Categories
Ekonomia

Mity o bogaczach

Jakoś tak się składa, że niezależnie od moich obowiązków związanych z obrotem kruszcami miałem możliwość poznania wielu bardzo bogatych ludzi, z majątkiem powyżej miliona euro. Zanim ‘dociekliwi’ komentatorzy mnie zjedzą podam jako disklejmer, że trudno jest budować na moich doświadczeniach wiedzę pewną i uniwersalną, jest to tylko szereg jednostkowych doświadczeń, które mogą być niereprezentatywne dla całej grupy ludzi bogatych. Niemniej mam większą znajomość tego środowiska niż przeciętny zjadacz chleba czytelnik bloga.

Czasem słyszę wypowiedzi, jak ludzie wyobrażają sobie bycie bogatym. Przypomina to fantazje wyśpiewywane w Skrzypku na dachu.

Tłumaczenie piosenki znajduje się tu. W refrenie słyszymy:
Gdybym był bogatym człowiekiem,
Cały dzień bym biddy biddy bum.
Gdybym był bogaty.
I nie musiał ciężko pracować.
Gdybym był bogatym biddy biddy,
Yidle-diddle-didle-didle człowiekiem.

Niestety, rzeczywistość jest mniej kolorowa niż fantazje biednego Żyda. Ludzie bogaci są dlatego, że na to ciężko pracowali, czasem kontynuują ciężką pracę swoich przodków. W moim przypadku kontynuuję pracę rozpoczętą w 1968 roku przez mojego Ojca. Między legendy można włożyć powiedzenie, że pierwszy milion trzeba ukraść. Większość z przestępców wzbogaconych w ten sposób szybko traci pieniądze przez prostytutki, alkohol, narkotyki, kiepskie inwestycje i rozrzutność.

Mitem jest wysoki poziom życia prowadzony przez bogaczy. Zwykle są to ludzie oszczędni aż do przesady – zgromadzili pieniądze właśnie dlatego, że ich nie wydawali nadmiernie dużo. Loty w klasie biznes, noclegi w drogich hotelach, ośmiorniczki zapijane winkiem – to są dobra nabywane przez kadrę kierowniczą (zarządy) i polityków – oni wydają cudze pieniądze. Luksusowe samochody to domena gangsterów i pozerów korzystających z kredytu. Luksusowe nieruchomości to specjalność lekarzy i adwokatów z niezwykle wysokimi zarobkami. Lewarują się kredytami i kupują nieruchomości za grube setki tysięcy.

Jeszcze większym mitem, kopiowanym bez jakiegokolwiek wstydu w szczególności przez dziennikarzy, jest pojęcie ‘miliona na koncie’. Co za absurd. Ludzie bogaci są bogaci dlatego, że ich kapitał pracuje na nich. Pieniądze są w obrocie – we własnych firmach, w nieruchomościach, w akcjach. Mało kto kisi pieniądze w banku, na tym zarabia tylko bank. No i trzymanie takich kwot w banku jest ryzykowne, wysokich kwot nie obejmuje fundusz gwarancji bankowych, istniejący praktycznie w każdym kraju tylko do pewnego stopnia.

Kolejna rzecz, mocno nierozumiana przez biedaków to kwestia konieczności pracy. Biedny człowiek musi chodzić do pracy, bez tego grozi mu głód i bezdomność. Myśli sobie, że gdyby był bogaty, to by przestał chodzić do pracy. Ale co dalej z pustym życiem? Co robić od śniadania do kolacji? Wszelkie pomysłu typu ‘będę podróżować’ lub ‘będę malować’ okazują się mało atrakcyjne, szczególnie gdy do pieniędzy dochodzi się po 40ce, gdy coraz mniej się w życiu chce. Praca pomaga nadać życiu sens, zrobić coś z dniem, no i pomaga nie przejeść kapitału. Dla większości bogaczy praca przestaje stopniowo być obowiązkiem, a zamiast tego staje się stylem życia.

Mało kto z biedaków zdaje sobie sprawę z czynników stresujących bogaczy:
– lęk przed byciem okradzionym przez przestępców,
– lęk przed byciem okradzionym w majestacie prawa przez Fiskusa,
– lęk przed utraceniem majątku w ramach kolapsu systemu finansowego,
– lęk, że dzieci roztrwonią odziedziczony majątek.

No i oczywiście bogacze mają ten sam problem co średnio zamożni ludzie – ciągle poszukują sposobu na osiągnięcie bezpiecznego pasywnego dochodu. I tak jak cała reszta społeczeństwa mają z tym duży problem.

Ciekawe jest też to, że sporo bogaczy gra w lotto. Jakoś najwyraźniej nie wystarcza im bycie bogatym, chcieliby podwoić posiadany kapitał.

Share This Post

19 replies on “Mity o bogaczach”

Dobry wpis, po fali fobii antyrosyjskiej czasem warto jeszcze tu zajrzeć. Art w zupełności zgadza się z poglądami i dośw. Jana Fijora w np: Jak zostałem milionerem

Dwie sprawy. Akurat ten “biedny Żyd” powinien byc poprawnie napisany w ten sposób: “biedny żyd”. Tak samo jak biedny katolik, prawosławny, ateista, etc.

A dwa. Im szybciej ktoś zrozumie, że “w dojściu” do np. miliona, chodzi o to, aby nie pracować za pieniądze(chyba że za bardzo duże), a żeby pieniądze pracowały na ciebie, tym lepiej dla tego kogoś.

Niekoniecznie. Są dwie możliwości – żyd, czyli osoba wyznania mojżeszowego, albo Żyd, mieszkaniec Izraela lub osoba o narodowości żydowskiej. Świadomie użylem dużej litery, w tym utowrze narodowość ma większe znaczenie niż wyznanie tego człowieka.

Pytanie czy Twoje spostrzeżenia odnoszą się do realiów PL, czy GB/USA ? bo te realia są trochę nieporównywalne. Jest u nas grupa ludzi, którzy dorobili się ciężką pracą i rozumem, ale to są ludzie bogaci w rozumieniu przeciętnego Nowaka. Niestety cały “wielki biznes” jest kompletnie przeżarty przez układy mafijne dawnej esbecji i późniejszego WSI/ABW. Miliardowe fortuny, które powstały w kilka – kilkanaście lat głównie na podejrzanych prywatyzacjach i kontraktach publicznych które wygrywali ci co mieli wygrać. Setki afer począwszy od FOZZ, którym ukręcono łeb i nigdy nie zostały wyjaśnione. Miliardy wyprowadzone do różnych dziwnych spółek w rajach podatkowych. Ludzie to widzą ale niewiele mogą zrobić, dlatego tak powszechne jest przekonanie że do wielkich pieniedzy nie da się dojść uczciwie.

Hej,
Chyba studiowałeś lekturę “Sekrety amerykańskich milionerów” :-)…
Jest dokładnie tak jak piszesz – mit człowieka bogatego w społeczeństwie jest mocno zafałszowany. Kasą szastają jedynie Ci, którzy chcą się pokazać przed znajomymi czy sąsiadami lub wygrali na loterii i realizują akcję “łatwo przyszło łatwo poszło” Rzeczywistość jest taka jak piszesz. Bogaci bardzo szanują kapitał i bardzo rzadko trwonią go na bezsensowne zbytki. Częstwo jest tak, że taki milioner ma w związku z finansami więcej zmartwień niż obywatel spod budki z piwem…
Nieukrywam, że chętnie bym się pomartwił jak oni 🙂 Pozdrawiam

Ależ Pan Słomski oczywiście że żartuje 😉 Przecież nie mówi o bogatych, tylko tych niby bogaty co niby dzieżko harują. Bogacze w wersji takiej… są po prostu biedakami, jak np. nie jaki Billy Gates, sierota i straceniec od siedmiu boleści. Od kiedy to bogatym zależy na pieniądzach, złocie, brylantach itp. głupotach?

świetny artykuł lajfstajlowy…rzeczywiście tak jest w dojrzałych kapitalizmach i tu dobre wnioskowanie na podstawie własnej próby. U nas bywa lekko inaczej – my np. robimy wiele projektów dla nuworyszy którzy chapnęli dobre dofinansowania, mają kolegę ludowca lub obracali jakimś szajsem na Pradze. Trudno wyczuć co takim w głowie gra, ale najczęściej dobra fura, skóra i złoty łańcuch na szyi.

A ja, jako doradca techniczny, też mam przyjemność porozmawiania czasem z milionerami ( i to tymi mierzonymi w dolarach lub EUR, bo milionerów wycenianych w PLN jest znacznie więcej).

Moi milionerzy często o 7 rano są już w swoim biurze albo na produkcji, pilnując swojego biznesu i go rozwijając. Śledzą rynek, w którym się poruszają ( nie tylko PL, raczej ogólnie EU, czasem też poza) i cały czas cisną, aby być innowacyjnym i lepszym od konkurentów.

Liczą każdy grosz w kontaktach handlowych, ale za jakość są gotowi zapłacić więcej ( ale nie przepłacić, bo nikt im tego nie kupi). Jeżdżą drogimi autami, ale bez przesady ( S klasy nie widziałem, ale XC90 tak).

Wśród nich ciężko spotkać “kiepa” – ci raczej trafiają się wśród kierowników produkcji lub wyższych dyrektorów – oni tylko pracują w środowisku, które ktoś ustawił ( jak ja) i myślą, że są ważni. Ci są prz***bani – zakute łby, ciężko się trzyma kontakt z ciasnym łbem, który myśli, że skoro kerownik, to inni to już barachło…

Znam wiele bogatych osób działających w “brudnych”, przemysłowych branżach, nie znam żadnego białego kołnierzyka ( ale pewnie dlatego, że sam działam w przemyśle).

Ich problem to nie ” mam tv 55 cali, a sąsiad ma 60″ tylko raczej – “Modernizacja hali produkcyjnej kosztowałaby 0.5mln PLN, ale czy naprawdę się zwróci ? Wymyśl Pan jak nie wydać tych 0.5 mln dostosowując swój produkt, a ja to od Pana kupię…”

Nie wiem, czy Słomski czytał o jakiś tam milionerach z US, ja nie czytałem, ale wierzę mu, że on takich spotkał ( w PL ?), bo ja z takimi pracuję. Goście zatrudniają po kilkadziesiąt / kilkaset ( jedna z firm, z którą współpracujemy z południowej Polski zatrudnia w sezonie 1000 ) osób i siedząc z ludźmi na linii produkcyjnej nikt nie wygraża się, że jutro rzuca robotę, że żyć się tu nie da itd.

Ja osobiście, siedząc trochę w akcjach ( nie tylko PL), akumuląc GLD dochodzę do wniosku, że 1 mln to jeszcze w ten sposób uzbieram, ale poważne aktywa (biznes, przychód pasywny) to już tylko własną pracą, dobrze ukierunkowaną.

BTW, kiedyś ( chyba w Forbes PL) przeczytałem, że tylko 1/3 firm przetrwa zmianę pokolenia… Budujesz coś przez lata, spędzasz tam pół życia ( moja mama w swoim sklepiku pracowała od 6 do 18 codziennie + każda sobota 6-14) i przychodzi młody, który tego nie czuje, i to wyprzedaje za bezcen bo mu imponują gadżety… Wierzę, że to może spędzać sen z powiek starym przedsiębiorcom.

Pzdr

A ja mam inne spostrzeżenie. Tydzień temu odwiedziłem znajomych w DE. Wykształceni w miarę dobrze, jeszcze przed 30 i bezdzietni. Pracują w administracji, w tym jeden jest nauczycielem w trakcie doktoratu. Tworzą parę bez ślubu ale to nie problem. Generalnie nudziarze. Pracują po 8h dziennie bez większego stresu w miejscu pracy. Meritum – oboje łącznie przynoszą do domu 10tys euro!!!! nie narzekają, ale nie mają też aspiracji. Patrzę na nich przez pryzmat mojej codziennej zapierdalanki jako przedsiębiorca jak wygłodniały pies na suchą krakowską. To jest jakiś raj. Dla mnie to jest bogactwo! Jako polak z krwi i kości chyba nigdy nie ogarnę i nie zrozumiem, że można żyć w takim dobrobycie. Oni nic nie muszą. wiedzą, że do końca swojego życia nie będą bać się o zatrudnienie. Że jeśli zdrowie pozwoli będą żyć jak paczki w maśle. Za rogiem jest inny, lepszy świat.

witam,
przyłączam sie do Szamana. Bardzo dobry artykuł. Z wiekszością tez zawartych w artykule sie zgadzam , u mnie to wygląda podobnie (zatrudniam ponad 100 osób)
Dodam tylko, że czasy kiedy można było liczyć na tzw. dochód pasywny sie kończą.
Większość to “instrumenty pochodne długu”…ten świat sie kończy. Tzw. “bogactwo”
da nam styl życia, sposób rozwiazywania problemów, sposób nawiązywania i utrzymywania relacji , nasza otwartość na “nowe” itd.

Biedni ci bogacze . Wszytsko w ich zyciu jest mitem. Może przydał by się jakiś program z UE by ich wspomóc ?

To teraz Panie Słomski proszę o przepis jak zostać milionerem nie mając bogatych rodziców?

@elemak
W tym celu można przykładowo:
– napisać bestsellerową książkę (vide: autorka Harry’ego Pottera)
– napisać dobrą grę komputerową (vide: autor Minecrafta)
– nagrać piosenkę która zostanie przebojem (vide: Elvis Presley, Michael Jackson)
… wymieniać dalej?

Panie Przemyslawie,

system zostawiania komentarzy w ostatnim wpisie nie działa.

Wioskujac po wywiadzie, chyba czesto Pan wywiadów nie daje. Niestety czesto Pan przerywa rozmówcy. Niestety robi Pan takze dosc negatywne wrazenie czestu uzywajac stwierdzen “wiadomo, ze…”, “…jest to fakt.”. Robi to wrazenie troche fanatycznie wierzacego w pewne racje co jest dziwne, bo na blogu jest Pan bardzo krytyczny wobec Kosciola. Niestety wielu sluchajacych szybko przypisze panu latke fanatyka, naganiacza na zloto, milosnika teorii sposkowych, poszukiwacza UFO itd. Zdaje sie, ze lepiej by bylo podawac najbardziej powszechnie zaufane zródla: “W raporcie GUS z dnia xxx jest…” itd.

Natomiast odnoszac sie do tresci merytorycznej. Po wielu latach dazenia do tzw. wolnosci finansowej uznalem, ze jest ona nie mozliwa. Nawet jak czlowiek zarobi kilka milionów i móglby zyc z odsetek, dochodów. To…
a) jesli trzyma te pieniadze na lokatach nawet dobrze rozlowanych po wielu bankach tak by fundusz gwarancyjny objal calosc to nadal sie boi o wielki krach finansowy, wlamania na konta czy chocby o powtórzenie reform balcerowicza i utrate tych pieniedzy.
b) jesli trzyma pieniadze w kruszach i kamieniach to boi sie o kradziez tego, boli go gdy musi spieniezac czesc z tego za cene nizsza niz kupil.
c) jesli trzyma pieniadze w akcjach to spedza mnostwo czasu na analize spolek i jest bardzo zestresowany. To tak naprawde zmiana zawodu z xxx na inwestora gieldowego i to za wlasne pieniadze. Bardzo stresujace. Nabywa takze glebokiej nieufnosci wobec wszystkiego wokol. Niestety jest to normalne bo raporty spolek zwykle ukrywaja najwazniejsze rzeczy, a przed bankructwem bardzo czesto dowiadujemy sie na kilka dni przed mimo, ze raport miesiac temu byl bardzo pozytywny. Fundusze to ta sama bajka, chocby wielkie przekrety funduszy IDEA czy Kopernik. Inna rzecza jest, ze najlepszy moment zakupu to zwykle czasy kryzysu, a w tych czasach nie mozesz spieniezyc jednostek bo jestes w dolku.
d) Pieniadze w obligacjach: korporacyjne sa wlasciwie tym samym co akcje. Trzeba poswiecac mase czasu na analizy, a zabezpieczenia sa w zdecydowanej wiekoszosci kompletnie pozbawione wartosci. Rzadowe – niestety bakructwa to nie jest odlegla przeszlosc i nie tylko Grecja obecnie.
e) Nieruchomosci – wynajem mieszkan to niejest tylko odbieranie pieniedzy. W mieszkaniach rzeczy sie ciagle psuja a lokatorzy sprawiaja mase problemow. Prawo takze wspiera lokatora i wyrzucenie kogos z domu moze nie byc wcale takie latwe. Najlatwiej by bylo wynajac agencje, ktora by wziela to na siebie plus ubezpieczenie od nieszczesliwych wypadkow, ale w tym przypadku nie wiele juz zostaje zysku.

Wniosek z tego, ze marzenie o pasywnym dochodzie: nazbieram kilka milionow i do konca zycia nie bede pracowal jest nierealizowalne. Czesto jest to poprostu zmiana zawodu na inwestora, wynajmujacego itd. ktore wcale nie sa latwe, wymagaja mase czasu – wcale sie mniej nie bedzie pracowalo i sa bardziej stresujace bo obraca sie wlasnymi ciezko zarobionymi pieniedzmi. Wiec moze lepiej byc tym xxx (np. programista) do konca zycia? Mniej stresujace i praca czesto przyjemniejsza niz wsciekanie sie na nierzetelne raporty spolek lub zlosliwych wynajmujacych.

P.S.
ZUS – – urząd obecnie powszechnie krytykowany. Ale… czy jego odpowiednicy za granicą funkcjonują inaczej? Z tego co się orientuję to wszędzie obecne skladki ida na obecnych emerytow. Jestem na 90% pewny, ze tak jest wszedzie i w UK, i USA itd.

Dobrą rzeczą, któa można powiedziec o ZUSie jest to, ze prowadzi rejestr, kto ile wplacał. I wypłąca emerytury adekwatnie do wysokosci skłądek. W UK jest ta sama peła emerytura dla wszystkich, bez wzgledu ile sie wpłacało. Uwazam, ze taki system zacheca do kombinowania i unikania placenia podatkow. Uwazam, ze nasz ZUS w tym jest lepszy od chocby swojego brytyjskiego odpowiednika.

Emerytury wszedzie sa niskie. W UK obecnie to chyba kolo 500 funtow miesiecznie co jest kwota glodowa. Za tyle to sie moze wynajmie pokoj w poludniowej Anglii, nie mowiac o rachunkach, jedzeniu, chemii i lekach.

To ze obecne skladki karmia obecnych emerytow jest nie tylko norma ale chyba takze koniecznoscia. Jak wprowadzano przywilej emerytalny, to miano nie wyplacac emertur osobom starszym? Tylko za 40 lat tym, ktorzy wlasnie zaczynaja wplacac? Przez te 40 lat by zdazono sie wycofac z tego pomyslu.

Wizualizacja: mamy 5 zonatych rolnikow, wiec 10 osob pracujach na roli. To nowoczesne malzenstwa wiec maja po jednym dziecku. zatem gdy przychodzi zmiania pokolenia mamy 10-ciu emerytow i 5 pracujacych. Jesli nawet zalozymy ten utopijny scenariusz, ze skladki nie szly na obecne emerytury to jak 5 pracownikow ma teraz wytworzyc dobra dla 15-stu osob? Dochodzi do mniejszej produkcji wiekszego pobytu, ceny rosna i emeryci i tak maja zle.

Zamiast narzekac na ZUS co nic nie da i wydaje mi sie w swietle powyzszych rozwazan troche nieprzemyslane. Lepiej wrocmy do modelu rodzin z conajmniej dwojka dzieci. Nawet dalej nie wierzac w ZUS to dwojce, trojce, czworce dzieci bedzie duzo latwiej wspierac ich rodzicow niz jedynakom.

@Qrx
Wspomniana przez Ciebie tzw. wolność finansowa i życie bez stresu jest osiągalna tylko w jeden sposób: trzeba napisać bestsellerową książkę, jak ten dochód pasywny osiągnąć.

@xxx
Z zarabianiem na piosence, to nie jest tak prosta sprawa jak sądziłem. Obecnie pracuję z kolegą, którego hobby to granie w kapeli rokowej od 15 lat. Mówi, że napisać piosenkę to pierwszy krok. Potem musisz “inwestować”. Zapłacić komuś, kto cieszy się w radiowym świecie poważaniem, żeby twoją piosenkę odsłuchał. (to kosztuje X zł). Zapłacić 10xX zł, żeby polecił tę piosenkę komuś z radia lub 100 x X zł, żeby gość z radia odsłuchał ją w obecności naszego specjalisty.
Największe moje zdziwienie wzbudził fakt, że na piosenkach się nie zarabia, a na sprzedaż płyt nie ma co liczyć (to mnie nie zdziwiło). Obecnie piosenka robi ci reklamę, a zarabia się potem na koncertach.

@XXX I co panie od teorii spiskowych? Książka Harry Pottera i późniejsze filmy to arcydzieło bez którego ludzie by się nie obeszli i zgłupieli do reszty? I Pan wierzysz w bzdury że wystarczy mieć pomysł? Jeżeli tak…. to ja się pytam dlaczego kino jest tak wyjałowione (i skąd tyle pedalstwa w kinie i zboczeństwa?)? Technologia “nowoczesna” dlaczego jest tak ogłupiająca (w tym gry, smartfony, xbox, androidy itp.)? Dlaczego bydło ludzkie staje się jedną masą (na spacerek z pieskiem, słuchawkami w uszach, ciemnymi okularami itd.)?

PS. ja jestem osobą błądzącą dlatego pytam. Jeżeli ktoś uwierzył w powiedzenie że “kto pyta ten nie błądzi” jest po prostu IDIOTĄ! Bo jak by nie pytał, to by nie błądził, ale że pyta to…..

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *