Obama stoi przed ogromnym wyzwaniem. Moment w jakim objął stanowisko jest najgorszym możliwym momentem, sytuacja USA stawia go w bardzo trudnym położeniu i naprawdę trzeba mu raczej współczuć niż zazdrościć.
Mieszkańcy USA pokładają ogromne nadzieje w nowym prezydencie. Jeżeli uda mu się ograniczyć zniszczenia wywołane samobójczą polityką gospodarczą, zapisze się w historii Stanów złotymi zgłoskami.
Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że jego prezydentura pójdzie w złym kierunku. Na razie nie widać jakiejkolwiek zmiany kierunku polityki gospodarczej ani politycznej, a jak wiemy kontynuowanie dotychczasowego kursu musi zakończyć się katastrofą. Wtedy może dojść do najgorszego scenariusza – Obama będzie próbował dociskać śrubę i próbować będzie poprzez aparat przemocy ratować rozlatujący się system społeczno-prawno-ekonomiczny.
W takiej sytuacji istnieje ogromne ryzyko, że dojdzie do konfliktu rasowego w USA. Rasizm nie istnieje w sytych społeczeństwach. Gdy społeczeństwo biednieje ogarnięte kryzysem, zaczyna się wskazywanie palcem ‘innych’, jako grupy winnej kryzysowi. To nie jest teoretyzowanie, to są fakty które można przeczytać w dowolnym podręczniku historii. Czarny prezydent w państwie z białą większością, w kraju ogarniętym Wielka Depresja, z 150 milionami sztuk broni to jest przepis na wojnę domową jakiej nie było od bardzo dawna na naszej planecie.
Polecam oglądanie Geralda Celente, posiadającego historię trafnych prognoz