Rynek spodziewa sie obnizek stop procentowych w USA i prawdopodobnie sie doczeka Taka akcja przypomina scene ze ‘Zmiennikow’ – gaszenie ognia benzyna, by zuzyc caly tlen w okolicy i zgasic pozar.
Obnizki stop procentowych, ktore trzeba nazwac szalonymi, byc moze podtrzymaja gielde i dadza chwilowe wytchnienie kredytobiorcom. Jednak wczesniej czy pozniej skonczy sie to inflacja, ktora bedzie mozna zwalczyc podnoszeniem stop procentowych do wartosci dwucyfrowych.
Amerykanie lubia wydawac wiecej, niz ich stac. Karty kredytowe, ulubione zrodlo kredytu, oprocentowane sa zmiennie, jest to w uproszczeniu wysokosc aktualnej stopy procentowej + marza banku na zysk i pokrycie tych ktorzy nie placa.
Gdy stopy procentowe wzrosna, wzrosna tez odsetki na kartach. Moze to byc nawet zmiana z 15 % dzis do 40 % i wiecej. (Swego czasu na mojej polskiej karcie kredytowej Citybanku mialem wlasnie lichwiarskie 40 %). W przypadku Polski nie byl to problem, malo kto myslacy zadluzy sie na 40 %. Ale w USA ludzie sa zadluzeni na ogromne kwoty, ktorych nie maja skad wziac. Zwiekszenie oprocentowania zaskutkuje masowym nieplaceniem rat i ogromnymi stratami bankow. Oprocentowanie kart pojdzie jeszcze bardziej w gore, jako ze marza musi byc jeszcze wyzsza, by pokryc ogromne straty.
Ekonomia USA oparta jest na spirali zadluzania. Jezeli kredyt przestanie byc dostepny, spolczenstwo przestanie wydawac na kredyt, konsumpcja spadnie i gospodarka pograzy sie w ciezkiej recesji. Sytuacja trudna do opanowania.
Sposrod wszystkich ekonomistow widocznych w massmediach jedynie Peter Schiff rozumie problem. Na YouTube jest sporo jego wystapien, najczesciej zmaga sie z idiotami, ktorzy kompletnie nie rozumieja tego co mowia, glupkowato sie smieja i zartuja sobie. Jest tez cale grono niezaleznych blogerow. Wolanie niesie sie po puszczy, odzewu brak.