Cytat dnia: żadna klęska, żadna zaraza ani śmiertelności, ani spustoszenie przez nieprzyjaciół całej ziemi łupiestwem i pożarami więcej by nie zaszkodziły ludowi Bożemu niż częsta zmiana i zdradliwe pogarszanie monety. Komas, kronikarz czeski.
Jezeli ktos wczoraj wyszedl z wiezienia i jest nie na biezaco, to pragne poinformowac, ze mamy aktualnie swiatowy kryzys. Przy okazji tego kryzysu powstala kontrowersja, jak sie go pozbyc. Jest to spor pomiedzy wyznawcami szkoly austryjackiej a wyznawcami keynesizmu. Pierwsi mowia o tym, ze kryzys jest efektem mieszania sie panstwa w ekonomie i oszukanczego systemu pieniadza papierowego. Wedlug nich kryzys jest lekarstwem na szalenstwa do jakich dopuszczano w czasie hossy, nie nalezy interweniowac tylko czekac az czas zaleczy rany. Drudzy uwazaja, ze nalezy interweniowac, ‘dostarczyc rynku plynnosci’, czyli tak zwiekszyc ilosc pieniedzy w obiegu, by konsumenci otrzymali wiecej pieniedzy, zaczeli je wydawac i pobudzili gospodarke. Oczywiscie ‘Austryjacy’ odpowiadaja, ze jest to gaszenie pozaru benzyna, druk pieniedzy bedzie stymulowal glownie inflacje, a konsumpcja jest i tak za duza, trzeba ja zastapic produktywnoscia i oszczedzaniem.
Chwilowo przewazaja poglady zwolennikow Keynesa, jako ze jego zwolennicy zasiadaja na wszystkich glownych stolkach. Zwolennicy szkoly austryjackiej nie sa traktowani powaznie; lekarstwo ktore zalecaja jest wyjatkowo gorzkie. Zaden zdrowy psychicznie polityk nie bedzie interesowal sie takimi pogladami, poniewaz nastepna rzecza jaka bedzie sie interesowac, to ile dostanie w skupie zlomu za zebrane puszki. Wyborcy chca chleba i igrzysk, a nie cholernego oszczedzania ! W demokracji telewizyjnej wyborcy zawsze musza miec racje.
Podstawowe pytanie, jakie trzeba sobie zadac jest to, czy w ogole terapia zalecana przez Keynesa jest mozliwa. Odpowiedzia na to pytanie jest wyobrazenie sobie konsekwencji wprowadzenia tych pomyslow w zycie. Oto mamy USA czy UK i gospodarka jest w sytuacji jaka znamy z gazet (ci ktorzy wyszli niedawno na wolnosc musza doczytac w necie co sie ostatnio dzialo). Politycy sa z pewnoscia niezle wkurwieni, ilosc kasy z podatkow maleje i poziom poparcia rzadzacych leci na pysk. Przyjmuja wiec plan stymulacyjny, tworza czarne banki, w gruncie rzeczy zwiekszaja podaz pieniadza.
W ciagu ostatnich 3000 lat historia zebrala wiele przykladow wzmozonej emisji pieniadza. Grecy i Rzymianie dodawali coraz wiecej metali nieszlachetnych do swoich monet, aby moc ich wyemitowac jak najwiecej. W pozniejszych czasach wprowadzenie banknotow uproscilo caly zabieg. Jednak zwiekszenie ilosci pieniadza ZAWSZE prowadzilo do spadku jego wartosci, wzrostu cen i inflacji. Poczatkowy zachwyt politykow nad tym jak latwo mozna rozwiazac problemy pustej kasy czesto konczyl sie upadkiem ich rezimu i odcinaniem im glow. Tak wiec rozwiazywanie problemow poprzez ‘wyinflacjowanie’ sie z nich nie jest zadnym rozwiazaniem.
W tym miejscu dygresja. Zabawne, ze demokracja sklania do wiekszych perwersji ekonomicznych i wypaczen niz dyktatura czy monarchia. Jezeli jestem w polowie drugiej, ostatniej kadencji, to co mi szkodzi rozdac kazdemu obywatelowi po banknocie jednego miliona dolarow. Niech sie martwi moj nastepca, mnie beda pamietac jako najlepszego wladce, rozdajacego miliony, moj nastepca bedzie ikona hiperinflacji. Zaden wladca myslacy o panstwie w perspektywie generacji nie odwazylby sie postepowac tak krotkowzrocznie jak przywodcy wybrani demokratycznie.
Jest jednak mozliwosc, ktorej nikt z dyskutatnow nie zauwazyl i ktora byc moze mial na mysli sam Keynes. Otoz panstwo, tak jak kazdy zdrowy psychicznie obywatel, powinno oszczedzac na ‘czarna godzine’. Zalozmy istnienie panstwa, ktore nie mialoby dlugu budzetowego, kazdy rok konczyloby z nadwyzka budzetowa i za nadwyzke kupowano by zloto na ‘czarna godzine’ (gdyby zloto byloby waluta po prostu odkladano by troche waluty do skarbca). Konsekwencje dla makroekonomii bylyby nastepujace:
– Przy braku mozliwosci inwestowania w ‘bezpieczne’ obligacje panstwowe inwestorzy lokowali by pieniadze w bankach i gieldzie, co przyczynialo by sie do rozwoju przemyslu.
– Paradoksalnie, podatki mogly by byc nizsze. Obywatele nie musieli by ponosic kosztow obslugi dlugu panstwa, w niektorych panstwach pochlaniajacy caly podatek dochodowy od osob fizycznych. Jak powiedzial Jaroslaw Kaczynski, potomkowie biednych Polakow nie musieli by splacac potomkow bogatych Polakow.
– Uniknieto by zjawiska zalamania budzetu pod ciezarem zaciagnietych zobowiazan. Wlasnie takie bankructwa zdarzaly sie juz wielokrotnie w historii ludzkosci (od 1557 Hiszpania, 1789 Francja do 1994 Meksyk, 1998 Rosja, 2008 Islandia i Wegry).
– Wystepowala by caly czas niewielka deflacja. Pieniedzy byloby w obiegu coraz mniej, kazda rzecz kosztowala by z uplywem czasu coraz mniej. Sklanialo by to do oszczedzania, jako ze w przyszlosci bedzie mozna kupic wiecej za ta sama ilosc pieniedzy.
– Premiowani byliby ludzie oszczedni, nie zyjacy ponad stan, dbajacy o swoja przyszlosc i zabezpieczenie na starosc.
– Zarobki bylyby na stalym poziomie, jako ze postep techniczny prowadzi do wzrostu wydajnosci pracy. Klasa srednia umacniala by sie wraz z taniejacymi kosztami utrzymania i wzrastajacymi oszczednosciami.
– Podatnicy nie byli by narazeni na bycie okradzionym przez wlasne panstwo. W takiej sytuacji sa dzis miliardy ludzi na swiecie, uzywajacy pieniadza papierowego. Dzis jest, jutro moze go nie byc.
W panstwie, ktore posiadalo by zasoby rezerwowe, w przypadku wystapienia kryzysu latwo byloby zastosowac terapie dra Keynesa. Po prostu wybrano by gotowke ze skarbca i wydano by ja na interwencje. Raz na kilka-kilkanascie lat mozna by tak zrobic przy okazji nadzwyczajnych okolicznosci. Dzis jednak nie ma czego wyciagac, nie ma zadnych rezerw. Wszyscy ‘jada na deficycie’.
Wracajac do konsekwencji wprowadzenia planu ratunkowego. Wzrost ilosci pieniadza w systemie musi prowadzic do inflacji. Inflacja nie jest taka potworna sama w sobie, lecz prowadzi do wzrostu oprocentowania wszelkich kredytow – banki chca przeciez wykazac zysk a nie otrzymac stos bezwartosciowych papierkow. Wzrost oprocentowania kredytow prowadzi do nastepujacych katastrofalnych efektow:
– Ci ktorzy maja kredyty o zmiennej stopie procentowej sa zrujnowani. Nie sa w stanie splacac kredytu. Oglaszaja niewyplacalnosc, przestaja konsumowac, banki odbieraja im domy i samochody. Ceny domow i samochodow spadaja, bo rynek zasypany jest odebranymi wierzycielom towarami. Traca wszelkiego rodzaju producenci.
– Ci ktorzy jeszcze nie sa zadluzeni, nie maja szansy na uzyskanie kredytu i zakup produktow jakie potrzebuja. Podcina to produkcje, jako ze nie ma komu sprzedac na kredyt i przez mniejszy popyt obniza ceny produktow na rynku. Traca zarowno producenci jak i konsumenci.
– Zyskuja ci, ktorzy maja kredyt na staly procent. W ten sposob mozna uzyskac dom za ulamek jego wartosci, jak w latach 80tych w Polsce.
Panstwo, ktore wpada w wir inflacji niewiele moze tu zrobic. Z inflacja mozna walczyc tylko zmniejszajac podaz pieniadza, a tego nie da sie zrobic, jest tyle waznych (sztywnych) wydatkow panstwa. Kryzysy ekonomiczne sa jak choroba weneryczna. Choroba poczatkowo nie doskwiera i pacjent nie chce sie leczyc. Potem zakazenie przebiega coraz ostrzej i na leczenie jest juz za pozno. Lekarstwo, ktore bylo lekkie do przelkniecia w danym roku przeradza sie w ciezki kryzys wymagajacy znacznie ciezszego lekarstwa kilka lat pozniej.
1 reply on “Kryzysy ekonomiczne sa jak choroba weneryczna”
[…] lat temu na tym blogu napisałem artykuł o tym samym pomyśle, aby wyinflacjować się z długów. Warto go przeczytać. Już wtedy świat się nad tym zastanawiał, co dziś odkrywa i próbuje analizować Bukowski. I […]