Rozpoczęła się nowa dekada. Ludzie na ulicy wiwatują i sprawiają wrażenie optymistycznie zapatrzonych w przyszłość. Narzeczeni obiecują sobie, że ich życie będzie pasmem szczęścia wynikającego z nieograniczonej konsumpcji. Tymczasem nadchodząca dekada będzie ciężka. Los gospodarki światowej oddaje najbardziej ten film:
W naszej skali czasu oglądanie gospodarki przypomina oglądanie powyższego filmu klatka po klatce. Niby nic się nie dzieje, stoją sobie dwa parowozy. Tymczasem prawda jest taka, że gospodarka światowa jest na drodze do pewnej i nieuniknionej destrukcji. Z tego większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, a tych którzy wiedza, nikt nie słucha.
Pierwszoplanowym źródłem problemu jest dług, szczególnie dług państw. Jest on tak wysoki, że jego spłacenie przestaje być możliwe. Obsługa długu jest możliwa tylko dlatego, że stopy procentowe są niskie. Rządy strzelają sobie we własne kolana – programy ratunkowe są w istocie programami destrukcji. Drukując pieniądze zwiększają inflację i oczekiwania inwestorów na zwrot z obligacji, przez co oprocentowanie obligacji rośnie i obsługa długu państwowego staje się niemożliwa. Już w chwili wprowadzania w życie pomysłu na quantitative easing upadek USA, UK i wielu innych państw stał się nieunikniony. Wraz z tym do lamusa historii przejdzie po raz kolejny eksperyment pod nazwą pieniądza papierowego.
Powtarza się po raz kolejny prawda, że historia uczy tego, że niczego nie uczy. Czy ekonomiści rządzący dziś światem jako studenci nie byli na wykładach o Johnie Law? To był pierwszy na świecie eksperyment leczenia recesji i problemów nadmiernych wydatków państwa (wtedy wojny Ludwika XIV, dziś wojny w ramach Pax Americana) poprzez druk pieniądza. Takie rozwiązanie miało stymulować ekonomię, a skończyło się hiperinflacją i rewolucją.
Albert Einstein zdefiniował głupotę jako ponawianie prób w oczekiwaniu na inne rezultaty. Otóż to właśnie wyczerpuje tą definicję. Banksterzy centralni sprowadzają nam na głowę kolejną wielką depresję, co doprowadzi do następnej rewolucji czy holocaustu. Robią dokładnie to samo co John Law, oczekując tym razem innego wyniku.
Drugim czynnikiem powodującym nieuchronność zapaści są nierealne założenia systemu kapitalistycznego. Gospodarki mają ciągle wzrastać w oparciu na nieograniczone zasoby naturalne świata. Tymczasem zasoby są ograniczone, o czym wkrótce dowie się cała ludzkość. Ilość wydobywanej ropy naftowej będzie się zmniejszać, gdy popyt na nią cały czas rośnie. Dzięki kryzysowi chwilowo tego nie widzimy, ale wcześniej czy później nastąpi bolesne zetknięcie z rzeczywistością. Anglosasi określają to fajnym określeniem learnig the hard way.
Trzeba zdać sobie sprawę z konsekwencji tak dramatycznej dekady. O globalnym spadku jakości życia, wzroście bezrobocia i globalnej hiperinflacji wiele już mówiłem ostatnimi laty. Do tego dochodzi załamanie wiary w demokracje, dojście do władzy populistów. Wiemy z historii jak to się zwykle kończy – śmiercią milionów.
Największą zagadką jest to, jak zachowa się rodzina w tak ekstremalnych momentach. Albumy ślubne znajdują się na czele listy przedmiotów porzucanych w amerykańskich domach przejmowanych przez banki. Czy masowe staną się rozwody wynikające z niespełnionych oczekiwań małżonków? A może przeciwnie, ciężkie czasy spowodują powrót do instytucji rodziny? Być może górę weźmie zwykły pragmatyzm – samotna osoba nie będzie w stanie przeżyć, powrócą więc małżeństwa z rozsądku? Czas pokaże.
9 replies on “Perspektywy nowej dekady 2010-2020”
Tak naprawde to nowa dekada zacznie sie w 2011, no ale ze to kwestia umowna to who cares 🙂
Oczywiscie, tak jak tysiaclecie zaczelo sie w 2001.
Doxa napisałeś “Już w chwili wprowadzania w życie pomysłu na quantitative easing upadek USA, UK i wielu innych państw stał się nieunikniony.”
Sam mieszkasz w USA. Czy wg. Ciebie mieszkańcy Stanów mimo wszystko w mniejszym stopniu odczuwać będą kryzys?
Jaka wg. Ciebie byłby krajów najłagodniej dotkniętych przez kryzys i dlaczego?
Ciekaw jestem Twojego zdania, myślę że nie jestem jedyny.
Jakby na to nie spojrzeć, moje życzenia noworoczne się raczej nie spełnią (oby nadchodzący rok był dużo mniej ciekawy niż poprzedni).
No nic przynajmniej wiemy co nas czeka, teraz trzeba się upewnić, że będziemy dość daleko od szyn, żeby jakimś odłamkiem nie oberwać.
Ciekawe pytanie.
Najłagodniej będą dotknięte kraje eksportujące surowce, szczególnie energetyczne. Gdy wejdzie do obrotu gulfo, kraje Zatoki Perskiej przestaną finansować Amerykę i zaczną finansować swoją konsumpcję/inwestycje. Podobnie Rosja jest dobrze ustawiona jako eksporter, robi z EU co chce politycznie i finansowo.
Weźmy stopę życia w USA i w Polsce w roku 2005. Wiemy jaka ona była, z moich obserwacji wynika że w USA siła nabywcza była około 2 x większa. Tutaj zastanawiano się nad kolorem nowego samochodu, w PL nad wyborem rodzaju biletu miesięcznego. W Polsce dochodziło do protestów przy wzroście cen chleba o złotówkę, tu nikt nie patrzy na ceną chleba, mleka czy soli (Adam: oprócz mnie 😉 ) Kryzys obniża stopę życiową, już dziś realia amerykańskie przypominają realia polskie (bezrobocie, bieda). Jeżeli do Polski dotrze kryzys (a na pewno dotrze, skoro Wielka Depresja dotarła) to nie wyobrażam sobie spadku polskiej stopy życiowej. To będzie bardzo niemiłe.
Co ciekawe, różnica tkwi w reakcji ludu na realia. Nie wiem ile wytrzymają poszczególne społeczeństwa przed paleniem samochodów na ulicach. Jak na razie w USA jest spokojnie, dzięki przedłużonym zasiłkom i znaczkom żywnościowym ($200/osobę miesięcznie). Dopóki trwa zasilanie społeczeństwa chlebem (i igrzyskami) do tego momentu będzie spokój.
Problem powstanie gdy przyjdzie hiperinflacja, rząd będzie musiał zbalansować budżet, kasę przestanie otrzymywać wojsko, emeryci i odbiorcy food stamps. To niestety jest pewne jak w banku i jest tylko kwestią czasu. Wtedy murzyni wyjdą z gett (wiem co mówię, pracuje w gettach, znam murzynów i realia).
Pewne jak w banku.. ;D
Doxa ważne jest pełne rozpoznanie przyczyn i skutków czyli obraz całości.
Bez tego każda diagnoza jest błędna.
Wskazywanie długu jako przyczyny zła jest błędem.
Mówienie o nadmiernych wydatkach państw, czy rozdętym socjalu jest błędem.
Mamy tu do czynienia z klasycznym leczeniem objawów a nie przyczyn.
Przyczyną współczesnej (od kilku dekad) choroby kapitalizmu nie jest nadmierny socjal czy zadłużanie się na potęgę.
Przyczyną jest mechanizm który to zadłużenie wymusza !
Co to za mechanizm ?
Odpowiedź w istocie jest bardzo prosta.
Co sprawiło radykalną zmianę w światowej ekonomii ?
Przejście na papierowy pieniądz ?
Wolne żarty.
Tak pieniądz papierowy jak i kruszcowy czerpią swą “moc” z wiary w niego jaka jest na rynku.
Złoto i inne materialne nośniki wartości mają tą przewagę że są wyceniane przez swą masę i są dostępne w limitowanej ilości.
Pieniądz papierowy łatwo natomiast zniszczyć stosując nieodpowiedzialny dodruk.
Zmiany które obserwujemy trwają już kilka dekad więc nie mają jakiegokolwiek związku z nieodpowiedzialną polityką monetarną.
Obecny kryzys tylko zaostrzył chorobę ale nie wolno nam mylić skutków z jej przyczynami.
Odpowiedzmy sobie szczerze co wymusza zadłużanie się państw “bogatej Północy” ?
Przecież krzyczy o tym od lat amerykański ekonomista z którym Doxa niedawno robiłeś sobie zdjęcie.
Czy można w dłuższej perspektywie utrzymać państwa z długu, “produktów” bankowych, spekulacji, nieproduktywnych pseudo usług jak salony kretyńskiego tatuażu czy studia depilacji genitalii, czyli ogólnie mówiąc tzw. “nowej ekonomii” ?! :((((
To globalizm i przenoszenie produkcji usług do krajów nisko kosztowych nas wykańcza.
To on jest tą fundamentalną przyczyną mechanizmów które niszczą stabilność ekonomiczną w skali globalnej.
Sprzedajni zdrajcy – politycy – marionetki oligarchów nam tego nie powiedzą, tylko do końca będą udawać neofitów neoliberalizmu i fanów wolnego handlu.
Jądrem, esencją tej fundamentalnej przyczyny jest nieposkromiona chciwość globalnego kapitału, korupcja politycznych “elit” i “rynek” który bez barier politycznych wymusza na wszystkich migrację biznesu do krajów nisko kosztowych.
Ten mechanizm wykończy w końcu wszystkich, także tych najlepiej ustawionych, wykwalifikowanych, ponoć nie do zastąpienia.
Ostatni gasi światło.
Tak czy inaczej idą zmiany chociaż – uważam, że nie tak prędko. Najpierw musi być jeszcze przez moment lepiej – tak, żeby wszyscy uwierzyli, że już będzie tylko lepiej i wtedy przyjdzie kolejna fala.
Zadziwiający jest fakt, że wielu moich znajomych ignoruje wszystko co związane ze zmianami społecznymi – uważając, że soilidne wykształcenie i praca 9-17 daje pewną przyszłość… a przecież zmiany, które nadejdą całkowicie przemaglują obecny system wartości (masa zawodów typu “trener” czy inni szarlatani od “PR” nie mający pojęcia o produktach / rzeczach które promują – zaniknie… ).
Wiemy o tym aspekcie. Po prostu nie można w każdym wpisie mówić ciągle tego samego.
http://www.youtube.com/watch?v=5DvuyvuHmJI