszcze, że nie zgadzam się z opinią dewaluacją matury. Przynajmniej nie było takiej dewaluacji w ostatnim 10-leciu. Została ona zdewaluowana dużo wcześniej, ośmieszona kompletnie, gdy duża część uczniów ściągała na egzaminie (stara matura), a ostatnia reforma pomijając kwestie merytoryczne egzaminu, przynajmniej wyeliminowała oszustwo ściągania. Tak więc tu wystąpił znaczący krok na przód.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *