Mowia, ze od przybytku glowa nie boli. Czasami jednak moze zabolec, jezeli jest sie na przyklad szefem banku centralnego Chin i trzeba jakos zagospodarowac posiadane rezerwy walutowe.
Do tej pory Chinczycy kupowali obligacje USA. Obligacje USA byly i przez niektorych nadal sa uwazane za najbezpieczniejsza forme inwestowania. Niestety powoli okazuje sie, ze rzad USA jest bankrutem. Obligacje rzadowe USA sa dzis bezwartosciowym papierem, deficyt USA jest tak wielki, ze nie rzad nie ma mozliwosci splacenia wyemitowanych obligacji.
Oczywiscie Chiny nie moga tak po prostu sprzedac tych obligacji, ktore juz posiadaja. Zadne inne panstwo na swiecie nie posiada tak duzych rezerw walutowych, bo moc je kupic. Poza tym nie ma za wielu glupkow chetnych do takiego interesu. No i jaka bylaby panika na swiecie, gdyby Chiny chcialy sprzedac to, co maja. Proba rzucenia na rynek duzej transzy obligacji zakonczyla by sie zalamaniem cen dolara i obligacji. To co Chiny (i inni kredytariusza USA) posiadaja, moglo by sie okazac bezwartosciowe.
Zlota tez nie mozna kupic. Za ilosc posiadanych dolarow mozna by wykupic kilka razy ilosc calego zlota na swiecie.
Co w tym przypadku robia Chiny ? Tworza fundusz inwestycyjny, przestaja kupowac obligacje USA i zaczynaja skupowac inne aktywa. Kupowane sa amerykanskie i europejskie firmy, europejskie obligacje, nieco metali szlachetnych, pola naftowe i zloza surowcow. Efekty powoli widac – rzadowi USA brakuje chetnych na zakup obligacji.
Okazuje sie, ze sa pieniadze tak wielkie, ze nie ma czego za nie kupic.