Categories
Ekonomia

Jak się rżnie frajerów na błyskotki

Wizyta w centrum handlowym zdumiewa. Każda większa galeria zawiera kilka sieciowych sklepów jubilerskich. Czynsz nie jest tani, sprzedawczynie też za darmo nie pracują, a jednocześnie nie widać tłumu kupujących – jak to jest możliwe, że ten biznes się opłaca?

Zostałem właśnie zapytany, jaką wartość ma ‘cenny pierścionek z 3 diamentami’. Parametry wyrobu – waga 2,36 g pr 585, trzy kamienie 0,12 ct, czystość SI2-P1, barwa H-I. Cena na paragonie 1400 zł, kupione w salonie na literę A.

Parametry użytych kamieni są kiepskie. To jest odrzut z produkcji porządnych kamieni na rynki zachodnie. Kamyki są maleńkie. Innymi słowy – jest to wyrób ze złota posypany czymś wielkości piachu, o jakości zbliżonej do piachu. Błyszczy się to-to tylko na wystawie, oświetlone kilowatami halogenów. Po wyjściu z salonu do realnego świata wyrób nagle zaczyna wyglądać jakby zamiast brylantami był wysadzany piaskiem.

Cena takich kamyków w hurcie to około 30 zł/szt. Wartość złota to 170 złotych. Razem 260 zł, i nawet gdy się do tego doda VAT, to nadal jest to mniej niż ćwierć ceny, na jaką został oskubany nabywca tego ‘niezwykle cennego pierścionka z prawdziwymi brylantami, stanowiącego unikalną pamiątkę zaręczyn’. Taki poziom łupienia marży może tłumaczyć, jak firmę stać na płacenie za szefowanie radzie nadzorczej kwotę 1 000 000 zł rocznie.

Alternatywą dla łże-biżuterii są precjoza wykonane przez artystę, na indywidualne zamówienie, w ilości 1 sztuka. Skromny pierścionek zaręczynowy, z brylantami, kosztuje podobnie jak chłam w sieciówkach jubilerskich.

Niestety, dużo prościej jest skorzystać z usług ‘jubilera’ w galerii. Nie trzeba szukać, zastanawiać się, wymyślać. Pokazuje się paluchem, bierze się wymiar owego palucha i gotowe. Właściciele standardowych paluchów mają szansę wyjść z wyrobem łże-jubilerskim po chwili, bez przeróbek. Tak oto konsumenci dają się kiwać i odcedzać z pieniędzy, i jeszcze latami naiwnie wierzą, że mają na dłoni drogocenne brylanty.

Share This Post

32 replies on “Jak się rżnie frajerów na błyskotki”

Jakieś 5 lat temu odwiedzałem mojego przyjaciela w Antwerpii. Antwerpia jest miejscem gdzie miesicie się 4 giełdy diamentowe, przez które (jak mi opowiadał przyjaciel, ponieważ pracował w tym czasie w bańkowości związanej z wydobyciem diamentów) przechodzi 80% światowego handlu diamentami. W centrum miasta w bezpośredniej bliskości do wspomnianych giełd znajdują się mnóstwo sklepów jubilerskich, cos jak na ul. Mariackiej w Gdańsku mamy sprawę ze sklepami bursztynowymi (chociaż ani Gdańsk ani Antwerpia nie są miejscami wydobycia tych kamieni / żywicy). I właśnie tam zobaczyłem cos, od czego u mnie porostu opadła szczęka. Na kilku sklepach można było zobaczyć „Diamonds sale – 50% off”. Osobom zainteresowanych w kamieniach szlachetnych radze przeczytać artykuł (niestety po angielsku): „Czy kiedykolwiek próbowałeś sprzedać swoje diamenty”

http://www.theatlantic.com/magazine/archive/1982/02/have-you-ever-tried-to-sell-a-diamond/304575/?single_page=true

KIT po przeczytaniu tego artykułu już chyba nie kupię żadnego pierścionka z diamentem. Jakby uwolnili wszystkie wydobyte diamenty to cena by spadła do poziomu węgla. Zresztą ten mechanizm był już pokazany w Krwawym diamencie. Chyba że palą nimi w piecach i rzeczywiście zostaje niewiele…

Dopiero teraz się zorientowałeś?:D Przebitka w sumie i tak mała w porównaniu z innymi gałęziami przemysłu. Prokukcja iPhona to coś 170 $ sprzedawany jest za 500$
Koszt produckji buta nike, kilkanaście $, sprzedawany za ponad 50$ etc. Cola – przebitka po kilkaset procent. Tak jest ze wszystkim.

A ja zawsze myślałem, że coś jest tyle warte na rynku ile ktoś za to dał. Przecież to samo jest z akcjami. Znaleźli frajera na błyskotki za tę cenę? Znaleźli! Znaczy się taka jest cena tego śmiecia. Nie zapominajcie o Petrolinveście. Po ile chodziły ich akcje kilka lat temu. A ile kosztują teraz? Przecież kupowali ich świecidełka także wirtuozi gry giełdowej…

“Koszt produckji buta nike, kilkanaście $, sprzedawany za ponad 50$ etc. Cola – przebitka po kilkaset procent. Tak jest ze wszystkim.”
Ech, owszem, ale wyprodukowany nie stoi na wystawie w fabryce, gdzie przychodzisz i od razu nabywasz. Dodaj pakowanie, magazyny , logistykę (czasem na tysiące kilometrów), często pośrednictwo hurtowni (czasem kilku) i oczywiście marża sprzedającego (zresztą nie rozumiem obrażania się na nią, sprzedawca stoi n godzin w sklepie, użera się czasem z klientami, liczy się też z tymi co wejdą i nic nie kupią i ma to robić charytatywnie i za darmo? Właściciel jeszcze musi uzbierać na czynsz i róznorakie podatki, w końcu fakt, że but jest opodatkowany nie zwalnia go z tryliarda innych podatków). Podobnież magazyny i hurtownie: ciecie i miejsca, gdzie stoją, nie są za darmo. Itp., itd.
Podsumowując: koszt produkcji to nie jedyny koszt. No chyba że ktoś siedzi na swoim i robi coś sam dla siebie…

“A ja zawsze myślałem, że coś jest tyle warte na rynku ile ktoś za to dał. ”

Można przyjąć tą definicję, ale jak w dowcipie z rabinem w pociągu – jeśli sprzedam Ci śledzie wiele razy drożej niż na dworcu, to gdy się o tym dowiesz – i tak poczujesz się głupio. Czemu więc nie nagłaśniać tematu? Ludzie podejmują decyzje, ale pod wpływem informacji mogą podejmować inne.
I wiedza, o której pisze Doxa też się przyda. Jest jeszcze czynnik zniechęcania ludzi do metali: ich własne doświadczenie oparte na…pierścionkach. Kiedy zainteresowałem się tematyką metali, zacząłem o niej mówić rodzinie, na co krewna opowiedziała mi jak poleciała z pierścionkiem do lombardu, a tam zaproponowali jej za to ochłapy, więc mam się nie jarać metalami 😉 Jej myślenie było logiczne i oparte na doświadczeniu. Dopiero tematyka jak we wpisie powyżej pozwala wyklarować, czemu tak jest. Jak metal – to nie pierwszy lepszy, jak złoto – to nie każde i zewsząd…

“` K
No własnie o tym piszę, ta sama zasada dotyczy tych błyskotek.
Nie wiem dlaczego Doxa wyzywa od frajerów ludzi którzy wolą błyskotki od nowego iPhona..? Jakiś zawodowy fetysz? 🙂
Przeca ogólnie lepiej zakupić takie świecące gówno niż jakiś nowy telewizor, jak przyjdzie bieda, to zawsze znajdzie się jakiegoś frajera na wsi co się mu ten szajs wciśnie na swiniaka etc. a kto tam by chciał jakiegoś iPhone cy jakieś inne elektroniczne nieprzydatne badziewie 😉

@K
“Dodaj pakowanie, magazyny , logistykę (czasem na tysiące kilometrów)” – faktycznie… i z $12 robi się $13,50 🙂

Wydaje mi się, że ludzie kupujący te byskotki nie kupują ich dla wartości złota, tylko raczej jako błyskotki z diamentem. Nie mają pojęcia o wartości złomu złota w tych wyrobach, czy też wartości diamentów.
Osoby z tego forum nie patrzą na wartości artystyczne tylko oceniają zawartość zota.
Czyli z obiektywnego punktu widzenia dostają to co chcą, z naszego punktu widzenia można nazwać ich “frajerami”, tyle tylko, że ja bym ich tak nie nazwał. Każdy ma własne priorytety, każdy z nas jest inny.

@Autor
“=sprzedawczynie= też za darmo nie pracują…” – ostatnio miałem przyjemność wybierać obrączki w sieciówce na literę Ky. Ja bym to ujął tak: “uprzejme, elegancko ubrane =kasjerki=”.

To co mnie najbardziej bawi, to że cyrkonie wizualnie bez lupy jubilerskiej są nie do odróżnienia od diamentów. Mają niższą twardość więc pod lupą można zobaczyć większe starcie krawędzi faset i inaczej wykończoną rondystę. Ma też inny ciężar właściwy więc nieosadzony kamyk można rozpoznać po wadze.

Ale nowa cyrkonia osadzona w sposób zasłaniający rondystę bez testera jest nie do odróżnienia od diamentu. I po co przepłacać?

Diamenty są drogie bo ludzie chcą aby były drogie, kupujący chcą być omamieni bajką o ich rzadkości i wielkiej wartości. Dlatego też sklepy jubilerskie z piaskiem diamentowym w pierścionkach dalej będą miały klientów mimo swoich kosmicznych cen.

SARCASM MODE ON
Pierścionki? Buty? iPhony? Cola? Rżną frajerów, bo kilkaset % marży?
To spójrzcie na KAWĘ, która na międzynarodowych giełdach towarowych kosztuje $1.5 za funt brytyjski ( http://www.barchart.com/commodityfutures/Coffee_Futures/KC ), czyli około jednego centa za 3 gramy, a w kawiarni za filiżanę zrobioną z tych 3 gramów zapłacisz co najmniej 6 złotych – 200 krotna przbitka! 20 000% marży!
SARCASM MODE OFF

W artykule wymieniony jest tylko jeden z powodów dlaczego te “sklepy świecą pustkami”, drugi i chyba poważniejszy powód jest taki, że są to po prostu pralnie pieniędzy. Ale tego nikt oficjalnie nie przyzna.

Są podobne kamienie do brylantów, które są duuuużo tańsze. Chodzi mi o białe szafiry. Dawno temu byłem w Azji i pytałem o cenę brylantów, to sprzedawca mi zwrócił uwagę, że brylanty mają stałą cenę i bardziej się opłaca kupić białe szafiry. Cięcie mają to samo co brylant, kolor ten sam,czystość jest dobra, twardość to 9, a kosztowały 3 usd za 0,05 ct (pewnie i tak przepłaciłem). Więc kupiłem kilkanaście sztuk, potem oprawiłem w białe złoto. Niczym się wyrób nie rożni od tego z brylantami.

Jest Pan pewien tej ceny: 30zl za 0.12ct? Brzmi niewiarygodnie. Jakies zrodlo moze? Czy chodzi o cene hurtowa w Afryce, u zrodla?

Panie Przemysławie, czy to jest powszechna praktyka wszystkich jubilerów? Gdzie kupować w takim razie? Pozdrawiam

Najlepiej kupować w sklepach renomowanych, wtedy mamy pewność oryginalnego produktu. Ale są też dobre sklepy, które cieszą się renomą od lat. Np. w centrum Wrocławia koło sklepu kameleon – złotnik któr od lat prowadzi swój sklep jubilerski. Zawsze wyceni, pomoże i doradzi. Ja tam kupuję.

Diament musi być drogi, bo zawsze był wartością ograniczonego dostępu. I tak zostanie, nie ważne czy jest go dużo na rynku. Jest droższy bo marketing mówi że tak ma być. Producenci też nie obniżą ceny bo na tym zarabiają.

Napisz proszę jeśli możesz gdzie polecisz zrobić / kupić obrączki, bo staje właśnie przed problem ich zakupu … Sieciówki out.

Frajerem jest też człowiek, który kupuje drogi klucz francuski za kilkadziesiąt złotych. Przecież na złomowisku za tę stal dostałby maks 30 groszy :/ Boże jaki frajer. Silnik ferrari jest mniej warty od silnika stara – jest lżejszy.

a ja kupuje diamenty nie dlatego ze chce mieć drogi kamień tylko dlatego ze wiem ze jak ponosze taki pierścionek 10 lat to on nadal będzie bezzmiennie błyszczał a cyrkonia lub kryształ zmatowieje po 2 latach 🙁

A ja nie chciałam pierścionka z brylantami w sieciowe i zamówiłam u jubilera z Wrocławia, który ma piękną stronę internetową. I co? Pierścionek zrobiony przez niego nijak się ma do bizuterii, która prezentuje na swojej stronie. Zastanawiałam się skąd ma te śliczne zdjęcia i wspaniale opinie.Mój pierścionek jest przeciętny, troszkę pokrzywiony. Jestem rozczarowana. Niestety, w sieciowce są zdecydowanie piękniejsze.

mam podobne odczucia, poszedłem do.miejscowego jubilera, cieszącego się w miescie dobra opinia, pokazałem zdjęcie interesującego mnie pierścionka ktory bez problemu zgodził się dla mnie wykonać. Niestety widać było mnóstwo niedociągnięć, źle spasowany kamień, skrzywienia. Byłem bardzo niezadowolony. W sieciowce pierścionki są idealne pod względem wyglądu, dlatego warto dołożyć nawet kilkaset zlotych

Sieciowki jubilerskie = zlom i dno. Na pytanie skad jest produkt, kto go wykonal, z definicji nie potrafia odpowiedziec, co na 101% oznacza Chiny. A przeciez to PODSTAWOWA INFORMACJA dotyczaca wszystkiego: od wacikow po samoloty. To samo najczesciej dotyczy domieszek niklu – tez nikt nic nie wie i trudno ,aby wiedzial, skoro pochodzenie towaru jest nieznane. Na inne proste pytanie “czy jest to srebro/zloto/perla” najczesciej slyszysz naukowe brednie w rodzaju “rodowane srebrem lub zlotem”, byleby tylko nie powiedziec “to sztuczna bizuteria”. Spytajcie w salonie Swarowskiego o te ich “perly” – to jest dopiero belkot marketingowy, bo przeciez nie powiedza “sztuczne wypelnienie pokryte masa plastyczna”.

Ten caly sieciowy rynek blyskotek – bo to nie bizuteria przeciez – gnije az po sam sufit. Zlom sprzedawany jest w cenach astronomicznych, tam przebitki dochodza do kilku tysiecy % i wiecej. Produkty dla Kowalskiego, ktory uwaza, ze McDonald jest restauracja. Syf, kila i mogila. I pisze to jako klient, wkurzony klient, ktory mial pieniadze, chcial kupic cos “na szybko” (sytuacja losowa – spojrzcie na date), a mial wrazenie, ze nie do jubilerow, a do sprzedawcow starymi szmatami trafil.

Tylko w przypadków butów czy koli nikt nie mówi zainwestuj i kup sobie buty adidasa czy kolę. A ci od diamentów tak pier..lą.
A jak się kupi to sprzedać za pół ceny to problem raczej trzeba myśleć o jednej trzeciej albo jednej czwartej w cenie złom.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *