Categories
Polityka

Wojna secesyjna

Historia jest pisana przez zwycięzców, powiedział Winston Churchill. Aby przekonać się o tym, jak ocena zdarzeń historycznych dokonywana jest arbitralnie przez potomków zwycięzców, można zapytać dowolnego Rosjanina o wydarzenia z lat 1939-1945. Nie było żadnej II Wojny Światowej, rozpoczętej przez Niemców i Sowietów we wrześniu 1939. Nie było żadnej masakry polskich oficerów. Dopiero w roku 1941 była Wielka Wojna Ojczyźniana a potem wyzwalanie połowy Europy.

Jednym z całkowicie błędnie ocenianych wydarzeń jest Wojna Secesyjna. Powszechna ocena jest taka, że udało się zjednoczyć kraj oraz przynieść wolność milionom niewolników. Tak naprawdę jest zupełnie inaczej.

Terytorium Konfederacji wyglądało mniej więcej tak:

800px-CSA_Political_Map-en.svg

Ukrytym ale głównym powodem tej wojny była niejednorodność ekonomiczna USA. Południe oparte było na rolnictwie, Północ była już obszarem przeżywającym rewolucję przemysłową. Na północy potrzebowano nowych rąk do pracy, a rozwiązanie tego problemu upatrywano w imporcie wyzwolonych niewolników.

Pierwotnie oficjalnym powodem prowadzenia przez Lincolna wojny było niedopuszczenie południowych stanów do oderwania się od USA. Trudno na to spojrzeć jako na pogwałcenie prawa mieszkańców Południa do samostanowienia.

Z czasem dorobiono legendę, że powodem wojny była szlachetna chęć zniesienia niewolnictwa na Południu. Kłamstwo na skalę rosyjskich podręczników do historii. Kwestia wolności niewolników była zupełnie obojętna dla białych mieszkańców Północy. Na zdrowy rozum: czy naprawdę ktoś wierzy, że biali chcieli umierać w wojnie o wolność czarnych? Oczywiście, że los murzyna w Alabamie był dla Nowojorczyka zupełnie obojętny. Tezę o takim podłożu wojny został dorobiony później, gdy autorzy podręczników historii doszli do wniosku, że imperialistyczny charakter wojny wygląda nieładnie, a walka o wolność czarnych jest bardzo nośna medialnie.

Byłoby dużo bardziej korzystne dla kontynentu północnoamerykańskiego jak i dla reszty świata, gdyby USA nie udało się wygrać Wojny Secesyjnej. Mielibyśmy dziś co najmniej 3 państwa anglojęzyczne w tej części świata: Kanadę, USA i CSA.

Niewolnictwo i tak by upadło, tak jak upadło wszędzie na świecie. Kto wie, może już w okolicach roku 1900.

Granica między USA i CSA byłaby zamknięta. Nie następowałaby migracja czarnych z Południa na Północ. W efekcie ilość czarnych w USA byłaby na niskim poziomie jak w Kanadzie. Dziś nie byłoby problemu czarnych gett, przestępczości i kilkunastu tysięcy ludzi zabijanych rocznie przez czarnych. W USA tak jak w Kanadzie mało kto zamykałby drzwi na klucz wychodząc z domu. Natomiast CSA byłyby dziś rodzajem Południowej Afryki lub Liberii. Mieliby 95% czarnej populacji i nielicznych białych starających się jakoś przeżyć w swoich osiedlach, ogrodzonych wysokim płotem i drutem kolczastym.

Tragiczną konsekwencją tej wojny było ludobójstwo Indian. Jak podaje Wiki: Wiosną 1865 r. wojsko zaczęło pojawiać się na ziemiach wolnych Indian prerii. Żołnierze patrolowali drogi i linie telegraficzne, zapuszczali się wzdłuż Szlaku Oregońsko – Kalifornijskiego, zwanego Szlakiem Bozemana, w głąb krainy rzeki Powder. Wywołało to niepokój Indian z plemion: Czejenów, Dakotow (Siuksów) i Arapaho, którzy zdecydowani byli do upadłego bronić jednego ze swych nielicznych już terytoriów. Tak właśnie było,  zaraz po zakończeniu Wojny Secesyjnej żołnierze USA zostali przerzuceni z Południa na Zachód i w latach  1865 – 1890 dokonywali mordu na rdzennej ludności kontynentu. Gdyby wojna potoczyła się inaczej, USA nie miałoby sił i środków na eksterminację Indian. Kto wie, może mielibyśmy dziś państwa indiańskie na zachodzie kontynentu.

Share This Post

21 replies on “Wojna secesyjna”

Pierwsza sprawa:
Tu zachodzi dużo obszerniejsze zjawisko niż pisanie historii przez zwycięzców. To jeden z dobrze zbadanych i opisanych błędów poznawczych, któremu większość ludzi ulega tzw. just-world fallacy ( https://en.wikipedia.org/wiki/Just-world_fallacy ). Ludzie mają naturalną skłonność by identyczne działania oceniać pozytywnie, gdy sprawcą jest ktoś, kto później wygrał, a negatywnie gdy sprawcą jest ktoś, kto później przegrał. Dobry przykład amerykańskie zaangażowanie w wojny w Wietnamie i w Korei. Nie było żadnych istotnych różnic ani w tym w jaki sposób wybuchły te wojny, ani w tym jakie działania Amerykanie tam podjęli – a jednak za Wietnam się Amerykanów powszechnie potępia, a za Koreę chwali – powód tak drastycznie różnej oceny niemal identycznych działań jest tak naprawdę tylko jeden: w Korei Amerykanie wygrali, a w Wietnamie przegrali.

Druga sprawa:
Dorabianie legend do własnej historii ma miejsce w każdym kraju – i to nie tylko w przypadku zwycięstw. W Polsce mamy dorobioną legendę o tym, że w 1939 przegraliśmy bo sojusznicy (Francja i Anglia) nas zdradzili. Z legendy o zdradzie zostaje jednak niewiele, gdy przyjrzeć się kilku faktom historycznym pomijanym w obowiązującej w Polsce narracji, jak np.
– 1 września 1939 polsko-francuska umowa sojusznicza nie była jeszcze ratyfikowana. Francuski parlament ratyfikował ją w nocy z 2 na 3 września, gdyby tego nie zrobił umowy w ogóle by nie nabrałaby mocy
– w umowie powyższej Polska zobowiązała się zatrzymać Niemców przez co najmniej 2 miesiące, czego nie zrobiła
– w umowie z Anglią było jedynie sformułowanie, że “Anglia podęjmie wszelkie działania jakie będą w mocy” by Polsce pomóc

@Autor:”Byłoby dużo bardziej korzystne dla kontynentu północnoamerykańskiego jak i dla reszty świata, gdyby USA nie udało się wygrać Wojny Secesyjnej. ”

Oj, to bardzo ryzykowna teza. Może rozdrobnione Stany nie mogłyby w takim zakresie wspierać ZSRR w walce z Hitlerem (i Japonią) i Rosja Radziecka by upadła a Hitler opanował Eurazję. A może ZSRR zwyciężyłby bez pomocy USA ale później nie byłoby komu powstrzymać pochodu Armii Czerwonej na Zachód. Może Stalin opanowałby całą Europę. Oceniam, że dla nas Polaków zwycięstwo Północy i zjednoczenie USA było (jak na razie:) zbawienne.

@HeS
Problem jest szerszy, bo zdarzeń historycznych tak naprawdę nie da się oceniać w ten sposób, gdyż ocena okazuje się całkowicie różna w zależności od tego jak długą perspektywę historyczną wziąć pod uwagę.

Stanisław Lem, “Powtórka”:
Jak wiadomo, chłodna obojętność rodziców wykoleja dzieci, cóż dopiero obojętność świata! Czyż nie powinien być zapobiegliwy, opiekuńczy, dbający o lokatorów na każdym kroku, uprzedzający ich życzenia? Jednym słowem, nie oni do niego, lecz on się do nich powinien dostosowywać! Powiedzmy, że strudzony wędrowiec spada z grzędy skalnej w przepaść, bo się pośliznął. Rozbije się na miazgę. A w naszym świecie zapobiegliwe miejsce upadku zmięknie szybciutko na puch. Wędrowiec otrzepie się i ruszy w swoją drogę. Co? (Król się zapalał). Czy to nie dobre? Dlaczego nic nie mówicie?
(…)
– Co z tego? Wędrowiec ten niesie, załóżmy, doniosłą wieść. Jeśli ją doniesie, Aurydzi zwyciężą Benidów, a jeśli nie doniesie, wojnę wygrają Benidzi. Podług Aurydów głazy winny zmięknąć, a zgodnie z Benidami powinny by stać się jeszcze twardsze. Ale to nie wszystko. Jeśli ten wędrowiec przejdzie cało przez góry, spotka niewiastę, która urodzi mu syna. Ten syn opisze posłannictwo ojca jako czyn podły i haniebny. Nazwie go zdrajcą, bo zapomniałem rzec, że wędrowiec sam był Benidą. Synowskie oskarżenie tak wstrząśnie sumieniami, że otoczony powszechną wzgardą ojciec pisarza powiesi się. Jeśli życzliwa gałąź trzaśnie, skoczy do wody. Jeśli miłosierna woda wyrzuci go na brzeg, połknie truciznę. I tak dalej. Jak długo ma życzliwy świat powiększać jego zgryzotę duchową, udaremniając mu fizyczny kres? Więc może niech lepiej wisi? Lecz jeśli tak, co jest lepsze: zginąć bezdzietnie w przepaści czy powiesić się na skutek postępku syna? Król pozwoli, że nie dopuszczę go do głosu. Wiem, co król chce powiedzieć: wszystko w tym, czy ów wędrowiec istotnie był zdrajcą, a zatem która z walczących stron zasługiwała na zwycięstwo. Załóżmy, że sprawiedliwy mąż życzyłby go raczej Benidom, jako słabszym orężnie, lecz szlachetniejszym w duchu. Więc źle się stało, że wędrowiec zdradził swoich i doprowadził do aurydzkiego triumfu. Wszelako rzecz się tu nie kończy, gdyż nie streszczam powieści, ale dzieje powszechne, a te nie mają końca. Zapanowawszy nad Benidami, Aurydzi w sto lat, ani wiedząc jak, podlegli wpływom zwyciężonych. Pojęli wtedy niewłaściwość wojennego gwałtu, utworzyli z Benidami związek równych z równymi, w którym obu narodom było dobrze. Więc głazy nie powinny były zmięknąć. Możemy wszakże w równoległym przebiegu ustalić, co będzie, jeśliby wędrowiec zginął. Zwyciężą wtedy Benidzi. Zwycięstwo to obróci naród dotąd pokojowy, pielęgnujący sztuki, w wojowniczy. Sztuka pójdzie we wzgardę, zaczną się podboje, a w sto lat ze sprawiedliwych ongiś powstaną łupieżcy, przeciw którym obróci się na koniec cała planeta. I cóż? Ze względu na tak fatalny obrót sprawy głazy powinny przecież zmięknąć, choć leciał na nie zdrajca. A ponieważ dzieje, które opowiadam, muszą, jak każde dzieje, mieć dalszy ciąg wedle tego, czy patrzymy w skutki upadku o pięć, pięćdziesiąt lub pięćset lat naprzód, głazy powinny raz twardnieć, a raz mięknąć. A zatem świat spolegliwy doskonale będzie musiał, niestety, zwariować, usiłując robić rzeczy wzajem sprzeczne.

“Nie byloby zadnego Hitlera i najpewniej nie byloby Stalina.”
Mocno ryzykowna teza-za oboma stalo Wal Street ktore nadal by pewnie istanilao a do tego obaj byli tez pochodna lokalnych warunkow ktore bylby podobne.Zreszta byc moze ze ich bye nie byloby ale bylby ktos znacznie gorszy-dlaczego zakladasz ze koniecznie byloby lepiej?

@xxx
Nie przypominam sobie aby w 1938 to Polska miala uklad sojuszniczy z Czechami?-bo pamietam ze u Hansa gardlowales pare lat tamu ze IIRP zdradzila Czechow.
A Francuzi ratyfikujac i nie pomagajac od 3 wrzesnia stali sie zdrajcami.

@Piotr34

Mocno ryzykowna teza-za oboma stalo Wal Street

To jest tylko Twoja opinia – opinia ignoranta czerpiącego wiedzę z dziedziny historii z bajek, legend i mitów krążących w ‘necie i kierującego się zasadą “skoro tak napisali w Internecie na na pewno to prawda”. Natomiast ludzie zajmujący się zawodowo badaniem historii twierdzą coś zupełnie odmiennego niż tacy ignoranci.


Nie przypominam sobie aby w 1938 to Polska miala uklad sojuszniczy z Czechami?-bo pamietam ze u Hansa gardlowales pare lat tamu ze IIRP zdradzila Czechow.

I po co kłamiesz, jak każdy może łatwo sprawdzić, że napisałem wtedy coś całkowicie innego:
http://hansklos.blogspot.com/2016/02/nieco-o-historii-konferencja-w-jacie.html?showComment=1454928809452#c2380354116073816504

A Francuzi ratyfikujac i nie pomagajac od 3 wrzesnia stali sie zdrajcami.
Sprawa jest tu mocno dyskusyjna – w tej umowie Polska zobowiązała się zatrzymać Niemców przez co najmniej 2 miesiące. Niewypełnienie umowy przez jedną ze stron “z automatu” zwalnia z umowy również drugą jej stronę.

@Doxa
“Nie byloby zadnego Hitlera i najpewniej nie byloby Stalina.”
Chyba ulegasz błędowi poznawczemu znanemu jako “efekt pewności wstecznej” ( https://en.wikipedia.org/wiki/Hindsight_bias ). Przy braku Hitlera czy Stalina równie dobrze mogłyby zdarzyć się rzeczy jeszcze gorsze niż się zdarzyły – można sobie wyobrazić choćby scenariusz, w którym do władzy zamiast Hitlera dochodzi ktoś, kto nakazuje Niemcom władować siły i środki w wynalezienie bomby atomowej i rozpoczyna wojnę nie w 1939, a w chwili, gdy Niemcy już nią dysponują (a reszta świata jeszcze nie).

@XXX – bardzo mało prawdopodobne aby ktokolwiek w połowie lat 30tych postawił wszystko na bombę atomową która była mało prawdopodbną konsekwencją nie udowodnionych do końca teorii. Jeśli byłby natomiast taki mądry i przewidujący to (raczej) nie byłby na tyle ograniczony aby wierzyć że jedna nacja ma przewagę gnetyczną nad resztą.
Co do wojny secesyjnej to nie jestem pecjalistą. Jednak istnienie trzech państw z których każde było by ( prawdopodbnie ) sprzymierzone z inną europejską potęgą otwiera zupełnie nowe pole do spekulacji. W każdym razie natomiast pewne jest że wynik WW I byłby inny ( możliwe zwycięstwo Niemiec albo remis) a to znaczy że rewolucjia w Rosji mogła by się nie odbyć albo skończyć w lutym. A więc ani Stalina ani Hitlera by nie było.
W sumie oznacza to też że nie było by II RP – wiec można skutecznie dowodzić że takie zakończnie wojny secesyjnej było w interesie Polski
🙂

@xxx

Zgodnie z umowa o wspolpracy wojskowej II RP miala wytrwac walczac tylko przez 2 tygodnie (nie dwa miesiace) . To bylo zreszta powodem, dla ktorego Stalin zdecydowal sie na agresje dopiero 17 wrzesnia . Czekal bowiem na to czy Francja wykona czy nie swoje zobowiazania. Wojna potoczylaby sie zupelnie oinaczej gdyby Francuzi i Anglicy rozpoczeli dzialania wojenne tak jak to bylo ustalone w umowie.

Artykuł to typowe gdybanie z dziedziny: “Gdy babcia miała wąsy…” w dodatku kompletnie ignorujący fakty.
1. Czarni byli na północy i południu “od zawsze” i zarówno wolni jak i niewolnicy byli zarówno tu jak i tu:
a) https://en.wikipedia.org/wiki/Free_negro
b) https://jubiloemancipationcentury.wordpress.com/2015/07/11/the-demographics-and-geography-of-free-blacks-north-south-east-west/
c) http://www.pbs.org/wnet/african-americans-many-rivers-to-cross/history/free-blacks-lived-in-the-north-right/

A połowa wolnych czarnych żyła w stanach konfederackich… nie mając zamiaru się na północ przenosić.

Tak, że teza o braku gett upada, bo segregacja rasowa funkcjonowała przez następne stulecie w całych stanach 😉

2. Teza autora, że Północ chciała z niewolników zrobić pracowników:

Patrz wyżej o wolnych czarnych w stanach południa a dodatkowo:
“(…)
Północ była natomiast obszarem wysoce uprzemysłowionym. Istniało duże zapotrzebowanie na pracowników, ponieważ przemysł potrzebował wykwalifikowanej siły roboczej, której niewolnicy jednak nie stanowili. Zachęcano więc do imigracji Europejczyków, którzy chętnie z tej okazji korzystali i przyczyniali się do rozwoju tej części kraju. Natomiast imigracja do stanów południowych miała bardzo ograniczony charakter. Śladem półtajnej partii „Know Nothing” – istniały tu bardzo silne nastroje antyimigranckie, skierowane przeciw katolikom (głównie Irlandczykom) oraz Żydom.
(…)”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_secesyjna#R.C3.B3.C5.BCnice_spo.C5.82eczne_i_ekonomiczne

3. W trakcie trwania wojny secesyjnej tworzone były nowe stany: https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_U.S._states_by_date_of_admission_to_the_Union
Więc teza, że jacyś Indianie mieli szansę się ostać w zależności od wyniku wojny jest bardzo słaba.

A konkluzje, które autor wyciąga to już czyste “myślenie fantastyczne i życzeniowe”. Trash in => trash out.

A co do kwestii pisania historii przez zwycięzców… zawsze tak było. Dlatego dziś nie mamy szansy poznać prawdy o prawdziwych Celtach czy Kartagińczykach pokonanych przez Rzym. O tym jak wyglądało Słowiaństwo zanim zostało ideologicznie podbite przez chrześcijaństwo… i wiele innych.

Jaki z tego wniosek… trzeba starać się być zwycięzcą i samemu pisać historię dla mas, a znać prawdziwą, aby uniknąć w warstwie sterującej podejmowania niewłaściwych decyzji w oparciu o nieprawdziwe dane…

. Kto wie, może mielibyśmy dziś państwa indiańskie na zachodzie kontynentu.
———————————————————————————————————-
NIkt nie wie, ale to malo prawdopodobne. Indianie byli koczownikami. Podobnie, jak Arabowie. Tym ostatnim to Bialy Czlowiek zrobil panstwa, i tak juz zostalo.
Indianie byli zas jakies 5000 lat zapoznieni. Bardzo watpliwe, zeby stworezyli cywilizowane panstwo.
IL.

Projekt The USA w 1861 zaczął wymykać się z rąk kontrolujących go założycieli (czyli The City of London). Za cassus belli czyli atakiem CAS na fort USA stał rozkaz podpisany przez 3 urzędników Departamentu Skarbu CAS, a prywatnie pracowników THE Bank of England. Kilka miesięcy przed wybuchem wojny Brytania podwoiła stan swoich wojsk stacjonujących w Kanadzie, a Francja przerzuciła do Meksyku 3 kolejne brygady… i pamiętajmy, że Lincoln przegrał wojnę. Jego reforma dolara wyrywajaca USA spod kontroli Londynu umarła wraz z prezydentem.

BTW tak, USA (konkretnie City of London, używający The Wall Street jako “słupa”) opłacił, wyszkolił i uzbroił i III Rzeszę i Zwiazek Radziecki. Tak, zrobili to dokładnie w celu wywołania IIWŚ. Materiał dowodowy na ten temat jest bezdyskusyjny i powszechnie dostępny. GOOGLE “sutton The Wall Street and” na początek…

@karroryfer
bardzo mało prawdopodobne aby ktokolwiek w połowie lat 30tych postawił wszystko na bombę atomową która była mało prawdopodbną konsekwencją nie udowodnionych do końca teorii.
Ale w 1939 (wtedy niemieccy naukowcy okryli, że podczas rozszczepienia powstają średnio ponad 2 neutrony) już na pewno postawiłby na nią ktoś bardzo dobrze znający fizykę. A niekoniecznie przecież trzeba było rozpoczynać wojnę w 1939. Można było ją rozpocząć dopiero w latach ’40.

@Bobola
Zgodnie z umowa o wspolpracy wojskowej II RP miala wytrwac walczac tylko przez 2 tygodnie (nie dwa miesiace) . To bylo zreszta powodem, dla ktorego Stalin zdecydowal sie na agresje dopiero 17 wrzesnia .
Wiesz, że dzwonią, ale nie wiesz w którym Kościele. Co?
Polska zobowiązała się wytrzymać 2 miesiące. W 2 tygodnie od wypowiedzenia wojny, tj. do 17 września Francuzi mieli przeprowadzić atak pełnymi siłami na Niemcy. W ten sposób Niemcy przez minimum półtora miesiąca musieliby równocześnie walczyć na dwa fronty – taka była istota polsko-francuskiego planu, i był to (a właściwie byłby to) plan świetny, gdyby nie dwa “drobne” problemy:
– Francuzi kłamali, w kwestii tego, że są w stanie w ciągu 2 tygodni zorganizować taki atak (potrzebowali 3-4 tygodni)
– Polacy kłamali, w kwestii tego, że są w stanie zatrzymać Niemców przez 2 miesiące (byli w stanie 2-3 tygodnie)

Wojna potoczylaby sie zupelnie oinaczej gdyby Francuzi i Anglicy rozpoczeli dzialania wojenne tak jak to bylo ustalone w umowie.
j.w.: Gdyby Francuzi rozpoczęli działania tak jak w umowie (2 tygodnie po 3 września), to zaatakowliby linię Zygfryda ludźmi nie posiadającymi ciężkiego sprzętu potrzebnego do takiego ataku i nieprzeszkolonymi w zakresie niszczenia takich umocnień, co skończyłoby się ich masakrą. Taki atak mógłby się powieść dopiero 3-4 tygodnie po rozpoczęciu wojny – gdy to, co do takiego ataku było potrzebne Francuzi zdołali dotransportować do granicy.
To jest jedna z tych legend Polskiej historii: że gdyby Anglia i Francja od razu po 1 września zaatakowały III Rzeszę, to by wygrały. Problem w tym, że z tego co wiem nie znano wtedy jeszcze teleportacji i dostarczenie potrzebnych do wielkiego ataku zasobów na niemieckie granice wymagało kilku tygodni, a 2 tygodnie w ciągu których Francuzi mieli to zrobić to było raczej wishful thinking.

To jest racja i temat na osobny wpis. Ludzie nie zdają sobie sprawy jak trudne jest przestawienie gospodarki na wojenne tory. Załóżmy, że MON ogłasza dziś przetarg na produkcje 2000 nowoczesnych czołgów. Ile by trwało ich zaprojektowanie i wyprodukowanie? To są tysiące drobnych elementów tego projektu, zależnych od siebie, od postawienia pierwszej kreski w CAD do zamontowania ostatniej śrubki. To są lata. Brytyjczycy, Francuzi, czy nawet Amerykanie z Sowietami w 1939 nie mieli prawie nic, trochę przestarzałego sprzętu. Dlatego we Francji wylądowali dopiero w 1944.

To jest właśnie powód sytuacji w Dunkierce. Prawie 400 000 żołnierzy nie było w stanie stawić żadnego oporu Niemcom. Powodem było żałosne morale, brak wyszkolenia, fatalne dowództwo nie rozumiejące koncepcji błyskawicznej wojny pancernej, kiepska łączność, przestarzały sprzęt, etc etc. Niemcy kroili aliantów jak ciepły nóż masło. Alianci prawdopodobnie nie byli w stanie nie tylko się bronić w 1940, ale nawet zaatakować na froncie zachodnim we wrześniu 1939.

Jak bardzo nawet AMERYKANIE byli za Niemcami widać na tym filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=c_2UxfIFg-c

“Tragiczną konsekwencją tej wojny było ludobójstwo Indian”
Co za infantylne podejsicie do tej sprawy.
Indianie byli skazani na zaglade od momentu gdy to anglosasi przejeli te tereny. Cala koncepcjapanstwa amerykanskiego (USA) opierala sie na grabiezy. Jak w kazdym kraju protestanckim..

@Przemysław Słomski
… i dlatego USA miało i park maszynowy i projekty gotowe już od 1935 (proszę sprawdzić kiedy USNavy proektowała i zamawiała swoje wiodące serie okrętów czasów IIWŚ, albo kiedy powstawały projekty samolotów, które o głowę biły odpowiedniki z Europy czy Japonii)

USA czekało, aż Niemcy i Rosjanie pomasakrują się jeszcze trochę, aby zniszczyć rzeszę w 1942-43 wystarczyła jedna decyzja polityczna.
Pytanie podpowiadające: Niemcy w czasie IIWŚ otrzymywali 25% potrzebnej ropy naftowej z Rumunii, 25% permanentnie brakowało. Jak do okupowanej Europy trafiało pozostałe 50%?

Co do “niemożności” Francji w 1940: Francja przez 20 lat w ogóle nie ćwiczyła ataku na poziomie korpusu i wyżej. ZERO, nic, żadnego przygotowania. Dozwolone były tylko kontrataki dywizją dla odebrania poprzednio utraconych pozycji. Jakim koszmarem jest dowodzenie wojskiem w natarciu – trudno opisać. Bez przetrenowania jest to niemożliwe. I nie ma tu znaczenia profesjonalizm czy odwaga poszczególnych żołnierzy. Przypominam militarną katastrofę znaną jako wejście Niemiec do Austrii w 1938.

I jednocześnie zwracam uwagę, że Warszawa wiedziała doskonale o tym stanie Armii Francuskiej.

Warszawa to obszar geograficzny opisany granica miasta. Grunt nie ma świadomości. Co to znaczy, że Warszawa wiedziała? Ludzie na ulicy wiedzieli? Premier wiedzial? Sztab wiedzial? Ale caly czy tylko czesc oficerow? Fakty historyczne wskazuja, ze “Warszawa nie wiedziala”.

A co do Francji – to bez gruntownej znajomosci realiow lat miedzywojennych nie sposob zrozumiec stanu armii. Przypomne, ze momentami Francja wydawala polowe budzetu na renty dla inwalidow wojennych, ktorych byly miliony. Dla sztabu francuskiego w czasie I wojny atakowanie bynajmniej nie bylo koszmarem, robiono to bez zadnych oporow i refleksji. Przypomne, ze walki trwaly we Francji, a nie w Niemczech czy Anglii… Francuzi nie chcieli tego horroru znowu przezywac, dla nich wmieszanie sie w wojne Polsko-Niemiecka bylo rozpoczecie kolejnej wojny, ktora wyobrazali sobie tak jak poprzednia.

@Przemysław Słomski: Na tym blogu swego czasu promowałeś książkę “Dramat dowódcy”.
Z jej treści wynika, że właśnie możliwości i chęci armii francuskiej były znane rządowi i sztabowi w Warszawie.
Raczej wnioskuje z decyzji rządzących, że po prostu przelicytowali, zagrali za wysoko i przegrali. Bardzo boleśnie przegrali, a konsekwencje odczuwamy do dziś i będziemy jeszcze następne 70 lat, chyba że w następującym nowym rozdaniu lepiej nam się poszczęści…

@Doxa
Ja jednak zauważę, że wbrew funkcjonująym w Polsce mitom, Francuzi zdawali sobie sprawę, że najprawpodopodobniej będą “następni po Polsce” i wcale nie chcieli z Niemcami “pokoju za wszelką cenę”. Fakt ratyfikowania przez parlament umowy sojuszniczej z Polską w nocy z 2 na 3 września i następnie wypowiedzenia Niemcom wojny niezbicie tego dowodzi.

Hasło “Nie będziemy umierać za Gdańsk” było hasłem Francuskiej Partii Komunistycznej ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Francuska_Partia_Komunistyczna ), która w wyborach uzyskała 15 procent głosów (czyli mniej więcej miała poparcie podobne do tego jakie dzisiaj w Polsce ma Kukiz) i 26 września 1939 została zdelegalizowana jako ugrupowanie antypaństowe, a nie więkoszości Francuzów, a tymbardziej francuskich władz.
Gdyby dało się taki zakład rozstrzygnąć, to mógłbym się założyć, że gdyby pod koniec września Polska nadal stawiała zorganizowany opór wojskom III Rzeszy, to Francuski atak pełnymi siłami by nastąpił, bo Francuskie władze nie były aż takimi kretynami, by nie zdawać sobie sprawy, że lepszej okazji do niego już nie będzie.

To prawda, że historię piszą zwycięscy, dociekanie i poznawanie prawdy jakakolwiek by ona nie była jest ważne. Natomiast dywagacje na temat „co by było gdyby?” są przeważnie bezcelowe i przeprowadzane przy bardzo ogólnych (często nieprawdziwych) założeniach.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *