Categories
Polityka Survival

ISIL

W szumie medialnym wokół taśm z nagranymi knowaniami kolesi u żłoba elitami III RP niezauważenie przebiegały inne kluczowe dla świata wydarzenia. Ameryka właśnie przegrała Wojnę w Iraku. Przypomnijmy fakty. Wkroczenie nastąpiło 20 marca 2003, bez formalnego wypowiedzenia wojny. Był to typowy asymetryczny konflikt. Armia USA nigdy nie kontrolowała okupowanych terenów, poruszanie się po nim przypominało nieustanny zwiad w poszukiwaniu IED. Od 2009 wojsko było stopniowo wycofywane i ostatni żołnierz opuścił kraj 18 grudnia 2011.

Po stronie strat Ameryka zanotowała 4 486 zabitych, dziesiątki tysięcy rannych (w tym inwalidów bez kończyn) oraz co najmniej 845 000 000 000 wydanych dolarów. To daje sumę 23 000 dolarów / Irakijczyka i najlepiej obrazuje absurd tej wojny. A co po stronie zysków, oprócz powieszonego Saddama? To pytanie należy chwilowo zostawić otwarte.

Wróćmy do sytuacji w Iraku. Dokładnie jak w przypadku wojny w Korei czy Wietnamie próba uzbrojenia i wyszkolenia lokalesów zakończyła się totalną klęską. Tego mógłby się spodziewać 5klasista po kilku lekcjach historii, ale nie przewidziały tego orły po West Point… Wojska irackie sprzedały, zepsuły lub zgubiły swój sprzęt, a następnie poszły w rozsypkę. Część uciekła do rodzinnych wiosek, część przeszła na stronę wroga. Władzę w kraju przejęły zbrojne milicje, a następnie doszło do proklamowania Kalifatu, który przejął kontrolę nad większością kraju, przyłączono również tereny Syrii (na czerwono):

Territorial_control_of_the_ISIS.svgZatem nie doszło do realizacji żadnych z celów strategicznych USA, nie zlikwidowano broni masowego rażenia (bo jej nigdy nie było), nie zaprowadzono demokracji (nawet w karykaturalnej amerykańskiej formie), nie udało się nawet zapewnić niskich cen paliw na CPNach w USA. Zamiast tego mamy fundamentalistyczne państwo zaprowadzone przez jihadystów, chcące władzy nad całym światem. Interwencja Ameryki spowodowała zrealizowała najgorszy możliwy scenariusz. To całkowita katastrofa.

W rejonie zapanował absolutny popłoch. Przerażeni są zwykli ludzie, w większości nie chcący umierać za Allaha. Pamiętajmy, że państwo wyznaniowe (lub totalitarne) jest tworzone przez kilka – kilkanaście procent populacji, która ma w rękach narzędzia nacisku, przymusu i represji. To działa dziś w III RP, gdzie ekstremiści katoliccy, reprezentujący kilka procent obywateli, są w stanie kontrolować co jest grane w teatrach i co ma być nauczane w świeckich szkołach.

Przerażone są również rządy. Iran znalazł się nagle niemalże w położeniu oblężonego Izraela. Persowie to szyici, a ISAL to sunnici, którzy jak już tylko scementują struktury państwa i wojska to rozniosą Iran na strzępy. Tu można doczytać jak układały się stosunki tych dwóch sekt. W dużym skrócie – krwawo. Z tego wynika nagłe ocieplenie stosunków Iran – USA.

Ameryka popełniła mnóstwo kardynalnych błędów, jeszcze przed wysłaniem czołgów. Przede wszystkim nie dopuszczono do powstania Kurdystanu nie chcąc drażnić sojuszniczej Turcji, która straciłaby część terytorium. Kurdowie to dość cywilizowany naród, ich państwo w rejonie mogło działać stabilizująco.

Druga kwestia to trwający od obalenia Szacha (1979) konflikt USA-Iran. Społeczeństwo irańskie przypomina społeczeństwo PRL – to najbardziej prozachodnie społeczeństwo w rejonie, trzymane za twarz przez grupę fundamentalistów. W kraju jest ogromne napięcie na linii prozachodni ludzie z miast vs prostacy ze wsi, zasilający bojówki Strażników Rewolucji (co zresztą nieco przypomina obecną sytuację w RP). Gospodarczo też jest nie za ciekawie, gwałtownie rosnąca populacja, spadająca produkcja ropy (lokalny peak oil) i sankcje prowadzą do hiperinflacji, nędzy i pustych półek. Po odsunięciu Szacha od władzy Ameryka powinna znormalizować stosunki z Iranem i w wojnie Iran – Irak stanąć po stronie Iranu. Całkowicie błędnie poparty został satrapa Saddam, który miał tylko jedną jedyną pociągającą cechę – był świeckim.

Warto zastanowić się co nas czeka. W obecnej sytuacji nie ma żadnej siły militarnej na świecie, która może powstrzymać Kalifat. Wkrótce obejmą całkowitą kontrolę nad terenami zamieszkiwanymi przez sunitów w Iraku i Syrii i będą się starać przyłączyć okoliczne państwa. Przeciwnicy lub nie dość gorliwi wyznawcy zostaną zabici. I wtedy dojdzie do kluczowego momentu – zmierzenia się reżimu z problemami ograniczonych zasobów.

Tak duża populacja w stanie wojny potrzebuje wody, żywności, broni i ropy. Szczególnie ropa ma znaczenie, ponieważ da się ją wymienić na pozostałe zasoby. Jeżeli uda się ISIL otrzymać wsparcie mieszkańców zasobnych w ropę rejonów, lub samemu przejąć roponośne rejony Kuwejtu czy Iraku, to reżim ten jeszcze bardziej nabierze siły. A wtedy istnieje duże ryzyko, że gdy jihad zlikwiduje Izrael i Iran, to rewolucja dotrze również do południowych granic Europy.

Share This Post