W mediach i w necie przewija się temat radzenia sobie z sytuacją bycia bezrobotnym. Ciekawie na ten temat pisze Łażący Łazarz ( niestety fatalna nawigacja na blogu ;/ ), ale pozwolę sobie na dodanie kilku uwag.
Rzeczywiście najistotniejszą sprawą jest zachowanie higieny psychicznej, która może podupaść na skutek zwolnienia z pracy. Samopoczucie spada znacznie szybciej niż stan konta w banku. Ten spadek wiary w wartość swojej osoby zwykle pogłębia się wraz z rosnącym okresem przebywania na bezrobociu.
Należy wytłumaczyć małżonkowi/ce, że bezrobocie jest niezależne od nas. Jest to cenna próba dla związku – jeżeli bezrobotny jest wspierany to naprawdę jego partner/ka jest osobą wartościową, z którą warto przejść życie. Jeżeli nie … no cóż, może warto sobie poszukać nowej żony/męża.
Trzeba nastawić się na długotrwałe bezrobocie. W tych pięknych okolicznościach przyrody na szybkie zatrudnienie nie warto liczyć, a rozczarowanie może być bolesne. Lepiej zdziwić się przyjemnie ofertą pracy, niż tracić zdrowie wraz z upadkiem samooceny.
Kluczowe jest narzucenie sobie rygoru, podkreśla to wielu ekspertów. Siłownia narzuca pewien rygor, regularne ranne szukanie pracy również. Dodałbym również, że niezwykle istotne jest dorabianie w czasie bezrobocia (oficjalnie ciężkie przestępstwo). Od takich banalnych prac jak pomalowanie pokoju sąsiadowi, pranie koszul pracownikom biurowca czy dostarczanie im kanapek zaczynało sporo ludzi. Dziś może niekoniecznie są milionerami, ale mają stabilne źródło dochodu i brak ryzyka bycia zwolnionym.
Anglosasi mają fajne powiedzenie – ciąć do kości. Tak właśnie należy ciąć koszty w wypadku bezrobocia. Likwidujemy wszystkie wydatki oprócz niezbędnych – czynszu, żywności i internetu/telefonu. Szczególnie niebezpieczna jest telewizja kablowa/satelitarna – ogłupiacz i złodziej czasu, który odrywa nas od zasadniczego celu jakim jest szukanie dorywczej lub stałej pracy.
Członkostwo w UE daje nam unikalną możliwość paneuropejskiego szukania pracy. Dotyczy to zarówno profesjonalistów jak i zwykłych pracowników fizycznych. Być może warto porzucić swoje ciepłe gniazdko (wkrótce zimne, gdy skończą się pieniądze na opał) i szukać szczęścia gdzie indziej.
Powodzenia 😉
1 reply on “Bezrobocie i co dalej”
Szukac pracy gdzie indziej zawsze warto, ale w czasach kryzysu zwykle ludzie sklaniaja sie do zatrudniania “swoich” a cudzoziemcow odsylaja z kwitkiem.
Jasne, jesli gdzies powstaje duzy zaklad/fabryka czy inny moloch planujacy zatrudniac w tysiacach, to warto sie pofatygowac.
Ja jednak osobiscie uwazam ze lepiej najpierw znalezc sobie zrodlo dochodu/prace/mozliwosc przewegetowania (moze ktos ma rodzine u ktorej sie moze zatrzymac na miesiac albo dwa) a dopiero potem jechac.