Cytat z Gazeta Praca :
Nikt nie wie, ilu Polaków wyjechało szukać pracy za granicą. Statystyki są bezradne wobec zjawisk, które nie wymagają szczegółowej biurokracji, a na tym polega wolny unijny rynek pracy. Jednak skutek nowej fali emigracji dla gospodarki jest jednoznaczny – czas opierania przewagi konkurencyjnej polskich firm na taniej pracy odchodzi w przeszłość. […]
Jednak w ostatnich miesiącach sporo się zmieniło. Polacy, i to wcale niekoniecznie młodzi (choć tych jest najwięcej), coraz częściej biorą paszport, kontaktują się ze znajomymi lub krewnymi, którzy już pracują za granicą, wybierają najlepsze dla siebie miejsce, kupują bilet na kursowy autobus i… pozbywają się przymiotnika “tani”. […]
Mit taniej siły roboczej pryska na naszych oczach. Financial Times donosi, że nawet zagraniczni inwestorzy, u których praca była najbardziej pożądana, zaczynają mieć problemy ze znalezieniem ludzi do polskich fabryk.
Koniec cytatu …
Firmy zagraniczne maja problemy, bo przyjechaly do Polski szukac naiwniakow do pracy za grosze. Frajerzy poczatkowo byli przekonani, ze przyjechali zeby dac prace za niemieckie stawki. Hahaha. Podobno menadzerowie Della pekali ze smiechu, czytajac ile zycza sobie co poszczegolni aplikujacy o prace.
I nagle inwestorzy zagraniczni jak i rodzimi pracodawcy sa w szoku, ze frajerzy nie chca byc dalej frajerami i pracowac za 800 zet na reke. Okazuje sie, ze matematyka znowu zaczela dzialac. Jezeli mieszkanie w Wawie kosztuje – zalozmy – 2000 miesiecznie i wyzywienie 1000 to ludzie nie chca pracowac za mniej niz 3000. Szok i niedowierzanie w oczach spotykajacych sie na rautach w ambasadach.
Demoralizacja pracodawcow prowadzila do przekonania ze nie ma ludzi niezastapianych. Praownik podskakiwal, chcial podwyzki, wiec wywalalo sie go na zbity pysk i na jego miejsce bylo wielu chetnych. Studenci chcieli nawet pracowac za darmo. Dzis to juz historia (oby zblizajaca sie recesja nie spowodowala powrotu do dawnego modelu).
A co tam, jak codzien choc raz trzeba wykonac krok w kierunku naprawy swiata 😉 Pare rad dla spasionych swin w zarzadach – za darmo. Trzeba tylko nauczyc sie po polsku i blogi czytac :
1. Firmy musza konkurowac nie tylko tania sila robocza, ale technologia i wynikajaca z niej wydajnoscia pracy.
2. Istnieje w marketingu zasada CCC – cena czyni cuda. Parafrazujac – PCC czyli podwyzka czyni cuda.
3. Czasy wyksztalconych pracownikow minely – chcesz miec specjaliste to w niego zainwestuj i traktuj tak zeby zostal jak najdluzej.
4. Wykorzystuj rezerwy ludzkie. Wojny swiatowe wykazaly, ze ‘baby’ potrafia pracowac na rowni z mezczyznami. Jest 21 wiek i warto zachecic panie do pracy. Choc w to trudno Polakom uwierzyc, sa kraje gdzie kobiety okazuja sie jednak zdolne do kierowania autobusami, pracy w Policji i w Wojsku. (Nie wiem czy to nie jest sprzeczne z katolicyzmem, nie jestem w tej mierze expertem)
5. Osoby niepelnosprawne to tez ludzie. Wiem wiem, ciagle klopoty z nimi, te podjazdy, kibelki, szerokie dzrzwi … Ale wyobraz sobie drogi pracodawco oni sa … nieemigrujacy !!!
6. Nie licz na pracownikow ze Wschodu. Jak tylko dowiedza sie ile zarabiaja ci, ktorych zastapili, wyjada w tym samym kierunku, co ci ktorych juz nie ma.
7. Zatrudniaj nieudacznikow i tchorzy, oraz takich ktorzy maja silne wiezy rodzinno-patriotyczne. Jezeli potencjalny pracownik przestraszy sie naglego ‘BU!!’ w trakcie rozmowy o prace, jest to dobry sygnal. Pewnie przestraszy sie tez wyjazdu za granice.
i na koniec :
8. Nie licz na rzad ze ci pomoze – to debile. (Madrzy wyjechali bo nikt ich nie chcial dopuscic do zloba, poza tym mowili strasznie niepulistyczne rzeczy przed kamerami.) Jezeli jednak przypadkiem masz z tymi debilami do czynienia, chron swoje pracownice przed dzialaczami z Samoobrony.