Większość zwyczajnych Amerykanów, których spotykam na co dzień wierzy, że kryzys mija. Ludzie są pełni wiary, że kryzys jest zażegnany i wkrótce się skończy. Szczególnie prości ludzie wypatrują obiecanego ‘change‘. Powszechnie uważa się, że jedyny powód wysokiego bezrobocia jest taki, że kryzys potrzebuje czasu, żeby się zakończyć. Już za chwileczkę, już za momencik, gospodareczka będzie się kręcić, parafrazując Psa Pankracego. Inny klasyczny bajkopisarz – Balcerowicz – ujął to w klasycznym ‘już za pół roku będzie lepiej‘.
Co ciekawe, głównym problemem który Amerykanie dostrzegają, są ceny nieruchomości. Ludzie ci myślą, że jedynym źródłem kryzysu jest to, że ceny spadły. Powszechnie uważa się, że gdy ceny wzrosną, to cała sytuacja wróci do normalności. Banki znowu zaczną dawać kredyty na budowę nowych domów i ludzie będą mieli pracę przy ich budowie. Będzie też można z powrotem pokrywać koszty życia kolejnymi kredytami hipotecznymi. Nikt nie dostrzega faktu, że cała gospodarka USA nie ma realnych fundamentów, jest zwyczajną bańką finansowaną pożyczkami. Ludzie którzy publicznie wyrażają inną opinię, występują w ilości śladowej.
Ludzi jest niezwykle łatwo wprawić w zdumienie. Nikt z oglądaczy TV nie zdaje sobie sprawy z tego jakie są realia. Ludzie nadal dzwonią do CNBC zapytać się co mają zrobić ze swoimi funduszami emerytalnymi – kupić akcje czy może obligacje. Dziś wprawiłem w zdumienie pracownice banku pokazując jej internetowy licznik długu USA. Nie mogła wyjść ze zdumienia, że suma jest tak astronomiczna i cyferki tak szybko przeskakują.
Kolejna rzecz, której normalny Amerykanin nie jest w stanie zrozumieć to hiperinflacja. Ba, nie mogą tego też zrozumieć ekonomiści. Nie do pojęcia jest dla nich to, że ceny mogą się zmienić o 1000 % miesięcznie. Nie do pojęcia jest też to, że wartość wszystkich oszczędności może spaść do zera. Główne zmartwienie na chwilę obecną jest takie, czy ceny nieruchomości wzrosną. To, że wzrosną nominalnie, ale wartość wyrażona w galonach benzyny czy uncjach złota spadnie, to jest nie do pojęcia. Bo jak to tak, cena rośnie a wartość spada. Niemożliwe.
Czas pokaże kto ma rację. Dziś jedni wierzą rządowi, a inni nie za bardzo: