Categories
Ze starego bloga

ChWDP

Policja znana jest ze swojej nieudolności, skorumpowania, wybiórczego egzekwowania prawa, jak również dużej pobłażliwości dla własnych grzeszków. Czasami jednak przekraczane zostają wszelkie granice przyzwoitości. Jest to tym bardziej przerażające, że pismak opisujący całą sytuacje nie dostrzega sensu tego, co sam pisze.

Wyborcza w art. Bunt w Gnieźnie donosi:

Bunt w gnieźnieńskiej komendzie to ewenement. Połowa policjantów wypowiada posłuszeństwo swojemu szefowi: wkładają żółte kamizelki i stają przed budynkiem komendy.

Strajk? Ale to chyba po godzinach pracy? Zgodnie z ustawą z dnia 23 maja 1991 r. o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, strajki w Policji są nielegalne. Naturalnie debil-dziennikarz tego nie wie.

Według informacji, do których dotarła “Gazeta”, od dwóch lat w komendzie gnieźnieńskiej wprowadzany był system wymiany kadr. Młodzi mieli zastąpić starszych stażem.

No i kapitalnie. Starych leni, skorumpowanych i pamiętających prostytuowanie się w ZOMO zastępują młodzi.

Dwa lata temu komendę w Gnieźnie obejmuje Paweł Nejman. Pierwsze spięcie: zamierza przenieść dwóch doświadczonych policjantów z wydziału ruchu drogowego. Mają patrolować ulice.

Pewnie brali łapówy a komendant nie złapał za rękę. Mieli patrolować miasto, wziątki się skończyły, więc zaczęli pyskować.

W zamian miałem otrzymać młodych, niedoświadczonych, bez przeszkolenia. Nie zgodziłem się na to – opowiada “Gazecie” Krzysztof Hernacki, naczelnik wydziału drogowego w Gnieźnie.

Młodzi nie chcieli się dać skorumpować i nic nie przynosili przełożonemu.

Wtedy w ramach protestu część wydziału drogowego idzie na zwolnienia lekarskie.

To już całkowicie przekracza wszelkie granice, powolutku wkraczamy w świat Barei. Przychodzi glina do lekarza, a lekarz pyta ‘co panu jest?’. ‘Nic, ale w ramach protestu proszę o zwolnienie na tydzień’. ‘Ależ proszę bardzo’.

Policja jest bardzo aktywna w rozbijaniu takich szajek żerujących na Zusie. Lekarze pozbawiani są prawa wystawiania zwolnień i odpowiadają KARNIE za poświadczenie nieprawdy. Używający takiego zaświadczenia odpowiada za posługiwanie się fałszywym dokumentem.

Za to się idzie do WIĘZIENIA, o ile nie jest się policjantem.

Ale rok później wybucha następny konflikt. Policjanci skarżą się komendzie wojewódzkiej, że Nejman im ubliża: niskich stopniem nazywa mięsem armatnim, ignoruje.

Kto wie, pewnie Nejman święty nie jest.

Tymczasem w miniony poniedziałek napięcie sięga zenitu. Do pracy na nocną zmianę przychodzi policjant wydziału dochodzeniowego z ośmioletnim stażem. Liczył, że dostanie lepiej płatny etat policyjnego detektywa. Ale nie dostaje. Kto odmawia? Nie wiemy. Policjanci słyszą jednak od niego taką relację: “Szefostwo powiedziało mi, że na taki etat to trzeba zasłużyć”.

Zgadza się, w każdej normalnej pracy na awans trzeba zasłużyć. W policji, jak wiadomo, awans po prostu się należy.

Kilka godzin później wchodzą do jego biura, widzą, jak policjant trzyma przy głowie pistolet. W ostatniej chwili wytrącają mu broń, kontaktują się z lekarzem. Funkcjonariusz trafia na obserwację do szpitala psychiatrycznego. Jest tam do dziś.

Kapitalnie, to się nazywa mieć kondycję psychiczną. Idealna predyspozycja do pracy w policji – płaczliwość, depresja, próby samobójcze.

Ostatnia środa. Andrzej S., oficer dyżurny zawiadujący pracą policjantów (w służbie od 24 lat), przychodzi na nocną zmianę. Przed godz. 20 pobiera z szafy pancernej służbową broń, wychodzi do łazienki, wkłada lufę do ust i strzela. Policjanci słyszą huk. Wzywają karetkę. Policjant żyje, ale jest w ciężkim stanie. Lekarze wciąż walczą o jego życie w poznańskim szpitalu.

Kolejny mięczak.

W czwartek rano około stu policjantów wychodzi przed komendę. – Nie będziemy pracować z tym komendantem, dlatego tu stoimy – mówią. Dostają informację, że ma przyjechać ktoś z szefostwa wielkopolskiej komendy, a od tego uzależniają dalszą pracę.

Jawne naruszenie polskiego porządku prawnego.

Trudno ocenić sytuację na podstawie jednego artykułu prasowego, na dodatek napisanego przez debila. Podejrzewam, że komendant przycisnął podwładnych a ci postanowili go wygryźć. Być może nadepnął na odcisk starej gwardii, kręcącej nieoficjalnie pierdolnikiem.

Na pewno jednak doszło do wielokrotnego złamania prawa. Na to w instytucji pilnującej porządku prawnego nie może dochodzić!

Share This Post

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *