Czasami zdarza się tak, że rynki zachowują się nieracjonalnie. Zdarza się to zwykle przed kryzysami, gdy optymizm bierze górę nad strachem. Z czasem jednak powraca normalność i zdolność rynku do przewidzenia przyszłej sytuacji. Oto przykład:
Rynki spodziewają się zwiększenia inflacji w przyszłości, stąd żądają więcej za kredyty o wieloletnim stałym oprocentowaniu. Spodziewam się, że niedługo kredyty o stałym oprocentowaniu całkowicie znikną z rynku. Nie będzie wystarczająco głupiego bankiera, by użyczyć komuś kapitału na 30 lat, ani za 6 % ani nawet za 12 %.
Szykuje się pułapka na konsumentów. Różnica w oprocentowaniu będzie skłaniać do finansowaniu zakupu nieruchomości kredytem o oprocentowaniu zmiennym. Bankierzy będą przedstawiać taki kredyt jako ‘tańszy’, tak samo jak kredyty walutowe przedstawiano w Polsce jako ‘tańsze’. W chwili, gdy inflacja rozkręci się na większą skalę (co jest nieuchronne) klienci otrzymają uprzejme pismo z banku w wyliczeniem wyższej raty spłaty.