Przez Internet przewaliła się masa komentarzy na temat wypowiedzi p. Pawlaka dotyczących ZUS i KRUS.
Na wstępie muszę pozwolić sobie na krótką wycieczkę osobistą w stronę Pawlaka. Dla mnie ten facet jest zwykłym szmaciarzem z wiejskiej remizy. Jest żenujące, że nie potrafi utrzymać swojego ptaszka w spodniach. Oczywiście, nikt nie jest święty, ale premier powinien jednak utrzymywać pewne standardy moralne, jak na przykład powstrzymywanie się od kurwienia.
Wypowiedz dotycząca KRUSu przez wielu odebrana została z dziecięcą naiwnością jako wyciągnięcie ręki prezesa Pawlaka do milionów rodaków uciskanych przez premiera i jego ZUS. W rzeczywistości jest to obrzydliwy, populistyczny oferowania Polakom to, co jest nierealizowane. Premier chce łatać budżet likwidując patologiczne, niesprawiedliwe przywileje, a Pawlak proponuje rozszerzenie tych przywilejów na cały naród.
Porażające jest to, że na Pawlaka ktoś w ogóle głosuje. Popieranie tego szmaciarza (podkreślam – szmaciarza) jest zwyczajnie niepatriotyczne i wyraża pogląd – niech to państwo szlag trafi, byle interesy wiejskich pastuszków były zabezpieczone. Nie będziem płacić żadnych podatków i danin na państwo, niech miastowe płacą. A Pawlak to nasz chłop i o nas się zatroszczy.
Pawlak stara się unikać konkretnych liczb, więc ja się poświęcę i przeprowadzę parę wyliczeń. Z danych ZUS za 2008 r – ostatnich dostępnych – wynika, że wpływy FUZ w 2008 wyniosły 82 mld złotych. Szacuję, że po obniżce składek do poziomu KRUS przychody spadłyby do poziomu 10 mld złotych. Suma ta obejmuje już wzrost ilości płatników, zachęconych promocyjną wysokością składek.
Wydatki FUZ w 2008 r wyniosły 135 mld złotych, z czego 33 mld złotych dotacji z budżetu państwa. Obcięcie składek spowodowałoby, że z budżetu trzeba by dopłacić o 72 mld złotych więcej. I tu właśnie zaczyna się kwestia, o której milczy Pawlak – skąd brać kasę na wypłaty świadczeń dla złośliwie żyjących emerytów?
Należałoby podnieść podatki. Chyba najprostszym byłoby podniesienie podatków pośrednich, z których najtrudniej uciec podatnikowi. W budżecie na 2008 planowano wpływy z VAT na 118 mld złotych. Aby opłacić taką reformę stawki podatkowe musiałyby pofrunąć wysoko – z 7/22 do 21/36.
Inną opcją jest obcięcie składek i jednoczesne obniżenie emerytur o 80%. Już widzę te barykady na ulicach i miliony pozwów do sądów. Ale o tym Pawlak też nie wspomina.
Populizm w goebelsowskim stylu polega właśnie na takim podaniu nierealnej informacji, by wyglądała ładnie i przekonująco, niczym szynka w hipermarkecie. Postulujemy obniżenie wszystkim składki na ZUS – rewelacja – ale przy tym pomijamy podniesienie podatków o 50 % – szmaciarstwo.