W zalewie informacji znajduje się mnóstwo propagandy. Sedno w tym, żeby umieć wychwycić cenne i prawdziwe informacje i odsiać kłamstwa. Czasami się udaje.
1. Przekaz:
“Prawda jest taka, że (w momencie inauguracji obecnej prezydentury w styczniu) my i wszyscy pozostali mieliśmy błędny obraz gospodarki. Byliśmy w błędzie co do tego, jak zły był jej stan” – powiedział wiceprezydent w nagranym podczas jego podróży do Iraku materiale dla programu “This Week” telewizji ABC. “Zatem nasuwa się drugie pytanie, czy wprowadzony przez nas pakiet gospodarczy, w tym ustawa o ponownym ożywieniu, jest w w świetle warunków, jakie mamy, pakietem właściwym? Uważamy, że jest to pakiet właściwy” – dodał wiceprezydent.
Informacja:
Myśleliśmy, że to jest typowa recesja, jakie zdarzają się co kilka lat. Tymczasem okazało się, że typowe leczenie opracowane przez dr Keynesa nie działa. Nie rozumiemy dlaczego, ale na wszelki wypadek nadal leczymy chorobę nieskutecznym lekarstwem. Lekarzy, którzy mają lepsze wytłumaczenie (np. dr Schiffa) nie słuchamy, bo mówią strasznie nieprzyjemne rzeczy.
2. Przekaz:
“Rynek surowców znów zaczyna przypominać rozbrykanego źrebaka. Po mocnym spadku cen na giełdach towarowych pod koniec ubiegłego roku dziś mamy wyraźną tendencję wzrostową. Już nie tylko ropa naftowa, ale także inne towary, w tym spożywcze, odzyskują wigor. Nie wiadomo jednak, czy to dobry znak.”
Informacja:
Zwykle jest tak, że wzrost cen surowców zwiastuje powrót koniunktury. Myśleliśmy, że tym razem jest tak samo. Tymczasem wzrost cen spowodowany jest zalewem świata dolarami i ucieczką przed inflacją właśnie w surowce. Zakup wszystkiego co da się przechowywać jest lepsze niż zostanie z bezwartościową gotówką, fałszowaną (drukowaną) na gigantyczną skalę przez FED.
Wzrost cen surowców i inflacje wraz z recesją przerabiano dokładnie przy takim samym scenariuszu – zasypywaniu świata dolarami w latach 70tych. Powstała nawet na to właściwa nazwa – stagflacja.
Na pewno to nie jest dobry znak. To znak, że przy sterze nie ma nikogo rozsądnego (jak swego czasu Volcker), kto potrafiłby ograniczyć szaleństwo drukowania. Zmierzamy wprost w przepaść hiperinflacji i nikt nie dostrzega grozy sytuacji.
O Peak Oil i konsekwencjach w kontekście cen surowców nie mam nawet siły wspominać. Za kilka lat świat osłabiony hiperinflacją zmierzyć się będzie musiał z gwałtownym spadkiem produkcji paliw, ale konsekwencji prawie nikt nie potrafi sobie wyobrazić.
3. Przekaz:
“To, że w USA w czerwcu zlikwidowano 467 tys. etatów nie jest jeszcze wiadomością tragiczną. Gorzej, że analitycy spodziewali się liczby o ponad sto tysięcy mniejszej. Przy takiej skali falsyfikacji prognozy trudno mówić o jakiejkolwiek rzetelności sporej części raportów makroekonomicznych. […] Miliony inwestorów poczuło się oszukanych. Dlaczego?”
Informacja:
Bo analitycy są skorumpowani i występuje u nich konflikt interesów. To często gęsto oszuści żerujący na inwestorach. Ich wynagrodzenia są skonstruowane tak, że zarabiają na sprzedaży swoich produktów. Inwestorzy uważają, że analitykom zależy na ich zysku. Nic podobnego. Analitycy używają swojej wiedzy po to, by sprzedawać swoje produkty i zarabiać, a nie po to żeby inwestor zarabiał. Krawaciarze mają kredyty do spłaty, dzieci do wykształcenia, odległe kraje do odwiedzenia oraz napięte plany sprzedażowe.
Dlaczego analitycy tracą swój cenny czas prowadząc blogi i udzielając wywiadów? Czyżby dlatego, że chcą nieść w społeczeństwo kaganek wiedzy? Bynajmniej. Cały ten PR powodowany jest reklamowaniem swoich usług oraz zachęcanie społeczeństwa do podejmowania pożądanych przez nich działań inwestycyjnych.
Zwykły ‘człowiek z ulicy’ jest manipulowany na każdym kroku. Trudno mówić o podejmowaniu racjonalnych decyzji inwestycyjnych, skoro brak mu fachowej wiedzy, a specjaliści wprowadzają go w błąd.
Cały system inwestowania jest jednym wielkim oszustwem, ale to już temat na inny wpis. Być może nawet na książkę.