Otacza nas mnostwo Polakow, ludzi mlodych i starych. Rozmawiajac z dowolna osoba z nich ma sie zwykle wrazenie ze spokojny normalny czlowiek, zwyle niewierzacy, o pogladach liberalnych.
Jak wobec tego wytlumaczyc ogromne zlodziejstwo ? Szybkosc ukradzenia danego przedmiotu jest wprost proporcjonalna do jego wartosci i odwrotnie proporcjonalna do solidnosci przytwierdzenia, mozna o tym pisac wzory matematyczne. Mieszkajac wiele lat w Ameryce daje slowo ze bezpieczniej jest w czarnych dzielnicach niz w przecietnym osiedlu w Katolandzie. Nigdy nie widzialem budynku z okradzionymi oknami, ukradzionych kabli czy wlazow do studzienek, co w kraju 95 % katolikow jest na porzadku dziennym.
ILE ZLA DOKONUJE TE 5 % SPOLECZENSTWA, CI PLUGAWI ATEISCI ?! No bo przeciez wierzacy czlowiek nie robi takich rzeczy, poniewaz wiara w boga narzuca mu absolutny i bezwzgledny system wartosci, ktory wyklucza czynienie zla. Natomiast gdyby w Katolandzie upowszechnil sie relatywizm moralny grozilo by to kompletnym rozpadkiem spoleczenstwa.
Jak wytlumaczyc powszechne poparcie dla dzialan kleru, skad sie biora wyborczy ligi, sluchacze radia ktore ma ryja ?
Jak to sie dzieje ze ci dobrze znajomi, sympatyczni studenci nagle przebieraja sie w dresiki i teroryzuja cale miasta ?
Sprawcami calego zla sa ludzie znikad, te 5 %, moze emigranci, moze Zydzi lub masoni. Przeciez nie powiemy ze nasi znajomi to zlodzieje i dewoci, tylko dobrze sie maskuja a kly wyrastaja im po zmroku.